-
Aoi odsłony: 5479
Aoi w krainie czarów - 7 stycznia (foto str. 1 i 6)
Z góry przepraszam za długą relację, ale nie potrafię krócej.
Nie chciałam zaczynać od słów: „Wszystko zaczęło się dnia...”, ale nie mam wyboru.
Wszystko zaczęło się w piątek 6 stycznia roku.
Postanowiłam wziąć dzień wolny, aby mieć chwilkę więcej czasu na te wszystkie „duperelki”, których nie sposób było nie dokonać. Na ten dzień zostało nam przewiezienie placków, alkoholu, napojów i owoców na miejsce naszej imprezki.
Zaczęliśmy od kupna owoców. Poszło sprawnie, lecz nie bez przeszkód. Ale było OK.
Postanowiłam chwilę wcześniej udać się do fryzjerki i kosmetyczki, gdzie umówiona byłam na godzinę 16:00. Byłam tam o 12:00. Nadmienię tylko, że umawiałam się z nimi z 1,5 miesiąca wcześniej. Myślałam, że padnę na miejscu, kiedy Panie z wyrzutem stwierdziły, że na 16:00 to nie mają mnie wpisanej, ani rónież dnia następnego na czesanie i malowanie.
Nosz roznosiło mnie. Ale wzięłam głęboki oddech, policzyłam do 10 i palcem pokazałam jej w jej kalendarzu w którym miejscu mnie wpisała... Ale aby było im mało (no cóż, nikt nie chce się do błędów przyznawać), to stwierdziły, że to było tak dawno, że ja powinnam się przyjść i przypomnieć. Wtedy krew mnie zalała... Ale chyba widząc moje emocje, postanowiły mnie jakoś upchać pomiędzy zapisane już klientki.
No dobra, nie mam wyjścia, niech i tak będzie. W piątek zrobiła mi kosmetyczka paznokcie. Nie było z tym dużo roboty, bo nie kleiłam tipsów, ani nie robiłam akrylów. Były tylko skórki, i piłowanie. Na tym bym poprzestała. No może jeszcze jakiś delikatny perłowy kremowy lakier bym położyła. Ale niestety, asertywności nie wypiłam z mlekiem matki. Chlapnęła mi kosmetyczka białym perłowym lakierek. No dobra, koniec... O nie nie, jakbyście moje drogie dziewczyny nie wiedziały, kosmetyczki (i nie tylko) wiedzą lepiej niż my same co nam potrzeba. Mimo moich oporów, zostały mi naklejone jakieś paskudne gwiazdeczki i kuleczki w kolorach róż, srebro i złoto. No bo przecież to mój wielki dzień.
Grrrr... No dobra, wyprzedzę fakty i powiem, że jak tylko dotarłam do domu, to zmyłam to paskudztwo, które po drodze i tak się poodklejało. No i część dalsza wizyty w salonie piękności. Siadam na fotelu fryzjerki, a ona mi wymyśla... Taki koczek, owaki koczek... Mówię jej: „poproszę zwykły, gładki, to znaczy wykonany nie z loczków, bez tapirowań, nad karkiem koczek”. Wydaje się, że cel osiągnięty. Fryzjerka postanawia, że do takiego koczka to trzeba włosy trochę skrócić. Myślę sobie, fryzjerka chyba się zna na tym co robi. Więc tniemy. O boże, zbladłam. Około 8 centymetrów moich włosków poleciało na ziemię. Ok., może będzie dobrze. Ale ona dalej coś tam plecie o koczkach tapirowanych, z loków, hiszpańskich. No to jak (przepraszam) krowie na rowie pokazuję, jak ma wyglądać. Na to ona, że teraz to włosy są za krótkie. Zbladłam po raz kolejny :Hangman: . No to proszę ją, aby chociaż spróbowała mi go upiąć (coś jak próbny)... „nie ma potrzeby (słyszę), jutro damy radę, zdążymy”. Teraz chyba byłam czerwona. Zapłaciłam i wyszłam. Postanowiłam, że już tam nie wrócę... No ale co robić?
Ok., z plackami i alkoholem nie zdążyliśmy... Teściowa spróbowała mi upiąć koczka i wyszło świetnie.
Wróciliśmy do domu, poprasowałam co zostało do poprasowania, spakowałam torbę (pamiętać następnym razem, zrobić porządną listę o ile chce się mieć ze sobą szczoteczke do zębów) i poszliśmy spać.
cdn...
Mąż zainstalował aktualizację naszej galerii i zdjęcia w wątku zniknęły.
Dużo czasu minęło od naszego magicznego dnia, ale jeżeli ktoś chce zdjęcia obejrzeć, zapraszam na aktualizację...
Aoi napisał(a):Już po formalnościach. Szczerze mówiąc nie wiem, z czego się śmiejemy...
Moja bratanica nie mogła doczekać się, kiedy wręczy nam prezent, więc wepchała się przed kolejkę. A co będzie czekała, przecież to jej ciocia...
W tej serii zdjęć nawet nie bardzo mamy zdjęcie razem. Może w innych zdjęciach będzie. A oto mój Skarb...
Tu upolowałam córeczkę trenera... Z lewej strony świadek - extra facet :)
To zdjęcie już się pojawiło w wątku http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=35600. Mój "już" mąż trzyma dziecko jak worek mąki lol .
To zdjęcie części ludzi współtrenujących. Sekcja karate... z prawej strony nasz drogi Sensei. Domo arigato gozaimasu
Mój mały, kochany szkrab. Bratanica chodziła pół dnia i pytała się mnie: "Aniu, kim ty jesteś". Kiedy brakowało mi odpowiedzi i powiedziałam, że nie wiem, dziecko z satysfakcją w głosie stwierdziło: "jesteś psecies gluską". Gruszką? Ale szybko przetłumaczyłam z dzieckowego na nasze gluska=wróżka lol
Tu my razem, jakoś tak z boku. Mam nadzieję, że chociaż jedno zdjęcie będziemy mieć razem i ładne...
Tu mój Skarb z siostrą...
To wszystko na dzisiaj. Więcej zdjęć obiecuję, jak tylko dostanę w moje łapki...
Aoi napisał(a):Nareszcie większa część zdjęć jest już w sieci. Aby nie przedłużać... Jutro kończy się nasz miesiąc miodowy .
A oto nasze zdjątka...
Od samego rana trzymał się nas dobry humor...
Przyszło wielu znajomych ale przede wszystkim była z nami rodzina. Obok skarba stoji świadek, a obok mnie moja mama. Zaś mój tata coś kombinuje ;) z tyłu...
Pas startowy...
Poszły konie po betonie...
Jest miło i wesoło... Siedzimy sobie słuchając sympatycznej Pani Urzędniczki.
Się obrączkujemy...
Podpisy złożone.
Lepsze ujęcie mojej sukienki.
Przy życzeniach było duuużo ciepła i "misiaczków".
A oto jedno z moich ulubionych zdjęć lol (moja bratanica humorzasta)
To naprawdę nie nasze dziecko :D , chociaż nie powiem, nie miałabym nic przeciwko :)
Zdjęcie grupowe. Część gości już nie było, z czego jest mi bardzo smutno. Nie mówiac o sytuacji, gdzie siostra stryjeczna mojego Skarba nie złożyła nam życzeń, a nawet do nas nie podeszła...
Nasze lustrzane odbicia, a wygląda jakbyśmy stali za drzwiami... ;)
Kolejne z ulubionych...
My z moją mamą...
I jeszcze jedno klimatyczne
cdn...
Aoi napisał(a):A oto zdjęcia imprezowe...
Toasty, toasty, toasty...
Mój mały robaczek - ten od "Gluski" ;) . Trochę zasmarkana, bo ją przeziębienie złapało.
Na stołach było zdecydowanie za dużo pysznego jedzonka... :lizak:
Świadkowie ze swoim maleństwem
Nie obyło sie bez całowania przy głośnym aplauzie gości...
Pastwimy się nad naszym tortem
Mały szkrab wcisnął do buzi pół porcji na raz pomagając sobie paluszkami (aby się więcej na raz zmieściło) lol
Za to nam dziękowała świadkowa. Powiedziała, że po raz pierwszy od wielu miesięcy wkońcu mąż ją pocałował... i to w jakim stylu! lol
Krzesłowe popisy świadka 8) Gdyby miał jeszcze charmonijkę, ojej...
To jeszcze nie wszystkie zdjęcia... Lecz nie obiecuję, że będą szybko...
wyglądacie na baaardzo szczęśliwych :)
Gratuluje i zycze WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!! :D :D :D :D
Aoi napisał(a):Matyldo, którą laskę ma fajną? ;)
na zdjęciu widać tylko jednną ;)
Hmmm... Krotoszyn? Muszę mojego męża wziąść na przesłuchanie ;)
Napewno w krotoszynie nie byliśmy.
Może jeszcze gdzieś byliście? My byliśmy na Wolinie, Niedaleko Lubelskiego Chełma (nie pamiętam gdzie to było dokładnie). Ewentualnie w ostatnich latach jeszcze Rynia koło Warszawy, a kiedyś Lublin, Rzeszów, Janowiec, Chodlik koło Opola Lubelskiego.
Aoi, naprawdę fajne zdjęcia, fantastycznie razem wyglądacie, nawet mojej mamie pokazałam zdjęcia i byla zachwycona.
Twój mąż ma fajną laskę ;)
Faktycznie warto bylo czekac :)
Fotki miodzio :lizak: Jeszcze raz gratuluje.
A oto zdjęcia imprezowe...
Toasty, toasty, toasty...
Mój mały robaczek - ten od "Gluski" ;) . Trochę zasmarkana, bo ją przeziębienie złapało.
Na stołach było zdecydowanie za dużo pysznego jedzonka... :lizak:
Świadkowie ze swoim maleństwem
Nie obyło sie bez całowania przy głośnym aplauzie gości...
Pastwimy się nad naszym tortem
Mały szkrab wcisnął do buzi pół porcji na raz pomagając sobie paluszkami (aby się więcej na raz zmieściło) lol
Za to nam dziękowała świadkowa. Powiedziała, że po raz pierwszy od wielu miesięcy wkońcu mąż ją pocałował... i to w jakim stylu! lol
Krzesłowe popisy świadka 8) Gdyby miał jeszcze charmonijkę, ojej...
To jeszcze nie wszystkie zdjęcia... Lecz nie obiecuję, że będą szybko...
Dopiero teraz widać wyraźnie jak oryginalny miałaś bukiet :)
Melonik i laseczka :lizak: Wyglądaliście stylowo i nietuzinkowo :)
Z ciekawości- czy na sukience miałaś jakieś motylki?
Nareszcie większa część zdjęć jest już w sieci. Aby nie przedłużać... Jutro kończy się nasz miesiąc miodowy .
A oto nasze zdjątka...
Od samego rana trzymał się nas dobry humor...
Przyszło wielu znajomych ale przede wszystkim była z nami rodzina. Obok skarba stoji świadek, a obok mnie moja mama. Zaś mój tata coś kombinuje ;) z tyłu...
Pas startowy...
Poszły konie po betonie...
Jest miło i wesoło... Siedzimy sobie słuchając sympatycznej Pani Urzędniczki.
Się obrączkujemy...
Podpisy złożone.
Lepsze ujęcie mojej sukienki.
Przy życzeniach było duuużo ciepła i "misiaczków".
A oto jedno z moich ulubionych zdjęć lol (moja bratanica humorzasta)
To naprawdę nie nasze dziecko :D , chociaż nie powiem, nie miałabym nic przeciwko :)
Zdjęcie grupowe. Część gości już nie było, z czego jest mi bardzo smutno. Nie mówiac o sytuacji, gdzie siostra stryjeczna mojego Skarba nie złożyła nam życzeń, a nawet do nas nie podeszła...
Nasze lustrzane odbicia, a wygląda jakbyśmy stali za drzwiami... ;)
Kolejne z ulubionych...
My z moją mamą...
I jeszcze jedno klimatyczne
cdn...
Ja też czekam z niecierpliwiością, zaglądam codziennie, a tu pusto, może tak jeszcze z jedno
Odpowiedz
Tak tak zdjęcie zapowiada smakowitą serię :lizak:
Pośpiech jak najbardziej wskazany :D
Aoi, oj narobiłaś smaku, narobiłaś... No, to teraz się śpiesz z resztą, bo wiesz, że głodnego się nie drażni.
Twój mężuś wyglądał czadowo! :supz: A ty pięknie, oczywiście! :D
Matylda, masz rację, ciężko będzie dzieciom wytłumaczyć nasze koleje życia. Ale jakoś damy radę.
Nikt mnie nie wygoni na ten szczypiący mróż . A poza tym czerwone i pociągające noski nie prezentują się na zdjęciach dobrze. Coś wymyślimy 8)
Zdjęcia, które dostaliśmy, są olbrzymiej wielkości, oraz są surowe (trzeba wyrównać poziomy, i takie tam inne). Trochę nam z tym schodzi.
Narazie jedno zdjęcie na smaczek (jedno z około 300) lol
Po jakie licho ja trzymam tą papierową torbę? To chyba z emocji...
Aoi, czekamy, czekamy, ma nadzieję, że już dziś choć kilka fotek się pojawi. Plener zimą to wspaniały pomysł, szczególnie, że w tym roku taka piękna zima :) Zresztą ślub zimą, plener wiosną, jak Ty to potem dzieciom wytłumaczysz
Odpowiedz
:prayer: Wybaczcie Skarby kochane, że Was tak długo trzymam.
Jestem happy, bo dziś mój Skarb dostał zdjątka.
Jeszcze ich nie widziałam. Wybiorę dla Was te najbardziej udane...
Może jeszcze dziś uda mi się wkleić choć część zdjęć!
Plener zimą... hmmm... Jakby kapkę śniegu napadało, albo podczas opadów... byłoby super... Ale niestety nie mamy takich możliwości czasowych, a raczej nasz znajomy fotograf. Teraz zastanawiamy się gdzie porobić zdjęcia. Napewno wiosną wybierzemy się gdzieć popstrykać zdjątka.
Dziewczyny moje drogie, również bardzo się niecierpliwię czekając na zdjęcia.
Mam nadzieję, że będą dużo lepsze od tych, co Wam już zaprezentowałam (wolę się do nich nie przyznawać ).
Ale naprawdę nie znam dnia ani godziny...
Zastanawiam się, czy nie zrobić pleneru zimą i wiosną. Tak mnie kusi ta zima... Ale na ten mróz to nie wyjdę za żadne skarby :|
Jak tylko pojawią się zdjęcia, koniecznie Wam prześlę :D
Ściskam mocno!
Aoi, naprawdę nie możemy się już doczekać, kiedy spodziewasz się reszty zdjęć? :D
Odpowiedz
Uroczystosc, Wy, relacje, kreacje... :lizak: !!!
gratuluje najserdeczniej!!!
wszystkiego naj! :heart: :heart:
Przylączam się do życzeń
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!!
aniasz, najpierw to miała być suknia na wrór villais model 2510
ale stwierdziłam, ża jak na zimę, to trochę zbyt odsłonięte ma ramiona. Postanowiłam więc zmodyfikować i górę sukni uszyć z...
tej sukienki.
Trochę krawcowa była niegramotna (niewprawiona w szyciu delikatnych sukienek), ale w końcu powstała moja sukienka. Można w sumie powiedzieć, że mój projekt...
Dodałam do niej jeszcze kamyczki, no i gotowe...
Jeżeli będziemy robić zdjęcia plenerowe, poproszę, aby ładnie sfotografował kolega suknię...
Aoi napisał(a):Acha, prawda że bajeranckie włoski ma mój małż lol . Uwielbiam jego czuprynkę (poza momentami, kiedy zbieram z dywanu kilometry kłaczków... )
Zrozum, że głupio mi tak cudzego męża chwalić, więc ograniczyłam sie do podziwiania Twojej osoby :P
Nadal z niecierpliwością czekam na zdjęcia :)
stoooo lat, stoooo lat :)
świetnie wygladaliście a ja życzę Wam baaardzo dużo miłości :)
Aoi,
a Twoja sukienka to był projekt własny czy nie?
Jest śliczna...
Wszystkiego najlepszego!
Serdecznie dziękujemy za życzenia i miłe słowa.
Fakycznie, teściowa się sprawiła. Bardzo dużo nam pomogła.
Szczególne podziękowania muszę złożyć naszym świadkom, którzy pomimo przeciwnościom losu (ich ząbkujące 9-cio miesięczne dziecko lol ), mogli poświęcić nam czas i być z nami tego dnia.
Jestem im szalenie wdzięczna za pomoc w trakcie imprezy. Mam nadzieję, że ten dzień wspominają równie dobrze jak my...
Moja mama, która przyjechała do Polski na tydzień przed imprezą, ma ogromnego kaca moralnego, że nie pomogła nam w organizacji. Nic jej nie przekonuje, że ja jestem szczęśliwa, że w ogóle mogła z nami być tego dnia. To było dla mnie i tak szczęście...
Jeszcze nie mamy kolejnych zdjęć... . Niecierpliwie czekamy...
Acha, prawda że bajeranckie włoski ma mój małż lol . Uwielbiam jego czuprynkę (poza momentami, kiedy zbieram z dywanu kilometry kłaczków... )
od nas też dużo duzo szczęścia, cudnie rozpoczęliście sezon 2006 :D
Odpowiedz
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)
Świetne fotki!
Serdeczne gratulacje dla Młodej Pary :) :) :) :)
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
GRATULACJE!!!
patt napisał(a):Teściową możesz spokojnie forumówkom pożyczać :)
... to ja sie piszę ;)
Ja również serdecznie gratuluję.
Relację czytałam z zapartym tchem :)
Wyglądałaś pięknie. Teściową możesz spokojnie forumówkom pożyczać :)
Życzę Wam samych cudownych, wspólnych chwil. :stokrotka:
Piekna, strasznie ciepla i wzruszajaca relacja Glusko :D
Perfekcyjengo opanowania trudnej sztuki kompromisow Wam zycze, a do tego duuuuuzo szczescia :stokrotka:.
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :stokrotka: Obyście zawsze byli tak szczęśliwi jak w dniu ślubu :) :stokrotka:
Odpowiedz
Serdeczne gratulacje dla Was :)
Wszystkiego najlepszego :D
Aoi
Szczęścia na NOWEJ DRODZE ŻYCIA.
Życzę Wam byście byli zawsze tak szczęśliwi i uśmiechnięci jak w dniu ślubu :)
Teściową masz wspaniałą - uratowała sytuację.
:stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka:
Gratulacje :D
A co do toczka to jak już gdzieś było napisane, dobry byłby wątek, jak samemu zrobić, bo sama o tym myślałam, teraz mi przeszło, ale chętnie poczytam :D
A co do muzyki, to my na pewno też będziemy mieć swoją - dlatego zresztą mamy DJa i już z nim sprawę obgadaliśmy :)
Co prawda całkiem swoją muzykę to będziemy mieć na imprezie dla znajomych po ślubie, ale na ślubie też damy czadu ;)
Moje Gratulacje! wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!!! Miłości, szczęścia i samych powodów do radości wam życzę!
POWODZENIA!
Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia oraz dużo , dużo miłości. :D
Odpowiedz
Aoi wszystkiego naj naj naj :D
Bardzo podobała mi się Twoja relacja i fotki. Ślicznie wygładałaś - tesciowa spisała się na medal :)
Toczek cudo :D
Naprawdę polecam puścić muzykę taką jaka Wam pasuje. Goście muszą się dostosować, a i Wam będzie przyjemniej.
Na edycji numer 2 naszych imprez (bo w okolicach sierpień-wrzesień ślub kościelny) też chcemy mieć taką muzykę. Na dodatek siostra mojego Skarba gra techno i okolice, więc po 24 godzinie zmieniamy rytmy lol .
Aoi, szczere i serdeczne gratulacje! Wszystkiego naj!!!
A wyglądałaś super - bardzo dostojnie i elegancko!
Aha, a co do muzyki, to u nas też chyba nie będzie standardowo (narzeczony to eks-metalowiec, eks w sensie wyglądu, bo swym gustom muzycznym z czasów młodości pozostał wierny )
Już po formalnościach. Szczerze mówiąc nie wiem, z czego się śmiejemy...
Moja bratanica nie mogła doczekać się, kiedy wręczy nam prezent, więc wepchała się przed kolejkę. A co będzie czekała, przecież to jej ciocia...
W tej serii zdjęć nawet nie bardzo mamy zdjęcie razem. Może w innych zdjęciach będzie. A oto mój Skarb...
Tu upolowałam córeczkę trenera... Z lewej strony świadek - extra facet :)
To zdjęcie już się pojawiło w wątku http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=35600. Mój "już" mąż trzyma dziecko jak worek mąki lol .
To zdjęcie części ludzi współtrenujących. Sekcja karate... z prawej strony nasz drogi Sensei. Domo arigato gozaimasu
Mój mały, kochany szkrab. Bratanica chodziła pół dnia i pytała się mnie: "Aniu, kim ty jesteś". Kiedy brakowało mi odpowiedzi i powiedziałam, że nie wiem, dziecko z satysfakcją w głosie stwierdziło: "jesteś psecies gluską". Gruszką? Ale szybko przetłumaczyłąm z dzieckowego na nasze gluska=wróżka lol
Tu my razem, jakoś tak z boku. Mam nadzieję, że chociaż jedno zdjęcie będziemy mieć razem i ładne...
Tu mój Skarb z siostrą...
To wszystko na dzisiaj. Więcej zdjęć obiecuję, jak tylko dostanę w moje łapki...
Ja rozumiem, że młoda mężatka, ale jak będziesz miała odrobinkę czasu, to może prześlij listę piosenek z wesela, szykam czegoś innego niż nieśmiertelne przeboje disco :)
To jeszcze raz gratuluję :)
Ja także GRATULUJĘ i życzę dużo szczęścia, miłości i dzieciaczków :)
Przyznam, że gdzy czytałam o wizycie u fryzjera, to serce mi stanęło, bo wiem, do czego oni są zdilni i zazdroszczę teściowej, która była w stanie Cię uratować.
Czekam na fotki :)
7 stycznia 2006 roku.
Ku zdziwieniu nie było problemu z porannym wstawaniem. Zero stresu, co mnie mile zaskoczyło. Wręcz dostaliśmy ataku śmiechu (miałam tylko nadzieję, aby ten stan się nie utrzymał). Znieśliśmy do samochodu kartony picia, alkoholu. Na miejscu okazało się, że napoje wliczone są w koszta wesela... No cóż mamy teraz co pić... lol Ciasta zawiezione, owoce też.
Wracamy do domu, aby dokończyć dzieła.
Przez telefon prowadziłam prawie konferencje: mama, teściowa i na zmianę.
Mam dziurę w pamięci, ale dalej chyba pojechaliśmy do mamy mojego Skarba. Tam zjedliśmy spore śniadanko bez problemu. Skarb pojechał po kwiaty a ja byłam czesana przez teściową. Nie bałam się efektu. Prawdę mówiąc było mi już wszystko jedno jak wyjdzie. Postanowiłam, że nawet jak będę musiała iść w kucyku, to też będzie dobrze. Wrócił Skarb (jeszcze zaliczył mycie naszego autka) i sam zaczął się szykować. Potem spędziłyśmy z 20 minut nad suszeniem jego długich włosków i doprowadzaniem do stanu ujarzmienia... Ufff, nie było łatwo.
Ok., wszyscy gotowi, jedziemy do mojego domku. Tam szybki prysznic, malowanie (znów niezbędna byłą teściowa – skarb nie kobieta :usciski: ) i ubieranie się... Po około 20 minutach wszyscy gotowi, ubrani, odszykowani. Możemy wychodzić. Kwiaty w łapy i dreptamy. Jak widać na zdjęciach, wyglądaliśmy dość egzotycznie. Skarb w kapeluszu i z laseczką. Ja? No Panna Młoda zawsze wygląda pięknie ;)
Teściowa wysiadła przy kwiaciarni, a my potoczyliśmy się powolutku pod USC naszym kochanym Terrano. Podjeżdzamy pod USC, a tam nie ma nikogo. Mi stanęły łzy w oczach. Okazało się, że było zimno (naprawdę, jakoś nie czuła ;) ) i goście weszli do środka. Mój Skarb pozwolił się sfotografować ze wszystkich stron zostawiając mnie samą pod samochodem. Ale nie wyprowadziło mnie to z równowagi. Szepnęłam mu tylko parę słówek w uszko i już był na miejscu.
Goście dopisali. Był nawet nasz trener z żoną i śliczną córeczką (kochani ludzie, jechali aż 50 km w jedną stronę). Miał lecieć mendelson, ale było coś innego. Wchodząc po schodach miałam ochotę na cały głos powiedzieć „no to lecimy z tym koksem”, ale ugryzłam się w język. Ceremonia w urzędzie przebiegła zdecydowanie za szybko. Z chęcią bym to powtórzyła, ale oczywiście w tym samym składzie. Pani Urzędniczka musiała dopytać się mojego Skarba, czy na pewno z własnej nieprzymuszonej woli, twierdząc, że jakoś tak cichutko powiedział. Tak naprawdę powiedział głośno, ale chyba sobie chciała pożartować kobitka. W ogóle była bardzo sympatyczna uśmiechnięta, miła. Ani odrobiny się nie stresowaliśmy. Coprawda po pierwszych słowach mojej pprzysięgi miałam serd\ce w gardle, ale szybko wróciło na swoje miejsce. Mama i teściowa płakały jak bobry z przejęcia (mam nadzieję, że teściowa z przejęcia ;) ). Potem byłu dłuuuugie życzenia, około 40 osób wypiło z nami szampana, pstryknęło zdjęcia. Oczywiście znając moje zamiłowanie do obcych dzieci, musiałam zrobić sobie zdjęcie z trójką maluchów (mój Skarb nie podziela mojego zamiłowania do dzieci, i jak to ktoś skomentował, trzyma je jak worek mąki – tak aby się czasem nie ubrudzić).
Niestety musieliśmy pożegnać się z częścią przyjaciół, zapakować resztę do busa, a my skoczyliśmy do babci, która nie mogła być na ślubie. Zostaliśmy przywitani chlebem i solą.
Potem w długą na imprezę. Co tu dużo pisać. Było świetnie. Coprawda może miejsca zbyt mało (nie było gdzie potańczyć, ale i tak nie planowaliśmy ). Muzyka którą wybraliśmy sami bardzo się podobała. Było i Korn, Edith Piaf, Jazz’owe kawałki, Tool’owe, Blus, Rock... Do wyboru do koloru. Nawet „Księżycowa piosenka” z Pana Kleksa się znalazła. Moja bratanica nie dawała mi coprawda spokoju, przez co czasem dawała tego wyraz głośnym płaczem. No ale cóż, ja już należę do kogoś innego ;) Fajerwerki podobały się gościom. Było i całowanie na stole (nie darowali nam). Goście wyjechali o 23:00. Potem była impreza nieoficjalna w gronie 8 osób łącznie. Więcej nic nie pamiętam ;)
Niestety, mamy tylko bardzo amatorskie zdjęcia. Wklejam tylko kilka. Jak dostanę resztę, obiecuję, dorzucę...
Podobne tematy