-
Gość odsłony: 3060
Rachunek sumienia
No właśnie, przekroczyłam dziś magiczną granicę z -dzieścia na -dzieści
i zrobiłam rachunek sumienia
no i niestety nie wyszedł on najlepiej
mam wrażenie, że wiele spraw przeciekło mi przez palce, że dokonywałam nie najlepszych wyborów, że gbyby nie one to teraz moje życie wyglądałoby inaczej - lepiej (?)
macie czasem takie przemyślenia? czy czasem nie wydaje wam się, że trzeba było postąpić inaczej a wasze zycie ułożyłoby się lepiej?
tak mi tylko jakoś smutno i zebrało mi się na wspomnienia
Moniqueee napisał(a):zrobiłam swój 2 dni temu z okazji okrągłych urodzin... i nawet mi się nie chce myśleć o tym rachunku... Jakoś wszystko inaczej miało być :(
dokładnie
do tego jest jeszcze gorzej niż było, czyżby złe siedem lat?
wszystkiego najlepszego:)
macie czasem takie przemyślenia? czy czasem nie wydaje wam się, że trzeba było postąpić inaczej a wasze zycie ułożyłoby się lepiej?
miewam. Ale ja jestem pesymistka i mam skłonnosci do rozpamiętywania i to pewnie dlatego;/
pewnych rzeczy żałuję a z pewnych jestem zadowolona.
Tak sobie myślę że zawsze mogło być gorzej więc nie ma co się zamartwiać tym co sie stało i do czego już wrócic nie można.
(Zresztą ty wiesz o co chodzi ;) )
PS. Aga wszystkiego najlepszego.
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i u mnie się to sprawdza.
Popełniłam w życiu parę błędów, przepłakałam parę (naście?) nocy, ale teraz wiem, że gdyby nie to nie spotkałoby mnie mnóstwo innych dobrych rzeczy.
PS.
Wszystkiego najlepszego :D
ech szkoda gadać
zawodowo - gdzie sie nie obrócę tam sukces :)
prywatnie - co nie zrobię, tam większą porażka :(
z której strony by na to nie patrzeć, nie wychodzi na zero
wyciągam, bo minął kolejny rok
czy tym razem rachunek sumienia wychodzi wam lepiej?
Agnesea :usciski:
A moze potrzebne sa bardziej drastyczne rozwiazania?
Gdybym mogla jakos pomoc... Boziu, jak dobrze wiem przez co przechodzisz..... Ale uwierz - trzeba znalezc cel. I potem jest tylko lepiej.
ps. w tej robocie ktora wywolywala u mnie podobne reakcje w koncu przetlumaczylam sobie ze jest mi potrzebna bo dzieki niej splacam czesc kredytu na wymarzone mieszkanie. i bylo troche lzej...znajdz pozytyw i jego sie trzymaj. bo inaczej faktycznie mozna oszalec....
DobraC napisał(a):Agnesea... wiem ze moze nie najlepiej w tej chwili wspomnisz nasze kontakty
wogóle nie wiem skąd taki pomysł :o
DobraC napisał(a):Tez zwolnilam sie z ekstra robotki na rzecz mrzonki ale.. dzieki temu zarobilam kase (ktora przepuscilam ale i tak bylo fajnie ) .
żebym chociaż zarabiała tą kasę to przynajmniej miałabym coś z tego
DobraC napisał(a):To wazne zeby w kazdej chwili dostrzec to co waznego Cie otacza. Rozejrzyj sie - moze to nie praca obecnie powinna najbardziej Cie zajmowac? Moze inny cel? Mysle ze swiete jest powiedzenie "dla kazdego przychodzi jego czas" i dotyczy to i kariery i rodziny i dzieci i wiekszego mieszkania.....
może masz rację, ale to jakoś najbardziej ostatnio zaprząta mi głowę
DobraC napisał(a):Dobrze wiesz ze rozumiem Cie jak malo kto - bo tez mialam pidzamowe dni i torsje gdy wstawalam do pracy. Nie ze stresu. Raczej z beznadziei. Ale wiem ze z tego sie wychodzi a po czasie - nawet dziekuje losowi.....
no to właśnie ja teraz tak mam
p.s. kolejny weekend przełaziłam w piżamie wpychając w siebie tysiące kalorii (dietę szlag trafił ) bo jutro znowu trzeba wyjść do ludzi...
spóźnione sto lat
a jeżeli chodzi o rachunki sumienia - też jestem wyznawczynią poglądu, że nawet najgorsze pomysły dały mi ostatecznie coś dobrego :) studia wybrałam dziwne, chociaż w miarę zbliżania się do końca powoli się do nich przekonuję... ale pracy w zawodzie dla siebie nie widzę, bo typowo inżyniersko - projektować bym się bała, bo ze mnei będzie inżynier jak z koziej d trąbka 8) ale coś się wymyśli :) a gdybym na te studia nei poszła nie miałabym mojego SUPERmęża 8)
głowa do góry, wszystko w życiu się w końcu układa :)
Agnesea... wiem ze moze nie najlepiej w tej chwili wspomnisz nasze kontakty ale napisze Ci cos z wlasnego doswiadczenia. Chcesz - uwierzysz, nie - to nie...
Ale WSZYSTKO co mnie z wlasnej winy (czyt. zlych wyborow) spotykalo zlego w zyciu, w ostatecznym rozrachunku okazalo sie przypadkowym "strzalem w dziesiatke". Tez nie zdalam na studia wymarzone, malo tego - dwukrotnie... Ale gdyby nie to nie wyladowalabym w Wawie, nie znalazla szczebelka do pracy..
Tez utknelam (mowilam Ci) w firmie ktorej nie znosilam. Ale teraz widze (po dluzszym czasie) ze bylo to potrzebne dla mojego zwiazku bo nie rozwijajac sie w pracy, znalazlam czas dla nas...
Tez zwolnilam sie z ekstra robotki na rzecz mrzonki ale.. dzieki temu zarobilam kase (ktora przepuscilam ale i tak bylo fajnie ) .
To wazne zeby w kazdej chwili dostrzec to co waznego Cie otacza. Rozejrzyj sie - moze to nie praca obecnie powinna najbardziej Cie zajmowac? Moze inny cel? Mysle ze swiete jest powiedzenie "dla kazdego przychodzi jego czas" i dotyczy to i kariery i rodziny i dzieci i wiekszego mieszkania.....
Dobrze wiesz ze rozumiem Cie jak malo kto - bo tez mialam pidzamowe dni i torsje gdy wstawalam do pracy. Nie ze stresu. Raczej z beznadziei. Ale wiem ze z tego sie wychodzi a po czasie - nawet dziekuje losowi...
Sciskam Cie mocno i trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj sie bo ja wierze ze ulozysz sobie sciezke tak jak bedziesz chciala. Bo bardzo sympatyczna z Ciebie dziewczyna, polubilam Cie, agitowalam za Toba (teraz po czasie mysle czy to nie byl blad bo moze moj makiaweliczny szef myslal ze znamy sie lepiej niz znamy i nie chcial miec V kolumny.... ale to tym lepiej bo bys sie umeczyla....). Wiem - malo tego - jestem o tym przekonana - ze dasz rade.
Buziaki
agnesea napisał(a):macie czasem takie przemyślenia? czy czasem nie wydaje wam się, że trzeba było postąpić inaczej a wasze zycie ułożyłoby się lepiej?
w chwilach jakiegoś dołka z pewnością tak, ale generalnie staram się nie rozpamiętywać, bo:
- było minęło
- dokonywałam wyborów które w danej chwili były najlepsze, najbardziej rozsądne itp.
Jedyne czego żałuję to, że nie będę mamą przed 30, ale z drugiej strony tej 30 nie mogę się doczekać, bo dla mnie to magiczna data kiedy podlotek zmienia się w kobietę ;)
agnesea - pociesz sie,ze są tacy,ktorzy zyja w swoim marazmie i nic nie robia ... bo wydaje im sie,ze nic nie sa warci,do niczego nie dojda i nawet nie szukaja pracy mimo,ze powinni..bo i tak ...do niczego sie nie nadaja - mimo,ze inni uwazaja inaczej.TO DOPIERO JEST DEPRESJA... :(
Odpowiedz
agnesea napisał(a):no dobra - przyznam się
wzięłam wolne w pracy, przeryczałam cały dzień, nawet się nie ubierałam tylko łaziłam w piżamie...
żeby sobie poprawić humor żarłam słodycze ale im więcej zżerałam tym bardziej podle się czułam bo przecież tyję a im podlej się czułam tym większą ochotę miałam na słodycze...
pierwsze oznaki depresji?
Znaczy się norma ;) Ja jakiś czas temu przesiedziałam cały dzień w szlafroku rąbiąc kilogramowe opakowanie płatków do mleka. Tylko, że mi wtedy ćwiartka stuknęła ;)
Kobieto, fajne masz życie i doceń to! Nie kupiłaś większego mieszkania? To znaczy, że pieniądze poszły na coś innego - może się rozeszły, ale przyjemnie z pewnością. Jakbyś kupiła mieszkanie, to byś żałowała, że nie pojechaliście na wakacje i tak w kółko.
Nikt Ci rachunku nie wystawia, nie ma minimum w życiu do wypełnienia. Pomyśl ile masz, ile osiągnęłaś i ile jeszcze przed Tobą - horyzont jeszcze daleko. A że masz 30 lat - kurcze, piękny wiek, już przerobiłaś większość błędów młodości, nie jesteś łatwowierna, znasz siebie, masz już wypracowany charakter, rodzinę - teraz tylko korzystać i iść dalej, bo jesteś młoda, silna i możesz wszystko.
no dobra - przyznam się
wzięłam wolne w pracy, przeryczałam cały dzień, nawet się nie ubierałam tylko łaziłam w piżamie...
żeby sobie poprawić humor żarłam słodycze ale im więcej zżerałam tym bardziej podle się czułam bo przecież tyję a im podlej się czułam tym większą ochotę miałam na słodycze...
pierwsze oznaki depresji?
p.s. otrzymałam dwie kolejne odmowy w sprawie pracy...
ale ze mnie ślepak
Sto LAAT :partyman:
agga73 napisał(a):
tia... nie żałuj, masz inne skarby ;)
wiem i trzymam się tego :D lol
agnesea wiesz...ja mimo tych kilku ale znajduje w sobie takie pokłady optymizmu, że aż sama czasem się dziwię. Przecież zawsze można się przebranżowić, zrobić studia, poszukać lepszej pracy.
tak robię ;)
Najlepszego!!!
Co do rachunku przy moim przejsciu na -scia do tej pory sie nie rozgrzeszyłam :)
Wszystko mi w zyciu wyszło na opak, niz zakładałam ale moze tak jest dobrze???
agnesea, po pierwsze się musze zrehabilitować: sto lat! :partyman:
a po drugie, na pewno to wszystko tak źle nie wygląda.
wydaje mi się, że zawsze rzeczy dzieją się (lub nie) po coś.
i wbrew Twojemu rachunkowi bilans kiedyś wyjdzie dodatni, czego Ci z całego serca zyczę :D
ediee napisał(a): ale chyba najbardziej wkurza mnie to, że pomimo wielu chęci i przesłanek ku anglistyce odpósciłam sobie na jakiś rok przed egzaminami ... miałam waznijesze rzeczy na głowie lol
za dużo tego dobrego
choć nie zamykam sobe furtki tiaaa...
ja zrobiłam jeszcze gorzej - rzuciłam anglistykę po drugim roku (nie pytajcie czemu)
z innych "większych grzechów" mogę wymienić:
nie podjęłam studiów za granicą chociaż miałam taką możliwość
nie podjęłam decyzji o kupnie większego mieszkania, kiedy było nas na to stać
karierę zawodową postanowiłam rozpocząć od bycia asystentką
pracy magisterskiej nie napisałam do tej pory
rzuciłam fajną pracę dla obecnej, w której straciłam już trzy lata (dopiero niedawno mnie olśniło, że to zmarnowany czas)
z powodu braku kwalifikacji nie mogę znaleźć lepszej pracy
te mniejsze i malutkie mogłabym wymieniać i wymieniać... ech
Sto lat.
Ja też wielu rzeczy żałuję których nie zrobiłam, albo które zrobiłam źle.
Załuję również wyboru kierunku studiów (poszłam jak większość na modny wówczas kierunek), żałuję że wcześniej nie uczyłam się języków obcych, bo teraz by się przydały.
staram się nadrabiać stracony czas, w tym roku kończę niekochane studia (i zastanawiam się co dalej????), zapisałam się na kurs językowy, tylko szkoda że nie mam 19 lat, bo pewne rzeczy na pewno bym zmieniła.
No cóż, jak dziewczyny pisały nie ma co wracać i rozpamiętywać przeszłość bo ona niestety nie wróci :( tylko trzeba iść naprzód.
Bynajmniej teraz zastanawiam się długo, zanim podejmę jakąś decyzję która rzutuje na przyszłość ale niektórzy mówią że też nie ma co wszystkiego aż tak analizować. lol
zadalam na dwa dokładnie: prawo i administrację i socjologię...
ale chyba najbardziej wkurza mnie to, że pomimo wielu chęci i przesłanek ku anglistyce odpósciłam sobie na jakiś rok przed egzaminami ... miałam waznijesze rzeczy na głowie lol
za dużo tego dobrego
choć nie zamykam sobe furtki tiaaa...
:usciski:
na moim koncie kilka takich decyzji, bardziej chybionych...
ale na dzień dzisiejszy jednego sobie nie mogę wybaczyć.
Mam ogromny żal do siebie o to, że 7 lat temu po oblanych egzaminach na ciekawy kierunek bez wiekszego przekonania poszłam i utknęłam gdzie indziej. Przekonanie przyszło z czasem, poza tym byli wspaniali przyjaciele, osobisty, ten klimat...i tak jakoś już się odechciało startować raz jeszcze.
szkoda, bo teraz może pomimo dokształcania i nieustającej wiary w swoje możliwości nie szukałabym 154- możliwości jak gdzieś sie dobrze zaczepić, bo w mojej belferskeij dziedzinie teraz cinżko jak cholera :(
Szukanie i odkrywanie siebie jest dobre, ale chwilami juz nie mam sił...
Najlepsze życzenia :D
Ja staram się nie oglądać za siebie.
To co było już za mną, nie ma co rozstrząsać.
Jeśli czegoś żałuję, to trudno, albo staram się to naprawić, nadrobić albo zostawiam.
I zgodzę się z powiedzeniem iż lepiej żałować czegoś co się zrobiło niż że się nie zrobiło.
A przed Tobą jeszcze mnóstwo czasu, doświadczeń, przeżyć.
oczywiście za wszystkie życzenia dziękuję :) choć nie o tym być miało ;)
Odpowiedz
Wszystkiego najlepszego :)
je też czasem robię takie rachunki sumienia, zwłaszcza ostatnio, wiem, że takie rozpamiętywanie i "gdybanie" do niczego nie doprowadzi, trzeba wyciągnąć wnioski i w przyszłości postępować z ich uwzględnieniem... tylko że czasem to tak trudno...
Zapadł mi w pamięc fragment z Coelho "Spróbuj po prostu żyć, rozpamiętywanie jest domeną starców"
Przede wszystkim sto lat i więcej optymizmu ;)
Ja się nie zazwyczaj za długo nie zamartwiam. Wiadomo przeszłość już minęła i jej nie zmienie. Czasem żałuję, że nie zdążyłam czegoś zrobić, czegoś zobaczyć, ale zazwyczaj wtedy patrzę na to co mi się udało osiągnąć i jakoś lepiej mi się robi.
Poza tym jeszcze masa czasu przed Tobą! Wszystko się może zdarzyć. I życzę Ci, żeby tylko pozytywy Cię spotykały :)
A czas na takie podsumowania, to wg mnie, za jakieś 50 lat będziesz miała ;)
najlepszego :usciski:
Chyba jednak lepiej coś zrobić i załowac, ze się zrobiło, niz nie zrobić, i załowac, ze sie nie zrobiło
agnesea ja tę granice przekroczę w czerwcu.. refleksje dopadają mnie już teraz, ale staram się o tym nie myśleć. przeszłosci i tak nie zmienię, mogę jedynie popracować nad lepszym jutro.
choć w moim przypadku to łatwiej powiedzieć nież zrobić ....
Podobne tematy