• Gość odsłony: 1547

    OT: "mamy posiadające..." o monitorowaniu

    No ja bardzo przepraszam, ale to, że te mamy nie zostały wpuszczone na teren przedszkola i nie pozwolono im patrzeć na obce dzieci, to chyba normalne :o :o :o :o
    Przecież nie wiadomo co to jest za osoba. Może w ogóle nie jest niczyją matką...
    A jakby tak odwrócić sytuację - chciałabyś, żeby każdy miał wstęp do sali, gdzie bawi się Twoje dziecko?

    Odpowiedzi (27)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-16, 08:37:53
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Danetka 2009-11-16 o godz. 08:37
0

moja mama jest kierowniczką żłobka, oczywiście był w którymś momencie pomysł monitoringu, ale szybko padł, rodzice najpierw bardzo euforycznie na to zareagowali ale po przemyśleniach prawie nikt się nie zgodził, miał to byc na zasadzie,że w każdej chwili, każdy rodzić będzie mógł przez internet (oczywiście w miejcsu zahasłowanym) "wejśc" do żłobka i podglądać. Po pierwsze rodzice stwierdzili,że nic innego nie robiliby w pracy tylko siedzieli przed monitorem i oglądli a po drugie,że jest to niebezpieczne ponieważ pełno pedofili i innych wariatów po sieci grasuje i zahasłowane czy nie prędziej czy później dostaliby się na stronę, na a skutki tego można przewidzieć.

Odpowiedz
Kerala 2009-11-11 o godz. 15:11
0

Skrzacik napisał(a):Niestety dziecko w naszym kraju jest jak najbardziej trendy, zwłaszcza u tych ludzi, którzy go mieć nie powinni.

Zgrabne zdanie.

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-11-11 o godz. 14:44
0

Niestety dziecko w naszym kraju jest jak najbardziej trendy, zwłaszcza u tych ludzi, którzy go mieć nie powinni.
I nie zgadzam się z też, że rodzice nie popisują się przed znajomymi, że ich dziecko chodzi do przedszkola z monitoringiem, nauką salsy i savoir-vivre'u. To jest właśnie super szpan!

Odpowiedz
Kerala 2009-11-11 o godz. 12:20
0

Poważnie?
A fakt, teraz doczytałam. Temat monitorowania podniosła Natalia25.
Przepraszam, ale ja dziś kiepsko kontaktuję i stąd ten błąd.

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-11-11 o godz. 12:10
0

Kerala napisał(a):
Wprawdzie uważam, że rzucenie przez Magdage tematu monitoringu jest podpuchą, bo jakoś nie sądzę, aby myslała powaznie o wprowadzeniu monitoringu do własnego przedszkola
Temat monitoringu wyszedł tak off topic, Magdage nic o tym nie pisała ;)
no chyba że coś mi umknęło 8)

Odpowiedz
Reklama
Kerala 2009-11-11 o godz. 12:04
0

Absolutnie nie jest trendy, ale właśnie mi się przypomniało, że w jakimś stołecznym przedszkolu jest (bądź był) monitoring. Czy to nie o Zieloną Ciuchcię chodziło? Może ktoś inny orientuje się dokładniej.
W każdym razie wprowadzenie monitoringu wywołało wiele skrajnych reakcji (rodzice naturalnie zachwyceni i wyciągający kuriozalne argumenty "pro", media i rodzice dzieci nieuczęszczających do tego przedszkola wieszali psy na tym pomyśle- czyli norma). Po paru miesiącach funkcjonowania monitoringu okazało się, że pierwotna euforia opadła i że nikt z tego nie korzysta.
Wprawdzie uważam, że rzucenie przez Magdage tematu monitoringu jest podpuchą, bo jakoś nie sądzę, aby myslała powaznie o wprowadzeniu monitoringu do własnego przedszkola, tym niemniej dobrze wiedzieć, że i od strony praktycznej nie ma to sensu.
Pomijając oczywiście stronę ideolo, o którą się Pytasz.

Ale w sumie myślę, że tak, argument bycia trendy ma tu sens + jest to wabik dla rodziców początkujących przedszkolaków, bo to oni mają zazwyczaj najwięcej obaw i odznaczają się gorliwością neofitów.
Na szczęście to przechodzi 8)

Kerala

Odpowiedz
Kerala 2009-11-11 o godz. 11:42
0

Czy nie sądzisz, Melbo, że dziecko XXI wieku, wieku Big Brothera i innych zdobyczy kultury wysokiej, może się nawet poczuć niedowartościowane faktem, że nikt go nie podgląda 8) ?

kerala

Odpowiedz
Kerala 2009-11-11 o godz. 10:15
0

No ale Natalia, w takim razie pomieszałaś pojęcia i sytuacje w poprzednim poście. Napisałaś "znajomi skarżą się, że dzieci IM SIĘ zepsuły". Zaczęłam się wobec tego zastanawiać nad stroną czynną i bierną: kto im te dzieci popsuł i po jaką cholerę. Chyba, że dzieci same SIĘ zepsuły.

Jeżeli więc zgadzasz się ze mną, że to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie, to chyba tu nie ma miejsca na zwrot "zepsucie dziecka w przedszkolu", czyż nie?
Poza tym droga od przedszkola do zapodawania sobie ścieżki amfy jest dość odległa, jak mi się wydaje.

A, jeszcze jedno, taka uwaga praktyczna:
Nie sądzę, aby przedszkolanka słysząca tekst o "dupie" załamała ręce, olała sprawę, a potem przekazała rodzicom, że sobie nie radzi. Przedszkolanki robią mniej więcej to, co ja, tyle że ich reakcja nie jest tak ważna dla dziecka jak reakcja rodzica. W związku z tym na bank "dupa" zostanie wypowiedziana po raz drugi przed obliczem rodzica niezależnie od wcześniejszej reakcji przedszkolanki.
Sęk w tym, że to Ty Jesteś tutaj głownym celem eksperymentu o nazwie "a teraz zbadamy granice", a nie pedagog. Pedagoga na ogół traktuje się mniej poważnie, bo to nie on jest dystrybutorem kar i nagród. Dystrybutorem jest rodzic, to on wdraża zasady, egzekwuje te zasady oraz posiada karzącą rękę sprawiedliwości, która może wyłączyć telewizor, komputer czy cofnąć jakiś przywilej, bez którego żyć się nie da ;) . I dlatego rodzica trzeba ćwiczyć oraz sprawdzać jego silną wolę, konsekwencję i autorytet. I tak mniej więcej do us..nej śmierci, a przynajmniej do pełnoletniości.
Jesli rodzic nawali to przedszkole sobie na pewno z dzieckiem nie poradzi, ale jeśli przedszkole nawali to rodzic z mniejszym lub większym trudem będzie w stanie to z dzieckiem przepracować. Ot, taka różnica ;)

Kerala

Odpowiedz
magdage 2009-11-11 o godz. 05:14
0

HEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ
wynocha mi stąd z tymi dysputami-Kerala!!!! i Ty brutusie?!?!?!?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 23:07
0

Dalej OT

Kerala napisał(a):
Mogłam też uznać (i tak zrobiłam), że dom jest naturalnym środowiskiem, w którym się testuje nowe zdobycze leksykalne ;) i pilnie obserwuje reakcje. Od tego własnie jestem- moje dziecko ma sobie chodzić w świat, a potem wracać i konfrontować swoje obserwacje z zasadami panującymi w domu. I wyciągać z tego wnioski, w czym oczywiście mu pomagam. Ja mu daję bazę+ wsparcie i to doskonale wystarcza.

Muszę to sobie gdzieś zapisać, za dwa lata będzie jak znalazł :D

Odpowiedz
Reklama
Kerala 2009-11-10 o godz. 22:47
0

Z mojej strony dalej OT:
W temacie sporu nic nie dodam, bo myslę tak samo, jak Mika, więc nie będę powielać. Zastanowiły mnie natomiast te zdania:
Natalia25 napisał(a):Wiele moich znajomych skarżyło się, że po wysłaniu dzieci do przedszkola dzieci im się " zepsuły". Pewnie chodzi tu również o wpływ innych dzieci, ale po to właśnie jest przedszkolanka, pedagog, żeby z takim sytuacjami sobie radzić i reagować. A przynajmnie ja mam takie wymagania
Mianowicie nie rozumiem, co znaczy "zepsute dziecko"? Domyślam się, że Natalii chodzi o sytuację, kiedy uroczy trzylatek zmienia się w rozwydrzonego smarkacza, który oświadcza "mamo, a wiesz, że masz cycki?" (autentyk z mojego osobistego podwórka ). Mimo tej zaawansowanej interpretacji ;) nadal nie rozumiem tego sformułowania.
Otóż dzieci w przedszkolu się nie psują i niestety też się nie naprawiają. Oczekiwanie od przedszkola WYCHOWYWANIA jest oczekiwaniem IMHO skierowanym pod niewłaściwy adres. Przedszkole jest od opieki, raportowania, pracy nad pewnymi problemami czy rozwijania rozmaitych umiejętności ( i tu pole do popisu dla pedagoga i psychologa), ale nie od wychowywania.
Teraz będzie przykład z życia.
Pewnego dnia mój syn oznajmił mi, że "zaraz da mi w dupę".
Odpowiedziałam, że nie rozumiem tego sformułowania i czy może sprecyzować, co ma na myśli? Odparł "no przecież wiesz". Odpowiedziałam, że chcę, aby wyjaśnił mi to własnymi słowami, albowiem okreslenia "dupa" nie toleruję i nie toleruję również posługiwania się wulgarnymi zwrotami. Mój syn momentalnie zmierzchł i zmienił temat. To był koniec i początek "dupy" w moim domu.
I tyle.
Teraz będzie rozszerzenie;)
Otóż mogłam uznać, że dziecko mi się zepsuło i dopadły je wraże macki knajactwa i prostactwa, w czym duży udział miały przedszkolanki (nie poradziły sobie z sytuacją, bo jednak przywlókł tę "dupę" do domu). Mogłam też uznać (i tak zrobiłam), że dom jest naturalnym środowiskiem, w którym się testuje nowe zdobycze leksykalne ;) i pilnie obserwuje reakcje. Od tego własnie jestem- moje dziecko ma sobie chodzić w świat, a potem wracać i konfrontować swoje obserwacje z zasadami panującymi w domu. I wyciągać z tego wnioski, w czym oczywiście mu pomagam. Ja mu daję bazę+ wsparcie i to doskonale wystarcza.

Tak więc jeśli dziecko się "psuje" to oznacza to tylko tyle, że to rodzice dali ciała, bo nie potrafią sobie poradzić z wychowawczymi wyzwaniami i próbują przerzucić odpowiedzialnośc na pedagogów. Przedszkole powinno współpracować, ale żadnego dziecka nie zepsuje, bo roślinę można zepsuć tylko naruszając jej korzenie, a nie liście. A korzenie są w domu.
Dziecko w przedszkolu się socjalizuje i super. Przy okazji nasiąka rozmaitymi nowymi wzorcami, czasem pozytywnymi, czasem nie. Oczekiwanie od przedszkola, że zagwarantuje nam wyłącznie pozytywne wzorce jest oczekiwaniem nierealnym. NIe zlustrujemy rodziny każdego przedszkolaka, z którym nasze dziecko będzie mieć styczność i tak samo nie zlustrujemy każdej nowej sytuacji, w której nasze dziecko się znajdzie. Możemy za to nauczyć dziecko metod radzenia sobie z powyższymi.
Chyba, że preferujemy metodę "szklany klosz".

Kerala

Odpowiedz
magdage 2009-11-10 o godz. 19:35
0

chciałam tylko bardzo uprzejmie zauwazyc ze cel tego watku był inny niz ten ku któremu zmierza!!!!
na temat monitoringu mam jak najbardziej swoje zdanie ale nie mam aż tyle czasu by to opisac- Adminki mozna podzielic ten watek?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 19:03
0

Wiesz Natalia25, ja myślę, że wszystkie mamy i niemamy mają podobną wizję tego jakie korzyści ma przynosić przedszkole dla dziecka i czego absolutnie dostarczać nie powinno.
Tylko trochę trudno jest pracować z dziećmi jeśli każda mama ma jakieś uwagi, każda by chciała, żeby to jej dziecko było w centrum uwagi. Jedna jest oburzona tym, że dla grupy trzylatków nie ma nocników i zapasu pieluch, inna tym, że nauczycielki wymagają od czterolatka samodzielnego ubierania, jeszcze inna tym, że dzieci muszą sprzątać po sobie zabawki, następna, że sześciolatek został nakłoniony do wspólnej nauki liczenia, mimo, że mówił, że nie miał na to ochoty (wszystkie sytuacje autentyczne i bardzo często się powtarzają).

Z drugiej strony rodzice najczęściej oczekują, że oddadzą trzylatka w pieluchach, który je tylko deserki danio, "bo niczego innego nie lubi", a odbiorą siedmiolatka, który będzie czytał, pisał, malował, tańczył, mówił po angielsku i w ogóle był super ułożonym młodym człowiekiem, a na dodatek smakoszem potraw ;)

Tak się nie da. Myślę, że trzeba wykazać minimum zaufania, pozwolić działać fachowcom. W większości przedszkoli istnieje bardzo wnikliwa i skrupulatna kontrola wewnętrzna. Poza tym, jak napisała Mika, dzieci mówią i jeśli czułby się zniedbane czy skrzywdzone, na pewno by o tym poinformowały. A nawet jeśli nie, to zorientowałabyś się, że coś jest nie w porządku, po jego zachowaniu.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 18:25
0

natalia25 napisał(a):Mika_, ale mi wcale nie chodzi o te najgorsze rzeczy. NIe mam też czasu, żeby cały dzień oglądać co robi moje dziecko, chciałabym może zerknąć, zobaczyć co robi,czy się nudzi czy dobrze bawi, czy pani siedzi i czyta gazete czy zajmuje się dziećmi.Co do Twoich obaw, sama pewnie bym takie miała i tak jak pisałm wcześniej nie zastanawiałam się głębiej nad tym problemem.
Ja też w pracy nie latam po forum, obecnie nie pracuję, a w pracy nie mam ani czasu, ani nie uważam tego za stosowne.
Skrzacik nie stwierdziłam, że nie jesteś obiektywna, tylko stwierdziłam, że większość moich znajomych związanych z wychowywaniem/nauczaniem dzieci jest temu przeciwne. Nie wiem, może mają racje. Z tego co się zorientowałam Mika_ też pracuje z dziećmi i ma negatywne zdanie na ten temat. Może macie bardziej wyrobioną opinię z tego względu, że pracujecie w takich ośrodkach, ale z drugiej strony, nie jest się dobrym sędzią w swojej sprawie.. Jednak brak mojego doświadczenia w tych kwestiach nie uważam za powód do odebrania mi prawa głosu. Tak jak pisałam przedszkola są dla nas,a nie my dla nich, więc nie rozumiem argumentu odwróconej sytuacji. Jasne, że w wielu rodzinach dzieje się źle, ale ja tam dziecka nie wysyłam. I nie mówię, że mnie to wcale nie interesuje, ale to co się dzieje w tych domach nie ma na mnie ani na moje dziecko bezpośredniego wpływu. To co się dzieje w przedszkolu ma. Wiele moich znajomych skarżyło się, że po wysłaniu dzieci do przedszkola dzieci im się " zepsuły". Pewnie chodzi tu również o wpływ innych dzieci, ale po to właśnie jest przedszkolanka, pedagog, żeby z takim sytuacjami sobie radzić i reagować. A przynajmnie ja mam takie wymagania.Chcę znaleźć przedszkole, gdzie moja Ania będzie traktowana jak mały człowiek, a nie kolejny dzieciak do przechowania na te pare godzin. Nie wiem jak mam znaleźć takie miejsce, bo pewnie idealne nie istnieje. Ania nie przyjdzie i nie powie mi co jest nie tak, bo nie będzie jeszcze długo tego potrafiła, dlatego zastanawiałam się nad tym czy takie "podglądanie" nie jest sposobem na to, żeby się dowiedzieć.
A, Magdage, jeżeli takie stworzysz to będziesz wielka!
Ale widzisz jednak podejrzewasz, że pani siedzi i czyta gazetę ! Ale dlaczego ja mam ją o to podejrzewać ?
Może po prostu zapytaj przedszkolankę jak bawi się Twoje dziecko ? Może zapytaj córkę jak się bawiła przecież dzieci chodzące do przedszkola mówią, nie ?
Jak wybrac miejsce : pytać osoby zainteresowane, okolicznych sąsiadów przedszkola, rozpuscic wici wśród znajomych, iść na drzwi otwarte, rozmawiać z rodzicami itp.
Nie, nie pracuję (już ) z dziećmi.
Ale też żaden z przytoczonych argumentów nie przekonuje mnie do monitoringu. Z tego po prostu może być więcej korzysci niż pożytku !

Sytuacja 1 ) patrzysz o godz. 10.22 Twoje dziecko płacze
( jesteś zaniepokojona)
Sytuacja 2 ) patrzysz o 13.22 Twoje dziecko znów płacze, obok grupka dzieci, pani nie ma
( myślisz, o cholera, baba polazła, dzieci uwięzły się na moje dziekco)

Sytuacja realna : dziecko tęskni, już o 10.22 płacze za Tobą, pani zajmuje sie nim cały zcas, zabawia, wciąga w zabawę, następny kryzys przychodzi o 13.22 - pani wychodzi by do Ciebie zadzwonić,w tym czasie z pokoju idzie pani by zastąpić tę właściwą - Ty widzisz tylko, że jej nie ma a dzieci otaczaja Twoje dziecko - podejrzewasz - pani źle się zajmuje, dzieci napastowuja dziecko - przedszkole jest do bani !

Możliwe, że dzwonisz Ty po sytuacji numer 1 - ile telefonów od zaniepokojonych mam jest w stanie dziennie odebrać pani sekretarka ;) !

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 17:37
0

Mika ubawił mnie ten tekst. lol
Po drugie skąd mam wiedzieć czy tata tej małej spod 7 nie ma różnych ciągot i nie ogląda sobie mojego dziecka i nie robi różnych innych ciekawych rzeczy w trakcie ! ( skoro podejrzewam przedszkolanki to mogę i ojca podejrzewać) ba, nawet nie wiem czy on tego nie nagrywa i nie puszcza w eter!
Oczywiście szacuneczek i pełna zgoda z tym, co napisałaś, ale jak powszechnie wiadomo, ja nie jestem obiektywna. 8)

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 17:31
0

Sory ale ja się nie dziwię, że w takim przedszkolu pracować chce mało kto. Po pierwsze o co podejrzewamy panią z przedszkola bo chyba monitoring nie jest po to by widzieć jak moje dziecko gryzie w ucho malucha obok. Ile ja mam na sumieniu, że podejrzewam o agresję, bicie, molestownie osobę obcą mi !
Dla kogo ta transmisja jest ? Chyba dla mam, które znudziły się Zbuntowanym Aniołem. Kto ma czas oglądać transmisje z przedszkola ? Ja jestem w pracy – przecież szefowi nie powiem „ proszę się przesunąć w lewo bo nie widzę czy moje dziecko bawi się koparką czy bobem budowniczym „. A może zatrudnić dziadka by obserwował wprost z kanapy sytuację w przedszkolu !
Po drugie skąd mam wiedzieć czy tata tej małej spod 7 nie ma różnych ciągot i nie ogląda sobie mojego dziecka i nie robi różnych innych ciekawych rzeczy w trakcie ! ( skoro podejrzewam przedszkolanki to mogę i ojca podejrzewać) ba, nawet nie wiem czy on tego nie nagrywa i nie puszcza w eter !
Po trzecie ktoś ogląda kilka zdań wyrwanych z kontekstu i afera gotowa. O pomyłkę nietrudno ! Ja znam przypadek niesłusznego podejrzewania ojca o molestowanie ! Rodzina przeżyła tragedię !
W moim zawodzie obowiązuje tajemnica zawodowa i nie wyobrażam sobie, że korzystam z różnych technik a komentuje to ktoś kto o tym nie ma zielonego pojęcia. Dlatego poddaję się superwizji, szkolę i przechodzę ocenę pracownika, zapraszam rodziny, jestem otwarta na kontakt żeby być „czystą” a nie żeby mi ktoś kto nie ma pojęcia krytykował moje poczynania. Ja też nie wypowiadam się na temat turbin w przemyśle energetycznym, wyższości bakterii a nad bakterią b w serowarstwie czy o tym jak tworzą się kwarki.

Natalia żadne mi kontrole poczty niepotrzebne a z resztą w pracy pracuję a nie latam po forum. Poza tym miejmy odrobinę szacunku dla siebie i świata. To, że nie zgadzam się na monitorowanie mojej pracy nie świadczy, że mam cos do ukrycia. Jestem odpowiedzialnym pracownikiem, który zasługuje na szacunek a nie na bycie podejrzaną, podglądaną i podsłuchiwaną.

Myślę ;) , że przedszkola powinny postępować w ten sam sposób i nagrywać co rodzice robią z dziećmi ? Ciekawe ile rodziców mialoby ograniczone prawa rodzicielskie ?
:|

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 16:48
0

A Ty myślisz, że dlatego komuś to nie pasuje, bo ma coś do ukrycia? Jakieś niecne sprawki? 8)
Mnie mimo, że zawodowo zwisa czy ktoś na mnie patrzy czy nie, by przeszkadzało, że ktoś mnie poglądał przez weneckie lustro, czy kamerę. Taki mały dyskomfort psychiczny. Już bym wolała, żeby ktoś po prostu siedział w moim gabinecie. Mogłabym na bierząco odpowiadać na liczne pytania i wątpliwości. lol

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 08:47
0

A mnie zastanawia wypowiedz Natalia25, co bys powiedziala jakby 40 letni mezczyzna - ojciec przyszedl ogladac przedszkole, w ktorym jest twoje dziecko?
Mowie od razu jest to powiazane z twoim watkiem o takim mezczyznie w kinie.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 08:25
0

ewa78 napisał(a):Nie widzę nic złego wo obejrzeniu miejsca w jakim ma przebywać moje dziecko. Sama przed zapisaniem córki do żłobka miałam możliwość obejrzenia wszystkiego, każdego pomieszczenia na terenie żłobka. I żeby było jasne, nie jest to oglądanie dzieci, tylko MIEJSCA w jakim być może znajdzie się moje dziecko.
A co jeśli sytuacja zmusza rodziców do wysłania dziecka właściwie z nia na dzień ?? Nie mogą zobaczyć przedszkola czy żłobka. Sory ale obejrzenie elewacji zewnętrznych nie świadczy o tym, że przedszkole jest super.
A ja sie pod tym podpisyje.

Wiem że Kaludia pójdzie do przedszkola i że pierw pójde je obejrzec.

Odpowiedz
ewa78 2009-11-10 o godz. 08:15
0

Nie widzę nic złego wo obejrzeniu miejsca w jakim ma przebywać moje dziecko. Sama przed zapisaniem córki do żłobka miałam możliwość obejrzenia wszystkiego, każdego pomieszczenia na terenie żłobka. I żeby było jasne, nie jest to oglądanie dzieci, tylko MIEJSCA w jakim być może znajdzie się moje dziecko.
A co jeśli sytuacja zmusza rodziców do wysłania dziecka właściwie z nia na dzień ?? Nie mogą zobaczyć przedszkola czy żłobka. Sory ale obejrzenie elewacji zewnętrznych nie świadczy o tym, że przedszkole jest super.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 07:27
0

W przedszkolach dni otwarte są przed zapisami. W tym, gdzie pracuję jako logopeda, są od grudnia do początku marca. Zapisy są w połowie marca (jakoś tak).

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 07:14
0

Skrzacik napisał(a):Może ja mam świra na punkcie bezpieczeństwa. Ale na myśl, że obca osoba może wejść, kiedy będzie chciała i może obserwować dzieci, robi mi się jakoś dziwnie. Wiadomo, że nie każdy ma niecne zamiary, ale jak taką osobę odróżnic, nie lepiej dmuchać na zimne?
Są dni otwarte, gdzie można sobie wszystko zobaczyć, dotknąć, a nawet zjeść obiad ;) - czy to nie wystarczy?
bez przesady - nie każda i nie zawsze - możnaby było to jakoś "ucywilizować" - czyli np. odwiedziny w salach wtedy kiedy dzieci są na placu zabaw, albo sprintem przez salę z panią kierowniczką sama nie wiem, bo z czysto logicznego punktu widzenia: np. w żłobku dni otwarte są w kwietniu, zapisy od marca czyli jeśli poczekam na kwiecień to nie będize już miejsc, ale za to obejrzę sobie sale.. bez sensu - w przedszkolach też tak jest?? No i może ten monitoring mógłby pełnic rolę lustra weneckiego i w ten sposób rodzice - z gabinetu kierownictwa mogliby ocenić czy podobają im się sale, panie itd? tylko co z etyką?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 07:07
0

Może ja mam świra na punkcie bezpieczeństwa. Ale na myśl, że obca osoba może wejść, kiedy będzie chciała i może obserwować dzieci, robi mi się jakoś dziwnie. Wiadomo, że nie każdy ma niecne zamiary, ale jak taką osobę odróżnic, nie lepiej dmuchać na zimne?
Są dni otwarte, gdzie można sobie wszystko zobaczyć, dotknąć, a nawet zjeść obiad ;) - czy to nie wystarczy?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 07:01
0

Skrzacie, no co ty! :o to, o czym pisze Natalia jest zupełnie w porządku.
Idiotyczne to jest to, że rodzice nie mogą sobie obejrzeć miejsca w którym ich dziecko będzie spędzało 8 godzin dziennie :o Sama byłam na etapie wybierania żłobka i ten na który się zdecydowaliśmy przekonał mnie m.in. tym, że wszystko można sobie było dokładnie obejrzeć, pierwsze dni pobytu są TYLKO i wyłącznie w towarzystwie rodziców - nikt nie robi z niczego tajemnicy. Wiadomo też jak wyglądają "drzwi otwarte" .
Podpisałam zgodę na monitoring (chociaż to raczej na wyrost, bo nie wiadomo, czy ostatecznie do niego dojdzie). To nie jest pomysł idiotyczny, a biorąc pod uwagę niektóre zasłyszane od rodziców historie może i coś w tym jest?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 06:58
0

Nie no ja wszystko rozumiem, ale jeszcze raz ponowię pytanie - jakbyś rozwiązała problem "Twoje prawo do obejrzenia nauczycielek przy pracy" vs. "prawo matek dzieci, uczęszczających do tego przedszkola, do pewności, że nikt obcy nie wejdzie na teren podczas, gdy ich dzieci są tam na zajęciach".

Do tego są właśnie dni otwarte, przychodzisz z dzieckiem na parę godzin i zostajesz z nim i patrzysz jak się bawi, jak reagują na nie nauczycielki. Wtedy nie tylko możesz obserwować panie przy pracy, ale zadać im pytania, poropzmawiać, dowiedzieć się tego i owego - czytać między wierszami.

I ja jestem bardzo spokojna. ;)

I wydaje mi się, że nakładają się nam tu dwie zupełnie odrębne kwestie - prawo do obserwowania dziewci przez obcą, dla nich i nauczycieli, osobę, a prawo matki, której dziecko chodzi do przedszkola, do odwiedzić dziecka o każdej porze. To ostatnie jest oczywiste, rzecz jasna w granicach rozsądku.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 06:32
0

Cols czy Twoja interwencja dotyczyła mojej odpowiedzi na posta natalii25?

Bo ja ustosunkowałam się do tego zarzutu:
natalia25 napisał(a):W Zaczęłam się nad tym zastanawiać po tym jak moja koleżanka szukała dla dziecka przedszkola dla dziecka w Warszawie i do 90% nie została wpuszczona. Odpowiadano jej, że może przyjść w czasie dni otwartych. Nie pozwolili jej zajrzeć na sale, zobaczyć jak bawią się dzieci.
Jak rozumiem koleżanka dopiero szukała przedszkola dla dziecka, jej dziecka w owych przedszkolach nie było.

A poza tym monitoring uważam za idiotyczny pomysł, bez urazy

Odpowiedz
curiosidad 2009-11-10 o godz. 05:51
0

Wydaje mi się, że Magdzie chodzi o to, że chciałaby zobaczyć co robi jej dziecko. Uwazam to w 100% naturalne.
Slyszałam, ze niektóre przedszkola organizuja tzw: dni próbne, wtedy własnie dziecko oddaje sie na zajecia np. na 2h i w tym czasie obserwujemy jak sie zachowuje i jak zachowuja sie predszkolanki. Poza tym uwazam, ze jesli nasze dziecko juz jest w przedszkolu, mam prawo przychodzic wtedy kiedy chce. Przedszkole ma pomagac rodzicom, ale nie ograniczac ich kontakty z dziecmi.

monitoring uwazam za b.dobry pomysł.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie