• Gość odsłony: 3814

    Podwórkowe dzieci

    Premier mnie podczas debaty natchnął 8)
    Wychowywałyście się na podwórkach?
    Ja tak, z kluczem na szyi, grając w dwa ognie, wisząc na trzepaku. Biegając od koleżanki do koleżanki: "Niech pani ją puści. Prosimyyyyyyy", grając w klasy i gumę (jak ja dawno nie widziałam dzieci grających w gumę). I krzyki z dołu do mamy na trzecim piętrze: "Mamo, mogę jeszcze zostać?"
    Dzisiaj już chyba nie ma takich podwórek.

    Odpowiedzi (99)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-02, 12:48:29
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-10-02 o godz. 12:48
0

Mieszkam teraz w małym mieście i na moim osiedlu jest nieźle. Bloki mają po 3 piętra a pomiędzy nimi jest sporo przestrzeni dla dzieci. Dzieci też jest sporo. Biegają wokół bloków z karabinami, a na drzewa wchodzą tak wysoko, że aż się boję. A jedno co zauważyłam, to to, że raczej chłopcy są bardziej pomysłowi, dziewczynki zazwyczaj okupują huśtawki.

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 11:37
0

moje dzieciństwo cudne było- z kluczem na szyi ;)
Pamiętam, kiedy się przeprowadziliśmy do nowego bloku jeszcze kilka miesięcy latałam " na stare kąty".
Przed blokiem był wypasiony plac zabaw - bawiliśmy się w dom, w szukanego po blokowych garażach lol , w ganianego.
Z dziewczynami potrafiłyśmy zająć całe półpiętro klatki schodowej bo rozkładałyśmy koce i bawiłyśmy się lalkami.
Skakało się w gumę, tańczyło jak McHammer (czy jak mu tam było), lambadówka była obowiązkowa, wszechobecne getry z lycry.
A zimą po drodze ze szkoły robiłyśmy "orły" w zaspach.

Ale to były czasy :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 11:12
0

wiewrióra napisał(a):dzieciaki zwisające z drzew
Piekny widok lol

Odpowiedz
wiewrióra 2010-10-02 o godz. 11:02
0

jak ta wata zaczyna latać to juz po ptokach - gil wtedy mi zwisa z nosa od dobrych paru dni.

ja mam szczescie bo moje osiedle jest pod opieką wielkiej spółdzielni. Która nie odsprzedaje gruntów pod budowe nowych bloków i dzieki temu jest przestrzeń, miejsce na zielen (zagajniczki) i miejsce do zabawy. Duza razy widze dzieciaki zwisające z drzew lub bawiące sie własnie tam.
Mam nadzieje ze ta spółdzielnia nie upadnie bo jak tak to od razu tą przestrzen wykupią do budowania nowych bloków i ani zagajniczków, ani przestrzeni i pewnie beton, kostka brukowa i asfalt :(

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-10-01 o godz. 09:37
0

No tak, blok, w którym mieszkałam też kiedyś otoczony trawą, a teraz wszędzie kostka brukowa. Super wielki trawnik, gdzie na środku stała kupa wielkich kamieni (dla "ozdoby" - ale jaka frajda!) już jest wyłożony kostką - stał się parkingiem.
Trzepaka chyba nie ma.
Dobrze, że drabinki i piaskownica przed blokiem zostały.
A większość lip, których liście to były pieniądze na ciasteczka piaskowe ;) wycięta. Wielkie, piękne drzewa. Podobno pyłki (ta "wata"), które latały w powietrzy jak drzewa kwitły, uczulały. Bzdura. Ta latająca "wata" nie uczula.

Odpowiedz
Reklama
kkarutek 2010-10-01 o godz. 09:31
0

Maura napisał(a):Bo to chyba tzw dbanie o architekture otoczenia czy jakos tak. Z mojego podworka zrobili parking.... Tam, gdzie sie wylegiwalismy na trawie, stoi sklep. A nowe bloki po drugiej stronie....Beton, kostka beton, parking. Dzieci z nudow uciekaja do domow i wymyslaja alternatywy dla naszych trzepakow.
o tak, na pewno dbają o architeturę. a dzieciaki nawet nie mają gdzie w piłkę pokopać

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-10-01 o godz. 09:21
0

ediee napisał(a):agunia85 napisał(a):WhiteRabbit napisał(a):O, właśnie.
"Mamaaa, rzuć mi chleb z pasztetem!" lol Pamiętam, jak bardzo mi smakowała taka kanapka z pasztetem :D


ee ja to zawsze dostawalam od babci z parteru chleba z maslem i sola i ogora 8)
:lizak: :lizak: :lizak:

to była nasza ulubiona przekąska, którą serwowała nam mama mojej przyjaciółki :D
No tak, koleżanki jadły chleb z ogórkiem, jadły też chleb z masłem i z cukrem, ale u mnie obie opcje odpadały, bo ja masła ni margaryny nie jem i nigdy nie jadłam :D
Dlatego pozostawała tylko metka, pasztet i serki topione ;)

W podchody też się bawiłam :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-01 o godz. 09:21
0

Bo to chyba tzw dbanie o architekture otoczenia czy jakos tak. Z mojego podworka zrobili parking.... Tam, gdzie sie wylegiwalismy na trawie, stoi sklep. A nowe bloki po drugiej stronie....Beton, kostka beton, parking. Dzieci z nudow uciekaja do domow i wymyslaja alternatywy dla naszych trzepakow.

Odpowiedz
kkarutek 2010-10-01 o godz. 09:14
0

czytam i czytam ten wątek i wyjść z podziwu nie mogę, że tyle nas na podwórku się wychowało, a jednak spaczone nie jesteśmy. Nawiązując do wspaniałego pana JK to można nawet wysunąć odwrotny wniosek lol
ale troszkę zastanawia czy martwi mnie jedna rzecz - jak to jest, że ci rodzice, którzy sami wychowywali się na podwórku, teraz w pewien sposób ukrócają ten sposób zabawy swoim dzieciom Przykład - nasz blok tworzy zamknięte podwórko, jest furtka, ochroniarz itp. I co z tego ze na środku podwórka jest piękny klomb z krzaczkami, skoro generalnie całe podwórko wyłożone jest kostką brukową i pan architekt nie pomyślał nawet o kawałku piaskownicy (dopiero młodzi rodzice się musieli upomnieć). Myślałam przez pewien czas że możeto jakieś względy bezpieczeństwa, ale nie, obok ta sama firma postawiła osiedle domków i....nie ma tam krztyny trawy, no chyba że ktoś sobie wydłubie pod własnymi drzwiami i te biedne dzieciaki biegają bo asfalcie, piaskownicy brak, trzepaka brak, zamknięte z wszystkich stron płotami....

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 22:59
0

ja również miałam podwórkowe dzieciństwo. Z rozrzewnieniemm wspominam całe dni spędzone między blokami, zabawy w sklep przy piwnicznych oknach, zabawy w chowanego, zabawy w państwa na piasku no i trzepak :) cała masa tego była.
Fajne były też zabawy na korytarzu w bloku - kaltki schodowe mielismy naprawde bardzo przestrzenne (w przeciwieństwie do mieszkań ) - bawiłyśmy sie w nauczycielki, każda miała klasę na innym piętrze, a na przerwach spotykałyśmy się na naszym lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-09-30 o godz. 22:15
0

Bluemendale napisał(a):i ja podwórkowym dzieckiem byłam - ach co to były za czasy :lizak:
mój maż niestety nie był podwórkowym dzieckiem i nie mam z kim wspominać.
u nas to samo, ja to że się tak wyraże z drzewa nie schodziałam lol trzepaki, guma, klasy, kapsle, na grande też się na działki chodziło, kocyki, po chaszczach się ganiało... ach co za czasy
i też dziś nie widzę żeby dzieciaki się tak bawiły, szwędają się, zaczepiają i patykiem w kałuży - zero wyobraźni :|

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 21:24
0

i ja podwórkowym dzieckiem byłam - ach co to były za czasy :lizak:
mój maż niestety nie był podwórkowym dzieckiem i nie mam z kim wspominać.

Odpowiedz
ediee 2010-09-30 o godz. 20:45
0

agunia85 napisał(a):WhiteRabbit napisał(a):O, właśnie.
"Mamaaa, rzuć mi chleb z pasztetem!" lol Pamiętam, jak bardzo mi smakowała taka kanapka z pasztetem :D


ee ja to zawsze dostawalam od babci z parteru chleba z maslem i sola i ogora 8)
:lizak: :lizak: :lizak:

to była nasza ulubiona przekąska, którą serwowała nam mama mojej przyjaciółki :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 18:05
0

WhiteRabbit napisał(a):O, właśnie.
"Mamaaa, rzuć mi chleb z pasztetem!" lol Pamiętam, jak bardzo mi smakowała taka kanapka z pasztetem :D


ee ja to zawsze dostawalam od babci z parteru chleba z maslem i sola i ogora 8)

Odpowiedz
kamila-t 2010-09-30 o godz. 18:02
0

ediee napisał(a):A w podchody się bawiłyście? ;)
No pewnie ;) Ale częściej w lesie 8)

Odpowiedz
kinqa 2010-09-30 o godz. 18:01
0

ediee napisał(a):A w podchody się bawiłyście? ;)
to baaa

moja ulubiona zabawa lol

Odpowiedz
kinqa 2010-09-30 o godz. 18:00
0

ediee napisał(a):Kinia Jones napisał(a):Dosia napisał(a):Tak moj maz do tej pory sie dziwi ze chlebek jest zielony i rosnie na krzaczku ;)
Oooo, czyli nie tylko ja jadłam chlebki lol
ja też jadłam 8) lol
me too :D

Ach te podwórkowe, stare, dobre czasy
guma do skakania
zabawa w chowanego, w podchody
klasy, kózka, figury na trzepaku, "piłka parzy",
klucz na szyi, nawoływanie mamy...

dalej mieszkam w tym samym bloku, ale wszystko się zmieniło
dzieciaczki wolą siedzieć przed telewizorem czy komputerem...

Odpowiedz
ediee 2010-09-30 o godz. 17:50
0

A w podchody się bawiłyście? ;)

Odpowiedz
kamila-t 2010-09-30 o godz. 15:39
0

Przywołałyście piękne wspomnienia - ja też prawie całe dzieciństwo spędziłam na podwórku najpierw pod okiem mamy a potem już sama :D Oczywiście z kluczem na szyi grałam w gumę, klasy, badmintona, karty, państwa - miasta, wisiałam na trzepaku, jeździłam na rowerze... Ech to były czasy - teraz został tylko trzepak i czasem kilku chłopców pogra w piłkę, chociaż z tym też ciężko, bo coraz więcej samochodów parkuje na podwórku :(

Odpowiedz
ediee 2010-09-30 o godz. 15:30
0

Kinia Jones napisał(a):Dosia napisał(a):Tak moj maz do tej pory sie dziwi ze chlebek jest zielony i rosnie na krzaczku ;)
Oooo, czyli nie tylko ja jadłam chlebki lol
ja też jadłam 8) lol

I choć z domku a ogrodkiem, ale po drugiej stronie ulicy zaczynało się osiedle i w tym pierwszym bloku miałam swoją "pakę".
Praktycznie co blok to była inna "paka"

Pamiętam jak graliśmy w wykopywanego w może...30 osób :o
Jedna osoba wykopywała piłkę, a druga biegła po nią a w tym czasie reszta chowała sie gdzie popadło...za samochodami, do ogródka sąsiada, za drzewa, w krzaki...
Skakanki, trzebak i guma to było to :D
Dodatkowo wycieczki na rowerach, gra do 22 na boisku koszykówki i granie w tenisa( a wsumie jakby w squascha) o ścianę naszej podstawówki-była tużż za peirwszym blokiem.
Szlajanie się po glisianstych górkach, na których dziś stoi Intermarche lol
Szaberkowanie na działkach-pamiętam że kiedyś zamknęli nam działki i musiałyśmy przez mega wysoki płot przechodzić...i porwałam sobie bluzę ;)

A latem konkursy stania na głowie, akrobatycznej gwiazdy i przerzutki przez płot szkolny lol

I to że jako mieszkająca w domu a nie w bloku miałam zawsze przechlapane, bo gdy inne dzieciaki mogły bawić się trochę dłużej, gdyż mamy miały je na oku moja mama zawsze wołała mnie wxześniej twierdząc, że jak chce się bawić na podwórku to mogę bawić się na swoim..

tia...ale to nie było już to 8)
achh

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 14:14
0

Myśmy się jeszcze bawili w gotowanie: podkradaliśmy łyżki, ziemniaki, marchewski i buraki, sól była z piasku a reszta składników rosła dookoła. I robiło się te kotlety, te zupki...
Urządzaliśmy też pogrzeby kretom i myszkom.
Nie wiem skąd, ale mieliśmy mnóstwo starych monet i bawiliśmy się w super sam.

Odpowiedz
bossanova 2010-09-30 o godz. 13:48
0

Ja też z blokowiska... I trzepak był i guma do skakania i wołanie pod oknem ;) Nie wołałam co prawda o chlebek z pasztetem, ale zapamiętam na zawsze smak mizerii i chleba z masłem, które brała dla nas Mama i które jedliśmy z moim bratem po szaleństwach na naszym ogródku działkowym. Mama dawała nam zawsze parę grządek i nasionka i robiliśmy sobie nasz mały ogródeczek :) ehh to były czasy :)

Odpowiedz
maskot 2010-09-30 o godz. 13:35
0

Ja co prawda z domku z ogródkiem,ale te wszystkie zabawy to też moje dzieciństwo :D
w sąsiedztwie było mnóstwo dzieciaków więc tylko biegało się z jednego podwórka na drugie-bo u jednych była hustawka,u innych piaskownica a jeszcze inni mieli domek do zabawy ;)
Były podchody,zabawy w chowanego,"tajne" przejścia i bazy,zabawy zainspirowane kreskówkami bądź zupełnie własna radosna twórczość :D do tej pory pamiętam jak bawiliśmy się w "ducha Rudego"-coś w stylu berka i podchodów jednocześnie ;)
czasem żałuję,że już jestem dorosła i nie mogę znowu tak poszaleć

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-09-30 o godz. 13:21
0

O, właśnie.
"Mamaaa, rzuć mi chleb z pasztetem!" lol Pamiętam, jak bardzo mi smakowała taka kanapka z pasztetem :D

Szkiełka zakopane pod ziemią nazywałyśmy sekretami ;)

Na rowerze goniliśmy się dookoła bloku :D

Były też "trójki diabelskie" (w gumę). Trudniejsze niż każde inne i byłam w nich jedną z najlepszych 8) Albo "trójki motylki" :) Wysokość umieszczania gumy: kostki, łydki, kolanka, uda, tyłek, pas, paszki i szyjka lol

Wrotki były super, chodziliśmy na parking koło boiska, bo tam był fajny asfalt :D

Odpowiedz
Liberales 2010-09-30 o godz. 13:09
0

Ja tez podwórkowa :D

Nie zapomnę jak wisiałyśmy na trzepaku przez cały dzień albo grałyśmy w "raz dwa trzy polskie" :D

jak sie zgłodniało to krzyczeliśmy pod oknem "ma-ma" i wszystkie mamy wyglądały przez okno, które to domaga się, żeby zrzucić kanapkę lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 21:35
0

Aż się chce zaśpiewać "Gdzie się podziały tamte ... podwórka?"

Stare dobre czasy...
U mnie w bloku jeszcze trochę się zachowało z tego dobrego. Dzieciaki bawią się w chowanego, grają w "kwadrata", trochę starsi na ławce rozprawiają o życiu. Ale u mnie to takie trochę mniej zamożne towarzystwo i podejrzewam że większość nei ma komputerów i podobnych rozrywek więc podwórko ratuje przed nudą. Bo na podwórku u mojego męża tego już nie widzę.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 20:06
0

Ups za szybko wyslalam. Ja tez wybitnie podworkowa (do wieku lat 12-stu), wtedy to biegalam calymi dniami po dworze, lazilam po drzewach, chodzilam na szaber itp. Pozniej przeprowadzilam sie do domu z ogrodem i sie troche urwalo podworkowe zycie.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 20:00
0

natalia25 napisał(a):NIe bawiliście się w szabrownictwo? Laughing
Oj na szaberek sie chodzilo lol

Odpowiedz
poohatka 2010-09-29 o godz. 19:28
0

ech- dziecko blokowiska ze mnie :) ale mama sie o nas bała i nie pozwalała chodzic na inne podwórka, o do nich to trzeba było przez ulice przechodzić a szkoda, o na przykład na jednym z sąsiednich podwórek mieli drewniany zamek :D i jeszcze na osiedlu były rodziki - latem puszczali wodę i się wszyscy w tym syfie moczyli lol - raz, nie wiem po co, zdjęłam na jednym plastiki - i mi je ukradli :| poza tym mieliśmy u nas drewniane: konie, domek, pociąg i samolot (drąg podwieszony na łańcuchach), poza tym karuzelkę, zjeżdżalnię i huśtawkę - ale u nas tylko wagę, bo na takie wiszące trzeba by na inne podwórko iść :) i jeszcze 2 piaskownice :) i całą połać trawnika, na której bawilismy sie w berka, krowę i kolory, jakies samoloty, kiedys moja najlepsza psiapsióła dostała bodajże od wujka prawdziwe szczudła :D

pamiętam, jak się krzyczało pod balkonem "mamo, rzuć piłkę/kurtkę/koc", albo jak mamy wołały na dobranockę :) jeszcze w liceum łaziłyśmy pogadać wieczorem na huśtawki :)

a teraz połowa mojego placu zabaw jest pokryta trawnikiem :( i pusto jak nie wiem co :( ja jestem rocznik 83, więc szczyt szczytu demograficznego - teraz wiadomo, dzieci brak :(

Odpowiedz
Milka82 2010-09-29 o godz. 19:08
0

Tak przeczytalam wspomnienia z dziecinstwa,to pamietam jak mialam z 4,5 lat.Bylam z rodzicami w Kosciele i po homilii zaczelam klaskac ksiedzu .Wszyscy tak na mnie i sie smieja,moi rodzice pewnie spaleni ze wstydu.A ja im na to ze pan wystepowal w TV i mu klaskali,to czemu nie moge ksiedzu poklaskac 8) Moj brat uwielbial wszelkie zwierzeta.Przyniosl kiedys wrone do domu ze zlamanym skrzydlem i poprosil mojaja mame zeby zrobila mu taki sznurek z dziurka,bo on bedzie z ta gapa chodzil na spacery.
Wiem ze nie na temat troszke,ale milo powspominac dziecinstwo, a teraz sie z tego smiac.Wiele rzeczy takich bylo,co pewnie rodzice umierali ze strachu i wstydu,no i smiechu.Ale nas tez to pewnie czeka...
;) lol

Odpowiedz
HoneyGirl 2010-09-29 o godz. 18:08
0

Kinia Jones napisał(a):Dosia napisał(a):Tak moj maz do tej pory sie dziwi ze chlebek jest zielony i rosnie na krzaczku ;)
Oooo, czyli nie tylko ja jadłam chlebki lol
u nas tak samo ;)

całe dzieciństwo spędziłam praktycznie na podwórku :)
mieszkałan ma osiedlu gdzie jest 5 duzych wierzowców a w każdym po kilkadziesiąt rodzin z dzieciakami ( akurat trafiłam na wyż demograficzny , tak wiec było sie z kim bawic)
pamiętam wołanie mamy pod balkonem - w starym bloku
po przeprowadzce do bloku obok mama miała mnie juz na oku -(plac był akurat przed moim blokiem)
różnie zabawy wymyślalismy
berka , skakanie po drzewach , skakanie z huśtawki - a no i bujanie się do dechy ;)
guma , klasy - to było coś ;)
wyscigi na rowerach wkoło placu
granie w trzepak ( kopanie piłki w różne barierki w trzepaku)
podchody , dzwonienie domofonem z głupimi żartami ;)
witrazyki zakopywane w ziemi - kwiatki wkładane pod kawałki zbitych butelek Wink
było budowanie prowizorycznych szałasów
pamiętam też jak sąsiadce wyprowadzałam psa - za jakies tam drobniaki na słodycze

fajnie było :)
z kluczami nie biegałam - albo szlismy z bratem do sąsiadki - miała córkę w moim wieku , albo trafiało sie tak , ze ktoś z rodziców w domu był

mam też brata o 10 lat młodszego i naprawdę szkoda mi , ze on się tak nie bawi
dzieciaków na osiedlu teraz jak na lekarstwo
dodatkowo jest komputer
dobrze chociaż , ze brat lubi jeżdzic na rowerze .....

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 17:25
0

A jeszcze podrzuce temat w którym tez jest troche takich wspomnien :)
http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=43417

Odpowiedz
LadyA 2010-09-29 o godz. 17:08
0

Kolejna podwórkowa melduje się. To były czasy. Czytam ten wątek i łezka kręci się w oku.

wiewrióra napisał(a):oo ale wspomnienia mnie naszły ...

robienie "widoczków", granie w "piwko-przeciwko" i tramwajarza na trzepaku. Zwisanie z płotów i drzew, wycieranie się na murkach..
rysowanie "kredą" po chodnikach, zabawa w dom i ukladanie mebelków z cegiel, desek gałęzi etc..

Widoczki... ach.. szukanie odpowiednich szkiełek... białych, zielonych, brązowych...a później ich odkopywanie i sprawdzanie jak wyglądają.

Teraz podwórkowe dzieci też istnieją, nadal grają w gumę i inne zabawy. Niektóre są takimi dzieciakami jakimi my byłyśmy.Niekótre na kutek wyjazdu rodziców "za chlebem" za granicę stają się bezdusznymi istotami, bez autorytetów, uczuć i hamulców. :( Taka niestety bywa nasza polska rzeczywistość.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-09-29 o godz. 16:35
0

ja tez jadłam chlebki :D
i takie listki w kształcie serduszka z żółtych kwiatków...
i wysysalismy kwiatki akacji.
i to wszystko rosło na trawniku gdzie psy i koty biegały ... to sie nazywa szczepionka lol

a co do JK to bez komentarza... po raz kolejny pokazał jak potrafi gardzić ludźmi.. i ktoś taki był premierem

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 16:23
0

Dosia napisał(a):Tak moj maz do tej pory sie dziwi ze chlebek jest zielony i rosnie na krzaczku ;)
Oooo, czyli nie tylko ja jadłam chlebki lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 16:12
0

Tak moj maz do tej pory sie dziwi ze chlebek jest zielony i rosnie na krzaczku ;)

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 16:04
0

Malgonia napisał(a):Lillan napisał(a):z wielkim upodobaniem gryźliśmy łodyżki jakichś chwastów, bo były takie soczyste i słodkie lol .
To takie zielone łodyzki z zółtymi kwiatkami. U nas wołali na to buca< ale to pewnie jakas miejscowa nazwa. faktycznie dobre było. Podobne do rzepaku :)
Jejciu, przypomniało mi się, że my jedliśmy jakieś takie małe coś co się obierało z takiej zielonej skórki jakby i nazywaliśmy to chlebkami lol

I wysysaliśmy sok z końcówek takich czerwonych kwiatków lol

I pomyśleć, że ja to przeżyłam

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 15:56
0

Lillan napisał(a):z wielkim upodobaniem gryźliśmy łodyżki jakichś chwastów, bo były takie soczyste i słodkie lol .
To takie zielone łodyzki z zółtymi kwiatkami. U nas wołali na to buca< ale to pewnie jakas miejscowa nazwa. faktycznie dobre było. Podobne do rzepaku :)

A co do widoczków, my układalismy pod szkiełkiem kwiaty wyrywane na predce z blokowych ogródków :) ach jak nas sasiadki ganiały za te powyrywane kwiatki :)

Odpowiedz
ola78 2010-09-29 o godz. 15:43
0

z kluczami na szyi nie chodziłam, bo moja mama nie pracowała i pomimo tego, że całe życie mieszkam w domu to udało mi się być klasycznym dzieckiem podwórkowym. bardzo blisko miałam małe osiedle bloków i kupę dzieciaków w moim wieku. spędziłam z nimi połowę dzieciństwa. wisiałam na trzepaku, skakałam w klasy, w gumę, na skakance. bawiliśmy się w dwa ognie, w króla skoczków, w chowanego po zmroku. biegaliśmy po piwnicach, budowaliśmy szałasy.
Mamie zawsze mówiłam "idę za mur" i znikałam na całe dnie.

fajnie było...

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 15:40
0

Tak się rozrzewniłam nad moim wspaniałym dzieciństwie, że nie wypowiedziałam się w temacie lol
A wracając do JK, to po raz kolejny dał wyraz temu, jak bardzo gardzi ludźmi i według jakich przedziwnych kryteriów ich ocenia...

Odpowiedz
wiewrióra 2010-09-29 o godz. 15:38
0

oo ale wspomnienia mnie naszły ...

robienie "widoczków", granie w "piwko-przeciwko" i tramwajarza na trzepaku. Zwisanie z płotów i drzew, wycieranie się na murkach..
rysowanie "kredą" po chodnikach, zabawa w dom i ukladanie mebelków z cegiel, desek gałęzi etc..
rzucanie sie mirabelkami w zaczątkach parku..
granie w króla strzelców i w kosza..
eeech :)

oraz dzwonienie domofonem:
"mamo, moge jeszcze zostać?"
"możesz a gdzie bedziesz?"
"będe przed blokiem, za blokiem albo dookoła"
lol

Nataś bedzie sie bawil podwórkowo pewnie na działce taplając sie w błocie nad rzeką, brudząc sie w ogródku i panierując w piaskownicy.. a czy bedzie wychodzic na "podwórko"? pewnie tak. Na osiedlu takim jak moje da sie - nie ma pogrodzonych podwóreczek i jest przestrzeń

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 15:34
0

No to jest pomieszanie pojec, bo to ze biegalam po podworku nie znaczy ze pochodze z jakiegos marginesu, ze biegalam dlatego ze nie mial sie kto mna zajac. I nie byl to oczywiscie jedyny sposob spedzania wolnego czasu, dlatego ja wspominam to milo i faktycznie zastanawiam sie jakiez to dziecinstwo mial pan K.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 15:31
0

Jasne :) Biegaliśmy z innymi podwókowymi dzieciakami cała bandą, wisieliśmy na trzepaku, jeździliśmy na rowerach Pelikan albo na wrotkach (wyglądały jak sandałki na 4 kółkach lol ), graliśmy w klasy, w gumę, układaliśmy grupkami kamyki, patyczki, liście udają, że rozkładamy towar w sklepie, budowaliśmy zamki z piasku w piaskownicy, a zimą igloo, z wielkim upodobaniem gryźliśmy łodyżki jakichś chwastów, bo były takie soczyste i słodkie lol I to były niesamowite czasy :D Nie było między nami, dziećmi, tych wszystkich sztucznych różnic - nikt nie było od nikogo lepszy czy gorszy, bogatszy czy biedniejszy, nikt nie mieszkał na strzeżonych osiedlach i nie chodził do prywatnych szkół/przedszkoli. Sens życia dziecka nie sprowadzał się do coraz to nowych zabawek, gadżetów, gier komputerowych i zakupów w centrum handlowym.
Ale rozumiem, że "teraz są inne czasy" i pewnie moje dzieci też będą wychowywane inaczej niż ja byłam.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:54
0

Martuś napisał(a):
A wczoraj Kaczyński obaził wszystkich wychowujących się/spędzających część dzieciństwa w ten sposób
Jarek właśnie był inspiracją do założenia wątku. Jak widać po powyższych wpisach, nie wie, chłopak co stracił wychowując się w "trochę lepszych miejscach" 8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:42
0

Miło tak czytać Wasze wspomnienia :D
I ja też jestem dzieckiem podwórkowym z kluczami na szyi :D

Ale ja tek z innej beczki trochę chciałam.
Wszyscy któzy się w tym wątku wypowiadają z nostalgią wspominają tamte czasy i chyba wszyscy mają bardzo miłe wspomnienia.
A wczoraj Kaczyński obaził wszystkich wychowujących się/spędzających część dzieciństwa w ten sposób
Potraktował większość polskiego społeczeństwa jak gorszy gatunek.
Kolejny raz udowodnił, że nie umie przegrywać i ma nas wszystkich w głębokim poważaniu. Jesteśmy dla niego tylko głupią masą potrzebną do spełnienia swoich chorych ambicji.
Przykre to trochę.

Ja jednak cieszę się, że wychowałam się na podwórku, bo to było pierwsze ważne doświadczenie w kontaktach międzyludzkich.

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 14:38
0

Dosia napisał(a):O tak u nas tez sekrety, skarby itp, nawet dwupoziomowe byly, dla zmylki na pierwszym poziomie trawa a pod spodem pod kolejnym szkielkiem skarb.

No tak pomysłowe to my (ja i moje koleżanki) nie byłyśmy lol

Odpowiedz
Boo 2010-09-29 o godz. 14:37
0

U nas też były skarby. Matko jak to czytam to łezka mi się w oku kręci. Pamiętam jeszcze jedną zabawę w kolory, rzucało się piłką i w pomidora a ile przy tym było uciechy.

Wykorzystywaliśmy każdy kawałek piachu na piakownice. Ale czasy.
U nas pod blokiem mali chłopcy nawet latają z karabinami, ostatnio zbudowali sobie w takich krzaczorach domek z kartonów, przynieśli nawet werslakę ale wszystko poszło z dymem, dodam tylko że baza była obok balkonu, i aż strach pomyśleć co by się stało gdyby balkon był otwarty, ot taka dziecięca fantazja ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:31
0

O tak u nas tez sekrety, skarby itp, nawet dwupoziomowe byly, dla zmylki na pierwszym poziomie trawa a pod spodem pod kolejnym szkielkiem skarb.
Kapucha a jakze tez byla.A i oddawalysmy gazety do warzywniaka i dostawalysmy jablka za to :)

Swoja droga to kojarze podobny temat calkiem niedawno i nie moge odszukac

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 14:29
0

Kajko napisał(a):a na długiej przerwie w szkole kupowaliśmy po 10dkg kiszonej kapusty zawinietej w szarą papierową torebkę... :love:

O tak, kiszona kapusta :D Ciekawe co w niej takiego było, że codziennie trzeba było wyskubać trochę z kieszonkowego żeby ją zjeść :D

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 14:27
0

Paula napisał(a):anulka28 napisał(a):A pamiętacie widoczki?Robiłyście je u siebie, na swoich podwórkach?
Oczywiście :D
U nas to się nazywało sekrety :D Uwielbiałam je robić lol I takie piękne zawsze były lol

Odpowiedz
Kajko 2010-09-29 o godz. 14:22
0

widoczki? no ba! ciekawe ile ich jeszcze zakopanych głeboko pod trawą przed blokiem :)
i wylewanie na górce ślizgawki wiadrami wody (potem wchodząc po niej na góre na sztywnych nogach wybiłam zęba)
i chodzenie do "lochów" pobliskiej budowy z latarką i szumnie nazywajac sie "czarne stopy" (jedna z nas złamała tam nogę)
piaskownice i huśtawki nie były takie kolorowe - chodziło sie pobawić "na przedszkole"
w piwnicy wywoływaliśmy duchy
a na długiej przerwie w szkole kupowaliśmy po 10dkg kiszonej kapusty zawinietej w szarą papierową torebkę... :love:

teraz pod blokiem gdzie mieszkam nie ma żadnej piaskownicy. ale jest górka. i cala ferajna tam urządza sobie dom z wywlonych mebli, bawi sie pod oknami w występy itp. Jakoś sobie radzą. Ale juz tak po swojemu - w kaskach, przekazując sobie z rak do rąk gierki elektroniczne...Myślę,że duża częśc z nich też bedzie miala co wspominać. Tak po ichniemu. Chyba nie ma co płakac nad ich losem pełnym dobrobytu. Fantazja w dzieciach zawsze będzie. Obyśmy my jako rodzice jej nie zabijali...

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:21
0

Ania napisał(a):Paula napisał(a):anulka28 napisał(a):A pamiętacie widoczki?Robiłyście je u siebie, na swoich podwórkach?
Oczywiście :D
E, a co to są widoczki? Może u mnie na wschodzie to to się inaczej nazywało?
kopiesz w ziemi dziurkę (najlepiej w jakimś ulubionym miejscu, pod drzewem, itp.), wkładasz jakiś skarb np. rozporstowane sreberko po czekoladkach albo historyjki po gumach Donald, do tego jakiś kwiatek lub listek i przykrywasz (przyciskasz) szkiełkiem kolorowym - najlepiej ze zbitej butelki i masz widoczek :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:17
0

Paula napisał(a):anulka28 napisał(a):A pamiętacie widoczki?Robiłyście je u siebie, na swoich podwórkach?
Oczywiście :D
E, a co to są widoczki? Może u mnie na wschodzie to to się inaczej nazywało?

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 14:15
0

anulka28 napisał(a):A pamiętacie widoczki?Robiłyście je u siebie, na swoich podwórkach?
Oczywiście :D

Odpowiedz
anulka28 2010-09-29 o godz. 14:01
0

Ja też jestem z tych " podwórkowych dzieci z kluczem na szyi" i łza w oku mi się kręci, kiedy wspominam tamte czasy.Bawiliśmy się dokładnie tak jak napisałyście we wcześniejszych postach:w chowanego, państwa-miasta,gumę, w piłkę odbijając ją o klatkę, czy tez wychodząc z lalkami na kocyki.
Pamiętam też, że nie było jakiś podziałów tylko wszyscy-czy starsi, czy młodsi - bawili się razem ze sobą. Zwłaszcza jak śnieg spadł i wszysyc na raz wychodzili ze swoich domów na podwórko.To była frajda!
Mieliśmy nasz "Przylądek Pieczonego kartofla" - górkę - gdzie paliliśmy latem ogniska i piekliśmy w nim przyniesione z domu kartofle.W piaskownicy organizowaliśmy wstępy cyrkowe ze szpagatami, fikołakmi i różnymi, innymi wymyślonymi prez nas figurami.Raz nawet opisali nas w gazecie, że niby dzieciakom cyrku brakuje bo w tym roku nie odwiedził naszego osiedla, więc go sobie sami zorganizowali hehhe lol
Ale jak przypomnę sobie też nocne wypady przez płoty na truskawki czy czereśnie na pobliskie ogródki działkowe, czy też zabawę w wykopach na budowie i przechodzenie w betonowych tunelach pod jezdnią, to włos mi sie na głowie jeży.Bałabym się teraz bardzo o mojego Alka,gdyby swój wolny czas spedzał tak jak mamusia ;)

A pamiętacie widoczki?Robiłyście je u siebie, na swoich podwórkach?

Ech mogłabym wymieniac i wymieniać.....

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:43
0

Malgonia napisał(a):Ania napisał(a):Malgonia napisał(a):
Nie ma juz tej beztroski na podworku co kiedys. i to ze nas podworko wychowywało bo rodzice byli w pracy zrobiło nas lepszymi ludzmi z jakimis zasadami przyzwoitości, przyjazni niz teraz te nastolatki wychowywane bezstresowo bez szacunku dla starszych osób(takie mam zdanie)
Małgoniu, generalizujesz trochę. Nie każde dziecko teraz wychowywane, które nie spędza czasu tak, jak my, jest bezstresowym egoistą. I odwrotnie - nie wszyscy z lat 80., z którymi graliśmy w wykopańca to porządni ludzie ;)
Może i generalizuje ale taki mam obraz tej młodziezy która jest w podstawówkach gimnazjach , ich wolny czas to siedzenie pod blokiem i rzucanie wyzwiskami (nie mowie o wszystkich oczywiscie). U nas tak nie było .Przynajmniej nie rzucali sie tak w oczy i na pewno nie mogłam w podstawówce miec pełnego makijazu i odkrytego pepka . Co ja mowie w liceum tak nie mogłam a jak poszłam z pomalowanymi włosamio to na drugi dzien miałam miec swoj naturalny kolor :)
Ja tylko swoje zdanie powiedziałam. Nikogo nie krytykuje i sie nie czepiam nikogo .
Spokojnie, ja też się Ciebie nie czepiam :usciski:
Myślę, że gdy my byliśmy małe, to na nas też narzekali. Jak to mówi stare przysłowie: młodzież (lbo dzieci, jak kto woli) dzieli się na dobrą i ach tę dzisiejszą ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:34
0

Ania napisał(a):Malgonia napisał(a):
Nie ma juz tej beztroski na podworku co kiedys. i to ze nas podworko wychowywało bo rodzice byli w pracy zrobiło nas lepszymi ludzmi z jakimis zasadami przyzwoitości, przyjazni niz teraz te nastolatki wychowywane bezstresowo bez szacunku dla starszych osób(takie mam zdanie)
Małgoniu, generalizujesz trochę. Nie każde dziecko teraz wychowywane, które nie spędza czasu tak, jak my, jest bezstresowym egoistą. I odwrotnie - nie wszyscy z lat 80., z którymi graliśmy w wykopańca to porządni ludzie ;)
Może i generalizuje ale taki mam obraz tej młodziezy która jest w podstawówkach gimnazjach , ich wolny czas to siedzenie pod blokiem i rzucanie wyzwiskami (nie mowie o wszystkich oczywiscie). U nas tak nie było .Przynajmniej nie rzucali sie tak w oczy i na pewno nie mogłam w podstawówce miec pełnego makijazu i odkrytego pepka . Co ja mowie w liceum tak nie mogłam a jak poszłam z pomalowanymi włosamio to na drugi dzien miałam miec swoj naturalny kolor :)
Ja tylko swoje zdanie powiedziałam. Nikogo nie krytykuje i sie nie czepiam nikogo .

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:31
0

O ja pamietam jeszcze jak robiliśmy orły na piasku i na śniegu ( pamietam ten piach w kazdym zakamarku ubrania :) )
I przemoczone ubrania od sniegu bo na sankach trzeba było zjezdzac z najwiekszej górki a pozniej to i juz bez sanek tylko na pupie :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:30
0

Malgonia napisał(a):
Nie ma juz tej beztroski na podworku co kiedys. i to ze nas podworko wychowywało bo rodzice byli w pracy zrobiło nas lepszymi ludzmi z jakimis zasadami przyzwoitości, przyjazni niz teraz te nastolatki wychowywane bezstresowo bez szacunku dla starszych osób(takie mam zdanie)
Małgoniu, generalizujesz trochę. Nie każde dziecko teraz wychowywane, które nie spędza czasu tak, jak my, jest bezstresowym egoistą. I odwrotnie - nie wszyscy z lat 80., z którymi graliśmy w wykopańca to porządni ludzie ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:27
0

Dosia napisał(a):O stukanie w rure, matko, sasiedzi musieli nas nienawidziec jak o tym pomysle. A jak sie wkurzalysmy jak ktos zaczynal stukac nam w trakcie nie po naszemu 8)
My to jeszcze z sasiadka krzyczałyśmy do siebie przez te rury, miedzy nimi były szpary i wszystko było słychac (ach te bloki z wielkiej płyty) :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:26
0

Nie mam nic przeciwko terazniejszemu wychowywaniu dzieci ( moze jak bede miała swoje to bede postepowac podobnie) ale patrzac z perspektywy czasy teraz inaczej rodzice chowaja dswoje pociechy. fakt sa komputery telewizja itd kazdy ma swoj tel;ewizor w pokoju oglada co chce kiedys tak nie było. Był jeden a jak ojciec kupił kolorowy i video do domu to człowiek był gosc:) Pamietam jak bylismy jednymi z pierwszych bo mielismy telefon w domu jaki to był luksus jak banany rodzice dostali :) a teraz wszystko jest na skinienie placa.
Rodzice bardziej przewrazliwieni dmuchaja na te dzieci itd. kiedys jak sie ktos skaleczył albo upadł wstawalo sie i leciało sie dalej; jak rozbite było kolano przetarło sie krew czasami napluło zeby je przemyc :) i tez było ok. A teraz tego nie tamtego tez nie wolno.
W piaskownicy pełno mam jedna przez druga krzyywo patrzyzeby dzieci sie piaskiem nie sypały albo jedno drugiemy zabwki nie wyrwało (kiedys to wracałam do domu z pełna głowa piasku :) .
Ale jak juz mowiłam ja sie nie czepiam nikogo. kazdy robi jak mu sie podoba.
Nie ma juz tej beztroski na podworku co kiedys. i to ze nas podworko wychowywało bo rodzice byli w pracy zrobiło nas lepszymi ludzmi z jakimis zasadami przyzwoitości, przyjazni niz teraz te nastolatki wychowywane bezstresowo bez szacunku dla starszych osób(takie mam zdanie)

Odpowiedz
wanda_23 2010-09-29 o godz. 13:14
0

Dosia napisał(a):O stukanie w rure, matko, sasiedzi musieli nas nienawidziec jak o tym pomysle. A jak sie wkurzalysmy jak ktos zaczynal stukac nam w trakcie nie po naszemu 8)
haha, a miałyśmy takiego sąsiada nad nami, co nam przeszkadzał

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:09
0

O stukanie w rure, matko, sasiedzi musieli nas nienawidziec jak o tym pomysle. A jak sie wkurzalysmy jak ktos zaczynal stukac nam w trakcie nie po naszemu 8)

Odpowiedz
Milka82 2010-09-29 o godz. 12:59
0

Jaki swietny temat!!!!
Przeczytalam wasze posty i stanely mi lzy w oczach!!!!!Nasze dziecinstwo!!!!Wszystkie zabawy w dwa ognie,guma,skakanka,podchody,chowanego,klasy,bijatyki z chlopakami i "mamo on nam dokuczaaaaa".Te nasze bazy,najstarszy zawsze byl szefem!!!Dokladnie zabawy na klatce,w piwnicy.Pierwszy snieg,na gorke i na sanki.Wylewanie przed blokiem wody zeby zamarzla i slizgawka gotowa.To byly czasy.....!!!!!!!

Odpowiedz
wanda_23 2010-09-29 o godz. 12:40
0

Przeczytałam cały wątek... o rany, jakbym swoje wspomnienia czytała
Też byłam podwórkowa... Zabawy w chowanego po zmroku najbardziej pamiętam.. Oprócz tego w ganianego, w państwa i miasta, piłką w dziesiątki o ścianę klatki, skakanie w gumę - pamiętam pierwsze gumy z gumek majtkowych zrobiłam, potem mama się dziwiła, że wszystkie mi spadają , gra w klasy, wiszenie na trzepaku, później gra w siatkę przez trzepak, skakanie w linkę i wiele wiele innych. Ciągle wymyślaliśmy nowe zabawy. Z sąsiadką z góry również miałam linkę do przesyłania najważniejszych wiadomości. W kaloryfer stukałyśmy - różna ilość stuknięć oznaczała co innego. No i pisanie do siebie sobie znanym tylko alfabetem, bo przecież nie można było napisać zwyczajnym językiem :D
Jak nie było pogody, to na klatce się bawiło, albo w piwnicy w chowanego...
Jazda na rowerze po całym mieście, bez komórki, nawet bez zegarka - doprawdy nie pamiętam jak ja do domu trafiałam na czas :D Chociaż i spóźnienia bywały.
Bójki z innymi blokami - standard :) Wyjście na dwór jak spadł pierwszy śnieg również standard :)

Rzeczywiście z perspektywy rodzica wygląda to teraz nieco inaczej. Mój 5-cio letni synek wychodzi wprawdzie na dwór sam, biega po różnych podwórkach, ale widzę, że to nie jest już to samo. Poza tym nie ma za bardzo z kim się bawić, bo na podwórku sami szkolni koledzy są , a w jego wieku tylko 2 czy 3 dzieci, ale na dworze bez opieki, jak mój Wiktor biega jeszcze tylko jeden chłopiec. Wiem, że w bloku jest więcej dzieci w tym wieku - czemu nie wychodzą ? Nie wiem. Wiem, że ja co chwila wyglądam przez okno sprawdzić co robi mój synek i jestem pewna, ze moja mama robiła dokładnie tak samo :) Wiem też, że na niektórych sąsiadów mogę liczyć. U nas drzwi domu są otwarte i Wiktor od czasu do czasu wpadnie z kolegą czy koleżanką do domu napić się, czy po coś słodkiego czy po jakąś zabawkę.
No i dzieci zdecydowanie nie bawią się już tak samo... Gumy to ja już wieki nie widziałam, a w linkę ostatnio sama skakałam z ludźmi w moim wieku i z rodzicami - trochę się dzieci dziwiły :D
No to się rozpisałam :)

Odpowiedz
Callista 2010-09-29 o godz. 12:15
0

Nom nawet jak było ciemno, to jak pierwszy snieg spadl, zawsze sie lecialo zeby ulepic balwana :) Fajnie bylo!
A i ja tez zawsze szukalam babek zeby przylozyc do zranionego kolana :)

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 12:14
0

Przypomnialo mi się jaka to była radość jak spadał pierwszy śnieg. Pamiętam jak dziś jak którejś zimy spadł wieczorem pierwszy śnieg a ja siedziałam w oknie i patrzyłam jak podwórko zapełnia się dzieciakami i nie mogłam wyjść, bo byłam chora. I jakieś koleżanki po mnie przybiegły i prosiły moją mamę żeby mi pozwoliła wyjść chociaż na chwileczkę :)
Fajne takie wspomnienia :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 12:07
0

To i ja do podworkowych sie podłacze. kiedys to było fajnie :) wpadało sie do domu na jedzenie szybko szybko bo kolezanii czekaja. A jak nie było nic słodkiego to mama dawała chleb ze smietana posypany cukrem i niewazne ze rece były brudne ale tak najlepiej samowało. A jak kolano sie rozbiło na dworze to na trawnikach szukałam babki zeby przyłozyc do rany i przezyłam :). Rysowanie kolorowa kreda po chodniku (ewentualnie po ulicy bo gładsza była :) . Pamietam jak starsi chołopacy w zimie wylewali wode na trawniku zeby lodowisko było :) albo jak toczylismy bitwy z pobliskim blokiem :) Tak i ciagle to "maaaaamoooo a ona sie bije" :).

Odpowiedz
lideq 2010-09-29 o godz. 12:02
0

natalia25 napisał(a):Ajka napisał(a):natalia25 napisał(a):Ajka napisał(a):Etam dzieckiem to sie juz na pewno nie czuje ale mloda to i owszem. Jutro jest zbiorowy wypad na dyskoteke (mamy tylko problem gdzie nas jeszcze wpuszcza lol ). Troche to trwalo aby skoordynowac wszystkich zajecia, nianie, babcie itp. ale sie udalo i kolo 7-8 par plus jedna rozwodka idzie w miasto. :D
walcie do Spatifu jak nic, tam takie starowinki jak my przychodzą, a nawet starsi ;) no i klimaty z dawnych lat lol
A to nie jest tak, ze do spatifu to tylko z kartami czlonkowskimi?
kart nigdy nie było, ale jak ktoś się pchał to o nie pytali lol .
Jak pójdziecie, uśmiechniecie się ładnie to wpuszczają, a jak nie to dzwoń ;) .
Nat, uwierz mi karty byly 8)
Ale bez karty tez mozna wejsc. Wystarczy walnac gadke z pretensja, jak to ochroniarz mogl Ciebie nie rozpoznac 8) lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:57
0

Aniu - to ja miałam podobnie, ale z radiem i telewizją. Wiedziałam, że jak wyłączę radio i włączę je za jakiś czas to będzie inna audycja, ale jak wyłączałam telewizor to byłam święcie przekonana, że jak go włączę ponownie za godzinę lub dwie to dokończę np. film, który zaczęłam oglądać lol I oczywiście byłam wielce zaskoczona, że tak nie jest ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:49
0

Właśnie rozmyślam, jaka ta moja logika dziecięca była przedziwna. Mama dała zegarek na rękę i kazała wracać o konkretnej godzinie. Czasem wracałam, czasem wracałam tylko po to, żeby pod blokiem krzyknąć: "Mogę jeszcze". Ale raz się zupełnie zagapiłam i wiedziałam, że mama będzie zła za spóźnienie. Postanowiłam więc przestawić zegarek godzinę do tyłu. I nie po to, żeby okłamać mamę, ale naprawdę myślałam, że w ten sposób sprawiam, że jest nie 17:15 tylko 16:15 ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:48
0

Malowanie kreda po asfalcie i ta gra w panstwa, ktore były czesciami koła, jak sie to nazywało? Bawienie sie w sklep i sprzedawanie kamieni i kwiatkow-to było moje ulubione. I wrózenie sobie z kart, nitek i liści akacji. A kiedys ktos wyniósł na dwór radio na baterie. Matko, siedzielismy wszyscy w ciszy, jak w kosciele, zasluchani w głos Niedzwiedzkiego i Listy.

Dzisiejsze dzieci sa zbyt dorosłe by sie bawić.
Teraz nastoletnie panny (np moje 12, 13-letnie uczennice) prowadzaja se małymi stadkami, na ogól przy jakims Rynku lub centralnym punkcie swojej miejscowosci /miasta. Ubrane, a raczej rozebrane, obwieszone jak choinka i wymalowane jak wielkanocne jajo, rycza pozorujac śmiech. Wyobrazacie sobie je grajace w gume? Blizej im do gumek niz do gumy do skakania. Ech.....

Odpowiedz
Callista 2010-09-29 o godz. 11:44
0

Ja tez podworkowa. Miałam swoją paczkę przyjaciół z jednego bloku i się spotykalismy praktycznie codziennie. Zabawy w chowanego czy w babe jage byly na porzadku dziennym. A oprocz tego mielismy swoje "bazy" gdzie sprowadzalam rożne, ciekawe, znalezione rzeczy :)
Czesto tez gralam w klasy czy w gume ( nawet czasami sama, podpinalam do trzepaka i bylo fajnie ).
Szkoda ze teraz nie ma już takich zabaw podworkowych. Sama nie mam dzieci, wiec jeszcze nie ogarniam jak teraz sie bawia,ale rzeczywiscie troche mniej tych grupek dzieciecych lata pod blokiem.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:31
0

natalia25 napisał(a):Ajka napisał(a):Etam dzieckiem to sie juz na pewno nie czuje ale mloda to i owszem. Jutro jest zbiorowy wypad na dyskoteke (mamy tylko problem gdzie nas jeszcze wpuszcza lol ). Troche to trwalo aby skoordynowac wszystkich zajecia, nianie, babcie itp. ale sie udalo i kolo 7-8 par plus jedna rozwodka idzie w miasto. :D
walcie do Spatifu jak nic, tam takie starowinki jak my przychodzą, a nawet starsi ;) no i klimaty z dawnych lat lol
A to nie jest tak, ze do spatifu to tylko z kartami czlonkowskimi?

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:28
0

Ja tez czesto wspominam te czasy dziecinstwa.
Z kluczem nie latalam, zwykle mama jednak w domu byla no i poza tym to gubilam wszystko co sie dalo i po jednej parze nie bylam godna noszenia klucza :) nie mowiac o tym ze przeszkadzal robic te wszystkie wazne rzeczy.
Fikolki na obydwu szczebelkach trzepaka, przesylanie po sznurku wiadomosci, nie jest latwe jak dwie osoby maja okna po dwoch stronach bloku :), lazenie po drzewach, uwielbiane skakanie z hustawki (matko teraz bym tego nie zrobila!!!), oczywiscie robienie skarbow w ziemi ze szkielkiem i wiele wiele innych. Teraz czasem widze bawiace sie dzieci na "moim" podworku, ale male sa pod opieka doroslych zwykle (nas nadzorowal tata jeden z nas przez okno i musialysmy sie meldowac pod oknem co jakis czas), ale o wiele czesciej niestety widze stojaca/sidzaca mlodziez, palaca pety i przeklinajaca

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:09
0

Etam dzieckiem to sie juz na pewno nie czuje ale mloda to i owszem. Jutro jest zbiorowy wypad na dyskoteke (mamy tylko problem gdzie nas jeszcze wpuszcza lol ). Troche to trwalo aby skoordynowac wszystkich zajecia, nianie, babcie itp. ale sie udalo i kolo 7-8 par plus jedna rozwodka idzie w miasto. :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:04
0

Ania napisał(a):Ewasia, napisałaś, że widzisz, jak dzieci bawią się tak samo. Serio?
Mnie się wydaje, że już nie. Nie widzę skakania w gumę, wykopańca, chowanego, wiszenia na trzepaku. Czasem chłopcy grają w piłkę. Czasem dziewczynki na klatce urządzają zabawę w dom. I tyle.
Serio. Moze w wiekszych miastach nie ale a mniejszych tak. Tam gdzie ja mieszkalam dzieci moich kolezanek tak samo lataja po ulicy jak my kiedys. Moja siostrzenica ma teraz 11 lat i bawi sie tak samo jak ja w jej wieku. Gume nie tak dawno jej kupowalam lol Chociaz komorke tez ma.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 11:01
0

Maura napisał(a):I popatrzcie jeszcze jak szybko nastąpiła ta zmiana. Przeciez to było ze 2, 3 dekady temu. Tylko i aż.
Ale to brzmi: Dwadzieścia lat temu byłam dzieckiem :o

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:59
0

I popatrzcie jeszcze jak szybko nastąpiła ta zmiana. Przeciez to było ze 2, 3 dekady temu. Tylko i aż.

Odpowiedz
Gatka 2010-09-29 o godz. 10:56
0

Ja też podwórkowa :) W dodatku Warszawa-Praga ... jako nastolatki miałyśmy opracowane którą stroną ulicy i obok której bramy można przejść żeby było bezpiecznie ;)
A budowy też i owszem ... zabawa w komandosów przyprawiła mnie o gips (złamana ręka)

A teraz ... wyglądam przez okno - owszem chłopcy grają w piłkę na boisku, małe dzieci z mamami w piaskownicy, ale gdzie się podziało skakanie w gumę i klasy? Serio - dawno nie widziałam :(

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:52
0

Tylko, ze ci chlopcy maja zorganizowane boisko a nie na ulicy i co samochod to trzeba zaczynac od nowa.

Ja to bylam takim malo typowym dzieckiem z kluczem bo po lekcjach siedzialam w bibliotece, pozeralam wszystkie ksiazki. Z czasem zaczelam pomagac, wydawanie, przyjmowanie ksiazek, uzupelianie kart itp. Co za zycie.

Ale jak podworko to na calego, zlamana reka po akcjach ze splowa, wstrzasnienie mozgu, dol z gleboka woda, wyprawy na poligon, bajorko. Teraz to bajorko jest kupa zielska ale kiedys pochlonelo dwa istnienia....

Z drugiej strony jako matka, jak patrze na to co wyprawialam to az sie boje co wymysli moje dziecko i jak ja bede sie w stanie zachowac.

Odpowiedz
kkarutek 2010-09-29 o godz. 10:47
0

oooo, ja też podwórkowa lol siedziało się do ostatniej minuty poza domem, bo przecież takie super zabawy były i koledzy. w gumę i skakankę grałam do upadłego, państwa miasta, dwa ognie, chowanego, łażenie po drzewach, wycyganianie z pobliskiej piekarni świeżych ciastek (rzadko się udawało :)). I absolutnie bym chciała, żeby moje dziecko też sie tak bawiło, żeby czuło tą beztroskę, żeby nie było uwiązane do komputera i komórki.
ale zgadzam się z katarinasl że dawniej zawsze byl ktoś kto wyglądał przez okno, tudzież miła sąsiadka pomagała (często u sąsiadek się czekało aż rodzice wrócą z pracy i nikomu korona z głowy nie spadała). Nie wiem jak to będzie w naszym przypadku - w obecnym bloku niesttey nie widzę takiej opcji

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:39
0

Ewasia, napisałaś, że widzisz, jak dzieci bawią się tak samo. Serio?
Mnie się wydaje, że już nie. Nie widzę skakania w gumę, wykopańca, chowanego, wiszenia na trzepaku. Czasem chłopcy grają w piłkę. Czasem dziewczynki na klatce urządzają zabawę w dom. I tyle.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:37
0

Ja nie podwórkowa, ale "uliczna" :)

Doskonale pamiętam dwa ognie, państwa miasta, chowanego (zwłaszcza gdy lampy na ulicy nie świeciły), cudze truskawki. Sąsiednie domy rosły razem z nami i jedną z ulubinych zabaw było latanie po budowach ;)) A już najbardziej ulubiona zabawa to ganianego wokół dołu z wapnem ;) też na jakiejś budowie lol

Odpowiedz
jop 2010-09-29 o godz. 10:34
0

kolejna z kluczem na szyi ;)
te zabawy w chowanego w korytarzach piwnic w czasie deszczu...
skakanka i guma na porzadku dziennym-nawet chlopcy z nami skakali :D
podchody calodniowe, ogniska pod laskiem...
sasiadka, ktorej kazdy sie bal, bo jak bylo za glosno, to krzyczala, a jak jej sie znudzilo nasze wchodzenie do jej ogrodka po pilke, to po prostu zabierala nam ta pilke...
te krzyki co chwile "mamo..."
solidarnosc bez wzgledu na wiek ;)
jak sie czlowiek nie pojawial na podworku, to bylo pewne, ze za chwile ktos sie wdrapie po schodach i zapyta co sie dzieje no i oczywiscie "prosze pani, prosimyyyyyyyyy" :D
zaluje, ze tego juz nie ma. teraz dzieci umawiaja sie smsami na podworko (jesli w ogole takie istnieje). znajomych maja tylko rowiesnikow z klasy, ech...

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:20
0

natalia25 napisał(a):sznurki między domami do przesyłania arcy ważnych informacji ( tak jak w Dzieciach z Bullerbyn)
jezu
A ja myslalam ze tylko my sie tak bawilysmy 8) lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:08
0

Ja też podwórkowa 8)
Piękne to były czasy :D Podchody, zabawa w chowanego, robienie głupich kawałów ludziom, zabawa w butelkę... Echhh jak fajnie powspominać.

Odpowiedz
fjona 2010-09-29 o godz. 10:02
0

kolejna podwórkowa się zgłasza :)
mieszkalismy blisko lasku, stawów, parku botanicznego, do którego wchodziło się przez płot. zapędzalismy się tak daleko, że aż się boję o tym mysleć! na rowerach zjeździłam całą okolicę.
ulubioną rozrywką dzieciaków z naszego podwórka było chodzenie po drzewach. mielismy nasze ulubione, gdzie każda gałęź miała nazwę :) najwyżej zdobyta gałęź nazywała się K2 lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 10:00
0

Maura napisał(a):
Często czytam sobie znany tekst o pokoleniu lat 80-tych, które żyło wręcz na granicy bezpieczenstwa, a mimo to zyje i ma sie dobrze, a co najwazniejsze jest szczesliwe, ze mialo takie dziecinstwo.
Masz ngo gdzies online.

Ja z kluczem zostalam nawet uwieczniona na zdjeciu grupowym z 3 klasy lol Chociaz takim typowo kluczowym dzieckiem nie bylam bo mama przychodzila z pracy rowno ze mna. Nie wiem po jaka cholere ten klucz na szyi nosilam.

Nie bylam typowym dzieckiem podworkowym a raczej uliczno/ogrodkowym. W mej malej miescinie wszyscy w domach mieszkali.
Ale bawilam sie jednak podobnie jak Wy. Dzis tez widze tak bawiace sie dzieci. Ale mi one na nerwy dzialaja . Szczegolnie te bawiace sie pod oknem u tesciowej calym dniami. One rycza a ja chce miec swiety spokoj.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-09-29 o godz. 09:26
0

Ja też ta podwórkowa, ale bez klucza na szyi, bo mama nie pracowała :)

Oprócz wymienionych przez Was zabaw pamiętam zabawę w chowanego, kiedy zapadał zmrok. Biegliśmy do domów przebrać się w coś ciemnego, żeby trudniej było nas znaleźć :)
Goniliśmy się po piwnicach o zmroku, brrr ;)

Właściwie u nas jest na podwórku trochę dzieci. Jest trzepak, ale plac zabaw jest zdemolowany i zasypany szkłem po tanim winie.
Nie wiem, czy puszczę Filipa na podwórko

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 09:10
0

o tak stare dobre czasy- przyjaciół nie trzeba było specjalnie szukać, wystarczyło wyjść na podwórko i byli,

były wielkie przyjaźnie i wielkie podwórkowe kłótnie, ale była też tzw. solidarność podwórkowa, jak się szło bawić w podchody, albo "bitwy" z podwórkiem obok

tak sobie jednak myślę, że ta nasza samowola to jednak taka pozorna była, zawsze przez okno zerkała czyjaś mama, a jak ktoś sobie kolana potłukł i ryczał to jedna sąsiadka drugiej o tym mówiła na zasadzie "sąsiadko Twoja córka z huśtawki spadła i płacze" a nawet łzy ocierała i do domu odprowadziła- teraz ludzie chyba bardziej żyją obok siebie, ja sama nie wyobrażam sobie takiej sąsiedzkiej zażyłości jaka wtedy była, że wszyscy o wszystkich wszystko.

na podwórku czułam się bezpiecznie i szczęśliwie, pamiętam jak wyprowadziliśmy się do domu w innej dzielnicy i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo tak pusto i smutno

a jednak jak pomyślę, że moje dziecko miałoby samo bez opieki na podwórku siedzieć to dreszcz po plecach mi przechodzi

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 08:58
0

I jeszcze
Popatrzcie wokół ... ci którzy wychowali się w epoce starego dobrego PRL'u , gdzie były dobranocki typu smerfy , koralgol i uszatek .. a nie teletubisie i bajki o angielskim czarodzieju? pamiętacie rumcajsa?

na tylnym siedzeniu było wesoło a nie niebezpiecznie ...
łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmietelnie groźnym gównem ...

można się było bawić do upojenia , pod warunkiem powrotu do domu przed nocą ..
nie było komórek i nikt nie wiedział do końca gdzie jesteśmy i co robimy .. NIEPRAWDOPODOBNE!
szkoła trwała do południa i obiad jadło się w domu ...

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 08:55
0

To jeste ten tekst
Jak do cholery udało nam się przeżyć?????!!!!! co?

-samochody nie miały pasów bezpieczeństwa,zagłówków,poduszek powietrznych,klimy i ABSów

-można było jeździć na rowerze i motorowerze....bez kasku

-niebezpieczne były puszki,butelki do lekarstw i środków czyszczących.....były niezabezpieczone

-wodę piło się ze studni,z węża ogrodowego lub innych źródeł.....a nie ze sterylnych butelek PET

-budowaliśmy szałasy,a ci którzy mieszkali na wzgórzu w pobliżu szosy ustanawiali rekordy prędkości stwierdzając w połowie drogi,że rower z hamulcem był dla starych za drogi,a po nabraniu pewnej wprawy i kilku wypadkach.......panowaliśmy nad tym(przeważnie)!

-mieliśmy poodzierane kolana i łokcie,złamane kości,czasem wybite zęby......ale nigdy,NIGDY nie podawano nikogo z tego powodu.....do sądu!

-wcinaliśmy słodycze...i pączki,piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą......bo ciągle byliśmy aktywni

-nie mieliśmy Playstations,Nintendo 64,
X Boxes,DVD,Wideo,Dolby Surround,999 kanałów TV nawet samego TV,komórek,gier wideo,komputerów ani chatromów w internecie...lecz mieliśmy przyjaciół!!!! hehe

-mogliśmy wpadać do kolegów na rowerze lub na pieszo,zapukać do drzwi i zabrać ich na swoje podwórko lub bawić się u nich nie zastanawiając się.....czy to wypada??!!

-tam na zewnątrz w tym okrutnym świecie byliśmy przeważnie całkiem bez opieki.........jak to możliwe???!!!

-graliśmy w piłkę na jedną bramkę,a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny to się wypłakał i już....i nie był to koniec świata ani trauma

-niektórzy nie byli dobrzy w budzie i czasami musieli powtarzać rok....i nikogo nie wysyłano do psychologa,nikt nie był hiperaktywny ani dyslektykiem,poprostu powtarzał rok .......i to była jego szansa

-można było bawić się na zabawach i dyskotekach do upojenia,pod warunkiem powrotu do domu.......przed północą

-nie było komórek.....i nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy....nieprawdopodobne!!!!!!

-piliśmy całą paczką % z jednej butelki ......i nikt z tego powodu nie umarł
-na tylnym siedzeniu w samochodzie było wesoło....a nie niebezpiecznie

-pocałunek całus ...to było przeżycie.....nie wspominając o seksie

-mieliśmy wolność i wolny czas,mieliśmy klęski i sukcesy,zadania do wykonania i uczyliśmy się ........dawać sobie radę

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-09-29 o godz. 08:50
0

To były cudowne czasy :D

Czasami tak rozmawiam z mężem, że szkoda, że nasze dziecko czegoś takiego nie zazna, bo potem jest co wspominać :) Zabawa w klasy, w chowanego, w podchody, skakanie w gumę, berek i wiele innych. A pamiętam jak już byłam trochę starsza (końcówka szkoły podstawowej) to spotykaliśmy się wieczorami pod jedna z klatek na "rozmowy o życiu" :)

Teraz jak jadę do mamy i patrzę na podwórko to widzę jedynie poparkowane samochody. Nawet piaskownicę, którą miałam pod klatką zlikwidowali, zalali betonem i teraz jest więcej miejsca dla samochodów

Odpowiedz
Nezi 2010-09-29 o godz. 08:48
0

Ja nie miałam podwórkowego dzieciństwa. Nie wiem co straciłam ;)
A jak Was czytam to jakiś inny świat.

Mieszkaliśmy w dużym domu z ogrodem. Po szkole wracało się do domu, a babcia czekała z obiadem. Zabawy z własnym bratem w ogrodzie lub w domu, czytanie masy ksiażek na kocu na trawie między choinkami... Trzepak też był, ale bez koleżanek, na wyłączność ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 08:31
0

Ja, dziecko podwórkowe.
Pamietam zabawy w najdziwniejszych miejscach i z wykorzystaniem wszystkiego co było pod reka. Dzis z żalem patrze na dzieci, które bawia sie pod kuratela rodziców, którzy w pogotowiu trzymaj paczke nawilzanych chusteczek i na rozhisteryzowaną babcie, która zabiera wnuka do domu, bo brudno w piaskownicy. Ja sie przy mojej bawiłam pod balkonem budujac namiot z koca i przychodziłam do domu z porozbijanymi kolanami i w rozdartych spodenkach. To było piekne dziecinstwo. Dzis jej najmłodszy wnuk zna dom, tv i komputer.
Często czytam sobie znany tekst o pokoleniu lat 80-tych, które żyło wręcz na granicy bezpieczenstwa, a mimo to zyje i ma sie dobrze, a co najwazniejsze jest szczesliwe, ze mialo takie dziecinstwo.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 00:01
0

Ja też biegałam po podwórkach. Np. urządzałyśmy sobie z jedną koleżanką z podstawówki "wędrówki dalekie i bliskie", szykowałyśmy prowiant i w drogę. Jedną z tras było przejście murem, który osłaniał klasztor - wysoko tam było, oj wysoko lol Albo zbiórka w lany poniedziałek i bitwa na boisku, stawialiśmy bunkry z kartonów wyciągniętych ze śmietnika lol Trzepak, klasy, guma, kapsle, gra w państwa, w chowanego, strącanie kasztanów w parku - klasyka ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 23:59
0

ciekawa jestem, co jest wieksza zmiana - czasy i naprawde wiecej zagrozen teraz, czy wieksze poczucie zagrozenia, potegowane przez naglasniane przez media tragedie?

a wracajac do tematu - moja mama nie pracowala zawodowo, wiec podworkowym dzieckiem nigdy nie bylam, ku swojemu glebokiemu zalowi w stosownym okresie.

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 23:50
0

Dokładnie tak było :) błogie dzieciństwo 8)

a teraz w życiu nie pozwoliłabym mojemu dziecku na takie zabawy i nie pozwolę!
oj czasy się zmieniają, niestety ... :|

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie