Najpiękniejszy dzień w życiu. Neko-Tian i Jarek- 26.08.06

Question

Neko - Tian odsłony: 4303

Najpiękniejszy dzień w życiu. Neko-Tian i Jarek- 26.08.06

25.08 piątek, przygotowania

W piątek przyjechała Agnieszka – moja świadkowa. Zjedliśmy obiadek i poszliśmy razem do spowiedzi. Potem wróciliśmy do domku. Ja razem z Agnieszką składałyśmy wizytówki. Jarek męczył się nad prezentacją ślubną. Tego wieczora padało niemiłosiernie. Około 21 poszliśmy na salę rozkładać wizytówki. Właściciel sali dzielnie walczył na drabinie z pękającymi co chwila balonami. Po powrocie z sali spakowałam wszystkie rzeczy i poszłyśmy z Agnieszką spać do moich rodziców. Ostatnią noc spędziliśmy osobno. Spałam spokojnie.

26.08 sobota, dzień ślubu
Wstałam o 7:00 i byłam bardzo spokojna. Nie docierało do mnie, że za parę godzin będzie ślub, mój ślub. Denerwowałam się tylko z jednego powodu. Niebo było całe zachmurzone i strasznie lało. W domu panowała cisza i spokój. Razem ze świadkową i moimi rodzicami zjedliśmy śniadanie. Potem wzięłyśmy się za prasowanie. Po 10:00 poszłyśmy do Jarka. Byli już tam jego rodzice, świadek i wujek ze Szczecina z prezentem. Posiedziałyśmy chwilę z nimi, sprawdziłam jak wyszła prezentacja a potem poszłyśmy z Agnieszką spacerkiem do fryzjera i makijażystki, gdzie przesiedziałyśmy ładnych kilka godzin, ale efekt był fantastyczny. Zrobiono mi wspaniały kok, a makijaż wyszedł bardzo delikatny, elegancki, podkreślający urodę. Wyszłyśmy od fryzjera i poszłyśmy do domu moich rodziców. Słońce zaczęło wyglądać zza chmur. Mama trochę kursowała między domem a salą, pokazując gościom drogę. Ok. 15:00 przyjechał mój brat i odrazu wziął się za robienie zdjęć. Ubieranie mnie w suknię ślubną poszło w miarę szybko i bez żadnych problemów. Cała zasługa w tym Świadkowej.
Wszystko było jak z bajki.

O 16:40 przyjechał Jarek - Pan Młody, ze Świadkiem i rodzicami. Gdy Jarek mnie zobaczył oniemiał z wrażenia, podobno byłam tak piękna. Wręczył mi bukiet, nie wypowiadając ani jednego słowa. Czułam się fantastycznie. Byłam bardzo spokojna. O dziwo, żadnych nerwów, zero popłakiwania ze wzruszenia. Po błogosławieństwie zeszliśmy na dół, zostałam umiejętnie zapakowana do samochodu i pojechaliśmy do fotografa. Sesja przebiegła sprawnie. Po sesji zdjęciowej dołączyli do naszego orszaku - rodzinny fotograf i kamerzysta i pojechaliśmy do Parku w Jabłonnie upamiętniać te wyjątkowe chwile na fotografiach w plenerze. Pogoda była przepiękna, wręcz wymarzona. Czuliśmy się wspaniale. Spacerowaliśmy uliczkami przepięknego parku, przechadzaliśmy się w okolicach pałacu w Jabłonnie. Pogoda była wymarzona. Czułam się jak księżniczka. Po sesji w plenerze udaliśmy się na krótką przejażdżkę po naszym mieście.

Pod kościół zajechaliśmy kilka minut przed czasem. Okazało się jednak, że ślub nasz się opóźni, bo przedłużyła się msza. Siedzieliśmy, więc w samochodzie, czekając na swoją kolej. Goście schodzili się. Co chwila ktoś podchodził by przywitać się z nami. W końcu przyszła kolei na nas. Wysiedliśmy z samochodu, goście weszli do kościoła. Dopiero wtedy, gdy staliśmy w progu kościoła serca zaczęły nam obojgu walić jak opętane. Do drzwi wyszedł po nas ksiądz proboszcz. Serdecznie nas przywitał i prosił byśmy się nie denerwowali. Szliśmy dostojnie, po czerwonym dywanie. Wszyscy goście patrzyli na nas i uśmiechali się życzliwie dodając nam tym samym otuchy. Msza ślubna była krótka, ale bardzo uroczysta. Proboszcz pięknie przemawiał do nas. Złożyliśmy sobie przysięgę, założyliśmy obrączki. Po wyjściu z kościoła były gratulacje i życzenia od gości. Po życzeniach wszyscy pojechali na salę weselną. Orkiestra powitała nas muzyką a rodzice powitali nas na wejściu chlebem, solą i wodą. Kieliszki rzuciliśmy za siebie, które potłukły się na szczęście. Weszliśmy na piękną salę balową. Kelnerzy powitali najpierw nas a potem wszystkich gości szampanem. Zaśpiewano nam Sto Lat. Podano obiad a potem walcem Wodeckiego rozpoczęliśmy tańce. Podczas tańca spadły na nas z góry malutkie białe baloniki. Było przecudownie. Jak z bajiki, jak ze snu. Podobno wyszło wszystko bardzo ładnie. I wesele rozpoczęło się na dobre.
Zaplanowaliśmy podczas wesela wiele atrakcji (w tym naszą prezentację pokazującą życie naszych obu rodzin) i wszystko wyszło wspaniale. Goście byli zachwyceni. Czuli się bardzo dobrze. Chwalili zespół, który rzeczywiście spisał się na medal. Gdybyśmy mieli drugi raz wybierać, to tylko „Fortepian”. Wesele poprowadzili z taktem, humorem i dużą klasą. Cały zespół stanął na wysokości zadania. Marysia - pełna elegancji i klasy, ma wspaniały wokal, Romek, pianista – świetnie grał na fortepianie i jako konferansjer na bardzo wysokim poziomie poprowadził całe wesele. Goście chwalili również menu. Wszystko wypadło bardzo elegancko.

Wszystko było takie piękne i magiczne. Ten dzień był dla mnie bardzo wyjątkowy. I taki magiczny, wyśniony. I wszystko było jak z bajki. Godziny za godzinami uciekały niewiadomo kiedy. Marzyłam by czas stanął w miejscu.

Odpowiedzi (38)

Ostatnia odpowiedź: 2010-12-08, 15:43:21

Kategoria: Związki i Seks

Answer 1

xmonixxx 2010-12-08 o godz. 15:43

0

no pieknie bylo...

Wyglada na to, ze ja bede brala slub w tym samym kosciele i bede miala wesele w tej samej sali :)

P.S Czy mozesz mi przeslac na priva namiar na fryzjerke (razem z opinia ) u ktorej sie czesalas - bo zkladam ze czesalas sie w L-wie
Pozdrawiam:)