-
Gość odsłony: 9278
Facet a spanie p9oza domem
No wlasnie- zgadzacie sie na to?
Nie mowie tu o wyjazdach sluzbowych, bo wiadomo ze nie mamy na to wplywu. Mam na mysli sytuacje, kiedy Wasz maz/partner wybiera sie gdzies np. z kumplami, i informuje ze nie bedzie sp0al w domu tylko u jednego z nich. Lub pracuje 30 km od domu, konczy pozno prace i postanawia zostac na noc u znajomego ktory akurat mieszka w poblizu...
Oczywiscie wymyslone przeze mnie sytuacje sa komiczne, ale moze u Was zdarzaja sie jeszcze inne, bardziej nietypowe...
Jakie macie do tego podejscie?
Nie widze problemu, szczegolnie jezeli imprezuje oddalony od domu o 70-80km - po co ma sie tluc po nocy jezeli moze zostac i przespac sie na miejscu?
U nas to na razie teoria bo jeszcze nigdy Mr Man nie przejawil ochoty zostania samemu na noc poza domem - ja go nawet namawialam ;) jak nasz kolega mial wieczor/weekend kawalerski (wlasnie te 80 km od Melbourne) ale Mr Man nie chcial i wrocil lol
Nie mam nic przeciwko oddzielnemu imprezowaniu (wręcz uważam, że jest to całkiem zdrowe), tudzież jakimś oddzielnym wypadom na weekend czy cuś. ALe spanie poza domem....hmmm. Zależy u kogo by miał spać. Ale i tak wolę, jeśli wraca do domu, choćby to było nad ranem i w stanie mocno wskazującym :)
OdpowiedzAnirak normalnie podpinam się do Twojej wypowiedzi w całej rozciągłości... ;) mam identycznie, no poza tym że mój mąż już mnie zna z tej strony i sam ma takie same poglądy więc nigdy nam się to nie zdarzyło. Zawsze wychodzimy razem.... załatwiłam to raz gdy koledzy ciągnęli go na wyjście (bylismy u teściów)i śmiejąc się mówili że pewnie ja mu nie pozwolę. Powiedziałam o.k. niech z Wami idzie tylko że ja biorę drugi samochód, jadę po koleżanki i też gdzieś idziemy..... mój M. sam zrezygnował z wyjścia jest tak samo zazdrosny o mnie jak ja o niego i dlatego zawsze wychodzimy razem... :D
Odpowiedz
A ja nie cierpię spędzać nocy bez męża obok :(
Żle mi z tym, denerwuję się, spać nie mogę, płakać mi sie chce - bez sensu jest...
I dlatego wsiadłabym w auto, dzielnie po męża pojechała i dyskretnie (!) odholowała do chałupy lol
Jesli bardzo by sie uparł - oczywiście nieszczerze stwierdziłabym, że nie ma problemu 8)
Ale miło by mi nie było - pewnie byłabym troche zła i rano miałby przechlapane przez moje drobne złosliwości.
od których - jak siebie znam - nie mogłabym sie powstrzymać
No cóż - czasami wychodzi ze mnie wredna, zaborcza baba lol
Zdarza się. Mi też się zdarza. Byłabym strasznie zdziwiona, gdyby mój mąż powiedział, żebym tę (bardzo rzadką) praktykę porzuciła. I wiem, że on też byłby bardzo zdziwiony, gdybym ja mu zabroniła czasem nocowac u kolegów.
Odpowiedznie widzę w takim nocowaniu nic złego - podobnie, jak w samym pójściu/pojechaniu na imprezę samodzielnie, czy w samotnym wyjeździe. oczywiście kwestia proporcji - jeśli co trzecia noc byłaby poza domem czy wszystkie wyjścia solo - to coś nie tak...
Odpowiedz
mamy taką zasade, ze nawet jeśli wychodzimy osobno to zawsze wracamy na noc do domu, chocby o 5 rano, ale jednak.... by zobaczyc sie przed snem
ale była taka jedna sytuacja, mąz będąc na imprezie z kolegami z drużyny nie miał jak wrócic do domu, byli na jakimś grilu, czy dziku gdzies poza miastem
impreza byla organizowana od dawna, po prostu nawalił koleś który miał prowadzic, nachlałsie , inie mieli kierowcy, mąż zadzwonił w nocy ze nie ma jak wrócic
głupie myśli huczały mi w głowie, odganiałam jej jak natrętną muchę
wiem, że nie było innego wyjścia, nie miał jak wrócic
myślę jednak, że musimy sobie ufac, przełknęłam to jakoś,
zobaczyliśmy sie rano, mąz na kacu gigancie, połamany po źle spędzonej nocy, ale wszystko ok
(przyznam sie jednak , że go obejrzałam go uważnie, w poszukiwaniu Bóg-wie-czego) Embarassed
ale powiedziałam mu, że to nie jest komfortowa sytuacja, że nie mogłam spac, że ufam mu ale nie ufam jego kolegom, i żeby tegto więcej nie robił,
przytulił mnie, podziękował mi za wyrozumialośc, i powiedział, ze będzie wracał do domu, że nie planował tego.....
no i faktycznie, poźniej nigdy sie to niezdarzyło...
Wątpię by to zaproponował, ale i tak bym miała opory.
Wiem, ze jesli sie zdarza dłuższa, zakrapiana impreza, to i tak bedzie ciagnął do domu, na ogół dzwoni po "kierowcę".
Nie mieliśmy dotąd takiego problemu. Czasem ja w czasie spektakularnych dolin spałam u przyjaciółki jak miała wolną chatę. Ale wątek jest o spaniu męskim. ;) Jeżeli byłaby potrzeba to wolałabym, żeby się przespał u znajomych, niż się tłukł po nocy. Tylko że mój mąż nie pije i zazwyczaj na samotne imprezy nie chadza.
Odpowiedz
Ja to moze naiwna jakas jestem, ale wierze w to, ze moj facet ma rozum. Jeszcze nigdy dotad nie upil sie tak, zeby wpasc w tarapaty, narazic sie na utrate zdrowia itd. A na noc nie musi wracac, o ile mnie o tym wczesniej poinformuje.
Zreszta, moj maz taki "dziwny", ze on nawet z 'samotnych' imprez smsuje do mnie sam z wlasnej woli.
Nawet majac do niego zaufanie nie boisz sie,ze sie gdzies szweda po pijanemu?
Odpowiedz
Nie wyobrażam sobie nie wrócić do domu na noc, jeśli tylko jest taka możliwość i podobnie Ł. - po co spać gdzieś indziej, skoro można w domu, razem? ;)
Ja podróżuję rzadziej, on częściej i zawsze, kiedy tylko może wraca - czasem to ani logiczne, ani logistyczne - ale wolimy nawet spać krócej (późny powrót), ale u siebie.
Czyli - nie, nie sypiamy poza domem jeśli nie ma takiej konieczności.
Bo i po co?
Podobne tematy