• Gość odsłony: 1791

    Koncertowy problem

    Kochane, poradzcie!
    jedziemy w sobote na koncert do Gdańska, będzie cos koło 100 000 osób. To pierwsza taka wielka impreza w naszym życiu i nie bardzo wiemy co zabrać a czego nie zabierać, z czym nas wrócą a z czym wpuszczą. Pomóżcie proszę :|

    Odpowiedzi (21)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-01, 20:24:24
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-11-01 o godz. 20:24
0

a plosię bardzo
szczerze powiedziawszy mnie również sprawilo ogromną przyjemność opowiedzienia Wam o tym :D

Odpowiedz
irlaaa 2009-11-01 o godz. 20:22
0

Dzięki za super opis Very Happy poczułam sie jakby i ja tam była!
Ja też z racji ciązy nawet nie walczyłam o bilety, bo Maluch nie cierpi takiego huku a ja dla swojego widzi-mi-sie nie miałabym serca narażać go na stresy.

Tak więć wielkie dzięki Skwarku !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tak, to musiało być niesamowite przeżycie!

To mówi stara rockmenka ale jeszcze nie taka wyrodna Matka ;)

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 20:13
0

i kilka fotek z oficjalnej strony Dava
http://imageshack.us

http://imageshack.us

http://imageshack.us

http://imageshack.us

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 20:01
0

jeśli ktoś ma ochotkę to zapraszam do zaglądniecia tu: http://youtube.com/watch?v=mDGWoSrz1rc&mode=related&search=Johny

niestety jakość nienajlepsza ale zawsze można na efekty świetlne popatrzeć 8)

Odpowiedz
bluesilk2 2009-11-01 o godz. 19:48
0

Mój mąż był z naszym kolegą na koncercie . KOlega pojechał zamias mnie ja ze względu na ciąze nie mogłam sobie pozwolić na taka imprezę. Mąż wrócił zachwycony, tym bardziej że jest fanatykiem Pink Floyd a w czerwcu był na koncercie Watersa w Berlinie. Tak więc zaliczył w ciagu trzech miesięcy prawie cały Pink Floyd na żywo :) Ja nie mogłam jechac ale mam nadzieje że jeszcze kiedyś będe miała okazję :) Narazie cieszę sie szczęsciem męża :)

Odpowiedz
Reklama
DobraC 2009-11-01 o godz. 19:41
0

wybacz Skrawku, nie lubie floydow ale Twoj opis jest cudny.
fajnie spotkac ludzi (chocby wirtualnie) ktorym nieobce sa takie emocje:)

pozdrowionka

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 19:39
0

no pieknie to opisalas Skwarsą!
na starych kawalkach tez bym pewnie odpadla, ale po Twoim opisie jestem sobie w stanie wyobrazic jak bylo tam, w Gdansku!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 19:38
0

no pieknie to opisalas Skwarsą!
na starych kawalkach tez bym pewnie odpadla, ale po Twoim opisie jestem sobie w stanie wyobrazic jak bylo tam, w Gdansku!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 19:33
0

o jak milo, że pamiętacie, chcialam opisać koncert, ale trochę się balam, że w sumie to może Was wcale nie zaiteresować a poza tym czekalam na jakieś fotki, które moglabym umieścić.

Ale od początku. Jak dojechaliśmy do Gdańska to strasznie padalo, pojechaliśmy do hotelu-padalo, poszliśmy na obiad-padalo. Zmartwiliśmy się, że na koncertcie będzie pogoda pod psem, na szczęście kupiliśmy przed wyjazdem kapoki, ubraliśmy się, wzięliśmy 10 zl i nic poza tym i w tych kapokach, ubrani na cebulkę poszliśmy na dworzec. Dojechaliśmy do stoczni. Na bilecie widnialo, że wpuszczą nas o 17:00, czyli już przed 17:00 staliśmy pod bramą, którą mieliśmy wejść do naszego sektora. Oczywiście staliśmy jako pierwsi 8) . O 17:10 zaczęly się spekulacje fanów dlaczego jeszcze nie możemy wejść. Adrenalinka rosla. O 17:30 uslyszeliśmy, że przez deszcz w każdym sektorze jest mnóstwo blota i przyjechala straż pożarna i zaczynają to zasypywać suchym piaskiem. To już wszystkim podnioslo ciśnienie. Ale równo o 18:00 wpuścili nas i oczywiście popędziliśmy do sektora. Ustawiliśmy się ok. 5 metrów od sceny w centralnym punkcie i normalnie za kilka chwil sektor byl już pelny. Czulam się jak sardynka, ale na dzień koncertu odsunęlam swoje fobie na bok. Bylo po 18:00. Koncert mial się zacząć o 21:00. Czekaly nas trzy godziny stania w miejscu. Ja po chwili zdjęlam kapok i 2 bluzki spod spodu, bo zrobilo się cieplo i przyjemnie. Usiadlam na ziemi jak kilka jeszcze innych osób i czekalam. Staliśmy w gronie dużo starszych nam osób i wlaśnie one okazaly się największymi świrusami. Godzinę przed tak nam już palma odbijala, że koleś na folijce od papierosów krzyczal jak przez megafon na fotoreporterów i wydawal rozkazy tym, którzy stali na scenie. Ubaw byl po pachy. Ale najśmieszniej się chyba zrobilo jak do naszego sektora trafil balon, potem drugi i trzeci. Potem balon zniknąl i zrobilo się już takie 30 minutowe przedkoncertowe nasluchiwanie w stylu "idą, nie idą". I nadstawiamy ucha a sektor obok krzyczy "gdzie jest balon, gdzie jest balon". Potem zabawiali nas kamerzyści, którzy robili zbliżenia na ekrany telefonów komórkowych i na telebimie ukazal się tekst "pozdrowienia spod sceny. ania". Potem byl jeszcze miś, gry java, ale dlugo by opowiadać...

Jeśli chodzi o sam koncert to zacząl się bardzo punktualnie (bo Gilmour to bardzo puntualny artysta). Zaczęli kawalkiem Breathe i ja juz mialam przyslowiowe "kilo w gaciach", czyli już na samym wstępie się rozpynęlam. Potem stalam z otwartą buzią i czasem tylko patrzylam jak panom w wieku ok. 40-50 lat stają świeczki w oczach i sama się rozczulalam. Po kilku floydowch kawalkach Gilmour zaprezentowal prawie calą swoją nową plytę, która szcze mówiąc jest malo koncertowa, bo jest usypiająca. Każdy czekal do przerwy, bo po przerwie czuliśmy przez skórę, że będzie więcej staroci. Z chlopakiem, który stal obok typowaliśmy czym zaczną, ale nie zgadliśmy. Zresztą strasznie śmiesznie to wyszlo, bo koleś do mnie mówi "ty patrz ale drinów mają tam na stoliku a my tu tak o suchym pysku stoimy, widzisz? to jakies campari chyba, bo takie czerwone". Na to wychodzi Gilmour i mówi: "teraz zagramy Shine on you crazy dimond" w takiej formie w jakiej byl początkowo skomponowany, ale nigdy w ten sposób nie byl grany na koncertach" i ciach zaczynają grać na tych kielonach. Zbieraliśmy szczęki z ziemi.
Na "comfortablu numb" i "wish you where here" śpiewaliśmy wszyscy, bez wyjątku, czy ktoś ma talent czy nie i generalnie na bootlegach z koncertu dostępnych w necie to slychać ;) . Gra światel i gitara w "Echoes" powalila na kolana, ale ja najbardziej czekalam na "high hopes", którą kiedyś dostalam od Puzla w prezencie. I nie zawiodlam się. Zagrali a ja się poczulam tak, jakbym byla daleko daleko na wyspach szczęśliwych.

Esh dlugo będę wspominać ten koncert. To bylo wydarzenie, które utwierdzilo mnie w przekonaniu, że warto marzyć. Bo marzenia się spelniają :D :D :D

Bylam na koncercie, który byl moim marzeniem z kimś kogo bardzo kocham i kimś kto mnie bardzo kocha i czulam się najszczęsliwszym czlowiekiem na ziemi. Puzel tulil mnie i czulam, że jest przy mnie w tym momencie mojego życia, który jest dla mnie niezmiernie ważny (Puzel bowiem nie lubi floydów, to bylo dla niego niezle wyzwanie). Teraz nawet jak to piszę to przechodzą mi ciary po plecach.

Po koncercie grzecznie wrociliśmy do hotelu. Nawet nie wiem kiedy zasnęlam. Po poludniu przyjechaliśmy do Warszawy. Jakies mam ciągle takie wrażenie, że odbylo się to wczoraj albo przed paroma godzinami...

Odpowiedz
irlaaa 2009-11-01 o godz. 17:28
0

Skwarku, terefere Ty sie tak łatwo nie wywiniesz - opowiadaj wrażenia jak było!!!! i to biegusiem :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-21 o godz. 06:50
0

plan wycieczki jest następujący: jutro rano 7:50 wsiadamy w pociąg na centralnym, jedziemy do gdańska głównego, pędzimy do hotelu, w zalezności od tego jaka będzie pogoda i jak się będziemy czuli wyskakujemy na miasto pozwiedzać. Około 18:00 (choć nie wiem czy nie za późno, bo koncert ok. 21:00) idziemy na koncert. Po koncercie wracamy do hotelu, przesypiamy noc, zwalniamy pokój o 12:00, idziemy znowu pozwiedzać i o 18:15 mamy pociąg do Warszawy. Kupiliśmy za Waszą radą płaszcze przeciwdeszczowe. Nie zabieramy aparatu. Własnie szykuję stare ubranie, żeby nie było szkoda, gdy coś mu się stanie podczas koncertu :D .
Sprobuję poszukać w necie trochę info na temat tego gdzie co i jak. Dziękuję kochane, zawsze można na Was liczyć :D

Odpowiedz
focia 2009-10-20 o godz. 22:40
0

Najlepiej wstukać w google "regulamin imprezy masowej" bądx wejśc na strone organizatora - tam powinien byc opublikowany regulamin koncertu na który jedziecie, w nim lista rzeczy zakazanych.

Jeśli chodzi o rzeczy które nalezy wziąc - dziewczyny napisały. Wszystko jeszcze zalezy od tgo jak jedziecie, czy i gdzie nocujecie itd.

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 20:57
0

Na koncercie Iron Maiden pomimo 40-stopniowego upału zabierano wszelkie napoje a w środku sprzedawano kubek wody za 5 zł .
Weź wygodne ubranie. Resztę powiedziały dziewczyny. Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 17:46
0

najlepiej jak najmniej zabrac, ja nigdy nie biore paska ze sprzaczka, po tym jak raz mi sprzatneli w depozyt i zginal :), mała wode, nie wiem jak z aparatami. w zasadzie organizator powinien umiescic na biletach info z czym mozna z czym nie.
parasol odpada i ciezkie buty tez :)

Odpowiedz
irlaaa 2009-10-20 o godz. 17:01
0

butelki z woda i tak zwykle konfiskują - przynajmniej ja zawsze miałam takie szczescie. zdarzyło mi się tez, ze konfiskowali .... "paski do spodni" z klamrami. rózne cuda na koncertach sie zdarzają 8)

a z aparatem zawsze miałam stresa - wiec nie brałam, bo co jak go znajda i każą zostawic??

coś od deszczu koniecznie!!!! na U2 tez miałam mokre nawet majtki tak lało, a potem nieźle trzęsło mnie zimno w pociągu.

kasę i dokumenty (weźcie jak najmniej, tylko niezbedne) dobrze miec przy sobie (zapinane kieszenie,saszetka przy ciele, albo plecak założony na przód).

a tak nie przejmujcie się niczym i dobrze się bawcie. Koncert zapowiada się super :D :D :D :D :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 11:08
0

Wziąć same niezbędne rzeczy - zbyt wypchany plecak może zawadzać i utrudnić dobrą zabawę.
Zgadzam się z tym, że warto zabrać jakąś kapotkę przeciwdeszczową. fagih ma rację co do tych parasoli.
Ubrać się na cebulkę. Rok temu byliśmy na koncercie U2 w Chorzowie. Czekając na rozpoczęcie przemokliśmy do suchej nitki. Później zaś było tak gorąco, że ja - zmarźluch nieprzeciętny - zostałam w samej koszulce.

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 10:03
0

Nie bierzcie parasola bo mogą Wam kazać oddać w depozyt ( na koncercie Jarre kazali zostawiać w bramkach ) i już widzę jak odbieracie po koncercie 8)

Warto wziąść:

- coś do jedzenia bo z tym różnie bywa a zazwyczaj trzeba być na miejscu sporo wcześniej.
- coś pod pupę - gazeta, folia, kurtka - bo o ile na samym koncercie zazwyczaj i tak się stoi/podryguje, o tyle wcześniej stanie jest mocno męczące.
- coś przeciwdeszczowego ( nigdy nic nie wiadomo )

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 09:29
0

woda w małych 0,5 l butelkach - bo nawet możliwośc zakupu na miejscu nie gwarantuje, że zajmiesz po zakupach to samo miejsce przed sceną co wcześniej...
aparat foto - ja przemycałam owinięty w folię alu - wyglądał jak kanapki z chleba tostowego lol
nie wiem jak jedziecie - autem? to może śpiwory na noc po - bo nie zawsze da się radę wrócić w nocy zaraz po koncercie.
mały płaski plecak na plecy, żeby miec przy sobie to, co niezbędna albo spodnie z kieszeniami.

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 08:07
0

Powiem tak: nie masz się czego obawiać ;). Na koncert Jarre'a nie wolno było wnosić aparatów fotograficznych, a i tak wszystkim, bądź prawie się udało ;). Jedynym mankamentem jaki pamiętam, był fakt, że staliśmy obok basów . Aha, domyślam się, że znów porobią sektory . Jeżeli tak, to nie spieszcie się... . My tak zrobiliśmy i całe szczęście . Gdy weszliśmy, wszyscy, co do joty, będący w sektorach byli ściśnięci niczym sardynki w puszce . Współczułam im strasznie... . Sprzedali zbyt dużo biletów do każdego z sektorów. Taki był tego efekt, że sektory były przeładowane, a przejścia pełne ludzi, choć w nich było na szczęście nawet luźno. Nie mniej pod względem organizacji była to masakra... .

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 07:35
0

no ba, na Gilmoura lol
za nimi (choć już ich nie będzie) choćby na koniec świata 8)

Odpowiedz
Wonderka 2009-10-20 o godz. 07:31
0

Skrawek, jedziesz na Pink Floyd? A właściwie, tego jednego pana który będzie.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie