• tusia13 odsłony: 2361

    Po co mi dzieci?

    Tytuł może trochę dziwny, ale bardzo adekwatny chociaż bynajmniej nie dotyczy mojego poglądu na ich posiadanie.Problem dotyczy moich rodziców. Wiem każdy kto to przeczyta zada pytanie, a co ty się tym przejmujesz przecież kobieto masz już 30 lat, a od ponad miesiąca męża. Fakt, ale jakoś nie umiem o tym przestać myśleć. Ale do rzeczy.Moi rodzice są jak dwójka pięciolatków, którzy w spokoju i normalnie jak dorośli nie umieją rozwiązywać swoich problemów.Zawsze kończy się karczemną awanturą tak, że chyba wszyscy sąsiedzi słyszą o co tym razem poszło.Od dzieciństwa zawsze tak było i stąd chyba moja nadpobudliwość i nerwowość, ale mniejsza z tym. W gurncie rzeczy to cudowni ludzie, którzy z reguły się kochają i dogadują. Jedyny problem polega na tym, że ile razy coś jest nie pomyśli mojej mamy to prowadzi do awantury (zawsze powodem jest jakiś drobiazg).I tak w ten weekend miałam jechać odwiedzić rodziców. Od wtorku bolał mnieżołądek na samą myśl, ale sie pocieszałam że tym razem będzie ok. Akurat,miałam wrażenie, że jestem na ringu i z narożników coraz to z nowymi siłami atakują bokserzy. Jezu jak dwójka dzieci. Moje argumenty nie docierały tylko mi sie dostało i efekt był taki, że była jedna wielka awantura. Jak zwykle.Kocham ich bardzo, ale najchętniej bym kontaktowała sie tylko telefonicznie. Nie wiem może to się kiedyś zmieni. No i po co mi dzieci skoro mam rodziców jak dzieci.Wiem, że historia jest troszkę przydługa, ale musiałam sie gdzieś wygadać. Nie liczę zbytnio na zrozumienie, powiecie masz przecież swoje życie nie próbuj żyć ich życiem. Racja, ale ja zawsze byłam z nimi mocno związana i coraz gorzej znoszę ich awantury, a nadmienię że jestem jedynaczką.Przepraszam za to marudzenie, ale chyba jest mi teraz troszkę lepiej.

    Odpowiedzi (8)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-09-23, 14:08:55
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-09-23 o godz. 14:08
0

Jeśli chcesz aby kontakt między Wami inaczej wyglądał to po rpostu im to powiedz. Ty także ustalasz warunki w jakich się spotykacie i masz prawo im to powiedzieć.

Odpowiedz
ampa 2009-09-17 o godz. 06:58
0

Margo.S napisał(a):[...]Jedyne chyba co możemy to jakoś to przetrwać i wychodzić z domu podczas awantur.
albo podczas awantury zadzwonić po policję, 8)
moja kuzynka w czasach licealnych tak zrobiła
rodzicom było wstyd że policja przyjechała
wypominają jej to do dziś
ale jak się tylko głosy podnosza to rodzice sami siebie uspakajają tekstem "dobra cicho bo Aśka znowu na policję zadzoni"
drastyczne było ale na wujostwo podziałało

Odpowiedz
Margo.S 2009-09-17 o godz. 03:34
0

Świetnie Cię rozumię tusia13. U mnie w domu jest podobnie, rodzice mają narwane charaktery, a kłótnie rodzinne podobne są do tornada. Dodatkowo za 4 dni wychodzę za mąż i z braku innych perspektyw będziemy mieszkać właśnie z moimi rodzicami. Przeraża mnie to bo narzeczony jest wychowany w spokojnym domu, gdzie problemy rozwiązuje się rozmową. Misiek już raz miał "szczęście" zobaczyć co moi potrafią i chyba był lekko przestraszony takim obrotem sprawy.
Co do rozmowy z rodzicami jak proponowała Arleta to wiem, że to nieskuteczne. Rodzice są dorośli i nie da rady ich zmienić, poza tym we własnym domu mogą robić co chcą (czytaj kłócić się i krzyczeć ile chcą) i nic nam do tego.
Jedyne chyba co możemy to jakoś to przetrwać i wychodzić z domu podczas awantur.

Odpowiedz
tusia13 2009-09-17 o godz. 03:31
0

amst napisał(a):
To byłby dobry moment na wyjaśnienie, że scenariusz nastepnej wizyty znasz i jesli to bedzie znowu awantura to po co masz oglądać jak to robią ukochani rodzice - lepiej właczyć tv i popatrzeć obojętnie na obcych kłócących się ludzi...to tak nie rani.
Szczerze powiedziawszy to coraz bardziej skłaniam się właśnie do takiego postawienia sprawy.
Wprawdzie jestem wielkim tchórzem i nie lubię jak potem ze mną nie rozmawiają. Z drugiej jednak strony może to coś pomorze i skłoni ich do przemyślenia swojego zachowania.

A tak już poza tym, czytając dzisiaj moje wczorajsze wypociny doszłam do wniosku, że chyba troche przesadzam.
W końcu dzieli nas prawie 100 km, a niech sie nawet pozabijają.

Odpowiedz
Gość 2009-09-17 o godz. 02:48
0

Sama wiesz co jest ci potrzebne. Jeśli uważasz że odpoczynek od "regularnych" wizyt mógłby coś zmienić - to zrób tak. A jeśli jesteś w stanie znosić ich awantury mimo wszytsko - to odwiedzaj.

A może gdybyś nie przyjechała przez jakiś czas i rodzice zadzwoniliby żeby zapyać czemu? To byłby dobry moment na wyjaśnienie, że scenariusz nastepnej wizyty znasz i jesli to bedzie znowu awantura to po co masz oglądać jak to robią ukochani rodzice - lepiej właczyć tv i popatrzeć obojętnie na obcych kłócących się ludzi...to tak nie rani.

Odpowiedz
Reklama
tusia13 2009-09-17 o godz. 02:23
0

Arleta* napisał(a):A ja uważam że powinnaś porozmawiać z rodzicami sprawy same się nie wyjaśniają a rozmową może cos zdziałasz
Tak tylko, że rozmowa nic nie da już parę razy próbowałam. Ale to trochę jak grochem o ścianę.
Nic nie pomaga.

Odpowiedz
Arleta* 2009-09-16 o godz. 14:58
0

A ja uważam że powinnaś porozmawiać z rodzicami sprawy same się nie wyjaśniają a rozmową może cos zdziałasz

Odpowiedz
Gość 2009-09-16 o godz. 10:29
0

tusia13 napisał(a):
Wiem, że historia jest troszkę przydługa, ale musiałam sie gdzieś wygadać. quote]

Przydługa eeee przydługich postow jeszze nie widzialas ;)
Jedno co ci moge poradzic to zachowaj dystans do kłótni o nic. Skoro sie kochaja i sa ze soba szczeslii jak piszesz to wszystko ok. A kłotnie po tylu latach, gdyby sie nie zdarzały to panowałby chłód i obojętność. A to jest chyba najgorsze

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie