• owca.te odsłony: 1595

    K jak Korupcja

    Muszę się wygadać, a do pomyj (pomyji!?, pomyjów!?) to mi jeszcze trochę brakuje...

    Będzie to historia o tym jak ze zwykłego szarego człowieka stałam się zwykłą, skorumpowaną świnią.

    A mianowicie: jestem nauczycielką (i tyle pewnie też by wystarczyło na porządną frustrację), ale niestety nie w tym rzecz. Pracuję w szkole podstawowej jako stażystka będąc wychowawcą pierwszej klasy. Nie mam żadnego doświadczenia zawodowego, więc kiedy rok temu dostałam propozycję pracy, na którą sama uczciwie zapracowałam (łażąc, łażąc i jeszcze raz łażąc) bez żadnych znajomości, byłam z siebie, co tu dużo mówić , naprawdę dumna. Praca była w prawdzie z góry określona jako "roczne zastępstwo", ale z ew. możliwością przedłużenia etatu, jeśli "współpraca będzie się układać pomyślnie".

    W tym miesiącu zostałam wezwana do dyrekcji i uprzejmie poinformowana, że niestety etatu nie będzie, bo kilka osób wraca z urlopów (macierzyńskich, wychowawczych, zdrowotnych), i choćby Bóg wie, jak bardzo się starać - nie ma możliwości, żeby etat się znalazł. Chyba, że ktoś wyrazi wolę pójścia na urlop w przyszłym roku.

    I tutaj się sprawa komplikuje: ja nie czuję się oszukana, wręcz przeciwnie - zostałam uczciwie poinformowana co i jak, i wiedziałam o tym rok wcześniej.
    Ale w klasie, której jestem wychowawcą są dzieci.
    A te dzieci, jak to zwykle bywa - mają rodziców.
    A rodzice (nie jest to regułą, ale w tym przypadku - tak) - mają pretensje.

    Nie do mnie, ale do szanownej dyrekcji, ponieważ oni nie zostali poinformowani o tym wogóle i gdyby nie głupi przypadek - nie dowiedzieli by się przed pierwszym września. Rodzice, chcąc jak najlepiej dla swoich dzieci, które przez ten rok zdążyły już przywiązać się i zaprzyjaźnić z nową panią (czyli mną) oznajmili mi, że "tej sprawy to oni tak nie zostawią". I się zaczęło.

    Poza moimi plecami, poza moją wszelką wiedzą i świadomością zaczęli kombinować, czego by się tutaj chwycić i co zrobić, żebym nadal była wychowawcą ich dzieci. I wymyślili. Okazało się, że znalazły się osoby ze znajomościami w kuratorium i Bóg raczy wiedzieć, gdzie jeszcze, podzwoniły gdzie trzeba i już następnego dnia około 6:00 rano dostałam telefon, że "sprawa jest załatwiona". Myślałam, że trupem padnę tak jak stałam, na miejscu.

    W tym samym czasie okazało się, że jedna z koleżanek złożyła podanie o urlop zdrowotny i etat na przyszły rok będzie.

    Ale rodzice są przekonani, że mam pracę dzięki nim i że powinnam być za to dozgonnie wdzięczna. Jakby tego było mało wczoraj podeszła do mnie jedna z tych "działających" matek i oznajmiła oficjalnym tonem, że "tak jak od nich, jako rodziców oczekuje się jakiegoś zadośćuczynienia (w formie finansowej oczywiście), tak oczekuje się go również ode mnie". :o Na moje głupkowate pytanie "A o co chodzi wogóle?" uzyskałam odpowiedź, że oczekuje się ode mnie, z wdzięczności za wyrządzoną mi przysługę (czyli załatwienie pracy na przyszły rok), wstąpienia do Związku Zawodowego ZNP!

    Jasny szlag mnie trafił jak tam stałam, ale oczywiście gębe mi zatkało na tyle skutecznie, że nie potrafiłam powiedzieć nic, poza jakimś bezsensownym bełkotem. Pani wetknęła mi do ręki karteczkę z imieniem, nazwiskiem oraz tel. kontaktowym do gościa, do którego mam się zgłosić, żeby się do tego Związku zapisać.

    A na koniec jeszcze, dałam sobie napluć prosto w twarz: "No i okazało się, że środowisko nauczycieli, zaraz obok lekarzy, jest najbardziej skorumpowaną grupą społeczną" - powiedziała, odwróciła się na pięcie i odeszła.
    A ja zostałam jak idiotka z kartką w ręku i osłupiałym wyrazem twrzy, którym musiałam wzbudzać niemałą sensację na holu.

    Niech to szlag!

    I tak właśnie ze zwykłego, zadowolonego ze swojej pracy nauczyciela stałam się skorumpowaną kretynką. Niech mnie ktoś przytuli. Dziękuję.

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-27, 13:05:10
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Made Of Sun 2010-07-27 o godz. 13:05
0

Ludzie to już mnie chyba nie zdziwią......

Mąż mi ostatnio opowiadał swoją sytuację w pracy. Kiedy przyszedł do niego pacjent ze skierowaniem na zdjęcie rtg, a w tym skierowaniu zawinięte było 20zł, więc mój mąż oddał mu te pieniądze mówiąc otwarcie:

"Prosze Pana, zostawił pan pieniądze proszę je zabrać"

A pacjent na to "Nie to jest dla Pana, żeby zdjęcie rtg LEPIEJ wyszło" :o

Więc mój mąż stanowczym głosem, że ma natychmiast zabierać te pieniądze, a ten mu je wcisnął do kieszeni od fartucha.

Mój mąż zrobił co do niego należało, a pieniądze włożył mu z powrotem do koszuli pacjenta i widział, że zrobiło się pacjentowi głupio, więc pomyślał, że ten zrozumiał i sobie odpuścił.

Zdjęcie wyszło, pacjent się ubrał, został poinformowany o wynikach, mąż się pożegnał odwrócił, a pacjent.......... Wyciągnął te 20 zł, wrzucił je przez okienko recepcji prosto na ziemie i uciekł po schodach. :o

Zostawie to bez komentarza.

Odpowiedz
Gość 2010-07-27 o godz. 11:18
0

Bo to nie gadu drogi kartoflu

Odpowiedz
Gość 2010-07-26 o godz. 18:12
0

ojoj jaka smutna historia ludzie to starszne świnie ....
polecam wydział do walki z korupcją lokalnej jednostki policji na sczeblu powiatowym w zwyż...i tyle na ten temat po co tyle pisać co?

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 18:16
0

owca.te napisał(a):bo to nie takie proste, kiedy wszyscy uważają się za 'lepiejwiedzących' od Ciebie. Bo przecież "co taka młoda nauczycielka może o życiu wiedzieć?". Ehh...
owca, dlatego bardzo Ci kibicuję :) Będzie dobrze, dasz sobie radę. Zaprosisz ich na zebranie i poprosisz, aby wysłuchali co masz do powiedzenia. Z naciskiem, ze nie potrzebujesz interwencji rodziców (bez wskazania na konkretne osoby), bo to, ze bedziesz kontynuowac prace w tej szkole jest zasługą zupełnie innych osób, no i zbiegów okoliczności (odejscie koleżanki na urlop). Nie pozwól, aby rodzice poczuli, ze mają wpływ na Twoje działania, bo potem sie nie opędzisz od ich "dobrych rad".

Odpowiedz
owca.te 2010-07-25 o godz. 18:01
0

Paskvalina napisał(a):Dlatego konieczne jest oficjalne zebranie z rodzicami!!! I jasne zakomunikowanie, że pracę masz tylko dzięki swoim umiejętnościom i sytuacji kadrowej w szkole, a nie niczyjej protekcji.
Głośno zakomunikowałabym także, że jest wolność wyboru i że nie będziesz pod przymusem wstępowała do żadnego związku (założę się, że połowa rodziców nie wie, że dostałaś taką propozycję).
I nie odchodź z klasy, bo będą mieli poczucie, że wygrali. Po prostu bądź twarda, jasno komunikuj swoje potrzeby i rób swoje.
Tak właśnie zrobię, tylko najpierw muszę się zebrać w sobie, bo to nie takie proste, kiedy wszyscy uważają się za 'lepiejwiedzących' od Ciebie. Bo przecież "co taka młoda nauczycielka może o życiu wiedzieć?". Ehh...

Wielkie dzięki! Postaram się nie poddać. :D

Odpowiedz
Reklama
Paskvalina 2010-07-24 o godz. 17:10
0

owca.te napisał(a): Problem w tym, że rodzice widzą moje pozostanie w szkole na tym samym stanowisku jako tylko swoją zasługę. I kropka. Ja wiem swoje, a oni - swoje. I gdzie tutaj kompromis? I czy wogóle jest jakiś kompromis w takiej sytuacji?
Dlatego konieczne jest oficjalne zebranie z rodzicami!!! I jasne zakomunikowanie, że pracę masz tylko dzięki swoim umiejętnościom i sytuacji kadrowej w szkole, a nie niczyjej protekcji.
Głośno zakomunikowałabym także, że jest wolność wyboru i że nie będziesz pod przymusem wstępowała do żadnego związku (założę się, że połowa rodziców nie wie, że dostałaś taką propozycję).

Przed zebraniem poszłabym do dyrekcji, zapytała o radę ( u mnie w szkole tak to się załatwia i panie dyrektor są bardzo pomocne) i ewentualnie poprosiła o wsparcie.

Wydaje mi się, że trzeba rodzicom powiedzieć prosto w oczy, że NIE ŻYCZYSZ sobie więcej takich sytuacji i komentarzy.

I nie odchodź z klasy, bo będą mieli poczucie, że wygrali. Po prostu bądź twarda, jasno komunikuj swoje potrzeby i rób swoje. To w tym zawodzie najważniejsze.

Ściskam, koleżanka po fachu :usciski:

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-07-24 o godz. 17:04
0

Ludziom to jednak się w głowach miesza. Szok po prostu!!!
Powinni jeszcze Tobie podziękować, że chcesz nadal uczyć ich dzieci, skoro jesteś taką nauczycielką o którą warto się starać, napewno jesteś świetna.
No a taka wariatka to zawsze gdzieś się trafi.
Wogóle się tym nie przejmuj, ważne, że nasz pracę i Twooje dzieciaczki Cię lubią :)

Odpowiedz
owca.te 2010-07-24 o godz. 16:50
0

Mała napisał(a):Wstapilas do tego ZNP czy nie? Bo z twojego oisu wynika, ze tylko jedna z matek ci zakomunikowala, czego oczekuja i wreczyla kartke...
A jesli nie wstapisz, to prace i tak bedziesz miala, bo ktos idzie na urlop, tak?
Do ZNP nie wstąpiłam i nie mam najmniejszego zamiaru, a koleżanka idzie na urlop zdrowotny na 99% (wszystko zależy od tego jak będą wyglądać za chwilę przepisy emerytalne). Problem w tym, że rodzice widzą moje pozostanie w szkole na tym samym stanowisku jako tylko swoją zasługę. I kropka. Ja wiem swoje, a oni - swoje. I gdzie tutaj kompromis? I czy wogóle jest jakiś kompromis w takiej sytuacji?

Odpowiedz
Gość 2010-07-21 o godz. 01:41
0

Mówi się, że dzieci coraz gorsze a rodzice... szkoda słów, nie daj się powiedz państwu uprzejmie na zwołanym zebraniu, to co napisałaś i zaznacz, ze naciski wywierane z ich strony nic nie wskórają (jak to sie pisze?)...nie możesz im ustąpić nawet raz, bo jak ustąpisz to już pozamiatane...
Hmmm... na moją mamę co i rusz jakieś skargi do dyrektora przychodzą od rodziców, bo niby za dużo od dzieci wymaga.

Odpowiedz
Mała 2010-07-20 o godz. 23:31
0

Poczekaj, owca. Wstapilas do tego ZNP czy nie? Bo z twojego oisu wynika, ze tylko jedna z matek ci zakomunikowala, czego oczekuja i wreczyla kartke...
A jesli nie wstapisz, to prace i tak bedziesz miala, bo ktos idzie na urlop, tak?
Ja w takiej sytuacji (tez jestem nauczycielka i tez mialam wychowawstwo) zwolalabym nadprogramowe zebranie z rodzicami i powiedzialabym, ze wiem o ich ingerencji, o ktora nie prosilam, ze przykro mi, ze nikt swoich poczynan ze mna nie konsultowal, ze dziekuje za wysilki ale nie byly one potrzebne, bo pracowac bede (tu wzmianka o kolezance idacej na urlop) i ze sytuacja jest o tyle nieciekawa, ze aby nie byc posadzona o jakakolwiek korupcje, rozwazam rezygnacje z wychowawstwa w tej klasie, aby sie to za mna nie ciagnelo. Zapytalabym, czy oni widza jakies inne rozwiazanie tej problematycznej sytuacji. Jesli tak, super. Jesli nie, trudno.

Trzymaj sie i badz dzielna. Nie daj sie zaszczuc rodzicom, ktorym wydaje sie nie wiadomo, co. Wem, bo sama czesto sprowadzam rodzicow (niejednokrotnie dwa razy starszych ode mnie) na ziemie. I nie zawsze w mily i sympatyczny sposob.

Odpowiedz
Reklama
awangarda w stylu retro 2010-07-20 o godz. 22:46
0

owca bardzo wspolczuje.
i musisz cos z tym zrobic bo inaczej bedzie sie to za Toba ciagnelo i psulo atmosfere

Odpowiedz
Gość 2010-07-20 o godz. 22:31
0

No niefajna sytuacja :(
Ja bym zrobiła tak jak radzi Kirka, a w razie braku wsparcia ze strony dyrekcji, przyjęła pracę ale odmówiła wychowawstwa w tej klasie.
Moim zdaniem coś zrobić musisz, bo im dalej tym sytuacja będzie gorsza, np. ingerencja w stawiane przez Ciebie oceny.

Odpowiedz
Magol 2010-07-20 o godz. 22:10
0

Naprawdę współczuję. A co do zapisania się do ZNP, to powiedz, że już jesteś w Solidarności. Pozdrawiam i ściskam :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-07-20 o godz. 22:09
0

oczy mi ze zdumienia wyszły :o
Przytulam :usciski: i trzymam kciuki, zeby dało sie to jakos wyjaśnic. Na pewno sie da i trzeba to zrobic jak najszybciej.

Odpowiedz
Gość 2010-07-20 o godz. 22:05
0

wspolczuje i przytulam..

A nie mozna na zebraniu rodzicow wyprostowac jakos tej sytuacji?

Zaprosic dyrekcje i przyniej wszystko wyjasnic? Bez nazwisk, ale powiedziec dlaczego zostlas w szkole? Ze to nie ich zasluga?

Odpowiedz
DobraC 2010-07-20 o godz. 22:03
0

wiesz.. z Twojej perspektywy to co sie stalo to "pikus".. dla mnie byloby gorzej ze z tymi ludzmi bede sie spotykala przez caly kolejny rok.. no i ze czesc dzieci bedzie to wiedziec bo niestety moim zdaniem rodzice przy komentowaniu rzeczy szkolnych czesto maja sieczke w glowie i dzialaja tak naprawde na swoja szkode

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-20 o godz. 22:00
0

:usciski:

niestety ale nie poradzisz nic na chamstwo a wlasciwie prostactwo niektorych ludzi... nie przejmuj się :)

Odpowiedz
Gość 2010-07-20 o godz. 21:57
0

tulę i współczuję.

chcesz, to opowiem na pocieszenie, jak to mi pod drzwiami szpitalnego kapelana wciśnięto brutalnie do kieszeni niewielką sumkę z tekstem 'będzie Pani miała na rajstopki jakieś'.

(służbą zdrowia nie jestem, jakby co...).

a jaki zachód był potem z oddaniem, ech...

Odpowiedz
DobraC 2010-07-20 o godz. 21:55
0

:o :o :o :o

jestem w ciezkim S-Z-O-K-U...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie