• sharina odsłony: 7043

    Blondynkowy problem

    No i wczoraj dałam popis prawdziwie blondynkowej inteligencji 8) Czy zdarzyło Wam się włożyć kartę pamięci do aparatu odwrotnie? No więc mi się udało, i to do końca :o No a kiedy się zorientowałam, że coś jest nie tak, to okazało się że karta utkwiła w aparacie na dobre :x przy czym podzieliła się na dwie połówki (to jakiś taki rodzaj karty dzielonej, bo łączy się ją na jakiś taki zatrzask), no i druga połowa siedzi sobie wesoło w aparacie i ani rusz nie chce stamtąd wyjść, mimo wczorajszych prób moich i małżonka
    Nie będe pytać, co z tym zrobić, bo wiem że trzeba iść z tym do serwisu. Ale czy myślicie, że aparat mógł się uszkodzić?

    Poza tym chciałam się dowiedzieć, czy zdarzyło Wam się coś takiego, takie typowo blondynkowe zagranie, że miałyście potem ochotę :mur: ?

    Ja wczoraj pobiłam własny rekord - zaćmienie umysłu przy niedzieli?

    Odpowiedzi (104)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-05-11, 14:52:05
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
ewa78 2010-05-11 o godz. 14:52
0

kurczak....dzięki serdeczne za poprawę humoru lol

Z serii bolnynkowo:

na lekcji j.polskiego w liceum odpowiadałam z lektury i..... powiedziałam, że "zabili konia trojańskiego"...jeszcze oburzona nie wiedziałam dlaczego klasa ryknęła śmiechem.
zadzwoniła koleżanka do mojej siostry, a ja zapomniałam zawołać ją do telefonu. Dopoero po godzinie zaczęłam się zastanawiać dlaczego słuchawka leży obok telefonu.
Zima. Czekam na tramwaj i zastanawiam się dlaczego u licha jest mi tak zimno w jedną stopę. Zapomniałam założyć jednej skarpetki.

Moje Emce fajnie się mylą słowa i kiedyś zapytała "czy polecą do nieba musztardy", oczywiście miała na myśli petardy.

Odpowiedz
Gość 2010-05-11 o godz. 14:09
0

Z cyklu "Trudne zagadki telefonii cyfrowej"

Dzisiaj Blondii ma całkiem dobry nastrój. Na dzień dobry lekko skoczyło jej ciśnienie i serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, gdy usłyszała pytanie Tej Drugiej:

- Czy mogę zająć Pani czas i skonsultować coś całkiem prywatnego?

Przez chwilę Blondii obawiała się, ze usłyszy jakieś pikantne szczegóły z życia prywatnego… Ale to co usłyszała przerosło jej najśmielsze oczekiwania:

- Zmieniłam operatora. Mam nowy aparat telefoniczny. Dam Pani wszystkie papiery i niech Pani ustali, jaki mam numer telefonu. Bo ja od dwóch dni czytam i nie widzę….

Blondii patrzyła i miała wrażenie, że nie zrozumiała pytania…

Potem wzięła komórkę Tej Drugiej, wybrała swój numer telefonu i sprawdziła ostatni numer z połączeń nieodebranych.
Radość Tej Drugiej nie miała końca....

Odpowiedz
noa 2010-02-13 o godz. 05:10
0

Alma_ napisał(a): Brak benzyny na środku mostu, płacz na chodniku z powodu złapanej gumy czy niedziałające wycieraczki w ulewie to standard.
boskie! :) miałam podobnie ;)

moja wpadka: jedziemy pociagiem, ja i kolega (spotkanie po latach), zima była usta mi spierzchły. Zaczełam grzebać w torebce szukajac pomadki, przy okazji padło kilka śmiesznych komentarzy o damskich torebkach bez dna :) w końcu ją wyczułam, wyciągam z radosnym okrzykiem "mam!" patrzę a w ręku trzymam tampon.... Mój współtowarzysz jakoś tego nie zauważył, ale dwóch chłopaków siedzacych obok owszem... najpierw sie speszyłam ale juz po chwili smiałam sie razem z nimi :D

Odpowiedz
aga_lub 2010-02-12 o godz. 20:25
0

Dzisiaj moja znajoma przeszła chyba samą siebie!

Wyszłysmy na kawę.Znajoma w poszukiwaniu zapalniczki w torebce wyszperała przedwczorajsze awizo i rzekła:
"Wiesz,jak bedziemy wracały to zajedziemy moze pod Pocztę Główną bo jest otwarta dzisiaj i będę miała to z głowy,ok"?

Znajoma nawet nie mieszka w pobliżu rejonu Poczty Głównej. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-02-02 o godz. 08:05
0

W trakcie zwiedzania jednej ze Swiatyn Buddyjskich, zapytalam sie kolegi Chinczyka: "czy ten bog pochodzi z Hong Kongu?" Na co skonsternowany znajomy odpowiedzial: "nie, on jest z nieba" 8)

Odpowiedz
Reklama
Alma_ 2010-01-28 o godz. 13:17
0

adriana, mam podobne ;)

Pociągiem na trasie Łódź-Warszawa jeździłam swego czasu dwa razy dziennie, ostatnio dużo rzadziej. Ale zdarzyło się, że musiałam znów skorzystać - jechałam do Łodzi ostatnim niedzielnym pociągiem. Trwały już te nieszczęsne przebudowy, więc pociąg oczywiście nie jechał normalnej godziny i czterdziestu minut, tylko bliżej nieokreśloną ilość czasu

No więc kiedy pociąg zatrzymał się (pech chciał, że dokładnie o godzinie, o której miał być na stacji Łódź-Widzew, co do minuty) na JAKIEJŚ stacji, to złabałam swoje bagaże (w pośpiechu, bo sidziałam sobie wygotniutko w prawie pustym wagonie z rozłożonym laptopem na kolanach) i wyskoczyłam. Pociąg odjeżdża, a ja z przerażeniem czytam napis na butynku dworcowym... KOLUSZKI :o

Na szczęście mamie zajęło tylko 30 minut, żeby po mnie przyjechać, ale i tak - to było jedno z najdłuższych 30 minut w moim zyciu lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-28 o godz. 12:48
0

Ubawiłam się czytając Wasze historie a i moje sobie przypomniałam i znowu ubaw. lol

Ja miałam kilka takich blondiwpadek.

Jakiś czas temu pojawiły się domofony tzw Master key, co to są cyferki i się wbija kod i otwierają się drzwi, a jak się idzie w gości to wybiera się numer na klawiatrurze. no i tak też robiłam, aż pewnego dnia stojąc przed klatką z takowym domofonem zauważyłam, że obok cyferek jest lista nazwisk i nie zastanawiając się zbyt długo zaczęłam nacisnęłam na nazwisko...a tu nic, cisnę znowu i nic :o , dopiero pan który akurat się pojawił powiedział mi : Proszę wybrać numer z klawiatury..."
Głupio mi się zrobiło ale nie mogłam powstrzymać śmiechu, tym bardziej, że przecież znałam obsługę takiego domofonu

Odpowiedz
aga_lub 2010-01-28 o godz. 04:33
0

Sylvana napisał(a):
opcja numer cztery - kobitka zamoczyła w płynie palce, a kelner podał jej ręczniczek

uffff, ale by była lipa jak bym wypiła zawartość
No niestety mojej znajomej przytrafiło sie to,co ty miałaś w zamiarze ;)
A było to tak:
Wybraliśmy się całą paczką na obiad do knajpki,zamówilismy zupę czosnkową a póżniej skrzydełka(do skrzydelek dostaliśmy 3 sosy do wyboru).
Kiedy zjedliśmy,kelner przyniósł miseczki (z wodą i sokiem z cytryny).
Znajoma jako pierwsza chwyciła miseczkę,dodala jeszcze odrobinę sosu czosnkowego,wymieszała i...wypiła zawartość,po czym dyskretnie wytarła kaciki ust podanym ręczniczkiem :o

Mielismy ubaw przez miesiąc chyba lol

Odpowiedz
Sylvana 2010-01-28 o godz. 00:37
0

Moja historia to opowieść jak cudem uniknęłam blondynkowej akcji:
Na poczatku studiów zostałam zaproszona do bardzo ekskluzywnej resteuracji azjatyckiej, z bardzo ekskluzywnymi spółtowarzyszami. (same młode yapiszony, zarabiające krocie i inwestujący w dzieła sztuki :o )Byłam mocno zestresowana, bo bałam się, że większości potraw nie będę umiała zjeść i wogóle, ze wyjde na nieobytego tłumoka

Pierwszy test był na samym poczatku obsługiwania przez kelnera, bo spostrzegłam, że zbliża się akurat do mnie z jakąś miseczką, choc niec jeszcze nie zamówiliśmy. I tu panika, co zrobić:

opcja jeden - taki tu zwyczaj, że częstuja napojem przed zamówieniem, wezme miseczkę, wypiję zawartość i będzie ok, ale może....

to opcja dwa - koleś pomylił się i niesie mi napój zamówiony przez tych ze stolika obok, więc jak to wypije to będzie lipa...

Wybrałam opcję numer trzy....podziękowałam, a miseczke kelner podał pannie, która siedziała obok...i co się okazało....że była to

opcja numer cztery - kobitka zamoczyła w płynie palce, a kelner podał jej ręczniczek

uffff, ale by była lipa jak bym wypiła zawartość

Mam tez kilka historii, gdzie nie uniknęłam gaf, ale tonapisze potem , bo coś mi za długie to opowiadanie wyszło :D

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-27 o godz. 23:51
0

adriana napisał(a): Kierowca patrzy na mnie zdumiony i mówi, to chyba pani rzadko jeździ, Ja na to - ależ skąd :) codziennie...


No mogłaś już tego nie mówić lol
Czytałam z zapartym tchem ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-27 o godz. 22:10
0

Mi się różne numery zdarzały, ale jeden bije wszystkie inne 8)

Dzień przed świętami BN pojechałam do jeszcze_nie_męża. Miło nam się siedziało, więc postanowiłam zamiast jak zwykle na dworcu (dalej) poczekać na autobus na takim przystanku przy drodze (bliżej) :)

No więc czekamy (M. mnie odprowadził) romantycznie pada śnieg, podjeżdża autobus (pks) ja pokazuję miesięczny, wsiadam i odjeżdżam :) W tym samym momencie na przystanek (na którym wciąż stoi M.) wpada zziajana kobieta i pyta czy autobus do tczewa już pojechał 8) Wtedy M. się orientuje, że nie jadę autobusem na elbląg 8)

A ja sobie nieświadomie jadę i tylko dziwię się, że nie znam nikogo z tego autobusu, a przecież codziennie jeżdżą prawie ci sami ludzie. No ale to nie burzy mojego spokoju ;) Jak również to, że autobus w pewnym momencie skręca w dziwną drogę (pomyślałam, że jest objazd lol)

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie miałam jeszcze wtedy komórki 8) M. wraca do siebie i dzwoni do moich rodziców, że jadę złym autobusem. Niestety nie mają żadnego pomysłu co z tym fantem zrobić. Mi zaczyna coś ni pasować, więc pytam współpasażerki, która siedzi obok, dokąd jedzie ten autobus, a ona mi, że do suchego dębu... Wtedy zamarłam... Ciemna noc, ja bez komórki, w autobusie jadę nie wiadomo dokąd...

Autobus się wyludnia, robi się prawie pusty... Podchodzę do kierowcy i mówię, że pomyliłam autobusy 8) Kierowca patrzy na mnie zdumiony i mówi, to chyba pani rzadko jeździ, Ja na to - ależ skąd :) codziennie...

Kierowca był miły, zatrzymał się w jakiejś wsi i poczekał na mnie, żebym mogła z budki zadzwonić do domu, żeby rodzice po mnie do tego nieszczęsnego tczewa przyjechali...

Pamiętam, że mama była wściekła, bo miała kupę roboty w domu, a na dodatek na drodze było lodowisko... Na szczęście zanim dojechali, to już im nerwy przeszły ;) Za to ja przez te kilkanaście minut myślałam, że wyzionę ducha na ciemnej ulicy w obcym mieście...

Sorki, że tak długo, ale krócej nie umiałam ;)

Odpowiedz
aga_lub 2010-01-26 o godz. 07:51
0

W czasach studenkich jeszcze, przeprowadziłam sie do mojego W.,który mieszkał ze swoim przyjacielem(nie blondynem 8) ).
Ja już wczesniej nasłuchałam się różnych opowieści na temat tego kolegi(facet naprawdę na poziomie,inteligentny,z doktoratem,ale że tak powiem "niezaradny życiowo" ;) ).

No i któregoś pięknego dnia dane mi było poznać kolegę K. od "blondynkowatej" strony-kiedy oznajmił nam,ze ma wielką ochotę na kurczaka w sosie słodko-kwaśnym(i ma chciałby to ugotować osobiście),ale...nie wie (cytuję)"jak mam uzyskać takie małe kawałki kurczaka w daniu"??".

lol

8)

Odpowiedz
maskot 2010-01-26 o godz. 00:43
0

ja niby szatynka,ale...
razem z siostrą czytałysmy najlepsze teksty teleturniejów.trafiłysmy na taki kwiatek:"w spodniach lub na świadectwie?PAŁA"
obie pokładamy się śmiechu,ale po ok 5minutach ocieram łzy śmiechu i pytam jak najbardziej poważnie "ale co to innego może być?"
jakoś nie skojarzyłam że to o PASEK chodzi

Odpowiedz
wiewrióra 2010-01-25 o godz. 23:21
0

ja kiedys pojechalam na inwentaryzacje samochodem. Jakies 30 km od Warszawy, srodek zimy, jak skonczyla sie kolo 1 godziny to wrzucilam bety do bagażnika samochodu, zamknęłam, zorientowalam się ze nie otworzylam drzwi wiec zaczęłam szukać kluczyków ...

dobrze ze zapomnialam domknąć szybki od strony pasażera a mili panowie magazynierzy opuścili mi szybę tak bym mogła włozyć ręke i drzwi otworzyć...

od tego czasu najpierw otwieram drzwi a potem bagażnik :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-25 o godz. 15:41
0

przed chwilą:
liczymy coś z koleżanką w pracy. E. odlicza ile zer ma skreslić, bo mnoży przez 10 do którejś potęgi. Dzwoni telefon. E. odbiera i mówi do słuchawki: "raz, dwa, trzy...". Szkoda, ze nie widziałysmy miny kierownika naszego po 2-giej stronie słuchawki ;o)

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-25 o godz. 15:32
0

Moje blond-akcje samochodowe to poezja po prostu...
Brak benzyny na środku mostu, płacz na chodniku z powodu złapanej gumy czy niedziałające wycieraczki w ulewie to standard.

Ale coś takiego...?
Wysiadłam z samochodu na środku skrzyżowania, zatrzasnęłam drzwi i zdałam sobie sprawę, że w środku zostały kluczyki (silnik włączony) + cały mój dobytek (w tym telefony, pieniądze, klucze...). Ł we Francji, żadnej pomocy w pobliżu. I co byście zrobiły w takiej sytuacji?

Na szczęście miły pan policjant włamał mi się do samochodu anteną CB pożyczoną od równie miłego taksówkarza lol

Odpowiedz
bluesilk2 2010-01-25 o godz. 15:24
0

Jeszcze jedna z opowieści działkowych. :) Sprzed paru lat ale nie straciła na wartości :)

Siedzimy wieczorem i strasznie gryzą komary, najbardzierj denerwuje sie babcia mojego męża bo ja gryza najbardziej. Nastepnego ranka postanawia iśc i kupic cos "na komary". Idzie więc na targ i od tzw.ruskich kupuje odpowiedni preparat. 8) Wraca na działkę i smartuje sie dokładnie. 8)

Nas nie gryzą ale babcie to normalnie atakują całymi gromadami. Normalnie nie może sie od nich opędzić , istne szaleństwo :o Zaniepokojneni wysyłamy męzą żeby przeczytal instrukcje obsługi a tam :

"Spryskać szmatę i wywiesić z dala od siedzib ludzkich, bo będzie przyciągac komary" :o :D

Do dziś płaczemy ze smiechu na samo wspomnienie :D

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-25 o godz. 01:44
0

Kolega siłuje się z drzwiami, chyba się zacięły...
ja: to trzeba nacisnąć na klamkę...

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-25 o godz. 01:19
0

wiewrióra napisał(a): potem dopiero sie skapnął ze umył zęby żelem na komary


Dobry patent dla wesołych motocyklistów 8)

Odpowiedz
kraziowa 2010-01-25 o godz. 01:08
0

... Tak mi się jeszcze przypomniało- z kategorii: ignorancja geograficzna...
W trzeciej klasie ogólniaka odpowiadałam z mapy (wydobycie surowców w Polsce). Minuta, dwie minęło- szukam nadal Opola....
Geografica: ... A czemu na północy szukasz?
Ja: Bo tam festiwal jest... (szukałam w okolicach Sopotu).... :D

Odpowiedz
wiewrióra 2010-01-24 o godz. 16:07
0

to teraz ja parę blondynkowych akcji:

- mój kolega kiedys na straszliwym kacu postanowił umyć sobie zęby i strasznie narzekał ze jak czlowiek popije to nawet pasta dziwnie smakuje... potem dopiero sie skapnął ze umył zęby żelem na komary

- koleżance kiedyś po imprezie zachciało sie strasznie pić i zobaczyła butelkę tonicu na stole .... z tym ze to był płyn do mycia szyb który jej mama przelałą do butelki ...

- słynna historia mojego taty który jak był młodszy, wrocił do domu, nastawił sobie zupę, zjadł a potem strasznie zaczął zachwalać babci ze taką dobrą zupę zrobiła. Babcia wielkie oczy zrobiła i sie pyta jaką zupę. Okazało sie ze tata zjadł "zupkę" z garnka który był po zupie i czekał zalany na zmywanie.. W miarę upływu lat do legendy dodano ze babci wtedy zaginął zmywak na naczyń ale tata sie nie przyznaje :D

- moja druga babcia za to poprosiła kiedyś dziadka zeby "wycisnął kapustę" i powiedziala ze kapusta do wyciśnięcia jest w kuchni. Po jakimś czasie slychac było krzyk dziadka z kuchni ze czemu babcia daje mu gorącą kapustę do wyciśnięcia.. babcia biegnie do kuchni i co widzi: kapusta do wyciśnięcia nietknięta lezy w garze zaś dziadek wycisnął bigosik który 3 dni pyrkał sobie by nabrał smaku. A ze dziadek słusznej postury (190 cm) to z bigosiku podobno wióry zostały :)

Odpowiedz
ama 2010-01-21 o godz. 21:20
0

sporo było takich blondynkowych akcji...

np. ostatnio sprezedawałam nową komórkę, świeżo z pudełka; spotkałam się z dziewczyną i ona chciała sprawdzić czy działa, a tu klops - nie mogłam otworzyć klapki w celu włożenia baterii
bałam się mocniej pociągnąć bo mogłam coś popsuć...
15 minut się męczyłyśmy...
ależ mi było wstyd...
a ona mówi, że może trzeba zanieść tą komórkę do ery aby tam ją otworzyli lol to by sobie dopiero pomyśleli...

jeszcze lepiej było jak dałam samochód do serwisu - pan mechanik siedzi do połowy na siedzeniu kierowcy,a nogi ma na zewnątrz i zastanawia się czemu się czerwony wykrzyknik świeci
ja przerażona myślę sobie " popsuli mi samochód" i mówię, że tak się nie świeciło, że jest niedobrze, że trzeba cos z tym zrobić
panowie głowili się z 15minut, po czym jakoś zamilkli i powiedzieli, że jest ok
dopiero później do mnie dotarło, że ten głupi wykrzyknik się zawsze świeci jak są otwarte drzwi...
wszyscy mieliśmy zaćmienie blondynkowe

a z pociągowych wpadek to widziałam niedawno, jadąc do Krakowa jak pewien pan się popisał - wsiadł na stacji Warszawa Centralna i chciał wysiąść na Zachodnim, a tu guzik - pociąg zatrzymuje się dopiero w Krakowie...i musiał jechać do Krakowa

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 20:41
0

No nic ja nagminnie odruchowo w miejscu adresata wpisuje swoj adres, ale nazwisko np. prawidlowe. Ile ja kopert marnuje lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 20:40
0

agnesea napisał(a):
ja parę lat temu - kiedy to jeszcze aplikacje w sprawie pracy wysyłało się pocztą - wysłałam właśnie jedną taką aplikację, po paru tygodniach dostałam tajemniczą przesyłkę z Koluszek a w niej... moją aplikację w niezaadresowanej kopercie :mur: - nic, ani nazwy firmy, ani ulicy czy miasta, nawet swojego adresu nie napisałam - rozrywali kopertę żeby wiedzieć do kogo list odesłać
Agnesea - a moze to była TA robota? ;)

odezwij sie co tam

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 20:35
0

Blutka napisał(a):Ja wczoraj się popisałam inteligencją.

Adresowałam przesyłki, żeby dać mężowi do wysłania. I wpisałam adres, jakoś zupełnie bezmyślnie - ulicę BEZ NUMERU. Imię, nazwisko i nazwa ulicy. A Ty sobie listonoszu szukaj. ;) I oczywiście dałam do wysłania. Dopiero po fakcie się skapnęłam, co zrobiłam.

Czekam teraz na zwrotkę i musiałam odbiorcę uprzedzić, że jego płyta trochę sobie popodróżuje.
ja parę lat temu - kiedy to jeszcze aplikacje w sprawie pracy wysyłało się pocztą - wysłałam właśnie jedną taką aplikację, po paru tygodniach dostałam tajemniczą przesyłkę z Koluszek a w niej... moją aplikację w niezaadresowanej kopercie :mur: - nic, ani nazwy firmy, ani ulicy czy miasta, nawet swojego adresu nie napisałam - rozrywali kopertę żeby wiedzieć do kogo list odesłać

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 19:57
0

hmm, przypomniałyście mi moja "pociagową" akcję

Wsiadłam do pociagu, którym jeździłam już setki razy. To był pospieszny wiec miejscówek nie było, zaczęlam szukać jakiegoś wolnego przedziału. I patrzę - jest - zupełnie pusty i to do tego takie nowe obicia, po sześć miejsc w przedziale - ekstra rozsiadłam sie i zadowolona z siebie czytam sobie ksiażkę.
Przychodzi konduktor, ja wyluzowana daję bilet i legitymacje stud. No ale cos zaczeło mi sie nie podobac, bo konduktor tak dziwnie na mnie patrzył i na bilet. W końcu pyta: Do której klasy kupiła Pani bilet?
Ja: Hmm Nie wiem
Konduktor: Ma pani bilet do klasy drugiej. A jest pani w klasie PIERWSZEJ
Ja: A gdzie to jest napisane, że to jest klasa pierwsza?? :mur:

Pan konduktor spokojnie pokazał mi naklejone "jedynki" wszędzie gdzie sie da, ja mało sie nie spaliłam ze wstydu Jak wyliczył mi kare jaką mam zapłacić to mi sie goraco zrobiło
Finał był jednak zakończony happy endem. Okazało sie, ze facet ma rodzine która mieszka ze mna prawie po sasiedzku. Poszedł sprawdzic, czy nie chodzi inny konduktor, który mógłby mi wlepic kare i poszukał wolnego miejsca w klasie drugiej. Na koniec powiedział mi : "Udało sie pani. To za te ładne oczy "

Tak to ignarancja w wieku 20 lat nauczyła sie zwracac uwagę na to, że w pociągach są klasy :ghost:

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 19:44
0

Mad dla mnie wtedy to bylo zadupie lol Znalam tylko centrum Wroclawia, pierwszy rok na studiach, a tu mnie gdzies wywiozlo. Teraz sama bym sie na takie zadupie przeprowadzila.

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 19:38
0

kometa napisał(a):wiec wysiadlam na jakims zadupiu, znalazlam tam jakis miejski/podmiejski autobus i wrocilam na dworzec :)
Ejże, nie przesadzaj z tym zadupiem, to był Smardzów ;) a ja mieszkam niedaleko

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 19:21
0

O, ja też miałam taki pociągowy numer.

Robiłam jazy na kursie na prawko w Opolu. Po mnie miał jeździć drugi kursant - dwie godziny i powrót do domu. Nie chciało mi się czekać więc stwierdziłam, że pojadę pociągiem.

Dawno nie jeździłam więc nie wiedziałam ile bilet kosztuje i miałam za mało kasy. Jacyś ludzi mi dołożyli przy okienku Potem pędem na peron i stoją dwa pociągi - oczywiście wsiadłam w zły.

Wysiadłam na pierwszej stacji i zdurniałam. Zamiast po prostu wsiąść w pociąg w przeciwnym kierunku to mnie zamroczyło i poszłam do miasteczka. Ciemno, zimno, na szczęście 17letnie blondynki wyglądają niegroźnie (zwłaszcza zapłakane) to jak zapukałam do jednego domku to mi otworzyli i pozwolili zadzwonić do domu. Przesiedziałam potem na herbacie u tych ludzi z 1,5 godziny oglądając telenowele aż ktoś po mnie z domu przyjechał. lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 19:15
0

DobraC napisał(a):pojechalam z rodzicami na dzialke znajomych, spalismy w przyczepie. wieczorem mama myje zeby w ciemnosci i slysze jak cos tak bulgocze. to sie pytam czego sie wscieka... odpowiada ze tyle ta pasta do zebow ja kosztowala (bo dla palaczy i w ogole jakas zagramaniczna) a sie nawet troche nie chce pienic...
poswiecilam jej latarka i prawie umarlam, najpierw ze strachu potem ze smiechu...

bo moja mama na szczoteczke nalozyla...... krem do depilacji....
Niezle lol ja raz zaczelam myc zeby kremem do rak, troszke zdziwil mnie smak pasty i tez zastanawialam sie dlaczego sie nie pieni lol

Numer z pociagkiem tez mam na swoim koncie, wpadlam na peron zakrecona po ostatnim egzaminie mojej pierwszej sesji w zyciu, wparowalam do pociagu, ucieszylam sie, ze jest miejsce, rozsiadlam sie, po czym pociag drgnal i pojechal w calkiem przeciwnym kierunku :o Okazalo sie, ze jade na Klodzko zamiast do Jeleniej Gory (moj pociag stal na tym samym peronie, tylko na przeciwnym torze). Cale szczescie, ze pierwsza stacja byla jeszcze w obrebie granicy miasta, wiec wysiadlam na jakims zadupiu, znalazlam tam jakis miejski/podmiejski autobus i wrocilam na dworzec :)

Odpowiedz
ampa 2010-01-21 o godz. 19:05
0

dodek napisał(a):tata mojej koleżanki wrócil późno do domu, żona mówi idz zjedz rosół jest w kuchni... to poszedł. Rano zona patrzy rosól w lodówce nie ruszony, okazalo sie że on zjadł to co stalo w garnku na kuchence.... a była to... woda po parówkach, którą zostawili synkowie.....
:) :) :)
ciekawe czy zastanawiał sie gdzie makaron?

Co do obiadów, opowieśc rodzinna:lata temu mój wujaszek wrócił z pracy i od swojej mamy-babci mojej-pracującej w ogródku dowiedział sie, że obiad czeka w kuchni, cóż wujek jedzenia nie mógł znaleźć, babcia go więc kanapkami nakarmiła, zastanawiajac sie co stało, jak sama wspomina zgłupiała zupełnie, sprawa sie wyjaśniła kilka godzin później gdy moja mama wróciwszy do domu w swoim pokoju zastała smacznie śpiacego obcego faceta-okazało się, że pan po sledziku w pracy był -pamietał, że mieszka w trzecim domu od przystanku tylko że na złym przystanku wysiadł i wpakował się moim dziadkom do domu, obiad zjadł, nawet talerz umył (to babcia zawsze podkreśla)i poszedł połozyć sie spać-nie wiem kto tu tą osobą o jasnym kolorze włosów jest- babcia, że niezauwazyła jak sie jej koleś do domu wpakował, czy facio, który chałupy pomylił ??

Odpowiedz
aga077 2010-01-21 o godz. 18:56
0

Moja mama ostatnio jak brała prysznic zamiast żelu pod prysznic wzięła szampon do włosów.

A ostatnio tata uraczył mamę winem, nalał jej resztę z butelki (było może z pół szklanki), mieli się podzielić na pół, dodam, że moja mama nie zwyczajna pić wino bo zaraz robi jej się słabo; niewiele myśląc wychyliła całą szklaneczkę nie zostawiając nic dla taty na co on rzecze: "no jak się podzieliłaś?" mama mu odpowiedziała: "myślałam, że jeszcze masz :o ".

Kiedyś kupiła mu spodnie w ciuchlandzie (mój tata jest troszkę tęższy w brzuchu ma ok100cm w pasie), jak przymierzył to mógł je sobie podciągnąć prawie pod pachy i to były ciut za duże. Gdyby ktoś dał mu buty jakie noszą klowni w cyrku to mógłby im pomagać lol . Ubaw mieliśmy przedni jak na niego patrzyłam to łzy same mi leciały ze śmiechu.

Odpowiedz
_E_W_ 2010-01-21 o godz. 18:44
0

Aguus napisał(a):To tata miał dziwny pomysl
Nie spodziewał się, że żona go posłucha :D

aga_lub napisał(a):I już zupełnie OT:na jakie "schorzenia"polecasz mycie twarzy płynem do higieny intymnej??
Nic nie mówiłam o "schorzeniach" - zapytaj dermatologów. Skoro polecają to znaczy, że coś w tym jest.
Koniec tematu

Odpowiedz
dodek 2010-01-21 o godz. 18:02
0

tata mojej koleżanki wrócil późno do domu, żona mówi idz zjedz rosół jest w kuchni... to poszedł. Rano zona patrzy rosól w lodówce nie ruszony, okazalo sie że on zjadł to co stalo w garnku na kuchence.... a była to... woda po parówkach, którą zostawili synkowie..... lol

Odpowiedz
tygrysica 2010-01-21 o godz. 17:44
0

moja babcia kiedyś wybierała się do miasta, do lekarza - i jak zwykle z tej okazji się stroiła niemal jak na wesele.. :) wyfiokowana, wypachniona, chciała jescze tylko polakierować włosy... dziwnie jej zaśmierdział ten lakier...
okazało się, ze spryskała włosy Muchozolem :D

i od nowa musiała się fiokować, myć głowę. :) przy następnym psikaniu lakierem już przeczytała uważnie, co bierze do ręki...

Odpowiedz
xandra 2010-01-21 o godz. 17:32
0

zgadza się :D
mydło intymne w zelu jest po prostu najdelikatniejsze

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 17:21
0

aga_lub napisał(a):
Domyślam się,ze takie płyny są bardzo delikatne,o naturalnym ph,antybakteryje(ale nie za bardzo)...jednak na rynku kosmetycznym jest zatrzęsienie tego typu poduktów(delikatnie myjacych),które są przeznaczone do mycia twarzy... 8)
Offtopicznie zupełnie - to nie pamietam dokładnie gdzie, ale kilka razy juz czytałam w "prasie fachowej" ;),
że jesli ma się np. na wyjeździe do wyboru umycie twarzy zwykłym mydłem lub płynem do higieny intymnej,
to lepiej wybrac płyn - może o to chodzi? ;)

Bo tez jakos sobie nie wyobrażam, żeby przy obecnej sytuacji na rynku kosmetycznym jakikolwiek dermatolog "zalecił"
stosowanie tego ptynu zamiast np. żelu do twarzy 8)

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 16:37
0

Wczorajsza akcja mojej koleżanki:

Powrót na działke znad wody.
Myśmy już dojechali, siedzimy na werandzie i czekamy na powrót reszty. Przyjeżdzają, w aucie: moja koleżanka, jej mąż, jej 3-letni synek i jeszcze jedna pasażerka.
Wysiedli, zabrali wszystko, ona zamknęła samochód, poszła zanieść kluczyki i rzeczy i po chwili wychodzi do nas na werandę. Siedzimy, gadamy, w pewnej chwili mój mąż sie rozgląda i pyta: a synka to z emocji gdzieś nie zostawiłaś?
Panika w oczach, biegnie do auta a w nim... na tylnym siedzeniu słodko śpiące dziecię, zamknięte faktycznie na cztery spusty.

Odpowiedz
aga_lub 2010-01-21 o godz. 13:24
0

_E_W_ napisał(a):bee_m napisał(a):Toż to nie tragedia koleżance dermatolog kazała buzię myć takim płynem, bo delikatniejszy (już nie pamiętam czemu)
Często dermatolodzy polecają te płyny do pielęgnacji twarzy ;) ja sama się stosuję do tych zaleceń.
I polecam innym
Nie wiem jak Wy,ale ja widzę DELIKATNĄ różnicę w umyciu takim płynem twarzy a włosów

I już zupełnie OT:na jakie "schorzenia"polecasz mycie twarzy płynem do higieny intymnej??
Szczerze mówiąc nie słyszałam o takiej praktyce i dlatego mnie to lekko zdziwiło...
Domyślam się,ze takie płyny są bardzo delikatne,o naturalnym ph,antybakteryje(ale nie za bardzo)...jednak na rynku kosmetycznym jest zatrzęsienie tego typu poduktów(delikatnie myjacych),które są przeznaczone do mycia twarzy... 8)

Odpowiedz
till 2010-01-21 o godz. 05:38
0

Mi od czasu do czasu zdarza się zapominać kluczy do mieszkania. Zazwyczaj przepakowuję się w inną torebkę/plecak, o portfelu i komórce nawet pamiętam, z kluczami jest gorzej ;)

Typowo blondynkową akcję miałam ostatnio następującą.

Moja mama ma zwyczaj, żeby wszystkie produkty sypkie przesypywać do pojemniczków. Najczęściej niepodpisanych. Zazwyczaj nie ma z tym problemu: bez trudu można odróżnić cukier od kakao czy soli.

Jakiś czas temu przyszli do nas goście na obiad. Na deser miała być szarlotka. Przed podaniem postanowiłam posypać ją cukrem pudrem. Nie wpadłam na to, że po upieczeniu szarlotki moja mama postanowiła przesypać resztkę mąki do pojemniczka identycznego jak ten z cukrem pudrem.

Pech chciał, że jako pierwszą wyciągnęłam z szafki mąkę i nawet się dziwiłam, że ten cukier puder jest wyjątkowo sypki. Na szczęście posypałam tylko część ciasta, nieposypaną połowę dało się podać gościom ;)

Odpowiedz
Aguus 2010-01-21 o godz. 04:02
0

To tata miał dziwny pomysl ;) Mame na takie rzeczy namawiac ;)

Odpowiedz
_E_W_ 2010-01-21 o godz. 03:53
0

bee_m napisał(a):Toż to nie tragedia koleżance dermatolog kazała buzię myć takim płynem, bo delikatniejszy (już nie pamiętam czemu)
Często dermatolodzy polecają te płyny do pielęgnacji twarzy ;) ja sama się stosuję do tych zaleceń.
I polecam innym

Mam jeszcze jedną historyjkę z moją mamą w roli głównej :)
Mój tato topił cukier w wiadomych celach 8) Nabrał trochę karmelu na łyżeczkę i prosił mamę, aby sprawdziła czy gorące
Ta nie myśląc, wysunęła język i sprawdziła... :o

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 02:45
0

1. Tato mój dostał w prezencie świetny bimberek (naprawdę przedni :lizak: ) ale w butelce po wodzie mineralnej. I stał takowy sobie w lodówce, aż do czasu, kiedy tato postanowił - zapominając, co w butelce stoi - popić nim lekarstwa. Tato z wrażenia nie usiadł prawie. Dobrze, że mu się nic nie stało, ale teraz już obwącha każdą wodę, zanim popije leki.

2. W naszym domu (rodzinnym) czasami nocują księża (wujek). Wujek mój jest średniego wzrostu, a jego dobry kolega - wyższy nieco. Tak więc, którejś niedzieli, gdy byli u nas na wakacjach, kolega wujka, jako że miał odprawiać wcześniej mszę i zaspał, szybko ubrał się i pojechał do kościoła, zgarnąwszy sutannę mojego wujka. Że była krótka, nie zauważył. Ale za to zauważył później mój wujek, jak mu się pod nogami plątała niemiłosiernie.

3. Topograficznie to i ja sierotka jestem: trasa z domu do Arkadii jest mniej więcej jak z punktu A do punktu B w linii prostej. Jakież było moje zdumienie, gdy - wracając z zakupów, zamiast domu zobaczyłam... Wisłę, która wcale mi po drodze nie leży... okazało się, że na skrzyżowaniu, zamiast pojechać prosto, skręciłam - nie wiedząc czemu - w prawo

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 02:17
0

Przypomniała mi się komuniowa wpadka w rodzinie mojego W.

Szykuje się tata W. do wyjścia do koscioła, zalozył marynarkę, złapał spodnie z szafy, zakłada po czym spostrzega ze o kilka centymetrów za duze.
Łaził po domu zasmucony, ze sie skurczył na starość i ze coś trzeba zrobic.
Kazał mamie W. wyciągać maszynę do szycia i szybko skracać.

No i ona bach, wyciąga machinę i siada do przerabiania.
Na to W. krzyczy z przedpokoju:

"gdzie sa moje spodnie od garnituru??" lol

Tata W. pomylił się i wział nie swoje spodnie z wieszaka.

Całe szczescie, ze W. tez sie wybierał na tę komunię, bo by mu spodnie skrócili i zorientował by się przy okazji jakiegoś większego wyjścia duzo później lol lol

Odpowiedz
sharina 2010-01-21 o godz. 02:08
0

popłakałam się ze śmiechu lol

DobraC napisał(a):eee am, co tam plyn do mycia naczyn lol

pojechalam z rodzicami na dzialke znajomych, spalismy w przyczepie. wieczorem mama myje zeby w ciemnosci i slysze jak cos tak bulgocze. to sie pytam czego sie wscieka... odpowiada ze tyle ta pasta do zebow ja kosztowala (bo dla palaczy i w ogole jakas zagramaniczna) a sie nawet troche nie chce pienic...
poswiecilam jej latarka i prawie umarlam, najpierw ze strachu potem ze smiechu...

bo moja mama na szczoteczke nalozyla...... krem do depilacji....

no cale szczescie ze sie jej nie pienilo lol

Odpowiedz
madziula 22 2010-01-21 o godz. 02:03
0

Rabbitku-niczego nie podbierałam-kolezanka sama mi kazała wypróbowac( bo taaaaki suer ponoć, tam na półeczce stoi... :D ), a ja wzięłam niewłaściwą butle-ot gapa ze mnie :D

Odpowiedz
Aliencia 2010-01-21 o godz. 01:44
0

madziula 22 napisał(a):W temacie kosmetycznym-wysmarowałam całe ciało odżywką do włosów myśląc , że to balsam ..
A ja wysmarowałam sobie ciało żelem pod prysznic, PEWNA, że to balsam..

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-01-21 o godz. 01:18
0

madziula 22 napisał(a):W temacie kosmetycznym-wysmarowałam całe ciało odżywką do włosów myśląc , że to balsam 8) -w gościach u koleżanki.
Ładnie tak podbierać? 8)

Odpowiedz
madziula 22 2010-01-21 o godz. 01:13
0

W temacie kosmetycznym-wysmarowałam całe ciało odżywką do włosów myśląc , że to balsam 8) -w gościach u koleżanki.

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 01:09
0

aga_lub napisał(a):
DobraC przypomniala mi historię,którą jakis czas temu opowiedziała mi przyjaciółka.

Otóż jej tata umył sobie włosy...jej płynem do higieny intymnej!
mój znajomy twarz sobie umył, bo myślał, że to mydło w płynie...

Odpowiedz
aga_lub 2010-01-21 o godz. 01:04
0

bee_m napisał(a):
Toż to nie tragedia :) koleżance dermatolog kazała buzię myć takim płynem, bo delikatniejszy (już nie pamiętam czemu)
Niektórzy też piją własny mocz,podobno również skuteczny na wiele schorzeń... 8)

Odpowiedz
justysia.j 2010-01-21 o godz. 00:25
0

Dwa tygodnie temu, wystroiłam się do pracy w nową spódnicę, niestety nie wąską, przylegającą, tylko zamaszystą. Bardzo wygodna, idealna na upały. Ale niestety jest trauma z nią związana - wyszłam z toalety, z tyłem spódnicy umieszczonym w majtkach Dobrze, że to stringi nie były

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 00:03
0

aga_lub napisał(a):
DobraC przypomniala mi historię,którą jakis czas temu opowiedziała mi przyjaciółka.

Otóż jej tata umył sobie włosy...jej płynem do higieny intymnej!

Toż to nie tragedia :) koleżance dermatolog kazała buzię myć takim płynem, bo delikatniejszy (już nie pamiętam czemu)

A aga_lub przypomniała mi, ze nie tylko kobiety mają blondynkowe wpadki. Pamiętam jak mój świętej pamięci dziadek, szykując sie do kościoła, złapał dezodorant i się sowicie spryskał pod pachami. Jakże się zdziwił, gdy na czarnym garniturze pojawiły się białe smugi. dezodorant był z talkiem :).

Odpowiedz
aga_lub 2010-01-20 o godz. 23:24
0

DobraC napisał(a):
mama na szczoteczke nalozyla...... krem do depilacji....
lol lol lol

DobraC przypomniala mi historię,którą jakis czas temu opowiedziała mi przyjaciółka.

Otóż jej tata umył sobie włosy...jej płynem do higieny intymnej!

:o
lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-20 o godz. 20:50
0

ja wczoraj odstawiłam blondynkowa akcję. Poszłam w odwiedziny do koleżanki u której byłam juz mnóstwo razy. Ale, ze ostatni raz był sporo czasu temu a w miedzyczasie zdążyli jej blok ocieplić i odmalować, to poszłam na czuja. Znalazlam klatkę, weszłam na piętro i pukam. Pukam i pukam. Zdziwiłam sie, bo przecież na mnie czekała! W końcu sie zdenerwowałam i nacisnęłam dzwonek przy drzwiach. I takiej zniecierpliwionej ukazał sie w drzwiach rosły młody mężczyzna, bez koszulki, którego pierwszy raz widziałam na oczy :o
No tak, to nie ten blok :mur: Oboje popatrzylismy na siebie i stwierdzilismy - to chyba pomyłka ;)
No tak, teraz juz zapamiętam w którym bloku mieszka

Odpowiedz
saskiia 2010-01-20 o godz. 19:22
0

świetny wątek!

nie umiem sobie przypomnieć nic o sobie, ale na pewno ostatecznie wypiszę tu z setkę historyjek (wszak jam blondynka!)

natomiast - K2 - widziałam też ten program z JS, o którym piszesz i w jednym odcinku mąż zafundował jej wieczór romantyczny (rocznica czy coś) - kolacja w restauracji, do której dowieźć ich miała bryczka.
jadą w tejże, piękna okolica, ach :love: i nagle JS:
- kochanie, a czy ten koń będzie wiedział, że ma się zatrzymać na czerwonym świetle?

Odpowiedz
Gość 2010-01-20 o godz. 15:17
0

Ja kiedyś teżniezły numer odwaliłam. Jechaliśmy całą rodzinką do eleganckiej knajpki na obiad z jakiejśtam okazji. Po obiedzie idziemy na spcer a moja mama taaaakie oczy "Aco ty masz za buty?".
Okazało się, że ubierając się po ciemku w przedpokoju założyłam sandałki nie do pary (prawy niebieski mojej siostry, lewy swój ciemnogranatowy). Ale przynajmniej model butów był ten sam :)

Odpowiedz
DobraC 2010-01-20 o godz. 14:59
0

eee am, co tam plyn do mycia naczyn lol

pojechalam z rodzicami na dzialke znajomych, spalismy w przyczepie. wieczorem mama myje zeby w ciemnosci i slysze jak cos tak bulgocze. to sie pytam czego sie wscieka... odpowiada ze tyle ta pasta do zebow ja kosztowala (bo dla palaczy i w ogole jakas zagramaniczna) a sie nawet troche nie chce pienic...
poswiecilam jej latarka i prawie umarlam, najpierw ze strachu potem ze smiechu...

bo moja mama na szczoteczke nalozyla...... krem do depilacji....

no cale szczescie ze sie jej nie pienilo lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-20 o godz. 04:03
0

Wiol-ka napisał(a):Zdarzyło mi się też pomylić olej z płynem do mycia naczyń. Przelałam olej z 5 litrowej butelki do mniejszej na płyn do mycia naczyń, próbowałam umyć naczynia i jeszcze zdziwiłam się czemu się nie pieni
dobre :D :D:D:D

Odpowiedz
Wiol-ka 2010-01-20 o godz. 02:19
0

Ubawiłam się.. :)

Mi też zdarzają się blondynkowe wpadki ;) Na przykład: pojechałam busem do sąsiedniego miasta na ciuchowe zakupy ;) Przy sobie kasa tylko na bilet - w planach bankomat lub płatnośc kartą. W sąsiednim miescie okazuje się że .. karty do bankomatu zostały w drugiej torebce. Przy sobie mam jedną, która straciła ważność parę dni wcześniej ;) Na szczęście znalazła się koleżanka, która pożyczyła kasę na powrót do domu :)

Dzwonię ostatnio do kumpla i pytam: jesteś w Rumi? (pytanie Ok, tyle że Rumia to moje rodzinne miasto, jakieś 200 km od zamieszkania mojego i kumpla) lol

Zdarzyło mi się też pomylić olej z płynem do mycia naczyń. Przelałam olej z 5 litrowej butelki do mniejszej na płyn do mycia naczyń, próbowałam umyć naczynia i jeszcze zdziwiłam się czemu się nie pieni ;)

Odpowiedz
bluesilk2 2010-01-20 o godz. 01:26
0

Generalnie mam okropną orientacje w terenie. Pół biedy jeżeli znam rejon to wtedy jest ok, ale wypuszczanie sie na obce terytorium to już większy problem :)

Ale najważniejszym moim "blondynkowym" zagraniem jest ustawiczny problem z pokazaniem gdzie jest wschód. :) Wzięło sie to stąd że na mapie w szkole wschód był po prawej stronie :)

No i dla mnie wschód jest po prawej stronie :D :o niezależnie od tego jak stroję i w którą stronę patrzę 8) :o

Przez ta moją przypadłość mój mąż potrafi nagle na ulicy zapytać "A gdzie jest wschód ?" i zawsze ma niezły ubaw gdy staram sie dobrze odpowiedzieć :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 19:22
0

doskonaly watek :D
ogladalismy jakis program i byl urywek z programu z Jessica Simpson. je jakas salatke z tunczykiem i mowi
- dziwny ten kurczak
maz czy ktostam odpowiada:
- to jest tunczyk
Jessica:
- tak wiem, ze tunczyk, ale jaki to kurczak?

podobno buffalo wings tez nie chciala jest, bo ona wolowiny nie jada :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 19:22
0

Z weselnych wspomnień z udziałem mego męza :) :

Ponieważ mój małżonek wyznaje zasadę równouprawnienia w małżeństwie - czyli dzielenia się po pół prawami i obowiązkami, tak ustalone jest że Małżonek na wesele wiezie a Żonka wraca.

Wesele było udane, wszyscy się fajnie bawili ( nawet trzeźwa jak świnia Żonka), ale nadszedł jego kres i trzeba było wracac do domu.
Po zapakowaniu Małżonka na tylne siedzenie i wygodne ułożenie w pozycji horyzontalnej, żonka rozpoczeła 200 km podróż do domku.
Około 4 nad ranem elegancko zaparkowała w garażu podziemnym, nawet dobudziła Małżonka, który o własnych siłach wyszedł z samochodu, a na zapytanie:
- Kochanie gdzie masz klucze do mieszkania?
usłyszała odpowiedź:
- W kurtce.
- A gdzie jest kurtka?
- Na krześle :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 18:34
0

Blutka napisał(a):Czekam teraz na zwrotkę i musiałam odbiorcę uprzedzić, że jego płyta trochę sobie popodróżuje.
Jak listonosz dobrze zna rewir to dostarczy :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 18:32
0

Ja wczoraj się popisałam inteligencją.

Adresowałam przesyłki, żeby dać mężowi do wysłania. I wpisałam adres, jakoś zupełnie bezmyślnie - ulicę BEZ NUMERU. Imię, nazwisko i nazwa ulicy. A Ty sobie listonoszu szukaj. ;) I oczywiście dałam do wysłania. Dopiero po fakcie się skapnęłam, co zrobiłam.

Czekam teraz na zwrotkę i musiałam odbiorcę uprzedzić, że jego płyta trochę sobie popodróżuje.

Odpowiedz
dodek 2010-01-18 o godz. 17:35
0

_E_W_ napisał(a):I rano jak brał plecak, złapał na ten nieszczęsny haczyk swoje majtki. I tak przeparadował z nimi do samego przystanku. Dobrze, że sie w czas zorientował, i nie wsiadł z nimi do autobusu lol
niexle to musiało wyglądac...... lol

Odpowiedz
_E_W_ 2010-01-18 o godz. 17:20
0

No to ja opiszę dobrą akcję mojego męża 8)

Było to za czasów studenckich.
Kojażycie te takie zielone, wojskowe plecaki z odpinanym ramiączkiem? Ramiączko to zakończone jest takim haczykiem...

A więc, po zarwanej nocce latał jak opętany po mieszkaniu, bo oczywiście zaspał. Wszystko szybko, szybko, aby tylko zdążyć na autobus.
Biegnie na przystanek, i cały czas czuje, ze coś mu sie obija o nogę, ale tłumaczył sobie, że to ramiączko jakoś mu sie źle ułożyło... Ale ludzie którzy go mijali, jakoś dziwnie się na niego patrzyli, i dopiero wówczas podkusiło go aby zobaczyć co tam się tak majta przy plecaku. I co się okazało?

Mój kochany mąż jak szedł spać nieprzytomny zostawił ciuchy porozrzucane na podłodze. I rano jak brał plecak, złapał na ten nieszczęsny haczyk swoje majtki. I tak przeparadował z nimi do samego przystanku. Dobrze, że sie w czas zorientował, i nie wsiadł z nimi do autobusu lol

Do tej pory się z tego śmiejemy :D

Odpowiedz
DobraC 2010-01-18 o godz. 16:49
0

blondynka jestem. platynowa normalnie
wersja nieocenzurowana http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?p=991721#991721

Odpowiedz
rytka_25 2010-01-18 o godz. 16:03
0

sharina napisał(a):rytka może jeszcze spałaś? ;)
Nie, nie już na chodzie byłam 8) to u mnie taki mały standard 8)

Odpowiedz
kamajla 2010-01-18 o godz. 15:20
0

ostatnio zmieniłam telefon (aparat + numer) i powysyłałam znajomym sms-y o treści "to mój nowy numer. pozdrawiam". Nagle zwątpiłam, bo przyszło do mnie kilkanaście smsów :o w każdym pytanie: ale czyj??
Jacyś niedomyślni Ci moi znajomi lol

Ale i tak moja kumpela bije mnie na głowę, ma na swoim koncie całą masę "numerów stulecia". Oto jeden z nich.
Koniec wakacji, wyjeżdżamy z Łeby, z terenu ośrodka. Wyjechaliśmy z bramy, A. wysiadła żeby zamknąć bramę (na kłódkę dodam dla ścisłości). My w aucie coś tam sobie nawijamy, ale nagle coś przyciąga nasz wzrok... To nasza A., zamknęła bramę i stoi zdezorientowana - nie z tej strony co trzeba. A że furtki nie było, musiała jeszcze raz otwierać i zamykać. Za drugim razem poszło lepiej ;) Przez chwilę nikt się nie roześmiał, tak podziwialiśmy jej wyczyn.

Odpowiedz
sharina 2010-01-18 o godz. 13:45
0

kurczak apropo pakowania, to ja pakowałam się na pierwszy dzień po weselu, który oczywiście, razem z nocą (ale tu nie potrzeba ubrań ;) ) miałam spędzić już w domu mojego M. Wziełam oczywiście spodnie, bluzkę bieliznę na zmianę, ale jak musieliśmy wyjść na zewnątrz, to okazało się, że albo wyjde boso albo w ślubnych pantoflach ;) Pożyczałam buty od teściowej 8) do dziś je mam ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 13:37
0

Twardo stąpam po ziemi tyle że z głową w chmurach. Historyjek z typu "człowiek demolka" czy "blondi" jestem w stanie przytoczyć co nie miara.

Mam dość duży problem garderobiany zwłaszcza jesli chodzi o pakowanie się. Najwięcej burzliwych wspomnień związanych mam z weselami.
Tak więc na pierwszym weselu mój mąż nie miał wziętych spodni do garnituru ( wesele 100 km od domu).

Na drugim wystąpił w takich wielkich, burszynowych, z zatopionym robaczkiem, spinkach do mankietów po zmarłym lata temu wujkiem.

Na trzecim weselu okazało się, że muszka do koszuli nie ma z tyłu zapięcia bo wczesniej przeszyłam ją do innej. Trzeba było ją zszyć.
Więc rano obudziłam się w łóżku z męzem ubranym tylko w muszkę :D

Nie musze dodawać, ze w każdej sytuacji miał ochote mnie rozszarpać a mimo tego jeszcze się nie nauczył, ze takich odpowiedzialnych zadań, jak pakowanie, mi się nie powierza.
Do braku reczników, bielizny na zmianę już się przyzwyczaił :)

Odpowiedz
sharina 2010-01-18 o godz. 13:34
0

rytka może jeszcze spałaś? ;)

Odpowiedz
sharina 2010-01-18 o godz. 13:33
0

rytka_25 napisał(a): ... stoje przy zlewie i myje warzywka: rzodkiewki, szczypiorek, pomidorki i twaróg ... cholera wypłukałam biały ser i osuszyłam go w ręcznik bo wydawał mi się niezdrowo wilgotny :mur:

Odpowiedz
rytka_25 2010-01-18 o godz. 13:17
0

Hmmmm .... moich wpadek mozna by wymieniać i wymieniać, ale szczyt szczytów osiągnęłam, gdy pewnego poranak zajęłam się przygotowywaniem śniadanka tj. wiosenego twarożku ... stoje przy zlewie i myje warzywka: rzodkiewki, szczypiorek, pomidorki i twaróg ... cholera wypłukałam biały ser i osuszyłam go w ręcznik bo wydawał mi się niezdrowo wilgotny :mur:

Odpowiedz
sharina 2010-01-18 o godz. 12:52
0

Elmirka napisał(a):
Potrzebowałam mieć na kartce dwie strzałki, jedną w prawo, na całej stronie druga w lewo. Więc usiadłam sobie przy komputerku i narysowałam piękna strzałkę w prawo. Wydrukowałam. Potem narysowałam drugą strzałkę, w lewo, starając się zeby była jak najbardziej podobna do tej w prawo. Wydrukowałam, połozyłam kartke i okazało sę ze mam dwie strzałki w prawo:D No cóż, typowe blondynkowate, wystaryczło dwa razy wydrukowac jedna strzałkę a kartkę odwórcic do góry nogami, ale kto by na to wpadł!!! 8)
Tia, ja bym pewnie zrobiła podobnie 8)

Wątek się troszkę rozrósł :o Jak to miło poczytać, że nie tylko mi udało się zrobić blondynkową akcję :D Mi się jeszcze przypomniało jedno zdarzenie (choć w całym dotychczasowym życiu było ich sporo), jak jechaliśmy z małżonkiem autobusem. Czynność niecodzienna, bo zwykle to wszędzie samochodem 8) Bilety oczywiście skasowane, ale że nie chciało mi się ich nigdzie chować, to trzymałam je w ręku. No i w połowie drogi, rozmawiając żarliwie z małżonkiem okazało się że w ręku trzymam nie bilety, a ich pozostałości :D W trakcie dyskusji okazało się że po prostu odruchowo je podarłam. Małż zdumiony spojrzał na trzymane w ręku strzępy i powiedział: "Taa, to teraz wysiadamy wcześniej i dalej piechotą?" :D Oczywiście szczęśliwie dojechaliśmy do końca, , no bilety były tylko w kawałakach 8)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 02:40
0

ampa napisał(a):kraziowa napisał(a):,, w które lewo mam skręcić'' ?
o to i moja przypadłośc :-(
i moja...

ostatnio jedziemy autem. ja prowadzę. narzeczony: na rondzie skręć w lewo.
ja: jak na rondzie w lewo! Na rondzie w prawo trzeba.
Do tej pory się ze mnie nabija.
(a ja czarna jak węgiel...)

Odpowiedz
ampa 2010-01-18 o godz. 02:21
0

kraziowa napisał(a):,, w które lewo mam skręcić'' ?
o to i moja przypadłośc :-(

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 01:58
0

Teraz ja się przyznaję:

Potrzebowałam mieć na kartce dwie strzałki, jedną w prawo, na całej stronie druga w lewo. Więc usiadłam sobie przy komputerku i narysowałam piękna strzałkę w prawo. Wydrukowałam. Potem narysowałam drugą strzałkę, w lewo, starając się zeby była jak najbardziej podobna do tej w prawo. Wydrukowałam, połozyłam kartke i okazało sę ze mam dwie strzałki w prawo:D No cóż, typowe blondynkowate, wystaryczło dwa razy wydrukowac jedna strzałkę a kartkę odwórcic do góry nogami, ale kto by na to wpadł!!! 8)

Odpowiedz
kraziowa 2010-01-18 o godz. 01:53
0

Szatynka się znaczy

Odpowiedz
kraziowa 2010-01-18 o godz. 01:52
0

Kirka
Moi znajomi tysz padli.... a ja niby taka rozgarnieta i światowa... Mój K początkowo myślał, że jaja sobie robie ..... Niestety... (jam sztaynka)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 01:49
0

kraziowa napisał(a):Obciach roku: Ja bez okularów w Wawie na miejscu pasażera: ,, A co to za kościól taki oświletlony?""

Mąż: ,, Pałac Kultury''
Kraziowa :D dziekuje :D lzy mi z oczu poszly lol

Odpowiedz
kraziowa 2010-01-18 o godz. 01:44
0

Ja do męza kiedy prowadziłam auto: ,, w które lewo mam skręcić'' ?
Od tej pory mamy system : nóż-widelec.
Zawsze mi się myli lewo-prawo.

Obciach roku: Ja bez okularów w Wawie na miejscu pasażera: ,, A co to za kościól taki oświletlony?""

Mąż: ,, Pałac Kultury''

Odpowiedz
tygrysica 2010-01-18 o godz. 01:23
0

Nabla może ci chociaż jakieś nadgodziny policzą :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-18 o godz. 01:21
0

Dziewczyny, teraz to ja mam problem jak na blondynke przystało: nie umiem do domu wrócić :o

Przeprowadziłam się dwa dni temu, do tej pory mnie mąż samochodem pod dom odstawiał. A teraz czas już wyjść z pracy (no chyba... ) i złapać JAKIŚ autobus, wysiąść GDZIEŚ i pójść w KTÓRĄŚ stronę.

Bogom dzięki za google.maps bo bym chyba musiała mieszkać w biurze aż mąż z delegacji wróci.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-01-18 o godz. 01:04
0

zaś mój kolega (dodam ze po studiach choć blondyn ) popisał się tez jak bylismy na obozie i tam co wieczór spiewalimsy sobie przy ognisku. Jest taka piosneka która zaczyna się "Raskolnikow wziął siekierkę" a kolega
" a kto to był Kolnikow??" lol

Odpowiedz
melasia1980 2010-01-18 o godz. 00:31
0

Jak na rasową blondynkę przystało też mam na swoim koncie masę "blondynkowych wpadek", ale jedna chyba pobiła wszystkie...

Poznań - idziemy zobaczyć gdzie można kupić bilety na występ Laskowika - podchodzimy i wisi plakat reklamujący występ pt. "Kabaret za 3 grosze" - a ja z całą powagą "dlaczego te bilety tylko tyle kosztują"

Myślałam, że pekniemy ze śmiechu, jak dotarło do mnie jaką gafę strzeliłam :D

Odpowiedz
agnieszka82 2010-01-18 o godz. 00:10
0

Ja tez czasem mam problemy natury blondynkowej, pt komunikacja spoleczna. Po prostu szybciej mowie, niz mysle.
I tak wczoraj zapukala do naszych drzwi mala dziewczynka i cichutkim glosikiem mowi:
-Przepraszam, czy nie widziala pani mojego krolika w swoim ogrodku?
-Nie, nie widzialam, ale moj pies na pewno by go znalazl, gdyby tam byl. - powiedzialam ja.

Biedne dziecko... pomyslalam konczac to zdanie... Ale wstyd.

Odpowiedz
Shady 2010-01-17 o godz. 19:40
0

Stoimy na parkingu. Maz za kierownica, ja jako pasazer. Ręczny zaciagniety, auto zgaszone. Maz gada przez tel a ja nagle zaczynam wrzeszczec "Co ty robisz?? Auto ci zjezdza!!! Co ty robisz??" i dre sie w niebogłosy... po czym maz patrzy na mnie jak na idiotke i spokojnym glosem mowi ze to auto obok odjezdza a ja wlasnie mialam zludzenie optyczne....

Generalnie ciagle robie z siebie blondynke za co mi nie raz wstyd :(

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 19:32
0

kiedys, po ostrej imprezie ogladalismy Animal Planet, popijajac ciepla kole i kolezanka, nagle zapytala nas "sluchajcie, a ryby to tez zwierzeta?"
Wszyscy, jak jeden maz zglupielismy...

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 19:24
0

To ja opowiem nie swoją ale koleżanki.
Model na zamówienie.

Kiedyś koledzy nasi śmiali się bardzo z dowcipu o głupim policjancie:
Przyszedł do sklepu i poprosił zeszyt w kółka, a na to drugi
"pani go nie słucha, jest jeszcze młody, głupi, pani da mu zeszyt czysty, a on sobie kółka narysuje"
"a co dla pana?"
"ja?? poproszę globus polski"
Wszyscy w ryk, a kolezanka:

"ale z czego się smiejecie, Anka dostała taki na zakończenie roku szkolnego za czerwony pasek" ;)

I jeszcze jedno, na wieść o tym, ze dziadek kolezanki ma szklane oko i sobie bardzo ładnie z tym radzi zapytała zdziwiona "ale jak to, to on przez nie widzi?"

Odpowiedz
Ofelia 2010-01-17 o godz. 19:17
0

U mnie z reguły akcje blondynkowe są jeśli chodzi o kierunki geograficzne.
Parę lat temu jechałam z tatą do Niemiec i jadąc zasnęłam i gdy obudziłam sie i zaspana zapytałam gdzie jesteśmy i tata powiedział, że niedaleko Poznania to ja odparłam"A to nad morzem jesteśmy?" lol Do dzis wszyscy się z tego śmieją...

Odpowiedz
wiewrióra 2010-01-17 o godz. 17:35
0

my kiedys z kolezanką zrobiłyśmy blondynkową akcję komunikacyjną...

weszłyśmy do metra - ja jechalam do centrum ona na kabatay. Zobaczyłyśmy ze metra w obie strony podjechały jednocześnie no wiec krzyknęłyśmy sobie "papa" i każda wsiadła w swoje metro... .... dopiero jak lektor oznajmił następną stację parsknęłam śmiechem bo ja wsiadłam w kierunku Kabat a ona do Centrum :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 17:03
0

no i ładnie ... wydało się w pracy że nie pracuję bo rżę jak głupia :) :) :)
tak sie śmiałam, że aż szefowa wpadła zobaczyć z czego tak się śmieje :) :) :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 16:43
0

Ja notorycznie wsiadam nie do tego autobusu.
Jak widze dwa podjeżdzające ( z odległości 100-200m )i drugim z nich jest ten właściwy to zapisuję w pamięci fakt" mój autobus podjezdza" a nastepnie "wyłaczam się".

I wtedy wsiadam do pierwszego.

W niedzielę miałam jechac do Białegostoku. Męzulo kupił bilety, zaprowadził na peron, pokazał z którego toru mam pociąg. Ja zakupiłam sobie odpowiednią prase i nie mogąc doczekac się jej wnikliwej analizy zycia gwiazd i porad przydatnych w zyciu codziennym pognałam męza do domu. Tak skupiłam się na artykule o toksycznych związkach, uzaleznieniach od partnera i tego objawach. Odnoszac to niemalże w 100% do swojego życia, pogrązona w rozpaczy nad swoim cięzkim losem nie zauważyłam nawet jak wsiadłam do pociągu.
Jak przyszedł konduktor - po przejechaniu jakiś 70 km. okazało się ze jadę do Lublina.

Wniosek:
Na pewno nie kupię zadnej encyklopedii zdrowia.

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 15:59
0

W zyciu nie byłam blondynką, ale numerów kilka odwaliłam ;)

Najczęściej wspominany przez P. jest ten, kiedy to romantycznie spacerujemy sobie w Sharm El Sheikh po Naama Bay,
nad którą samoloty schodzą do lądowania na połozonym nieopodal lotnisku 8)
Idziemy, gadamy, jemy lody - no i nagle P. pokrzykuje do mnie "uwazaj - leci"
Ja zadziałałam szybko - i wykonałam ekspresowy pad na chodnik :mur:
Reakcji otoczenia wolałabym nie przytaczać

Tak samo ostatnio błysnęłam intelektem w Obi czy Leroy'u - bo koniecznie chciałam kupic "rozkręcarkę" :|
Potrzebowalismy sprzetu do rozkręcania mebli - P. coś mówił o wkrętarce, ale dla mnie to było nielogiczne,
no bo przecież wkrętarka to wybitnie do wkręcania, a do rozkręcania? Oczywiście rozkręcarka...

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 15:44
0

ja też miałam przygodę z karta do telefonu
wymieniałam telefon przy okazji PWA, wkładam kartę do mojego nowiutkiego cudownego telefonu, wbijam PIN i... nic, wyjmuję wkładam wbijam PIN i.. nadal nic i tak kilkakrotnie
wkurzyłam się nie na żarty i pojechałam do salonu
wkładam przy panu kartę wbijam PIN i nic
pan wziął aparat wyjął kartę włożył wbił PIN i ... zadziałało
pan do mnie - to teraz niech pani spróbuje - no to próbowałam kilka razy i nic
pan zwątpił i stwierdził, że pewnie coś z kartą nie tak i trzeba ją wymienić
wymienili mi więc kartę na poczekaniu, pan prosi o włączenie telefonu i ... nic, wkurzył się już wtedy nie na żarty zabrał mi ten telefon i ... udało się
wtedy chyba coś go tknęło i poprosił - a może pani mi pokaże jak pani to robi? - no więc wyjęłam kartę włożyłam wbiłam PIN i... wtedy pan spadł pod biurko...
bo z uporem maniaka wciskałam nie ten guzik co trzeba...
ale mi było wstyd... a pan na pożegnanie krzyknął za mną - no to przynajmniej ma pani darmową nową kartę

Odpowiedz
sharina 2010-01-17 o godz. 15:22
0

xoxo napisał(a):Udało mi się wsadzić odwrotnie kasetkę do kamery i zamknąć (choć nie powiem żeby lekko poszło 8) )

No u mnie też gładko to nie poszło, by ta karta weszła odwrotnie, ale weszła 8) Wszystko da sie zrobić i wszystko da sie połączyć - ale żeby to działało i nie uszkodziło sprzętu, to juz inna bajka :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 15:16
0

Udało mi się wsadzić odwrotnie kasetkę do kamery i zamknąć (choć nie powiem żeby lekko poszło 8) ), sztukę wyjmowania pozostawiłam panom z serwisu. Skutkiem tej akcji był całkowity zakaz dotykania tego typu sprzętów, minęło ponad 10 lat, a do tej pory ojciec ma konwulsje jak się zbliżam do kamery :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-17 o godz. 15:05
0

Włożyłam odwrotnie wtyczkę od myszki na usb. Dało się 8)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie