• Gość odsłony: 2560

    Antykoncepcja

    Kwestia naszego systemu edukacji. Nie wiem jak teraz ale jak chodzilam do szkoly to nie przypominam sobie zadnej lekcji, ktora traktowalaby nt antykoncepcji.
    A widocznie stosunek przerywany jest zalecany przez Dziewczyne, Bravo girl i co tam jeszcze na rynku prasy istnieje

    Odpowiedzi (10)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-06, 22:46:54
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Rosalinda 2010-03-06 o godz. 22:46
0

i jeszcze jeden kwiatek ze stronki dla katolików...
az mi szczęka opadła !!!

Rozmawiałem z lekarką z Akademii Medycznej – ginekologiem dziecięcym, która na podstawie własnej praktyki również potwierdziła, że wieloletnie stosowanie antykoncepcji odbija się negatywnie na rozwoju następnych pokoleń. Przedstawiła też udokumentowane badania, z których wynika, że wprawdzie normalnie proces dojrzewania biologicznego rozpoczyna się u dziewczynek wcześniej niż u chłopców, jednakże w wypadku stosowania przez matkę antykoncepcji pojawia się patologia polegająca na tym, że początek dojrzewania przesuwa się do wieku nawet trzech lat. Często także córki kobiet stosujących hormonalne środki antykoncepcyjne kończą dojrzewanie i rozpoczynają miesiączkowanie już w wieku 6, 7, czy 8 lat.

:o :o :o :o :o :o :o :o

Odpowiedz
Rosalinda 2010-03-06 o godz. 22:42
0

haha wystarczy wejść na jakąkolwiek stronke katolicką, żeby natrafic na rózne kwiatki

ale kilka takich najlepszych pozwolę sobie zacytować:

• antykoncepcja zniekształca osobowość człowieka (zwalnia z wysiłku rozum i wolę, jest zatem nie wychowawcza i sprzyja degradacji człowieka);

• niszczy zdrowie człowieka (płodność jest wyrazem zdrowia, nie choroby, tak więc każdy atak na płodność jest atakiem na zdrowie; mówienie o całkowicie nieszkodliwej dla zdrowia antykoncepcji jest z logicznego punktu widzenia wewnętrznie sprzecznym bełkotem).

• degraduje pozycję dziecka w rodzinie (przestaje być ono upragnionym darem, a staje się zagrożeniem dla „miłości” jego rodziców. Tu można by rozwinąć wątek negatywnych skutków postawy antykoncepcyjnej rodziców na wychowanie ich dzieci);

• przyczynia się do rozpadu małżeństw (w USA 50% małżeństw stosujących antykoncepcję rozwodzi się, a w grupie nie stosujących antykoncepcji – 1,7%. Antykoncepcja jest wyraźnie zauważalnym skutkiem rozpadu więzi również w poradnictwie małżeńskim w Polsce);

a potem sie dziwimy, że wiedza na temat jest jaka jest

Odpowiedz
Adamowa 2009-12-13 o godz. 19:36
0

Artykuł porażający, zaiste. Zwłaszcza sprawa "przyzwoitości" mnie załamała (jest tu gdzieś nawet ankieta, ilu miałysmy facetów w łóżku - ciekawe gdzie zaczyna się "nieprzyzwoitość"? już przy drugim partnerze? dziesiątym? dwudziestym??), nieumiejętności rozmawiania ze sobą partnerów o seksie, no i te stosunki przerywane i lateks, a jakże!
Osobiście mam zupełnie inne odczucia co do świadamości kobiet nt. antykoncepcji. Już w ogólniaku wszystkie dziewczyny, które tylko współżyły (czyli prawie wszystkie) brały tabletki, na studiach i w innych kręgach znajomych poza dwoma kobitkami, które świadomie decydowały się z jakichś tam względów na prezerwatywy, z tego co mi wiadomo wszystkie łykają tabletki,a nawet moja mama zanim mnie już w brzuszku miała ;) ponoć przez dłuższy czas brała pigułki, a było to dobre dwadzieścia parę lat temu...

Odpowiedz
Gość 2009-12-10 o godz. 16:47
0

Maryjka napisał(a):A to pomaga, bo może zaczęłabym stosować Rolling Eyes
oczywiscie, na rowni ze skakaniem z szafy i wieszakami kobieta ma przynajmniej tylek wystertylizowany ;)

Odpowiedz
Gość 2009-12-10 o godz. 15:37
0

gonick napisał(a):Znam też przypadek panny, która zawsze po stosunku (przerywanym, a jakże!) moczy tyłek w gorącej wodzie
:o :o :o

Ło matko ładny kfiatek lol
A to pomaga, bo może zaczęłabym stosować

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-12-10 o godz. 13:49
0

Ja już sama nie wiem, co na to wpływa..

Osobiście uświadamiałam koleżankę, która po kilku latach współżycia ze swoim chłopakiem nie wiedziała, zwyczajnie nie miała pojęcia o istnieniu pigułek anty. I wielce zdziwiona, ze tak po prostu bez lateksu można

Znam też przypadek panny, która zawsze po stosunku (przerywanym, a jakże!) moczy tyłek w gorącej wodzie - tak na wszelki wypadek. Nie pomagają tłumaczenia, ulotki podsuwane pod nos - ona na wszelki wypadek ten zabobon kultywuje

O przyjaciółce, która w wieku 22 lat odkryła że penis nie ma kości już gdzieś pisałam....

Odpowiedz
Gość 2009-12-09 o godz. 10:42
0

tez uwazam, ze glowna role odgrywa srodowisko. i chocby nie wiem jak do przodu matka by sie bylo to, to co powiedza kolezanki w szkole czy z ulicy odgrywa ogromna role. moja cora ogladala ostatnio film o dojrzewaniu - wrazenia miala przede wszystkim takie, ze bylo strasznie smiesznie (nie powiem, musialam sie mocno starac, zeby sie rechotac przy jej komentarzach :D ). dopiero nasza rozmowa na temat filmu spowodowala, ze Niuska powazniej do tematu podeszla.

Odpowiedz
Gość 2009-12-09 o godz. 08:22
0

Pamiętam jak będąc 14 letnią pannica poszłam do ginekologa (kobiety) zbadać się tak poprostu - nawet wówczas z mamą. Czasy to były przemian ustrojowych...
Pani ginekolog była tak potwornie zdziwiona że nie bardzo wiedziała co robić...
Dziś też niewiele widze takich młodych panien w gabinetach. Stąd nauka przechodzi do podziemia czyli kolorowych czasopism dla barbiowych nastolatek.

A co do stosunku przerywanego - myślę, że jego "popularność" wynika ze stosowania go przez pary małżeńskie które - gdyby pojawiło się dziecko to nie bedzie problemu a nie chcą się faszerować.

A propos - dziś idę do ginekologa - ciekawe co też lekarz mi zaproponuje (i która firma go sponsoruje )

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-12-08 o godz. 21:39
0

Kwestia naszego systemu edukacji
Nie sądzę aby to była kwestia systemu edukacji... Moim zdaniem na wybór środka antykoncepcyjnego wpływa przede wszystkim środowisko z którego się wywodzimy. Dużo można mówic w szkole na temat skuteczności takiego czy innego rodzaju antykoncepcji, ale jeśli dziecko/młoda osoba wywodzi sie z rodziny, która z klapkami na oczach słucha tego, że antykoncepcja to grzech, to wiadomo że nie użyje pigułki ani plasterka, a w obawie o swoje dobre imię nie będzie z nikim na ten temat rozmawiać. Tak samo, jeśli do ginekologa ma 30 km, a kazda wizyta jest komentowana przez sąsiadów ze wsi, to nie będzie używać pigułki, bo w obawie o reputację nie będzie chodzić do ginekologa (to są autentyczne przykłady z mojej pracy zawodowej). A w szkole można sobie co najwyżej pogadać... Myślę że dużo łatwiej jest w miastach, patrząc m. in. po swojej osobie: mimo, że też należę do tych co w szkole nie uczono ich o antykoncepcji, to uświadomiona byłam bardzo szybko. Trochę przez rodziców, trochę przez koleżanki, a kiedy potrzebowałam - przez odpowiednią literaturę. Ale teraz tak sobie myślę - gdybym w "tamtych" czasach mieszkała i przebywała w środowisku, w którym mieszkam obecnie, kto wie w jaki sposób i czy w ogóle bym się zabezpieczała ;)
(Ciekawostka: na 20 pracujących ze mną kobiet byłam pierwszą i jedyną która dotąd używała plastra, żadna również nie przyznała się do tabletek - jak myslicie jakiego środka anty... używają?)

Odpowiedz
Rosalinda 2009-12-08 o godz. 20:10
0

a ja sobie przypominam takie lekcje...
katechetka, filmy puszczane przez nią... ksiądz + jakis psycholog...
śwadectwa par które maja 5-6 dzieci i polecają NPR..
no i nauka kalendarzyka...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie