• Gość odsłony: 4655

    Jak poradzić sobie z rozłąką?

    ... jak w temacie... Praktycznie z dnia na dzien dowiedzialam sie, ze moj facet wyjedzie do Wloch. Na 2 miesiące, możliwe ze nawet na prawie pół roku... Delegacja jest niespodziewana, nawet nie bede miala czasu aby porzadnie sie nim nacieszyc. Jest mi potwornie przykro, ale pokusa doswiadczenia i pieniedzy jest bardzo silna, nie powiem mu wiec aby zostal tu dla mnie.Nie wiem, co myslec, co robic aby te chwile pozwolily nam choc na jakis czas nacieszyc sie soba. Co z obawami ? A jesli nie wroci? Nie chce wierzyc w glupie historyjki, ale nie do ukrycia jest fakt, ze czesto ludzie nie wracaja z takich delegacji. Z wielu powodow.Mieszkamy razem z przerwami od okolo trzech lat. Nie wiem czy zniose samotnosc w pustym mieszkaniu, nie pol roku... Rodzina i przyjaciele nie sa w stanie tego ukoic, choc wiem ze powinno mi byc latwiej niz jemu, bo to on wyjezdza...a ja zostaje w naszym domu,z najblizszym otoczeniem.Wiem, ze niektore z Was rowniez rozstaly sie ze swoimi mezczyznami, na dluzej lub krocej, kilka razy lub raz... Jak da sobie z tym rade...?Na dzien dzisiejszy jestem niespokojna o przyszlosc, o to co bedzie dalej... I obawiam sie ze nie przejdzie mi, dopoki nie wroci tu na zawsze...

    Odpowiedzi (16)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-09-12, 00:20:49
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
ania82 2013-09-12 o godz. 00:20
0

słodka malinka - przytulam Cię mocno!!!

wiem co przeżywasz - mój mąż tez kiedyś wyjechał na 1,5mies do Indii (dziewczyny pewnie pamiętają, jak tu się wyżalałam) i też to bardzo przeżywałam i strasznie tęskniłam...to było tylko raz na tak długo, potem na 10 dni do Korei i na pare dni do wawy...szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia 2 mies gdzieś-tam i kilka dni w domu...przemyslcie to jeszcze...

Odpowiedz
wiewrióra 2013-09-11 o godz. 07:15
0

Malinka - może się umów z jakąś psiapsiółką na plotki ...

i nie martw sie - do 1-go listopada szybko zejdzie :usciski:

Odpowiedz
Gość 2013-09-11 o godz. 04:06
0

I pojechal...

Na razie jeszcze nie mam planu, jak sobie z tym poradze...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze wyjazdy beda zdarzac sie bardzo czesto w ciagu najblizszych paru lat. Juz wiem, ze po powrocie do Polski 1 listopada po 10 dniach znow wyjedzie i wroci na swieta. Potem... jeszcze nie wiemy. Najprawdopodobniej wyjazdy na dwa miesiace non stop, z kilkudniowymi powrotami do Polski.

Dzis jest mi potwornie ciezko, moze dlatego ze wlasnie zamknelam za nim drzwi.
Nie wiem, czy kiedykolwiek dam rade sie z tym oswoic. Tak sie po prostu nie da zyc...

Odpowiedz
Nezi 2013-09-04 o godz. 08:17
0

Przepraszam.... Przemyślałam... Nie dałabym rady... Spakowałabym manele i jechałabym razem z nim. Ale mam inną sytuację...
Gdybym pracowała nie byłaby to łatwa decyzja... Pewnie musiałabym zostać. Dla dobra ogółu...

Przytulam Cię mocno

Odpowiedz
Nezi 2013-09-04 o godz. 08:14
0

malinko, dasz radę. Bo my, kobiety to silne istoty jesteśmy ;)
Ale bardzo dobrze Cię rozumiem, ja też tęskniłabym bardzo.
Zresztą na początku mojej znajomości z obecnym mężem, nie potrafiliśmy bez siebie wytrzymać nawet dwóch dni. A jak wyjechał na 3 dni w podróż służbową, to czułam fizyczny ból... tak jakby mi ktoś kawał serca wyrwał... trudno opisać. (teraz jest trochę inaczej, minęło 6 lat odkąd mieszkamy i jesteśmy razem, i czasami cieszę się że wyjedzie na 3 dni, bo mam czas tylko dla siebie lol ... ale 3 dni to chyba max).

Bądź dzielna...
Dasz radę...
Ja bym dała... chyba...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-09-04 o godz. 00:05
0

Niestety naleze do osob ktore nie potrafia wykorzystac maksymalnie danego im czasu. Mysle o tym, czy wogole zajmowac sie jakimikolwiek obowiazkami przed jego wyjazdem. Zostal nam tydzien. Patrzymy na siebie i mam wrazenie ze juz tesknimy...
W dodatku w dzien jego wyjazdu musze byc w pracy.
Nie jestem zalamana, ale potwornie to przezywam. On tez.
Chyba nie do konca wierze, ze zostalo nam tylko kilka dni...

Odpowiedz
kkarutek 2013-09-03 o godz. 20:39
0

Zła kobieto u Ciebie ten brak motylków może też wynikać z faktu, że Twój mężczyzna nie wyjechał i gdzieś w podświadomości masz świadomość, że w każdej chwili możecie się zobaczyć, przytulić. Też tak kiedyś miewałam, że nadmiar obowiązków ograniczał nasze spotkania i dziwiłam się że nie szlocham w poduszkę lol

Przeżyłam dwa rozstania 2-miesięczne i jedno 6-miesięczne. Da sie przeżyć. Oczywiście że jest ciężko, są chwile kiedy się tęskni za prostym dotykiem dłoni. Ale tak jak dziewczyny mówiły - dzisiaj te rozstania można łatwiej znieść dzieki skypowi, mailom, SMSom, tanim liniom. Poza tym czas nieobecności drugiej strony można wykorzystać na zrobienie rzeczy, na które do tej pory nie miało się czasu (kurs szydełkowania, codziennie wizyty na siłowni, piżamowe imprezy z rozchichranymi przyjaciółkami, itp). No i czekać na TEN dzień powrotu. Po powrocie faktycznie bardziej będziecie doceniać wspólne chwile.
I nie myśle że Ukochany chce CIe zostawić. Jemu na pewno też jest ciężko i choć zyski kuszą, to jednak zostawienie CIebie na pewno nie ułatwia sytuacji. Myślę że będzie Wam obojgu łatwiej, gdy będziecie dla siebie wsparciem :)

Odpowiedz
Zła kobieta 2013-09-03 o godz. 09:41
0

No tak czytam po łebkach jak zwykle , my się najdłużej chyba na miesiąc rozstawaliśmy. Teraz myślę, że kilka miesięcy może by było w moim zasięgu. Fakt faktem jednak np zrezygnowałam z programu wymiany studentów... (wyjazd na 2 semestry) chyba jednak stchórzyłam. ;) Wiem tylko, że są osoby, które bardzo odchorowują wyjazd ukochanego/nej nawet na kilka dni. Sama kiedyś tak miałam i jakoś się zastanawiam czy coś we mnie umarło czy to naturalna kolej rzeczy. ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 09:24
0

Zla Kobieto ;) 2 tyg to nie dlugo, ja mowialam o kilko miesiecznych rozstaniach ;)

Odpowiedz
Zła kobieta 2013-09-03 o godz. 09:18
0

Tak czytam i chyba coś we mnie się zmieniło... może to kwestia, że nie mieszkamy razem? Dzisiaj minie 2 tygodnie jak się nie widzieliśmy - ot, każdy pochłonięty swoimi sprawami... a jednak nie czuję przed spotkaniem motylków w brzuchu itp... szczerze mówiąc nie wiem, kiedy mi to zleciało... i tak sobie myślę, że może to ze mną coś nie tak? Przywykłam do tego, że się nie widzimy często... że śpię osobno i może dlatego? Hm. Grunt chyba, że sama czuję się z tym raczej dobrze :).

Odpowiedz
Reklama
baskent 2013-09-03 o godz. 08:54
0

Nabla napisał(a):http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=50520
lol

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 05:26
0

a i jeszcze mi sie przypomnialo te oczekiwnie na powrot.
Ten dzien, kiedy po dlugiej rozlace sie zobaczymy, te kilka godzin przed. Te kilka minut, ze juz za moment za chwile..
te migotanie w zoladku, w sercu, w glowie..
jak przed pierwsza randka ;)
Ta ogromna radosc jak widzisz, ze idzie do Ciebie ;) Jak go przytulasz, ten zapach ;)

Teraz jak sie widzimy codzinnie, tego juz nie ma; czlek sie tak nie stesknia przez kilka godzin i tego migotania brak ;)
nie zebym tesknila, ale fajnie bylo ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 05:13
0

słodka malinka napisał(a):Jak da sobie z tym rade...?
mi bylo pierunsko ciezko. za kazdym razem. owszem czlowiek sie uczy cieszyc tym, ze mu nikt nie kradnie koldry, ale ... i tak po cichu zdaje sobie sprawe , ze oszukuje sam siebie.
najciezej mi bylo udawac twarda babe. a udawac trzeba bylo, zeby nie martwic.
nie wiem czy te rozstania byly warte finansowo. za to wiem, ze nauczylo mnie to doceniac chwile razem i chyba mocno nas to zblizylo.

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 05:11
0

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=50520

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 05:07
0

Dasz radę, spójrz na to z drugiej strony. Tez mam taką samą sytuację. Przezyłam juz te 2 miesiące i kilka plusów się znalzło.Ja wreszcie przjeełam obowiązki o korych przez ostantie dwa lata nie mialam pojecia - konta bankowe, tankowanie samochodu, samotne dalekie podróże samochodem( do mamusi), wyrzucanie smieci, płacenie rachunków:) drobne naprawy w mieszkaniu dałam radę i powiem szczerze ze dobrze mi takie coś zrobilo. Nie ma to jak się stesknić:) i potem doecnic jak jest fajnie jak jest blisko :) Ja to przeżyłam i od poniediząłku powtórka z rozrywki na kolejne 2 miesiące ale tym razem mam w perspektywie urlopik i lęce do męża:) (też delegacje we Włoszech:)Rozmowy telfoniczne są tanie no i meile codzinnie :) Da się wytrzymac nie panikuj, skoro jedize na dalegacje to bedziemiał dużo pracy pewnie nadgodziny. szybko zleci. Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2013-09-03 o godz. 04:13
0

2 miesiace do pol roku, to nie jest tak dlugo jak sie wydaje.
Najgorszéy jest poczatek, potem juz troszke latwiej idzie.
Teraz na szczesie jest wiele rzeczy ktore ulatwiaja bycie ze soba na odleglosc.
Sa tanie linie lotnicze, mozna sie czesto odwiedzac.
Jest skype z kamerkami, gdzie mozna ze soba rozmawiac i sie widziec!!

Oczywiscie, ze to nie rekompensuje braku drugiej osoby przy boku, ale znacznie ulatwia.

Nie mysl o tym, ze chce cie zostawic, bo to bez sensu. Zostawic druga osobe mozna bedac wszedzie. Odleglosc tu nie ma nic do rzeczy.

I jak juz pisalam 2-6miesiecy to nie dlugo, zleci jak z bicza strzelil.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie