Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-11-17 o godz. 23:49
0

ja mam takie pytanie....odnosnie np warzyw kupujecie tez ekologiczne czy poprostu na straganie czy w sklepie? a co z bananami? :) glupia sprawa ale jakos nie uwierze ze jakies sa z upraw ekologicznych....zawsze zastanawiam sie co lepiej, kupic gdzies warzywa...jakies czy dac mu sloiczek...szczerze mowiac o szukaniu ekoligicznego estragonu bym nawet nie pomyslala :). jestem teraz w uk i tutaj np do wszystkich sloiczkow jakie kupilam jest dodawana paprya, nie cierppie jej ale o dziwo smakuje niezle, nadaje taki bardziej wyrazny smak potrawom, maly wcina az mu sie uszy trzesa o co bym go nie posadzala....

jesli chodzi o sery...w niektorych hipermarketach jest ladnie wyszczegolnione i prawie nic nie nazywa sie serem tylko produktem seropodobnym :), ogladalam kiedys taki program i okazalo sie ze gdyby ser mial byc prawdziwy naprawde to kosztowalby jakies 60zl za kg

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 23:02
0

Mały je wędliny od 7-8 miesiąca, a kupuję je albo w Almie (tam mają całkiem dobre i chude) albo rodzice mi kupują zapas u siebie - przy kościele księża mają masarnię na swoje potrzeby i raz w tygodniu sprzedają na zewn. a wyroby mają :lizak: I klasa

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 18:55
0

i tak wszystko się w kupee obróci ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 19:57
0

becja napisał(a):Bluemendale napisał(a):od wczoraj próbuje kupić estragon żeby go używać zamiast soli. nietety zakup tego zioła graniczy z cudem
w necie można kupić np. tutaj: http://e-zdrowie.abc24.pl
i tak:

możesz sobie nabyć zwykły
http://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=-3&pro=103989
lub całkiem niezwykły "bio" (tylko 10x drożej ;) )
http://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=20025&pro=251258
dzięki Bacja :D
no i teraz mam dylemat - kupić bio i zbankturować czy kupić zwykły ale mniej zdrowy

Odpowiedz
becja 2013-11-14 o godz. 09:00
0

Bluemendale napisał(a):od wczoraj próbuje kupić estragon żeby go używać zamiast soli. nietety zakup tego zioła graniczy z cudem
w necie można kupić np. tutaj: http://e-zdrowie.abc24.pl
i tak:

możesz sobie nabyć zwykły
http://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=-3&pro=103989
lub całkiem niezwykły "bio" (tylko 10x drożej ;) )
http://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=20025&pro=251258

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-14 o godz. 08:15
0

Madeleine napisał(a): Blue, mam Ci wysłac ten estragon? lol Ja go kupuję bez problemu (za to, dla odmiany, miałam ostatnio wielki problem z jałowcem)
mam nadzieje,że uda mi się go jakoś tutaj kupić w razie co sie odezwe :D

a tak wogóle to przestaje Was czytać bo w kompleksy wpadne.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 08:04
0

Shiadhal napisał(a):no a dopytuję się, bo to co wcześniej pisałaś odebrałam na zasadzie 'w ogóle soli nie jemy' - co wydało mi się trudne do zrealizowania przynajmniej jeśli chodzi o niektóre grupy produktów, stąd dopytuję, i wychodzi tak jak piszesz, że to jest raczej 'w ogóle soli nie sypiemy' - jednak pewna różnica.
A nie, to przepraszam, jeśli tak odebrałaś moją postawę niesolenia - tak oczywiście nie jest, że soli w ogóle nie używamy - zresztą ona (w minimalnych ilościach) jest przecież wręcz niezbędna.
Ale jak sama piszesz - są grupy produktów, które sól mają, i takie, których miec ich nie muszą - i tutaj naprawdę można się wykazac, i to przy braku lub niewielkich nakładach czasowo-finansowych.

A barwniki zawierają np. sery żółte - czym ostatnio zdegustowałam się maksymalnie, bo nie wiedziałam tego wcześniej.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 07:51
0

Bluemendale napisał(a):od wczoraj próbuje kupić estragon żeby go używać zamiast soli. nietety zakup tego zioła graniczy z cudem
spróbuj świerzy koperek i nac pietruszki - też "dosalają" :) a o estragon rzeczywiście trudno... oswieżym można pomarzyc jedynie ( albo wsiac) :P

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 07:50
0

w sensie żółte, brie, camembert itp - znowu, nie widzę powodu, żeby całą tą grupę usuwać z diety ot tak sobie (a i topionego jako składnika całej potrawy nie unikam, acz już się kiedyś w skład wczytywałam i aż takiej gamy jak wymieniasz to tam nie było).

no a dopytuję się, bo to co wcześniej pisałaś odebrałam na zasadzie 'w ogóle soli nie jemy' - co wydało mi się trudne do zrealizowania przynajmniej jeśli chodzi o niektóre grupy produktów, stąd dopytuję, i wychodzi tak jak piszesz, że to jest raczej 'w ogóle soli nie sypiemy' - jednak pewna różnica.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 07:07
0

Shiadhal napisał(a):i znowu z ciekawosci: jakie bezsolne sery podawac? z gory uprzedzam, ze nie mam gdzie dojrzewac wlasnego sera zoltego.
W sensie żółte? Bo twaróg to prosta sprawa. Szczerze mówiąc, żółtego, topionego czy smarowideł nie podaję Piotrusiowi i dłuuugo nie zamierzam, więc mnie temat nie interesował - biorąc pod uwagę skład takiego sera (konserwanty, barwniki itp.) - już chyba lepsze danonki ;)

A poza tym - nie jestem fanatyczką niesolenia. Owszem, zdarza mi się ;) (i to minimum raz w tygodniu) jadac w restauracjach i wtedy przecież jem normalnie solone potrawy (inna sprawa, że wydają mi się zawsze przesolone). Czy raz na pół roku kilka chipsów czy frytek - jak wyżej. Do tego kupne wędliny, sery czy chociażby ciastka, w których składzie sól też jest. I nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia ani się nie ograniczam - tyle, że jeśli mam wybór (a tak jest w przypadku gotowania w domu), to po prostu soli nie sypię. Koniec, kropka.

Blue, mam Ci wysłac ten estragon? lol Ja go kupuję bez problemu (za to, dla odmiany, miałam ostatnio wielki problem z jałowcem)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-14 o godz. 06:39
0

Madeleine napisał(a):Nie, no to z wylewaniem to standard przecież lol

A rada na solenie dla tych, które sobie życia bez soli nie wyobrażają, jest przecież prosta - solic dopiero na talerzu swoją porcję.
my wogóle oboje solimy mało bo i tak jedzenie gotowane na parze nie ma aż takiego super smaku ale jesteśmy przyzwyczajeni.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 06:37
0

od wczoraj próbuje kupić estragon żeby go używać zamiast soli. nietety zakup tego zioła graniczy z cudem

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 06:35
0

Madeleine napisał(a):rada na solenie dla tych, które sobie życia bez soli nie wyobrażają, jest przecież prosta
sprawdza sie szczegolnie w wypadku wspomnianego juz pieczywa (probowalam takie eksperymenty jak piszesz, Mad - nie zadowalalo niczyjego podniebienia w rodzinie - no, z ziarnami nie probowalam, dla Mlodej sie jeszcze troche boje), wody na ziemniaki, wody na makaron...

i znowu z ciekawosci: jakie bezsolne sery podawac? z gory uprzedzam, ze nie mam gdzie dojrzewac wlasnego sera zoltego.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 06:32
0

Nie, no to z wylewaniem to standard przecież lol

A rada na solenie dla tych, które sobie życia bez soli nie wyobrażają, jest przecież prosta - solic dopiero na talerzu swoją porcję.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 06:26
0

ja nie daję nic takiego bardzo szczególnie nieodpowiedniego.
ziemniaki mniej solę, mięso tez mniej przyprawiam (jakis kawałek dla Majki mniej przypraw ma a dla nas normalnie), gotuję jedzenie na parze
chodzi mi o to że nie gotuję specjalnie wszystkiego tylko dla majki np jak robię rybę na obiad to Maja ma swoją dzieciową porcję a swoją dorosłą, zdarza sie jednak tez tak że gotuję zupę tylko dla dziecka i ona zjada ze smakiem tak jak np dzisiaj :) ale jest tak że ugoyuję i wylewam

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 06:22
0

Kometa, dawaj 8)

Agata22, spokojnie, też przez to przechodziłam - był taki długi czas, kiedy mały wrócił praktycznie tylko do piersi (właśnie w okolicach 10 miesięcy) i jedyną rzeczą, którą był łaskaw jeśc, było właśnie nasze jedzenie. I miał robione - gołąbki/ pierogi/ mięso (w wersji dzieciowej) itd. Jazda na maksa
Aż potem w końcu mu się odwidziało i znowu zaakceptował słoiki, potem moje gotowanie, potem znowu były tylko słoiki, teraz wróciliśmy do fazy mojego gotowania - i tak to się kręci.

Ale jakoś nie mam pokusy, żeby mu dac coś nieodpowiedniego.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 09:15
0

Madeleine napisał(a):czyli pod warunkiem, że nie jest to np. parówka raz w tygodniu
Dobra, podrzuce Ci Olke na przeszkolenie, bo u nas parowki sa 2 razy w tygodniu lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 07:56
0

silenca napisał(a):Czy w żłobku też dają dzieciom zdrową żywność i zero wędliny ze zwyczajnego sklepu, zero soli i samo zdrowie?
nie tam są klopsiki nie wiem jeszcze skąd i nie pytam ;) i wędlinka na chlebku i ziemniaki pewnie trochę solone ale wcinają ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 07:54
0

Czy w żłobku też dają dzieciom zdrową żywność i zero wędliny ze zwyczajnego sklepu, zero soli i samo zdrowie?

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 07:18
0

A ja uważam, że nie odżywiasz zdrowo swojego dziecka - a na pewno, że można lepiej.

oczywiście można lepiej ale chyba lepsze jest to żeby dziecko jadło niż żeby nie jadło.
Moja Maja nie chce jeść słoiczkowych dań, nie chce jeść zupek które jej gotuję najlepiej je to co ja.
oprócz tego Maja oczywiście dostaje dzieciowe jedzenie, "zdrowe" owoce (ze sklepu bo swoich niepryskanych nie mam), słoiczkowe deserki, kaszki, no i przedewszystki moje najlepsze najzdrowsze mleko :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 07:14
0

Madeleine napisał(a):
Działanie imitujące sól (w smaku) ma zdaje się cząber czy estragon.
estragon - właśnie wyczytałam. jesli on rzeczywiście imituje smak soli to z przyjemnością zacznę ją zastępować (nie będę miała wyrzutów że przez to, że nie chce mi sie gotować 2 obiadów moje dziecko je sól).

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 07:02
0

No normalnie robię chleb, 3 miary suchego na 5 wody + korekta na oko ;)
Po dodaniu ziaren/ orzechów/ śliwek/ ziół/ czegokolwiek innego nie czuję potrzeby dodawania soli.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:58
0

a masz dobre przepisy na bezsolny chleb? samoróbkę, oczywiście?

bo tak jak ze zmienianiem się smaku odnośnie niesolonych typowych potraw - wierzę i znam efekt - tak w pieczywo (niechrupkie) całkiem pozbawione soli aż mi się wierzyć nie chce i chętnie poszerzę sobie horyzonty.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:55
0

Mały wędlin nie jada, więc tego nie wiem. Pieczywo - tu mnie masz, bo jeśli kupuję, to oczywiście chleb ma w sobie sól. Chyba, że piekę, ale szczerze mówiąc dawno mi się nie chciało.

A generalnie z jedzeniem bezsolnym działa przyzwyczajenie - po 2 tygodniach niesolenia organizm dostosowuje się i zmienia się smak - nie zastępuję więc soli niczym, po prostu jej nie używamy (z wyjątkiem jajecznicy lol ). W zamian za to - duuużo ziół, różnych.

Działanie imitujące sól (w smaku) ma zdaje się cząber czy estragon.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:50
0

a to ja mam pytanie do wszystkich mam spod hasla 'zero soli':

jakie pieczywo dajecie dzieciom?

i jakie przetworzone mieso (wedline czy costam do kanapek) - tzn chetnie bym poznala przepisy na smaczny obklad zupelnie bezsolny, skoro sa i to nietrudne.

jak mi jeszcze jakies konkrety przyjda do glowy, to dorzuce.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:44
0

Kiniak, ja się tam nie wpisuję :lizak:

I tak, jak Agata twierdzi,że zdrowo odżywia dziecko i ma prawo to napisac na forum, tak ja mam prawo napisac, że uważam inaczej ;)

I - tak, mam niejadka w domu. Dlatego np. daję mu racuchy, bo inaczej żółtka nie przemycę. Pewnie, że jest mi łatwiej, bo nie pracuję.

Poza tym może się zdziwisz, ale serio serio są osoby, które po prostu nie wiedzą/ nie wiedziały, co złego jest w danonkach, parówkach i tysiącu innych rzeczy. A nie każda matka ma właśnie czas i w ogóle inwencję sprawdzic w sieci każdy produkt, który podaje dziecku, czy to można - bo może po prostu nie wpaśc na to, że coś może byc nie halo.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:43
0

no cóż ja należe do matek wątpliwej jakości lol lol
Mikołaj je to co my (w tym potrawy posolone - w ograniczonej ilości ale jednak), zjada żywiecką jak ja jem - bo mi z ręki wyrywa; uwielbia ser żółty i szynkę.
nie je parówek i danonków dlatego że i my tego nie jemy.

prawda jest taka że ile matek tyle opinii nt odżywiania dzieci.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 06:12
0

Agata22 napisał(a):ja uważam że też zdrowo odżywaiam moje dziecko mimo tego że ma dopiero 9 mies to zjada ze mna obiad, dostaje danonka, chleb z masłem jakąś wędlinkę i niekoniecznie musi to być wędlina własnej roborty.

A ja uważam, że nie odżywiasz zdrowo swojego dziecka - a na pewno, że można lepiej.
I zdziwię Cię, ale mój syn również je normalne rzeczy, które my jemy - tyle, że ja soli w kuchni nie używam, podobnie jak glutaminianu sodu.

Dziś dałam mu może nie najzdrowszą rzecz na świecie, bo racuchy. Nie najzdrowszą, bo na mleku krowim. Ale bez cukru i robione tylko na żółtku. Da się 8)

adriana napisał(a):Tyle, że powiedzmy unikanie danonków, parówek, czy soli nie jest moim zdaniem bardzo skomplikowane i nie wymaga dużego wysiłku ;)Dokładnie. Noż kurczę, co to za różnica, czy zrobicie sobie na śniadanie jajecznicę, czy parówki, i czym nakarmicie dziecko? To nie jest kwestia czasu, tylko podejścia do życia i własnych nawyków żywieniowych.

Aha, i jestem za tym, żeby dziecko poznawało nowe smaki. No może nie od razu z grubej rury, ale chyba nic się nie stanie od odrobiny wędliny, smalcu czy nawet parówki. Ale na spróbowanie, a nie jako element regularnej diety - czyli pod warunkiem, że nie jest to np. parówka raz w tygodniu ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 03:05
0

Bo zastanawialam sie ostatnio nad tym ile szynka z indyka ma w sobie indka . Tak mnie ostatnio zastanowilo jak kupowalam dla dziecka.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 03:02
0

Cos obok tego :P . Bo bardziej by mnie interesowalo co dajecie z wedlin dzieciom niz wyczytywanie jakies nieporozumien miedzy dziewczynami ;) .
Ale to tylko moje zdanie.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:51
0

no ale sekundę? co mam napisać? jak przygotować domową nie-wędzoną 'wędlinę' na chleb z indyka lub schabu?

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:46
0

Pewnie podpadne ale watek wedliniarski zamienia sie w watek ....hmmm, juz sama nie wiem w jaki .

A chetnie bym poczytala jakies konkrety 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:33
0

Shiadhal pierwsza moja wypowiedź dotyczyła wypowiedzi Agaty, druga Twojej - co dziwnego w tym, że jedne argumenty do mnie dotarły a inne nie?

Shiadhal napisał(a):i prawdę mówiąc wydaje mi się, że (nie tylko w tym wątku) trochę za bardzo generalizujesz w oparciu o sytuację mamy-domowej-dopieszczającej-każdy-szczegół.
Myślę, że bardzo daleko mi do mamy dopieszczającej każdy szczegół. W każdym razie nie spędzam godzin w kuchni na przygotowaniu jedzenia dla Wojtka. No i fakt - jestem mamą domową, ale od jakiegoś już czasu też mamą pracującą. Do tego wszystkiego lubię sobie upraszczać życie ;)

No ale nie powiem - zastanowiłaś mnie z tym generalizowaniem... Jak Ci się będzie chciało to z chęcią poczytam (może już nie tu ;) ) czym to sie objawia?

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:31
0

Agata22 napisał(a):czytając ten wątek i wątek o danonkach to "widzę" że niektóre dziewczyny są jakby zdziwione tym że dziecko może jeść coś innego niż tylko obiadki , deserki ze słoiczków lub cos co jedzą dorośli.
Nie no pomiedzy podawaniem Danonkow, soli, cukru, vegety itp. (to przyklady!) a jedzeniem tylko dan ze sloika jest caly ocean mozliwosci. Moje dziecko odrzucilo sloiki definitywnie, a Danonkow nie moze, soli i cukru za duzo samo nie chce ;) Pozostaje mi wiec zywic ja naszymi obiadami, ale przygotowanymi rowniez z mysla o niej, czesto dostaje ugotowane mieso, gotowane na parze warzywa itp. Odstepstwem od zdrowej diety sa parowki, ktore podaje bo: 1) Ola uwielbia 2) menu sniadaniowo-kolacyjne mamy ograniczone przez alergie i upodobania Oli np. suchy chleb zamiast kanapki lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:24
0

to w takim razie ja nie rozumiem, o czym rozmawiamy - a w szczególności przejścia od:

adriana napisał(a):Chyba sie nie dogadamy. Bo ja dalej nie rozumiem, gdzie według Ciebie przesadzają matki, które nie dają dziecku, soli, cukru, parówek itd
do:

adriana napisał(a):No ale ja to wszystko rozumiem
i prawdę mówiąc wydaje mi się, że (nie tylko w tym wątku) trochę za bardzo generalizujesz w oparciu o sytuację mamy-domowej-dopieszczającej-każdy-szczegół.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:16
0

No ale ja to wszystko rozumiem ;) Każdy ma inne podejście i każdy karmi swoje dziecko po swojemu. Po prostu zaciekawiło mnie co jest przesadnego w unikaniu pewnych rzeczy.

No i jeśli mamy podające danonki (przykład!) proszą o nie komentowanie ich decyzji, o tyle powinno działać też w drugą stronę ;) Bo inaczej każde inne podejście do tematu należałoby nazwać przesadą.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 02:08
0

Ja parowkom - popularnym Molinkom i innym miksom - mowie zdecydowanie NIE. Ale na TAK jestem jesli chodzi o parowki cielece czy ze sklepu gdzie nie stosuje sie konserwantow. To tak teoretycznie - bo tu takich "cudow" nie ma .

A ile bym dala za taka cieleca !!!!

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 01:57
0

adriana:

po pierwsze - pytalas, co to jest przesada - odpowiedzialam, jak to rozumiem

po drugie - b. wiele zalezy od sytuacji: inna ilosc czasu na dbanie o diete moze poswiecic 'domowa' mama jedynaka, inna pracujaca mama trojki (i gdzies tam pomiedzy rozne inne sytuacje); rozna ilosc srodkow ludzie w roznych sytuacjach; roznorodnosc podawanych dan zalezy tez od upodoban danego malucha na wejsciu i od ewentualnych alergii/nietolerancji; inny wplyw na diete ma mama dziecka, ktorym opiekuje sie sama i tylko sama, inny dziecka pod opieka babci/opiekunki, a jeszcze inny mama zlobkowicza/przedszkoala... i tak znowu moznaby wymieniac dlugo.

z kolei z wymienionych przez Ciebie - dla mnie np. CALKOWITE unikniecie w diecie Mlodej soli byloby uciazliwe - bo jada z nami (a jada z nami bo... i tutaj tez moznaby sie zagniezdzac w wyjasnienia). dlatego sol owszem, ma mocno ograniczona, ale nie do zera.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 01:30
0

Shiadhal napisał(a):tylko kazdy kolejny postep wymaga coraz wiekszych staran, a przeciez zdrowa dieta to niejedyny parametr na ktorym nam zalezy w wychowaniu dziecka.
Zgadzam się w zupełności :) Tyle, że powiedzmy unikanie danonków, parówek, czy soli nie jest moim zdaniem bardzo skomplikowane i nie wymaga dużego wysiłku ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 01:10
0

dla mnie osobiscie przesada by bylo, gdyby jakis kolejny krok w staraniach o zdrowa diete na przyklad (albo o costam innego) mial przyniesc mniej pozytku w zakresie jej poprawienia, niz szkod gdzie indziej (z racji czasochlonnosci, kosztochlonnosci, czy jakiegokolwiek inego).

no bo zawsze mozna zdrowiej / lepiej / bardziej rozwijajaco, nie?

tylko kazdy kolejny postep wymaga coraz wiekszych staran, a przeciez zdrowa dieta to niejedyny parametr na ktorym nam zalezy w wychowaniu dziecka.

a zasoby skonczone.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:39
0

Ok. Chyba sie nie dogadamy. Bo ja dalej nie rozumiem, gdzie według Ciebie przesadzają matki, które nie dają dziecku, soli, cukru, parówek itd... Ja przesady w tym nie widzę - raczej starania o wpojenie dziecku zasad zdrowej diety.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:29
0

adriana napisał(a):Agata22 napisał(a):adriana napisał(a):Agata22 napisał(a):ale widzę że sąosoby które nie przesadzają z ochroną swoich dzieci.
To ja sie tylko chciałam dowiedzieć na czym polega przesadna ochrona?
choćby na tym że co czytam to piszecie że dziecku tego nie podam np. soli przypraw, danoków,serków też nie,
gotowych budyni, kisieli też nie, mięsa ze sklepu też nie bo złe warzyw owoców ze sklepu tez nie bo pryskane niektórzy podają tylko wodę mineralną wody z kranu też nie
ilez można karmić dziecko "słoiczkami" a czy te słoiczki są naprawdę takie zdrowe skoro mają takie długie terminy ważności to coś w nich musi być żeby się nie zepsuły
Ja rozumiem, co masz na myśli, tylko nie bardzo widzę tu przesadę? Matki przesadzają, ze odżywiają zdrowo swoje dzieci?
nie mówię że to złe odżywaiać zdrowo
ja uważam że też zdrowo odżywaiam moje dziecko mimo tego że ma dopiero 9 mies to zjada ze mna obiad, dostaje danonka, chleb z masłem jakąś wędlinkę i niekoniecznie musi to być wędlina własnej roborty.

czytając ten wątek i wątek o danonkach to "widzę" że niektóre dziewczyny są jakby zdziwione tym że dziecko może jeść coś innego niż tylko obiadki , deserki ze słoiczków lub cos co jedzą dorośli.

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:21
0

Agata22 napisał(a):adriana napisał(a):Agata22 napisał(a):ale widzę że sąosoby które nie przesadzają z ochroną swoich dzieci.
To ja sie tylko chciałam dowiedzieć na czym polega przesadna ochrona?
choćby na tym że co czytam to piszecie że dziecku tego nie podam np. soli przypraw, danoków,serków też nie,
gotowych budyni, kisieli też nie, mięsa ze sklepu też nie bo złe warzyw owoców ze sklepu tez nie bo pryskane niektórzy podają tylko wodę mineralną wody z kranu też nie
ilez można karmić dziecko "słoiczkami" a czy te słoiczki są naprawdę takie zdrowe skoro mają takie długie terminy ważności to coś w nich musi być żeby się nie zepsuły
Ja rozumiem, co masz na myśli, tylko nie bardzo widzę tu przesadę? Matki przesadzają, ze odżywiają zdrowo swoje dzieci?

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:12
0

Agata22 napisał(a): czy te słoiczki są naprawdę takie zdrowe skoro mają takie długie terminy ważności to coś w nich musi być żeby się nie zepsuły
Słoiczki są pasteryzowane. ;) Dżem domowej roboty też kilka lat postoi, a jest bez konserwantów. Ale to tak OT. 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:09
0

adriana napisał(a):Agata22 napisał(a):ale widzę że sąosoby które nie przesadzają z ochroną swoich dzieci.
To ja sie tylko chciałam dowiedzieć na czym polega przesadna ochrona?
choćby na tym że co czytam to piszecie że dziecku tego nie podam np. soli przypraw, danoków,serków też nie,
gotowych budyni, kisieli też nie, mięsa ze sklepu też nie bo złe warzyw owoców ze sklepu tez nie bo pryskane niektórzy podają tylko wodę mineralną wody z kranu też nie
ilez można karmić dziecko "słoiczkami" a czy te słoiczki są naprawdę takie zdrowe skoro mają takie długie terminy ważności to coś w nich musi być żeby się nie zepsuły

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 00:02
0

Agata22 napisał(a):ale widzę że sąosoby które nie przesadzają z ochroną swoich dzieci.
To ja sie tylko chciałam dowiedzieć na czym polega przesadna ochrona?

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 22:24
0

Ja daję parówki Smakuś, smakują zupelnie jak szynka. Nie wiem, jakiej to firmy, kupuję W jednym tylko sklepie w okolicy.

My sami uwielbiamy parówki PIKOK z Lidla, najlepsze parówki, jakie jadlam kiedykolwiek - i Maks też nam je podjada :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 22:18
0

A może wracając do tematu, mamy które podają dzieciom wędliny tudzież parówki, napiszą, co konkretnie i jakiej firmy podają?

Ja np. daję mu ostatnio taką niby mortadelę czy cuś, w kształcie głowy misia. Zajada plasterek za plasterkiem, zapominając o chlebku ;)

Odpowiedz
MyCHa1981 2013-11-12 o godz. 21:46
0

Wędlinę, parówki (danonki też) daję, bo Guśka bardzo je lubi. Przecież nie robię krzywdy dziecku, podając jej raz na jakiś czas ww rzeczy do jedzenia, a mała ma z tego wielką frajdę. Tak naprawdę, to schemat żywienia odkąd urodziłam Guśkę zdążył się już zmienić (a byly przecież spore dyskusje nt podawania maluchom glutenu). Teraz na tapecie są danonki, wędlina itp. A przecież nasze mamy nie miały jakiegoś wiekszęgo wyboru (o słoiczkach mowy nie było, a i o jogurcie mało kto słyszał, nie pisze juz o podawaniu krowiego mleka, które w wielu przypadkach było na porządku dziennym) i udało im sie wychować swoje potomstwo. Wg mnie wszystko dla ludzi (w tym dla maluchów) tylko podawane z pewnym rozmysłem i umiarem. A jeżeli komuś przeszkadza, co podaję swojemu dziecku do jedzenia, niech nie podaje tego swojemu i myśę, że będzie ok. Tylko żal by mi było patrzeć na malucha, który wyciąga rączke po te niesławną parówę najlepiej z bułą, a mama odpowiada, że nie, bo schematy tego zabraniają ;) Ale sposób wychowywania kazdej mamy trzeba uszanować. O! tak mi sie napisało....a co :D !

Odpowiedz
Majaa 2013-11-12 o godz. 20:51
0

Jakby Lena nie jadła parowki to by nie jadła nic co związane jest z mięsem. Więc daje jej parówki raz dziennie. I tak jak Maks Naturelli, Lena domaga się tej parówki.

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 18:48
0

igamalczyk napisał(a):A czemu podajecie maluszkom parówki?Przecież tam nie ma nic wartościowego...Czy może mylę się?
Na forum rówieśniczym mam taką mamę, jest z Niemiec i styl wychowania i opieki, jaki prezentuje to: zero kosmetykow, zero mydla, dodawanie wlasnego mleka do kapieli, smarowanie krostek itp wlasnym mlekiem. Zero cukru, zero kupowanych wedlin, zero slodyczy. Nie mowiac o wiekszych przestepstwach. I tez stale zadaje takie pytania - a po co dajecie? a dlaczego tak robicie? Każda odpowiedz jest kwitowana jednym: to nie jest dla mnie argument.

Jedyna odpowiedz, jaka sie cisnie - a po co pytasz?! :P

Ale skoro na Forumi nie musimy sie tlumaczyc z naszych wyborow, to ja odpowiadam: bo Maks lubi parowki. I jest to jedyna rzecz do jedzenia, jakiej sie domaga. Po spacerze leci do lodowki i mowi, ze chce parowke. I bulke:) Bulka pewnie tez niezdrowa, bo zwyczajna, biala kajzerka:)

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 06:31
0

igamalczyk napisał(a):A czemu podajecie maluszkom parówki?Przecież tam nie ma nic wartościowego...Czy może mylę się?
bo dzieci je lubią :)
a czy wszystko co je wasze dziecko jest takie wartościowe nie przesadzajcie że wasze dzieci są tak zdrowo odżywiane bo w dzisiejszych czasach nie ma już nic zdrowego

Odpowiedz
igamalczyk 2013-11-12 o godz. 06:27
0

A czemu podajecie maluszkom parówki?Przecież tam nie ma nic wartościowego...Czy może mylę się?

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-12 o godz. 03:33
0

Alma_ napisał(a):
Zmienisz dietę swojego dziecka, jak w ankiecie wyjdzie, że kaszanka lepsza?
Nie .

I ankiete mozna sobie podarowac bo jestem przekonana ze kaszanka wygralaby .

A diete zmienilabym tylko gdybz ktos mi udowodnil ze robie krzywde dziecku podajac mu danonka co 2 dni . Ile w tym malym kubeczku jest tego cukru? Moje dziecko poza danonkiem cukru nie je .

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 03:19
0

A propos przyzwyczajen w ciazy - ja niemal codziennie zarlam ze szczesciem w oczach zestaw w McDonald'sie, jak bylam w ciazy z Maksem. Teraz Happy Meal to jedyna rzecz, którą Maks je z prawdziwym apetytem lol

Odpowiedz
Alma_ 2013-11-12 o godz. 03:01
0

Żeby było ściśle - czy lepiej podać kaszankę raz, czy podawac danonki z częstosliwością (wstawić właściwą - kilka razy w tygodniu?) ;) .

No, można. Tylko po co?
Zmienisz dietę swojego dziecka, jak w ankiecie wyjdzie, że kaszanka lepsza?

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 03:01
0

mi się jeszcze wydaje, że w tych dyskusjach poza kategoriami produktów spożywczych, kategoriami forumek (?) itp pomieszały się dwa porządki:

rzeczy, które kiedyś nasze dzieci zjadły, ew. jedzą sporadycznie jak zobaczą na stole i zapałają wielką miłością - mniej lub bardziej kulinarne eksperymenty

i rzeczy, z których robimy z rozmysłem część diety dziecka.

nie piszę tego, żeby komuś dogryźć czy kogoś pogłaskać - tylko tak próbuję chałupniczo troszkę dyskusję rozplątać ;)

jakby co, to moja kaszankę raz w życiu też jadła, a z kolei obecnie jest bliska przesytu czekoladowego (kalendarz adwentowy z prezentami i drobnymi słodyczami i wiążącą się z nim atmosferę czekania na COŚ uznałam roboczo za ważniejszą rzecz, niż nieugięte budowanie nawyków żywieniowych). i wiecie co? te naście dni, z których coś czekoladowego wielkokści kostki czy dwóch standardowej czekolady wyciągała z kalendarzy max w połowie przypadków, już wystarczyło, żeby dzisiejsze kostki nadal leżały niedojedzone. taka dygresja mi wyszła - ale dzielę się, bo w obliczu nadchodzącego świątecznego wyjazdu do dziadków bardzo się z takiego efektu uodpornienia cieszę :D

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-12 o godz. 02:59
0

... to powinnam napisac ˛˛kaszanki ktorej TEZ nie ma w tabelach˛˛ bo oczywiscie danonkow tak jak kaszanki w tabelach nie ma .
Chyba trzeba zrobic ankiete czy lepiej podawac kaszanke czy danonki .

Odpowiedz
Gość 2013-11-12 o godz. 02:51
0

A danonki sa w tabelach? ;) Kaszanka jakby nie patrzec bardziej naturalna w skladzie, no i bez cukru ;)

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-12 o godz. 02:38
0

Kiniak napisał(a):TYGRYS napisał(a):Kiniak napisał(a):
I moim zdaniem staz forumowy nie ma nic do tego
Niestety jednak ma . Ale nie tylko staż .
Ty poprostu napisałaś co jadło Twoje dziecko i wiadomo ze się z tego tłumaczyć nie będziesz .
Ja popełniłam błąd probujac sie tłumaczyć z tego dlaczego daję dziecku danonka . Ale tez pisałam bo chciałam uzyskać jakąś radę dlatego się zaangazowałam w dyskusję .
Wiecej takiego błędu nie popełnię . Widać nie zawsze warto rozmawiać .
TYGRYS, ale to nie powinno Cię aż tak denerwować. Ja osobiście nigdy Ciebie nie zatakowałam, tym barzdiej w wątkach dziecięcych, w których udzielam się raczej rzadko. Uważam, że cała nagonka na forum na to jak należy chować dziecko jest po prostu śmieszna. Twoje dziecko, Twoje decyzje i nic innym do tego ;) A rozmawiać zawsze warto, bo przynajmniej pokażesz forumkom z 3 postami na koncie :P , że mozna pisac o tym co się rzeczywiścei robi, bez nadmuchanej otoczki idealnej matki-ploki ;)
Kiniak ja Ciebie też nie chciałam atakować . Jesli tak to odebrałaś to przepraszam .
Po prostu zaraz po wątku waniliowo-truskawkowej śmierci (jaką chyba są danonki ) pojawił się wątek wędliniarsko-kaszankowy.
Byłam ciekawa jak się rozwinie . Wydawało mi się naturalne ze propagatorki zdrowego odzywiania napiszą coś podobnego co w wątku danonkowym .
Ale nie ...
I tu nie chodzi o to ze mnie to denerwuje ze skrytykowały podawanie danonków a Ciebie nie .
Raczej mnie to ciekawi . Myślałam ze jak zdrowe odżywianie to na całego ale niekoniecznie .

I tu nie chodzi o to ze krytykuję podawanie kaszanki - Maciek też ma za sobą eksperymenty , wiem ze nie da się dziecku wyrwać jedzenia z ręki .

Zastanawia mnie tylko to dlaczego danonki zostały aż tak bardzo skrytykowane , nazwane szajsem itd a kaszanka (której nie ma w tabelach zywienia dzieci) został potraktowana luzacko .

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 23:45
0

Shiadhal napisał(a):zreszta jest taka teoria, ze upodobania zywieniowe dziecka zaczynaja sie ksztaltowac juz w czasie ciazy - i to by sie zgadzalo.
Ja się tak pół żartem pół serio wtrącę. ;)
Moja mama zawsze mi opowiada, że w ciąży ze mną jadła bardzo dużo truskawek, w każdej postaci - na początku dżemy, potem świeże truskawki. A ja NIENAWIDZĘ truskawek. lol Chyba mi się przejadły. ;)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-11 o godz. 23:44
0

Shiadhal napisał(a):
no ale np Mloda lubi czosnek, papryke, pieprz, i ogolnie dosc zdecydowane smaki - i je dostaje, bo czemu nie.
Oooo, Filip też :P
Podobno przyprawy pobudzają apetyt i przemianę materii ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 23:42
0

swoja droga - nie wiem, skad podejscie, ze potrawy dla dzieci musza byc delikatne albo wrecz mdle.

nie mowie o soli czy przyprawach 'wszystko w jednym + glutaminian'.

no ale np Mloda lubi czosnek, papryke, pieprz, i ogolnie dosc zdecydowane smaki - i je dostaje, bo czemu nie. ja tez lubie - zreszta jest taka teoria, ze upodobania zywieniowe dziecka zaczynaja sie ksztaltowac juz w czasie ciazy - i to by sie zgadzalo.

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-11 o godz. 23:39
0

Kiniak napisał(a):
I moim zdaniem staz forumowy nie ma nic do tego
Niestety jednak ma . Ale nie tylko staż .
Ty poprostu napisałaś co jadło Twoje dziecko i wiadomo ze się z tego tłumaczyć nie będziesz .
Ja popełniłam błąd probujac sie tłumaczyć z tego dlaczego daję dziecku danonka . Ale tez pisałam bo chciałam uzyskać jakąś radę dlatego się zaangazowałam w dyskusję .
Wiecej takiego błędu nie popełnię . Widać nie zawsze warto rozmawiać .

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-11 o godz. 23:36
0

natalia25 napisał(a):
Jeżeli ktoś kąpie dziecko raz w tygodniu i robi to zgodnie ze swoim przekonaniem, to niech tak robi, inne mamy nie muszą przekonywać, że tylko codzienne mycie dziecka jest właściwe. To znaczy mogą, ale ja osobiście miałabym to głęboko.

Jeżeli za cel postanowiłam sobie, że moje dzieci będą zasypiały samodzielnie i spały same, to nawet przez głowe nie przeszedł mi cień myśli, że moge tym skrzywdzić swoje dziecko.
Nie mam kompleksów, uważam siebie za dobrą matke i tyle.

Póki ktoś podaje danonki ot tak, bo jego dziecko nic innego nie je, a mama ma film, ze bez nabiału jej dziecko zniknie to ok., ale jeżeli ktoś daje je myśląc, że robi tym wielką przysługe dziecku to jestem na nie.
Natalia mam dziwne odczucie ze piszesz o wątkach w ktorych ja się wypowiadałam .
Jeśli chodzi o wątek o zasypianiu to był to nie tylko ja miałam takie odczucia . Jak mi dzieciak wył prawie do wymiotów to się zaczęlam zastanawic czy dobrze robię i chyba nie ma w tym nic dziwnego - nie ja jedna . Chcę zeby sam zasypiał i potrzebowałam trochę wsparcia - inne osoby tez takiego wsparcia potrzebowały - nie tylko ja .

Jeśli chodzi o film który łapię ze moje dziecko zniknie itd . Nie wiesz jak moje dziecko wygląda , nie wiesz ile wazy i pewnie nie obchodzi Cię to ze przez ostatni tydzien nie wypił ani grama mleka modyfikowanego a przez wczesniejsze 6 tygodni zuzylam 1,5 malego opakowania tego mleka a i tak większość wylałam i nie chce jesc zadnych mlecznych produktó .
Mnie to obchodzi . I wcale nie mam zamiaru udwać ze się nie martwię - możesz pisać ze łapię film czy cokolwiek .

Odpowiedz
aga_t 2013-11-11 o godz. 22:34
0

Dziewczyny, jak tak piszecie o tych flakach na ostro, zapiekankach, salcesonach, sałatkach greckich, serach feta itd. to ja już głodna się robię a w pracy jestem i sucha bułka na stole :cisza:
Pewnie za jakiś czas podałabym te wszystkie rzeczy do jedzenia mojej córci, tylko w rozsądnych ilościach i raczej nie na ostro.
Co do Danonków, to jeszcze nie dawałam, ale myślę, że jak nie jest to podstawą diety, to zjeść dziecko może i nic się nie stanie. W nadmiarze to nawet jakże zdrowy sok z marchwi jest niewskazany, więc myślę, że wszystko w granicach rozsądku jest ok.

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 21:52
0

natalia25 napisał(a):becja napisał(a):eee tam początkująca
wystarczy, że róża pustyni lol
od razu stos lol
Ostatnio przeszło prawie bez echa. ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 21:36
0

Słuchajcie, ale to nie moze być tak, że ktoś na forum uprawia jedyną słuszną ideologicznie wizje karmienia/wychowywania dziecka i potem sie inne laski zadręczają nie wiedzieć po co.
Ja wychodzę z założenia, że nic co ludzkie nie jest mi obce i po coś ten salceson jest produkowany. I moje dziecko prędzej czy później spróbuje różnych rzeczy, choćbym go na farmie ekologicznej chowała pod kloszem.
I moim zdaniem staz forumowy nie ma nic do tego. Mojemu dziecku takie specjały nie szkodzą, co ciekawe uwielbia je. Wciąga oliwki, ser fete, ostatnio jadł sałatkę grecką przyprawioną po dorosłemu, ściaga mi np. surową cebulę z kanapek. Zawsze sobie kaze dawać do próbowania przy gotowaniu.
Nie ograniczam jego chciejstw kulinarnych i nie mam problemów żywieniowych. Chce jajecznicę na bekonie? Porszę bardzo. Pasztetu Babci Pra? Nie ma sprawy. O ile by mu coś zaszkodziło, to bym skasowała zapędy Syna, a tak je wszystko. I cieszę się, ze do stołu siada razem z nami, a ja nie wydziwiam z gotowaniem dla różnych osób.

Odpowiedz
becja 2013-11-11 o godz. 21:28
0

eee tam początkująca
wystarczy, że róża pustyni lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 20:53
0

awangarda w stylu retro napisał(a):kasia_ewa napisał(a):A pamiętacie reakcję dzieciaków jak przywiozłyśmy z Awangardą flaki na ostro i zapiekankę-śmieciówę? lol
Ja tylko miałam nadzieję, że uda mi się cokolwiek spróbować 8)
co maja nie pamietac :P . nie tylko dzieci mialy pozadanie w oczach 8)
I obślinione podbródki 8)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2013-11-11 o godz. 19:30
0

kasia_ewa napisał(a):A pamiętacie reakcję dzieciaków jak przywiozłyśmy z Awangardą flaki na ostro i zapiekankę-śmieciówę? lol
Ja tylko miałam nadzieję, że uda mi się cokolwiek spróbować 8)
co maja nie pamietac :P . nie tylko dzieci mialy pozadanie w oczach 8)

Odpowiedz
kasia_ewa 2013-11-11 o godz. 19:07
0

A pamiętacie reakcję dzieciaków jak przywiozłyśmy z Awangardą flaki na ostro i zapiekankę-śmieciówę? lol
Ja tylko miałam nadzieję, że uda mi się cokolwiek spróbować 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 19:07
0

Faktycznie, Maciek też jadł te kabanoski w cieście francuskim :) I to jak jadł :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 07:36
0

Willow napisał(a):
Sil, a Jago wcinała wtedy Lexowe zawijasy w cieście francuskim, czyż nie? :D
potwierdzam lol a w zawijasach parówy i kabanosy były :D i wszystkie dzieciaki, które je jadły jakoś do tej pory żyją i cieszą się dobrym zdrowiem :D

mój też je wędliny - staram się kupować ze sprawdzonego źródła i daję kanapki, parówki, kabanosy i inne takie już od dawien dawna :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 06:39
0

Blutka napisał(a):Wędliny zawierają dużo soli, że o konserwantach nie wspomnę
a to zalezy od wedliny, mam wrazenie... znam przepisy, gdzie soli sie sladowo, a ziola nie sa mordercze...

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 06:22
0

silenca napisał(a): ... i jeszcze jak cudnie oblizywał rączkę umoczoną w sosie 100 wsyp czy jakoś tak on się nazywał.


co zresztą jest uwiecznione na zdjęciu :P a kaszankę wcinał aż mu się uszy trzynsły :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 03:06
0

Olka z wedlin je parowki czasem (o ile jeszcze to wedlina mozna nazwac lol) innych rodzajow nie tknie, ewentualnie zwykle ugotowane, upieczone mieso.

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:54
0

Kiniak napisał(a):No cóż, pokutuje pogląd co by pewnie mielić wszysto i prażyć w piecu hutniczym, nim dziecko skończy 6 lat. Ja wychodzę z założonia, że jeśli sprawia mu to przyjemność, chce jeść takie rzeczy i pochodzą one ze sprawdzonego źródła, a nie z promocji typu "szynka" po 8,99 za kilogram, to nie będę dziecku załować i odmawiać.
Ogólnie jakas niezdrowa się tendencja tutaj wytworzyła i wszyscy chcą być świętsi od Pana Boga jeśli chodzi o zywienie i wychowanie. Moje dziecko je wędliny, mięso przyrządzone na różny sposób ( i mu nie gryzę ani nie miksuję) i co ciekawe żyje i ma się dobrze. Umiar we wszystkim. Nie należy przeginać członka zbyt mocno ;)
zgadzam się z Tobą bo ostatnio co czytam na temat żywienia to wszyscy tak zdrowo odżywiają swoje dzieci
ale widzę że sąosoby które nie przesadzają z ochroną swoich dzieci.
wiadomo wszystko można ale z umiarem :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:53
0

Owszem Jago wcinała parówki w cieście francuskim, na ostro były zrobione. Cielęce je co niedzielę na śniadanie, lazanię na ostro tez podjada z mojego talerza, pierogi, pyzy z mięsem, pierś z kurczaka w krakersach zrobione bez tłuszczu na blaszce.

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:48
0

Mój Maciek je parówki na przykład. Ale jesli mają podwędzaną skórkę, to trzeba mu ją obgryzać. Na szczęście są też takie bez skórki do kupienia i te wchrzania aż miło :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:46
0

silenca napisał(a):Kiniak serio pisze, widziałam na własne oczęta ... i jeszcze jak cudnie oblizywał rączkę umoczoną w sosie 100 wsyp czy jakoś tak on się nazywał.

Na samo wspomnienie aż mi się gęba cieszy lol
Sil, a Jago wcinała wtedy Lexowe zawijasy w cieście francuskim, czyż nie? :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:43
0

Kiniak serio pisze, widziałam na własne oczęta ... i jeszcze jak cudnie oblizywał rączkę umoczoną w sosie 100 wsyp czy jakoś tak on się nazywał.

Daję mojej Kanapki ... chyba pierwsza około 8 miesiąca, teraz to w kostki to nawet be... woli gryźć. Najczęściej polędwicę drobiową, ale jak dorwała konserwową lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:42
0

Eee, Kiniak, ja serio myślałam, że można dziecko otruć.

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:36
0

To ja już nic nie mówię. lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:35
0

moge powiedzieć że moja Maja też chyba jest wszystko żerna bo co jej do tej pory wpadło w buzię na spróbowanie to nic jej po tym nie było

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:33
0

natalia25 napisał(a):Kiniak napisał(a):pierwsza szynka na wyjeździe do szczyrku, miał chyba z 5 miesięcy, potem przeszedł do kabanosów, by następnie zagryźć kasznką z grilla przed ukończeniem roku. Aczkolwiek kaszanka chyba się nie liczy, bo to nie wędlina
Ty serio?
Ja nie sądzę. 8)
Co mi przypomina uroczą rodzinną historyjkę, jak to babcia mojego taty nakarmiła go kiełbasą, jak miał 6 miesięcy i ledwo go odratowali. ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:32
0

Blutka napisał(a):
A poważnie. Wędliny zawierają dużo soli, że o konserwantach nie wspomnę i to chyba nie jest ok dla 9-miesięcznego dziecka. Może lepiej gotowana pierś z kurczaka?
A także np. kaszę mannę, czyli gluten.

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:30
0

Agata22 napisał(a):Kiniak napisał(a):pierwsza szynka na wyjeździe do szczyrku, miał chyba z 5 miesięcy, potem przeszedł do kabanosów, by następnie zagryźć kasznką z grilla przed ukończeniem roku. Aczkolwiek kaszanka chyba się nie liczy, bo to nie wędlina
Kiniak wszystko się liczy moja Maja ma na wszystko ochotę jak tylko zobaczy jedzenie to buzia jej się nie zamyka i dlatego chciałabym jej już podawać co do chlebka który zajada na sniadanko.
lol 8)

A poważnie. Wędliny zawierają dużo soli, że o konserwantach nie wspomnę i to chyba nie jest ok dla 9-miesięcznego dziecka. Może lepiej gotowana pierś z kurczaka?

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:28
0

Kiniak napisał(a):... by następnie zagryźć kasznką z grilla przed ukończeniem roku.
8) Ach, co to był za widok :love:

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 01:25
0

Kiniak napisał(a):pierwsza szynka na wyjeździe do szczyrku, miał chyba z 5 miesięcy, potem przeszedł do kabanosów, by następnie zagryźć kasznką z grilla przed ukończeniem roku. Aczkolwiek kaszanka chyba się nie liczy, bo to nie wędlina
Kiniak wszystko się liczy moja Maja ma na wszystko ochotę jak tylko zobaczy jedzenie to buzia jej się nie zamyka i dlatego chciałabym jej już podawać co do chlebka który zajada na sniadanko.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie