-
Gość odsłony: 32750
W co byłyście ubrane podczas porodu?
Moze to troche glupie pytanie, ale coz zaryzykujelolW co bylyscie ubrane do porodu? Niby torbe do szpitala mam juz spakowana ale jakos zupelnie nie pomyslalam, ze cos na te "chwile" moze mi sie przydac...
joann5 napisał(a):Ja przed porodem leżałam w szpitalu i tam co jest oczywiste byłam w swojej piżamce ;) Po zejściu na porodówkę dostałam taki piękny szpitalny uniform a'la koszula Boryny co tyłek lekko zakrywała. Położna kazała go założyć i zdjąć majtki :) Po porodzie przebrali mnie w kolejną koszulę szpitalną tylko teraz dłuższą - prawie do kolan mi sięgała i w niej pozostałam jeszcze dobę. A później założyłam swoją piżamkę :)
dokladnie tak samo bylo u mnie, jedynie przez pewien czas gdy bylam na porodowce mialam majtki, pozniej je sciagnelam.z tego tytulu ze urodzilam o 19:20 spalam w szpitalnej a na drugi dzien rano juz zakladalam swoja pizamke. ani swojej ani szpitalnej nie obrudzilam 8)
wkorzala mnie ta szpitalna bo w nocy jak sie okrecalam z jednego boku na drugi to gdzies sie pode mna zawijala i mnie dusila i czym preczej sie jej pozbylam. a rozmiar tej pizamy byl ogromnnnyyyy :o
własna koszula.
a ponieważ na mój rozmiar było trudno kupić koszule odpinaną na dekolcie (topiłam się prawie w każdej) to akurat trafiła się taka staroświecka, w kwiatuszki, z falbankami :D
M uważał że tak sama w sobie była niezbyt ładna ale ja w niej przed w trakcie i po wyglądałam uroczo :)
Poczatkowo bylam w swojej koszuli nocnej. Potem po 14h do cc przebrali mnie w szpitalna.
Odpowiedz
Cesarka w szpitalnej koszuli.
Po cesarce przebierały mnie też w szpitalne.
Trzeciego dnia wdziałam swoją ;)
rodziłam w koszulce męża :)
i bez żenady paradowałam z gołym tyłkiem do wc
po porodzie odziali mnie w szpitalną- z pięknym rozcięciem po sam pępek :lizak: ;D
niczka1 napisał(a):Z majtkami to u mnie bylo smiesznie bo ja je caly czas zakladalam i zdejmowalam (caly czas odchodzily mi wody plodowe wiec mialam jakis podklad czy cos). Ale pozniej juz czesciej je musialam miec zdjete niz zalozone a mimo to kurczowo trzymalam je w rekach lol W koncu polozna zapytala, czy sa jakies szczegolnie cenne dla mnie, czy moze kojarza sie z pierwsza randka czy czyms lol A to byly takie wielkie bawelniaki lol
W koncu rozstalam sie z nimi i siedzialam na pilce bez nich z samymi ligninami.
Dokładnie tak jak ja ;) Tylko u mnie mąż + położna pytali po co je zakładam, bo się nagimnastykuję wciąż wkładając i zdejmując, aż w końcu mąż mi je wyrzucił do kubła bo wiedział, że stamtąd nie wyjmę 8)
A rodziłam w ślicznej koszuli nocnej w pieski lol
potem już w negliżu byłam jak mnie wieźli na salę operacyjną (a może miałam jakaś szpitalną, nie pamiętam... :| )
Rodziłam w szpitalnej koszuli. Do porodu miałam długą (za kolano), po porodzie dostałam krótką, ledwie tyłek zakryła :D
OdpowiedzJa też rodziłam w szpitalnej, uważam, że nie ma sensu brudzić własnej. Później nałożyłam swoją
Odpowiedz
Mnie się zachciało być elegancką i wdziałam się we własną koszulę, którą pierwotnie przewidziałam na "po", coby ładnie wyglądać ;)
Plan był taki, że przy skurczach poparaduję elegancka, a tuz przed porodem zmienię na szpitalną, ale jakoś mi to w ferworze skurczy z głowy wyleciało.
I tak na salę porodową wjechałam (bo na wózku) w koszuli i bluzie dresowej męża nadzianej na tylko jedną rękę ;) (zimno mi się wcześniej zrobiło, ale w obawie o cewnik od znieczulenia nie dałam radu jej założyć kompletnie).
Koszula oczywiście była potem we krwi, od małego gry mi go na brzuchu położyli, ale bez problemu została doprana przez położną i juz następnego dnia mogłam w niej paradować.
Na początku (skończyło się cc więc potem to wiadomo, że nago) w swojej koszuli. Majtki zdjęłam od razu na porodówce i chodziłam, siedziałam na piłce itd. z tą big-wkładką belli między nogami :D
Odpowiedz
DobraC napisał(a):ooo watek jak w sam raz dla mnie 8)
rodzilam w sukience. jak mi maz brode przyginal w czasie porodu to klula mnie w nia gustowna brosza, spinajaca dosc gleboki dekolt owej sukienki. na nogach mialam na poczatku sandalki, ale niestety pozniej moj stroj zostal o nie zdekompletowany 8)
Dobra- jestem pod wrazeniem lol
ooo watek jak w sam raz dla mnie 8)
rodzilam w sukience. jak mi maz brode przyginal w czasie porodu to klula mnie w nia gustowna brosza, spinajaca dosc gleboki dekolt owej sukienki. na nogach mialam na poczatku sandalki, ale niestety pozniej moj stroj zostal o nie zdekompletowany 8)
Jak zaczynałam rodzić byłam w koszulce męża. A że mój poród zakończył się w końcu cc to dostałam szpitalną.
Odpowiedz
Ja przed porodem leżałam w szpitalu i tam co jest oczywiste byłam w swojej piżamce ;) Po zejściu na porodówkę dostałam taki piękny szpitalny uniform a'la koszula Boryny co tyłek lekko zakrywała. Położna kazała go założyć i zdjąć majtki :) Po porodzie przebrali mnie w kolejną koszulę szpitalną tylko teraz dłuższą - prawie do kolan mi sięgała i w niej pozostałam jeszcze dobę. A później założyłam swoją piżamkę :)
Fajnie było z tą szpitalną bo się nie denerwowałam jak się brudziła.
Ja rodziłam w koszuli szpitalnej, którą dostałam jak szliśmy na sale porodowa. Przed tym chodzilam w swojej koszuli ;)
OdpowiedzJa rodziłam w T-shircie mojego męża. Majtki zdjęłam przy badaniu na Izbie przyjęć i już nie założyłam.
Odpowiedz
Z majtkami to u mnie bylo smiesznie bo ja je caly czas zakladalam i zdejmowalam (caly czas odchodzily mi wody plodowe wiec mialam jakis podklad czy cos). Ale pozniej juz czesciej je musialam miec zdjete niz zalozone a mimo to kurczowo trzymalam je w rekach lol W koncu polozna zapytala, czy sa jakies szczegolnie cenne dla mnie, czy moze kojarza sie z pierwsza randka czy czyms lol A to byly takie wielkie bawelniaki lol
W koncu rozstalam sie z nimi i siedzialam na pilce bez nich z samymi ligninami.
Dziewczyny, a jak jest z majtkami??? Zdejmuje się je od razu na poczatku i potem np wodami płodywami pół sali tudziez korytarza zalewa lol Czy dopiero pod koniec się jest bez???
Odpowiedz
Do szpitala mialam przygotowane 2 pizamy. Jedna z rozcieciem na karmienie syna po porodzie i druga domowa-ulubiona w serek.
Ale jak po nasluchaniu sie opowiesci w szpitalu o porodach w nocy mnie chycilo to zapomnialam ze jestem w tej domowej :o
Tak ze musialam wysoko ja podciagnac do karmienia zaraz po porodzie. Pomimo tego ze byla brudna od krwi - byla to ostatnia rzecz o jakiej myslalam po porodzie. Do dzis ja nosze. Slady zeszly a mnie jakos cieplo robi sie na sercu jak pomysle ze w niej rodzilam mojego syna.
No mi właśnie też zasugerowano, że mam włożyć szpitalną koszulę i nie marudzić lol (ale miałam model raczej kompletny, z troczkami, nie dziurawy itp. ;) ). Zresztą, było mi wszystko jedno, mogłam nawet nago latać, byleby się to szybko skończyło ;)
OdpowiedzKurczę, Natalia, coś w tym jest, jeśli na to tak spojrzeć lol (szczególnie, że koszula kosztuje jakieś 40 złotych).
Odpowiedz
natalia25 napisał(a):Puciu, mnie też właśnie zastanawia argument, że koszula będzie do wyrzucenia. A te szpitalne to co, jednorazowe? ;) Bo raczej w większości wyglądaja jakby z tysiąc porodów przeszły ;)
Rodziłam w swojej koszuli, na cesarkę mnie przebrali w szpitalną, a po paru godzinach znowu wskoczyłam w swoją ;)
Szpitalne koszule są prane w "straszliwej chemii", jak mi to tłumaczyła położna - żeby sprać krew, zdezynfekować itp. I dlatego ponoć wyglądają tak, a nie inaczej.
Rodziłam w szpitalnej (miałam wybór), potem przez 2 dni również używałam szpitalnych koszul - zmieniałam je kilka razy dziennie, nie było z tym problemu.
Ja miałam cc w szpitalnej, ale naprawdę było mi wszystko jedno:) Zaraz po cc położne mnie przebrały w świeżą koszulę, a następną świeżą dostałam w następnej dobie. Później już ubrałam swoją. Miałam 4 koszule swoje, ale było tak gorąco na oddziale, że brałam prysznic częściej niż zwykle i zmieniałam koszule dwa razy dziennie:)
OdpowiedzJa rodziłam w szpitalnej. Krwi dużo nie było, ale nie chciałam ryzykować 8)
Odpowiedz
natalia25 napisał(a):Puciu, mnie też właśnie zastanawia argument, że koszula będzie do wyrzucenia. A te szpitalne to co, jednorazowe? ;) Bo raczej w większości wyglądaja jakby z tysiąc porodów przeszły ;)
:brawo: No właśnie! A tak mnie straszyli, że będzie tyle krwi, że wszystko umazane... ech. Jedyne, czego żałuję to to, że mój T-shirt nie był zbyt luźny, więc musieli mi go podkasać na fest, żeby maluszka położyć na brzuchu. Ale co to za uczucie!!!!! najwspanialsze na świecie, naprawdę! :D
Ja rodzilam w koszulce męża, w której przyjechałam. Po prostu nie zdążyłam się przebrać :)
Odpowiedz
W szpitalnej. Po porodzie dali mi druga, czysta.
Na drugi dzien przebralam sie juz w swoje wlasne ciuchy. To co lubie w niemieckich szpitalach to mozliwosc chodzenia w normalnych ciuchach.
Nikt mi tez nie zagladal jakie majtki nosze.
Do rozpoczęcia porodu byłam w swojej,ale po badaniu zaczęłam krwawić i położna zaproponowała mi szpitalną,mówiąc,że tej ładnej szkoda.Przystałam na to,gdyż w sumie nie byłam jedna i nie odrózniałam sie od innych dziewczyn.
W sumie dobrze zrobiłam,bo koszula,no cóż-chyba do prania się już nie nadawała.Po porodzie tez chodziłam w szpitalnej(drugą dostałam)
Co do majtek-u nas nie pozwalali,ale jakby pozwalali to i tak bym ich nie założyła,bo nie dałabym rady.Miałam reakcję alergiczną na nici,którymi mnie zszyli,spuchłam,rana była baaardzo bolesna.
Zaczęlam w swojej, w trakcie porodu przebrali mnie w szpitalną.
Odpowiedz
Rodziłam w swojej koszuli, ale tylko dlatego, że akurat nie było szpitalnych i kazali mi wziąć swoją. Normalnie każą w szpitalnych rodzić i nie ma wyjścia. Ale chyba przyjemniej mi było w swojej.
Potem przez pierwszy dzień korzystałam ze szpitalnych, na drugi dzień załoyłam swoją.
Chcielismy miec porod rodzinny, ale mialam ostatecznie cesarke. Aby jednak maz w jakis sposob byl przy mnie - bylam w jego koszulce :D
A majty nosilam te z siatki - pozwalali i rzeczywiscie fajnie trzymaja brzuch i nie naruszaja rany.
ja rodziłam w szpitalnej koszuli, nie pozwolili mi w swojej mimo iż miałam cesarkę...
Odpowiedz
Moge juz sama odpowiedziec na pytanie w czym do porodu lol
W koncu rodzilam we wlasnej koszuli (na wszelki wypadek kupilam w ochronnym czerwonym kolorze ale po porodzie sladu krwi na niej nie bylo, jak i na moim dziecku- takie to znas czysciochy lol )
Przez wieksza czesc mialam stanik bo mam za duzy biust zeby moc chodzic bez (a tym bardziej skakac na pilce lol ) ale mnie go pozbawila pani anestezjolog w czasie robienia zzo.
Co do majtek :
kupilam zala mase fizelinowych ale ich ani razu nie zalozylam bo nie przepuszczaja powietrza i mialam chyba 10 par takich siatkowych - rewelacja!!! Podklady poporodowe mieszcza sie idealnie, sa przewiewne, nie szkoda ich poplamic i sa dosc wysokie tzn. lapia zwisajacy brzuch (przynajmniej u mnie sie tak sprawdzily) ;)
awangarda w stylu retro napisał(a):moje pytanie to dopiero bedzie glupie ;)
dlaczego nie pozwalaja rodzic w swoich koszulach tylko w szpitalnych????
i dlaczego majtek jednorazowych nie pozwalaja ubierac? :o
nie ma zakazu rodzenia w swojej koszuli :) u nas dają do wyboru - albo własna albo szpitalna - ja wybrałam szpitalną z prostego powodu - nie musiałam jej później prać :) a straciłam bardzo dużo krwi i koszula była w tragicznym stanie...
są różne majtki jednorazowe - ja kupiłam takie z fizeliny, które nie przepuszczają powietrza - a po porodzie najważniejsze jest wietrzenie krocza - dlatego moja ginka na obchodzie powiedziała, ze lepsze byłyby zwykłe majtki bawełniane... :)
Moja koszula również nie pobrudziła się jakoś makabrycznie - bo dzieciątko położyli mi na brzuch, a nie na koszulę.
A co do majtek jednorazowych to kwękano troszkę, ale ja się zaparłam dwukrotnie:
pierwszy raz w trakcie porodu kiedy sączyły mi sie wody płodowe i inne:shock: , a ja chciałam rodzić aktywnie - nie widziałam opcji łażenia bez majtek (które były przewiewne i czyste!!!!!)
drugi raz - po porodzie, kiedy wietrzenie krocza w szpitalu wydało mi sie mocno nieestetyczne i chodząc w fajowych gatkach z siatki i zmieniając wkłady odpowiednio często doszłam do formy równie szybko jak wietrzące koleżanki!
Poniekąd - to moje krocze i moge robić z nim co chcę!
na Solcu nie było nakazu rodzenia w szpitalnej
nawet nie zaproponowano mi abym sie w szpitalna przebrała
a druga sprawa , koszula wcale az tak strasznie się nie brudzi , po wypraniu napewno bedzie wam jeszcze służyła długo - ja mam ją do dziś
a co do majtek , miałam takie siateczkowe , które mozna prać
te pozwalali nocić :)
no, ale dlaczego nie pozwalaja? co te domowe koszule to co niewysterlizowane sa czy jak?
Odpowiedz
awangarda w stylu retro napisał(a):moje pytanie to dopiero bedzie glupie ;)
dlaczego nie pozwalaja rodzic w swoich koszulach tylko w szpitalnych????
i dlaczego majtek jednorazowych nie pozwalaja ubierac? :o
Co szpital to obyczaj ;)
ja rodziłam w swojej koszuli (chociaż było mi tak naprawdę wszystko jedno, mogłabym rodzić w szpitalnej), a po porodzie nie robili żadnych problemów jeśli chodzi o noszenie jednorazowych majtek ;)
moje pytanie to dopiero bedzie glupie ;)
dlaczego nie pozwalaja rodzic w swoich koszulach tylko w szpitalnych????
i dlaczego majtek jednorazowych nie pozwalaja ubierac? :o
panie do cc rodziły w koszulach szpitalnych.
ja również choc miałam 4 swoje.
rodziłam w szpitalnej - i całe szczęście, bo po narodzinach Ani okazało się, że łożysko nie chce się urodzić - więc miałam łyżeczkowanie i gdy wybudziłam się z narkozy to myślałam, ze zmienili mi koszulę na bordową - bardzo krwawiłam przy zabiegu :o później już nosiłam swoją koszulę i majtki jednorazowe, za które dostawałam opieprz od pielęgniarek i lekarzy na obchodach :)
Odpowiedz
Ja rodziłam w szpitalnej koszuli, także nie myślałam o zabrudzeniu. Zaraz po porodzie dostalam tez koszulę szpitalną czyściutlką. Cały pobyt w szpitalu używałam szpitalnych ze względu na krwawienie po porodzie. Nie pozwalali nosić majtek(choć ja i tak zakładałam takie jednorazowe majteczki ;) ) z biustonoszem była dowolność. Ja w czasie porodu nie miałam na sobie nic poza tą koszulą...
A z tymi agrafkami to rzeczywiście swietna myśl. Na mnie te koszule były dużo za duże lol
Ja rodziłam w szpitalnej, na przebranie dostałam drugą i nie wiem nawet, czy po porodzie w ogóle używałam swojej koszuli w szpitalu. Wcześniej, na patologii tak, ale później chyba już nie. Koszule były dość koszmarne, ale wygodniej mi było w nich niż w swoich. Tylko nastepnym razem wezmę do szpitala agrafki, w razie gdyby znów trafił mi sie egzemplarz z urwanymi troczkami. :)
Odpowiedz
Ja jeszcze tylko dodam,ze miałam spakowane ze sobą 3 koszule(i tak mi jeszcze mąż przyniósł jedną z domu dodatkowo)bo nie wiem jak inne mamy,ale ja pociłam się po porodzie jak "ruda mysz" lol a i z "mleczarnia"pracowała na pełnych obrotach tak-ze wkładki laktacyjne przez pierwsze dni na nic się zdały ;)
U mnie w szpitalu nie było zadnego nakazu,ze ma się rodzić w szpitalnej-ale pewnie co szpital-to obyczaj :yawinkle:
Rodziłam w szpitalnej.
Nie wiem, czy nie można było rodzić w swojej ;)
Dali mi szpitalną do przebrania się, miała dekolt do pasa, ale mnie to nie obchodziło ;)
Przynajmniej była bardzo duża, co było niesamowicie wygodne. I nie miałam skrupułów, kiedy się pobrudziła. A nadawała się już chyba do śmieci :)
Ja choć miałam cc to rodziłam w szpitalnej ale wiem, że kobiety, które rodziły naturalnie też miały szpitalne, taki był wymóg. Miałam swoją przygotowaną, taką aby potem wyrzucić. Jednak położna nie pozwoliła.
Odpowiedz
Ja rodziłam w swojej koszulce.Długość taka za pupę-takze w sam raz.
Nie ubrudziła się w ogóle!(sama byłam zdziwiona),gdyz rodziłam siłami natury.
Ale kiedy miała się poprudzić-skoro w czasie porodu koszulkę podciagaja lekko do góry-a póżniej dziecko kładą na brzuchu(lub piersi)mamy-a nie na koszuli ?8)
Póżniej dokładnie mnie wytarli-jak zabrali małą na ważenie-a ja byłam czysta. :)
Podobne tematy