• Gość odsłony: 1612

    Wrrrrr

    Nie mogę już! Wkurzają mnie zapatrzeni w siebie egoiści, co to niby z kimś przyjemnie rozmawiają, ale z każdego wypowiedzianego przez nich zdania bije wszechobecne JA. Kreują się na elitę, wyższe sfery, starają się wykazać swój doskonały gust, obycie, kontakty. Wszystko to pada tak "naturalnie" w toku rozmowy. Takie niewinne wtrącenia. Żenada. Zdawałoby się, że wykształcony i kulturalny człowiek nie powinien mieć potrzeby dodawania sobie prestiżu w taki sposób. Dla mnie jest to żałosne i irytujące.
    Sorry musiałam sobie ulżyć, bo już alergii na takich ludzi dostaję...

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-10, 04:25:58
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
annfas 2010-10-10 o godz. 04:25
0

Jak dla mnie to sa zwykli dorobkowicze, którym się we łbach od kasy poprzestawiało, a że maja w nich pusto (było dużo miejsca na przestawianie) to tak to wygląda jak piszecie. Ja mam takich sąsiadów, mają znajomego śpiewaka operowego i jak robią grilla to ten o 2 w nocy drze sie na całą mordę na tarasie żeby wszyscy słyszeli w jakim to oni towarzystwie sie obracają. Porażka po całości. A jak kiedyś wyścig kolarski miał trase pod ich domem to sie darli, że przez pół godziny ich samochody nie mogły w trase wyjechać i dla nich to są straty finansowe... Nie ubliżając nikomu wieś dechami zabita.

Odpowiedz
Gość 2010-10-09 o godz. 18:34
0

Skrawek..."mam problem" to za wysokie progi, a "pomyje" to, jak dla mnie, właściwy adres, choć może przytup nie teges bądź go zabrakło, ale to da się przeżyć.

"Dizajnerscy" rodacy doprowadzili mnie do rumieńców wstydu w drodze powrotnej do domu, raptem dwa dni temu.
Samolot linii niemieckich, zatem zdecydowana większość podróżnych to Niemcy. Polaków kilkunastu - kilka par i małżeństw z dość młodym przychówkiem (obstawiam 4-5 lat).
W trakcie lotu funkcjonuje mini sklepik wolnocłowy, gdzie można kupić wybrane zapachy, kosmetyki, trunki, słodycze, biżuterię i zegarki. Wybór dość skromny, a ceny niezbyt rewelacyjne - drożej niż na lotnisku. Mało kto kupuje. Polak siedzący przede mną odwraca się do mnie i mówi: "A teraz tym krzyżowcom pokażę, że Polak to nie żebrol! Niech zobaczą jakim banknotem im zamacham! A co!". Bardzo głośno wymieniał listę rzeczy, które chciał kupić i bardzo głośno powtórzył kwotę 300 euro, którą musiał zapłacić. Żona, która miała cerę zmaltretowaną od opalania i niewłaściwej pielęgnacji wybrała rzecz jasna kilka zestawów do "tapetowania" twarzy, o żadnej pielęgnacji mowy być przecież nie mogło (przepraszam za złośliwość). Facet był autentycznie szczęśliwy faktem wydania znacznej kwoty ot tak sobie, na zbytki, czego nawet nie próbował ukrywać, lecz szczycił się tym.
Przez cały czas głośno z żoną rozmawiali o tym, jak nie cierpią Niemców i że jak któryś im podskoczy (niektórym nie odpowiadało zachowanie dwójki jego synów, którzy ganiali się po samolocie, skakali po siedzeniach i darli gęby nie dając ludziom spać - a to była ciemna noc), to przypomni im 1 września.

Druga polska rodzinka wystrojona w Chanele, Ralphy Laureny, Lacoste i te sprawy - ślicznie wyglądali - perfekcyjnie dobrane ciuchy, piękne fryzury, dodatki - słowem jak z dobrego żurnala, ale w rozmowie ciężcy do strawienia. Pozwalali ludziom poczuć się jak przysłowiowy kopciuch. Pierwsze skierowane do mnie pytanie brzmiało: "ile zapłaciliście za wycieczkę?". Następnie zaczęły się wywody mające na celu porównanie tej wyprawy z innymi znacznie bardziej egzotycznymi i kosztownymi. Gdy dowiedzieli się, że skorzystaliśmy z niemieckiego lasta, stracili ochotę do rozmowy. Przestaliśmy być interesujący, a i markowo z całą pewnością zbyt ubodzy - zwłaszcza ja w swoich okularach przeciwsłonecznych z bydgoskiej fabryki ;)

To jednak historyjki, które bawią.

W pierwszym poście chodziło mi o osoby, którym nie tyle przysłowiowa słoma z buta wystaje, lecz inteligencja podsuwa bardziej wysublimowane pomysły dokuczenia innym.
W szczególności Kurczak ma rację, wskazując, jak przykry może być kontakt z taką osobą, z którą ponadto łączy np. stosunek zależności. Wtedy do śmiechu jest już znacznie dalej.

Odpowiedz
kalin_ka 2010-09-26 o godz. 15:12
0

SkrawekNieba napisał(a):kalin_ka napisał(a):dlaczego na "mam problem" ?.......bo przeciez nie to nie jest problem tylko ot tak po prostu po ludzku wkurza i tyle....problemem bym tego nie nazwala.....
bo na pomyjach zwyklo być z przytupem lol
no to z przytupem powiem iż wkur.... mnie ludzie zarabiajacy kupe kasy i ostentacyjnie udawający, iż nawt do łazienki król nie chodzi piechotą...bo trzeba mieć dizajnerskie ciuchy duzajnerski dom i kur... dizajnerskie wakacje. a jak ich zaprosić na grilla w kurna zwykłym blixniaku gdzie krany som ;) kupione w zwykłym markecie z rzeczami do domu to aż im sie uszy trzesą tyle tylko że ONI grilla nie zrobią bo kurna calvin klein nie zaprojektował takowego ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 06:08
0

kalin_ka napisał(a):dlaczego na "mam problem" ?.......bo przeciez nie to nie jest problem tylko ot tak po prostu po ludzku wkurza i tyle....problemem bym tego nie nazwala.....
bo na pomyjach zwyklo być z przytupem lol

Odpowiedz
damula 2010-09-25 o godz. 17:28
0

Mnie zawsze rozkładała, była już, koleżanka z pracy, która skończyła prawo na UW. Pracowała tam gdzie pracowała, robiła co robiła i zawsze kombinowała żeby w nowym towarzystwie zaistnieć jako prawnik. A już kompletnie rozłożyła mnie jak szła na imprezę firmową swojego ówczesnego faceta, który powiedzmy był na niezłym stanowisku i zastanawiała się jak powiedzieć co robi, bo tak przyznać się do prawdy to wstyd.

Odpowiedz
Reklama
kalin_ka 2010-09-24 o godz. 13:56
0

dlaczego na "mam problem" ?.......bo przeciez nie to nie jest problem tylko ot tak po prostu po ludzku wkurza i tyle....problemem bym tego nie nazwala.....

Odpowiedz
Gość 2010-09-23 o godz. 05:48
0

aurelka napisał(a):Nie mogę już! Wkurzają mnie zapatrzeni w siebie egoiści, co to niby z kimś przyjemnie rozmawiają, ale z każdego wypowiedzianego przez nich zdania bije wszechobecne JA. Kreują się na elitę, wyższe sfery, starają się wykazać swój doskonały gust, obycie, kontakty. Wszystko to pada tak "naturalnie" w toku rozmowy. Takie niewinne wtrącenia. Żenada. Zdawałoby się, że wykształcony i kulturalny człowiek nie powinien mieć potrzeby dodawania sobie prestiżu w taki sposób. Dla mnie jest to żałosne i irytujące.
Sorry musiałam sobie ulżyć, bo już alergii na takich ludzi dostaję...
z takim postem to na mam problem się idzie

Odpowiedz
Gość 2010-09-23 o godz. 04:37
0

Mnie tez podobnie jak Keralę smiesza takie osoby, choć bywa to mocno krępujęce i niemiłe, jesli celem takich tekstów jest zrobienie ze mnie smiecia
Lub głupca - niestety nie można takich akcji wyśmiać, zdyskredytować, bo albo własnie kultura zabrania albo nie wolno robić sobie wrogów, bo jakoś jest się zależnym. I wtedy człowieka zółć zalewa i gotuje się.

Awa, ma w podpisie to co mnie jednak najbardziej wkurza i dotyka. I tacy ludzie mają jeszcze czelnośc pouczac i moralizować

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-09-23 o godz. 04:26
0

Kerala napisał(a):jak okropnie musi być żyć z ciągłym przymusem żarcia suszi, latania na mauritiusa i posiadania ciułała
a jak ciezkie jest tylko kreowanie sie na takiego co lata lol

z ostanich pogaduszek kiblowych:
"no mowie Ci bylismy w almi i kupilismy zyrandole i poznije z tymi pakunkami chodzilismy po miescie. zajadajac rogaliki"

do tej pory mam rogala jak sobie to przypomne lol

Odpowiedz
becja 2010-09-23 o godz. 03:48
0

o ile się orientuję dziś dżezi jest być spondżi 8)

Odpowiedz
Reklama
Kerala 2010-09-22 o godz. 21:22
0

hm, znałam kiedyś panią ambasadorową, która nigdy nie schodziła do piwnicy. Ona schodziła wyłącznie do bejzmentu, czujesz. Nie bywała również szalona, znała wyłącznie stan bycia krejzy łomen.

Ale wiesz co, mnie to rozczulało lol
Rozumiem wkurw, ale pomyśl sobie, jak okropnie musi być żyć z ciągłym przymusem żarcia suszi, latania na mauritiusa i posiadania ciułała ;)

I jeszcze jedno z tej samej kategorii "wyżej sram niż dupę mam". Moi przyjaciele zamieszkali w jednym z apartamentowców i szybko dał się poznać ogólny trynd na bycie dżezi czy jak tam (teraz bycie dżezi jest chyba niedżezi? jest jakieś nowe okreslenie, ale nie pamiętam, bo ja ze wsi i my tu takich słów nie znamy). Trendowi szczególnie ulegali sąsiedzi, sympatyczni ludzie, ale raczej z tych prostych jak obuch od siekiery.
Pewnego dnia sąsiedzi nawiedzili dom moich przyjaciół, powęszyli nosami i rzekli "o łał, ale u was pachnie! co robicie na kolację?". Znajomi odpedzieli "a, robimy lasagne". Somsiadka, światowa kobita, powiedziala "patrz myszko, to tak jak u nas, myśmy też wczoraj jedli lasagne, nie?" na co mąż spojrzał na nią cięzkim wzrokiem i wycedził "łazanki, gupia, to były łazanki!"

nie wiem czy pomogłam, ale może ;)

kerala

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie