-
Gość odsłony: 16157
Mamunie - może i my sie połączymy??:)
Zainspirowana wątkiem Andzi79, gdzie dyskusja na temat problemu kapania jej pociechy przerodzila sie w dosyc ciekawa, choc niekoniecznie zwiazana z tematem dyskusje, pomyslalam, ze moze warto byloby otworzyc watek, gdzie wlasnie my - mamy rocznik - bedziemy mogly wymieniac wszelkie poglady odnosnie naszych dzieciakow..
Otwieramy nasz watek :)
No tak dla naszych dzieci wiele spraw jest oczywistych i prostych a dla nas już nie - tylko, że te nasze dzieciaki coraz bardziej kumate są i już nie da się tak po prostu odwrócić ich uwagi, trzeba odpowiedzieć na każde pytanie lub zachowanie co nieraz jest zbyt trudne.
Odpowiedz
Asiowa, to niezły mądrala Wam rośnie :D Wiem, że dla Was to akurat mało śmieszna sytuacja.
Nika też jest marudna, tak dla pocieszenia piszę, więc chyba musimy to przetrwać.
Teksty też ma takie, że powala na kolana, czasem nie wiem czy w ogóle na nie reagować. Chodzi do przedszkola nawet chętnie, ale czasem ma słabsze dni.
Ostatnio Nika spytała mnie o siostrę, powiedziałam, że raczej nieprędko siostra będzie, bo do tego trzeba mamusi i tatusia. A ona oczywiście, że tatuś jest. Mówię więc, że to jej tatuś, ale nie jest moim mężem i nie mieszka z nami. A ona "to się na chwilę do nas wprowadzi" :/ ehhhhh, nie wiem czasem jak mam jej to wszystko tłumaczyć.
No no no Jasiolek widać myślący i bystry. ale jego tekst mnie powalił na kolana.
Czasem mój łobuziak Michał też potrafi z czymś takim wyskoczyć, ale na ten moment nic mi nie przychodzi do głowy, he he
Mój bąbel poszedł dziasija pierwszy dzień do przedszkola - ostatnio wciąż powtarzał ,że chce już iść ale wczoraj miał malego doła z tym związanego
Zresztą ostatnio ciężko nam idzie z jasiolą - strasznie się zrobił uparty i marudny
Kiedyś zapytał: :Mamusiu a Ty sobie mnie z tatą zbudowałaś?"
Ja: "No tak"
Jasiola: " I taki płaczący Wam wyszedłem?"
W piatek jechalismy na mazury. Jasiola nudził się w samochodzie i strasznie marudził
W końcu mówi do nas, że on wysiada i sobie idzie, bez nas
na co ja ze smiechem: "Słyszałeś tata Jaś sobie idzie, musimy sobie zbudować nowego synka" na co mąż " dobrze zbudujemy, moze nam taki wesoły wyjdzie"
Jasiola sie wkurzył, zmarszczył nos i mówi " a ja sobie zbuduję walec i was przejadę, aż
nie bedziecie żyć"
W szoku byłam, skończyło się awanturą i zasnieciem Jasia
Szymon w roli brata sprawuje sie idealnie - nie sadzilsmy, ze pojawienie sie Mileny przyjmie az tak bezproblemowo :) Owszem czasem zdarza sie, ze z jego slow padnie, ze znowu wszystko dla Mileni, a ja to co, ale jest to skierowane w nasza strone a nie ku siostrze.
Asiowa - chwal sie praca :)
Doniu śliczne masz dzieciaczki, a Szymek to już kawaler. Całkiem się zmienił i ma śliczną siostrzyczkę? Jak reaguje na małą?
Ps. chyba linijka za mało latek nalicza Szymciowi, he he
Asiowa ja też mam wyrzuty sumienia że mało czasu poświęcam dzieciom, i raczej się nie zapowiada na jakiekolwiek zmiany nad czym ubolewam, zostają mi tylko późne popołudnia i weekendy na zabawę z pociechami a to jak kropla w morzu
Doniu jak ja Was dlugo nie widziałam :D Alez Milenka ma fryzurę a Szymon - kopia taty.
fajnie, ze odnalazłaś nasz watek :)
Jasiola akurat zaczął być bardziej entuzjastycznie nastawiony do ludzi. zawsze był taka Zosia samosia a teraz dość szybko nawiązuje nowe kontakty. Myślę, że Szymek przechodzi akurat taki okres i wcale nie musi byc tak, że mu sie nie zmieni nastawienie do obcych
Ja własnie postanowiłam, ze te wakacje nalężą do Jasia - choćby sie waliło i paliło wyjeżdzamy na kilka dni (szef mnie szantazuje, że nie dostane urlopu - najwyżej sie rozchoruję), bedziemy przez całe lato jeździc na rowerach i spedzać ze sobą czas. Od jesieni zmieniam prace i obawiam sie,że moge mieć mało czasu dla jasioli - teraz musze nadgonić :D
Straaaaasznie dawno mnie nie bylo w tym watku i tym bardziej z wielka przyjemnoscia przeczytalam co slychac u waszych pociech, bo maluchami nazwac juz ich nie mozna :)
Moj Szymon jest na etapie wstydzenia sie. Jezeli chodzi o kolezenstwo to dla niego istnieje tylko Karol i Emilka Ewci i jeszcze kilka dzieciakow. Nie ma ochoty na zabawe z nikim innym. Zreszta od obcych doroslych tez stroni, chowa sie za mnie, zatyka twarz rekoma - jak dzikus sie zachowuje. Ale nie krzycze na niego, nie wysmiewam jego zachowania, pytam sie - dlaczego tak sie zachowuje. Najeczesciej pada odpowiedz - bo taki mam humor, ale zaczynam, sie martwic ze Szymon bedzie z tych osob, ktore nielatwo odnajduja sie w nowym srodowisku, nie wspomne juz o umiejetnosci rozpychania sie lokciami czy bycia przebojowym.
A oto moje dzieciaki - Szymon i Milena:
Ależ z Michała fantastyczny facet! Mam wrażenie, że w ogóle się nie zmienił, tylko urósł ;)
A ja mam z Niką niezłą przeprawę ostatnio. Pojechałam na 9 dni do kumpeli d o Londynu, Nika została z dziadkami. Ucieszyła się z mojego powrotu baaaaardzo, ale jak tylko coś jest nie po jej myśli od razu jest histeria i teksty w stylu: ja chcę do babuni, bo babcia przytula a Ty krzyczysz, ja chcę tam mieszkać itd. Wiem, że to kwestia czasu, ale serce mi pęka okrutnie :(
dziś moje dziecko kończy 4 latka
impreza urodzinowa była przednia. Oto kilka fotek Michałka dla przypomnienia lol
imprezkę miał z aktorami, to znaczy było przedstawienie dla gości
a to już dmuchanie torta
Towarzysze owszem ale tak szybko to mu rodzeństwa nie zmajstruje tym bardziej ze Jasiola małych dzieci nie lubi za bardzo - a na dużego brata musiałby poczekać :D
Książkę, o której pisała Justyśka tez czytam - i jakos tak nie poptrafie jej na nasze przełozyć. Ok rozumiem jej założenia ale te ich przykłady ...
Jasiola faktycznie potrzebuje zeby mu duzo czasu poświęcach - doprowadza to do tego ze przez 2 godziny gramy w Kubusia- gra planszowa . Normalnie mam ju z dośc ale staram sie tego Jasiowi nie okazywac i dzilnie robie za prosiaczka
Zaczęlismy też chodzic na basem. Troche dlatego zeby mama schudła ale Jasia zawsze zabieramy i jedno z nas barszkuje z nim w wodzie- to mu sie akurat bardzo podoba :)
Z ustęsknieniem czekam na wiosne i lato - bedzie mozna duzo czasu spedzac na powietrzu jechać do lasu czy do parku zabaw na powietrzu. Moze Jasiola wtedy wyluzuje :)
Hmmm. tak się zaczęłam zastanawiać i nie przypominam sobie sytuacji kiedy Karol mówi, że się nudzi. Właściwie, to Emka tak potrafi mu wypełnić czas, że nie ma miejsca na nudę. Raczej w drugą stronę pójdę: częściej zdarza mi się być "sędzią" i muszę rozstrzygać spory pomiędzy nimi.
Ale
jak Emka nie miała braciszka to zdarzało się, że musiałam się z nią bawić i wypełniać jej czas.
To o czym pisze Justyśka ma sens. My dorośli często "na odczepne" traktujemy problemy dziecka i nie wgłębiamy się w nie. Łapię się sama na tym, że "filtruję" opowieści Emki czy Karola, zajmując się w tym czasie czymś innym, zamiast spojrzeć dziecku prosto w oczy i spokojnie wysłuchać opowieści. A takie zachowanie nawet dziecko potrafi irytować i niestyety córka mi zwraca uwagę, że nie słucham uważnie. Już chwilę temu postanowiłam zawsze uważnie wysłuchiwać dzieci i zadawać im jak najwięcej pytań, aby przyzwyczaić ich do zwierzeń. NIe chcę w przyszłości dpouścić do sytuacji, że dziecko nie powie mi o jakiś problemach, bo uzna, że i tak mnie to nie interesuje...
Ale odbiegłam chyba od tematu przewodniego.
Jasiola chyba wchodzi w inny etap i same zabawki mu nie wystarczają. Potrzebuje "towarzyszy", bo nawet zabawa ma swoje strategie, uczy rozwiązywania problemów, a w grupie czy z jakimś towarzyszem zabaw zawsze jest wesowło i coś się dzieje. Nawet sprzeczki są dobre, bo przynajmniej coś się dzieje.
ja z Michałem od zawsze miałam trudności wychowawcze, taki typek po prostu. raczej nie należał nigdy do grzecznych i ułożonych dzieci. Ciągle w domu walka, a teraz jak pojawiła się Zosia (chodząca i zabierająca zabawki) to czasem jest ciężko. Mały jest zazdrosny i przez to częściej sflustrowany he he. Nie potrafię niekiedy do niego dotrzeć, tym bardziej że wspólnie spędzamy bardzo mało czasu.
Wczoraj zaczęłam czytać "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać...." Mam nadzieje, że ta książka trochę mi rozjaśni. Początek już mi się spodobał. Okazuje się bowiem że my rodzice nie potrafimy zdefiniować uczuć dziecka, jeśli płacze, mówi że jest mu źle, jest zmęczony itd. my mu wmawiamy że przesadza, kłamie, naciąga. Dziecko potem jest jeszcze bardziej zbuntowane .
Och napisał(a):
Jak mówiłam, żeby nie udawała, że płacze, bo nawet jej łezki nie lecą, to się wycfaniła i nauczyła się płakać razem ze łzami :o .
Och padłam - ze smiechu - sorki
Normalnie juz to widzę :)
Troche mnie pocieszyłaś ze to "normalne" bo moze kiedys przejdzie
mam tylko nadzieje ze szybko bo za jakieś 10-12 lat czeka nas bunt nastolatka
Asiowa, to chyba niestety ten wiek ;)
Dominice też ostatnio zdarza się mówić, że się nudzi, chociaż akurat jest w trakcie nowej zabawy
Upierdliwcem stała się również. Momentami mam wrażenie, że moje pogodne niegdyś dziecię, nie umie powiedzieć normalnie, tylko od razu jęczącym, płaczliwym głosem. Oczywiście płacz wymuszony to u niej specjalność. Jak mówiłam, żeby nie udawała, że płacze, bo nawet jej łezki nie lecą, to się wycfaniła i nauczyła się płakać razem ze łzami :o Nie wiem, czy tak małe dziecko może nauczyć się płakać "na zawołanie" łzawiąc przy tym, no ale cóż....moja potrafi.
Widać, musimy to przetrwać. Ja staram się ogóle nie zwracać na jej "jęki" uwagi, choć nie zawsze się da.
Kurczaki znowu zaliczyłysmy spadek :)
Kobitki - mam problem , nie pierwszy zresztą :)
Od kilku miesięcy mieszkamy z dziadkami - plusy i minusy wiadomo :)
Ale jest problem z Jasiolą - jak nas nie ma to trzyma z babcią i dziadkiem (moimi, czyli Jasia pradziadkami). Bawi się z nimi, przytula.
Jas preferuje dziadka - woła go do siebie a babci każe isć do 2 pokoju bo np. ta bajka nie jest dla dziewczyn
Oczywiści 4 dorosłe osoby w domu to problem przy wychowaniu dziecka -dziadkowie troche się wtrącają no ale jakos musimy to przezyc.
Jasiola ostatnio zrobił się starsznie marudny. Wciąż słyszymy buczenie (takie buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu) noramalnie do szału mnie to doprowadza, duzo płacze i wymusza - choc staramy sie byc konsekwentni. Codziennie bolą go nogi i jak wracamy z przedszkola piechotą to całą drogę buczy że chce na ręce. Słabo je i jego pierwsze zdanie po powrocie do domu: "Wcalenie jestem głodny". Mąz się denerwuje więc oprócz wyciszania Jasia musze wyciszać też męża. Codzinnie mu tłumaczę że tylko spokój i opanowanie nam pomogą. Mąż rozumie i stosuje pół dnia - potem wybucha na co ja zarządzam naradę i od nowa gadka, że tylko spokój itp.
Jasiek zawsze był bardzo pogodnym dzieckiem, a teraz jest dzieckiem upierdliwym :)
Wiem ze mieszkanie z dziadkami ma na to wpływ, ale nie sądzę aby tylko to zmieniło Jasia.
Czy Wasze maluchy też tak mają? Co zrobić z bąblem aby trochę wyluzował? Ostatnio mówi ze sie nudzi ?-szok, nigdy sie nie nudził- a ponieważ duzo ostatnio pracuję zwracam uwagę aby poświęcać mu dużo czasu. Bawimy sie razem, dużo gramy w gry , rysujemy, liczymy - często wychodzimy na powietrze. Już nie wiem co robić
justyśka napisał(a):Śliczne dzieciaczki masz Ewa, a Twoja Emilka ma cudne włoski, oj będzie dziewczyna miała powodzenie, Karol też wydoroślał i przystojniaczek rośnie.
Jak się dzieciaczki dogadują?
Dzięki serdeczne. :)
A dogadują się świetnie. Oczywiście nie obędzie się bez drobnych sprzeczek, nudno byłoby bez tego ;) Emka jest takim typem, że potrafi się z maluchami dogadać i wymyśleć im świetną zabawę przy okazji sama ma z tego sporo radości.
Śliczne dzieciaczki masz Ewa, a Twoja Emilka ma cudne włoski, oj będzie dziewczyna miała powodzenie, Karol też wydoroślał i przystojniaczek rośnie.
Jak się dzieciaczki dogadują?
AsiaT - super dzieciaczki :)
Asiowa... Przystojniak z tego Twojego synka :love:
AsiaT napisał(a):Nie bede wklejac zdjec tylko podam linka- jak ktos chetny to sobie popatrzy ;)
http://www.daria.bobasy.pl
http://www.norbercikos.bobasy.pl
Najbardziej podoba mi sie to w łozeczku - gdy trzymaja sie za recę :D Daria jest taka dumna :) chyba lubi byc starszą siostrą ?
Dziękujemy za wszelkie komplementa ;)
Ewa, inhalacje z Niką na początku też nie były niczym miłym. Sadzałam ją sobie na kolanach, włączałam bajkę i jakoś wytrzymywała 5 minut. Z biegiem czasu wydłużyłam ten czas, ale bajka w tym czasie MUSI być, bo inaczej Nika nie wysiedzi 15 minut.
I nie martw się poworotem do przedszkola, napewno będzie dobrze!
Och, córa cudna a te włosy...bomba. Powiedz jak zmusiałaś małą do inhalacji? Ja za nic w świecie nie mogę Lola zmusić a zainwestowałam w urządzenie.
Po "szpitalnym" tygodniu można powiedzieć że już mam zdrowe dzieci, ale wyniszczone chorobą. Nadrobią na pewno, ale to aż dziw jak grypa potyrafi sponiewierać człowieka.
Boję się poniedziałku. Po trzytygodniowej przewie trzeba iść do przedszkola.
Och ta Twoja Nika to dziewuszka cud malina, ślicznościowa a te włoski. Pochwalcie się dziewczyny swoimi pociechami, dawno dawno IdyMelba nam nie pokazywała, oj dawno. lol
Odpowiedz
Och- sliczna córcia- faktycznie dawno jej nie pokazywalaś bo zmieniła sie nie do poznania
Melba- długo byliście w górach- bo słyszłam że zmiana klimatu, żeby odniosła jakiś skutek powinna byc przynajmniej na 3-4 tyg a tyle urlopu to mój mąz nie dostanie teraz
Och czas chyba zmienić linijeczkę, co? Dominika to już przecież wkrótce czterolatka, he he .
O matko nasze dzieci w tym roku skończą 4 latka!
Ja już myślę o urodzinkach, mój synek w zeszłym roku był na kilku dziecięcych imprezach i głowę mi suszy że on też chce mieć takie urodziny. Chyba się skuszę i coś zorganizujemy bo jak do tej pory to urodzinki zawsze w domku z rodzinką były.
Łooooo matko co ja widzę, uaktywnił się "nasz" wątek ;)
Asiowa, te 9 km to nic, da się przyzwyczaić! A co do starań, to życzę aby udało się jak najprędzej!
U mnie na drugą linijkę nie zapowiada się szybko, z wiadomych względów. Doceniam sobie życie singla ;)
U nas coraz lepiej jeśli chodzi o choroby. Nika od jakichś trzech miesięcy nie brała antybiotyku :taniec: Kupiłam inhalator i jak tylko zaczyna kaszleć robimy inhalacje z soli fizjologicznej- od razu przechodzi! Młoda uwielbia przedszkole i ma etap czułości- całuje mnie gdzie popadnie lol
Chwile wytchnienia mam zazwyczaj we wtorki, kiedy to dziadki mają Nikę na noc, a ja mogę sobie posiedzieć przed kompem choćby.
asiowa, co to jest te 9km, ja mam 20km i się cieszę, bo blisko a daleko od zgiełku lol
Odpowiedz
9 km - toż to na piechotę przejść można :D
Gratuluję decyzji, myślę, że się Wam spodoba mieszkanie poza miastem :)
Ja - swojego czasu - też byłam straszny mieszczuch... Teraz uwielbiam wieczory przed kominkiem, z czerwonym winkiem w ręku :)
Asiowa super gratulacje, mi też marzy się domek z ogródkiem, a jezioro w pobliżu to w ogóle bajka. Melba ma rację te kilka kilometrów to tak naprawdę w dużych miastach z jednego końca na drugi. Na pewno jasiowi posłuzy takie czyste powietrze. lol
Melba a nasz przedszkolak choruje średnio raz w miesiącu a do tego pulmonolog stwierdziła nadreaktywność oskrzelową, czekają nas sterydy, ale na razie się wstrzymujemy, zobaczymy jak będzie wiosną.
Alez piekna zima - taka to u nas jeden dzień była - az zazdroszcze zabawy :)
U nas jedna decyzja podjeta - wpacilismy zaliczke i w grudniu się przeprowadzamy. To nie jest taka zwykła wieś. To osiedle domków pomiędzy jedną wsią a drugą (wolałabym wieś) . Do najbliszej szkoły i przychodni 5 km. Do Torunia 9 km -tragedii nie ma ale ja jestem mieszczuchem ....
Zamieszkamy obok naszych przyjaciół - on jest ratownikiem medycznym - w razie czego - reanimowac potrafi ;)
W sumie to przekonała nas cena - za taka kwote kupiłabym w Toruniu 50m2 mieszkania do remontu a tam mam domek, który mi firma komfortowo wykończy. Mieszkać bedziemy przy lesie 2 km od jeziora. I jak zwykle plusy i minusy :)
Monia napisał(a):
Z mojego doświadczenia sugeruję szukać miejsca, gdzie będzie niedaleko lekarz - nawet taki rodzinny, pierwszego kontaktu, przedszkole i podstawówka.
W naszej upatrzonej wiosce wszystko to jest (przedszkole ma być w nowo budowanym budynku, razem ze szkołą)
Ale fajny wyjazd zimowy- tez sie zastanawialismy czy Daria mogłaby juz w tym roku spróbować, ale chyba nic z tego bo ciągle chorują
Dziewczyny - te myślące o wyprowadzce :)
Ja od roku już mieszkam 30 km za Warszawą, na typowej wsi, z krowami, kurami i innymi atrakcjami :) Przyzwyczaiłam się.
Fakt, że łatwo chwilami nie jest - zwłaszcza jak Ola chora - bo do lekarza trzeba jechać, nikt raczej do domu nie przyjedzie, chyba że pogotowie...
Z mojego doświadczenia sugeruję szukać miejsca, gdzie będzie niedaleko lekarz - nawet taki rodzinny, pierwszego kontaktu, przedszkole i podstawówka.
Ewa, cudna zabawa na tych nartach, widać że fajnie się bawiliście, tylko pozazdrościć.
Odpowiedz
Asiowa, życzę Ci realizacji zamierzonych planów. Na pewno wszystko ułoży się jak najlepiej, trzeba iść do przodu... ;)
My właśnie wróciliśmy z wyjazdu na narty. Piowiem wam, że sp[oro widziałam takich szkrabików jak nasze z rocznika 2004 i nieźle sobie radzą. Karol jak jeździł nie chciał się słuchać, chciał jechać "na krechę" sibko i psiewracać się lol
Dzięki dziewczyny :) Na was zawsze mozna liczyć - długo sie nie odzywałam ale nadal bije się z myślami. Ciąże chyba jednak odsunę na jakis rok - zreszta jeszcze nie wiem ale na razie poczekam 2 miesiące - ale to dlatego ze nie chcę znowu rodzić w grudniu :).
W tym tygodniu podejmujemy decyzję mieszkaniową - kurczaki zawsze wiedziałam czego chce a teraz się łamię :D :D :D
Pozdrawiam Was kobitki :)
Asiowa- to trzymam kciuki za owocne starania
Co do wyprowadzki na prowincje to my tez jestesmy w trakcie podejmowania takiej decyzji. Niby Zielonka to nie metropolia ale ceny tu sa porażające a nam sie marzy własny domek i wlaśnie jesteśmy prawie zdecydowani na działke na wsi- trochę dalej od Warszawy.
Tylko my nie zamierzamy dzieci wszędzie wozić- szukamy miejsca gdzie przynajmniej do poziomu gimnazjum nauke będa miały na miejscu- dowożenie tylko na ewentualne dodatkowe zajęcia. Będziemy sie razem wspierac w naszych wyprowadzkowych decyzjach ;)
Justyska- ale słodkie te Twoje szkraby :)
Asiowa no co ty jakie zaśmiecanie wątku? Toż to po to on jest.
Powiem szczerze że u nas decyzja o drugim dziecku nie zapadła wogóle. Mój mąż wachał się, nie bardzo chciał. Wzięłam sprawy w swoje ręce i tyle.
U nas też z finansami nie jest różowo, ale pomyślałam o tym że po pierwsze nie jestem już najmłodsza a wiek nie jest sprzymierzeńcem ciąży, po drugie Michał musi mieć kogoś bliskiego gdyby nas kiedyś zabrakło. Nie żałuję absolutnie niczego, w międzyczasie mąż stracił pracę a ja sama utrzymuje rodzinę. Nie jest lekko, to okres przejściowy mam nadzieję i wierzę w lepsze jutro. Zresztą nigdy nie wiadomo jak będzie w przyszłości. Jedno jest pewne mam dwójkę kochanych pociech i to się nie zmieni. lol
A ja się muszę wyżalić i muszę tu bo Wy mi najbliższe na forum.
Jak patrzę na Wasze drugie linijki to strasznie pragnę drugiego maluszka w domu (rozpoczeliśmy juz nawet starania ale słabo idzie :).
No i oczywiscie pojawia sie problem, że niedługo musimy podjąć bardzo ważną a co za tym idzie trudną decyzję mieszkaniową (być może wyprowadzimy sie na prowincję :). Średnio daleko od cywilizacji ale jednak dzieciaki trzeba bedzie wszedzie wozić przez jakieś 15 lat (liczę że Jasiola szybko zrobi prawo jazdy).
Decyzja ta łączy się z drugą finansową i sporym zobowiązaniem na wieeeele lat.
Ja wiem że jest sporo wątków w tym temacie na starajacych sie ale ja się tam średnio odnajduję
No i chyba nawet nie o radę mi chodzi co o ... sama nie wiem o co ....
Musiałam sie wyżalic... Sorki ze zasmiecam wątek :)
Donia od 22 grudnia jest szczęśliwą mamusią Milenki.
Milenka to aniołek, śpi i je, a Donia czuje się świetnie. chyba się nie obrazi jak pokażę fotkę małej gwiazdy
http://images23.fotosik.pl/131/750dea282b078747med.jpg
http://images34.fotosik.pl/89/b7ed34e38ed43108med.jpg
Ewa w takim razie udanego wypoczynku życzę, i spokojnych radosnych świąt wszystkim mamusiom rocznika 2004.
A Donia to córeczki czy drugiego synka sie spodziewa?
Donia twardzielka, pozdrów ja od nas.
Jutro Michał ma swój pierwszy bal w przedszkolu z Mikołajem w rolach głównych. Będzie się bawił w stroju pirata, he he he. Mama bardziej przeżywa niż dziecko, które jeszcze nie zdaje sobie sprawy jaka frajda taki bal.
Wątek odgrzebałam na 3-ciej stronie :|
Widzę, że przewodni temat to choroby, ale chyba na czasie, bo chodząc po przychodniach, to pełno dzieci w wieku przedszkolnym choruje.
Karol jak na razie dość łagodnie, owszem jakiś kaszel czasami, czy katar, ale nic powaznego. Raz zapalenie krtani. Bilans całkiem nieźle wypada.
Moje dziecię ślicznie śpiewa, za to innych zdolności nie wykazuje. Kolorować nie za bardzo, rysować też nie, dobrze, że ma wyobraźnie do budowania z klocków ;)
Mój Michał też choruje, najbardziej męczy go kaszel, żadne syropy nie pomagają. Ciągnie się to już drugi miesiąc, do przedszkola póki co nie chodzi. W Październiku był 2 razy, a w listopadzie na razie 3. Na szczęście jest babcia i mąż, który ma mały przestój w pracy zawodowej lol
Odpowiedz
Tygryska, jak NIka była tak chora, że miała temperaturę to brałam zwolnienie. Jeśli było to większe przeziębienie woziłam ją do teściowej. Mam właśnie ten komfort, że póki co, w sumie już była-teściowa, chętnie się Nika zajmuje ( i mam nadzieję, że rozwód w tej kwestii nic nie zmieni).
Asiowa, ja daję Nice taki syrop Profilaktin. Poleciła mi go koleżanka, której syn od momentu jak dostaje ten syrop, przestał chorować. Nika pije go 3 tydzień, zobaczymy czy przyniesie jakieś skutki.
Dziewczyny,wiem oc zym mowa.Od wrzesnia Filip większość czasu spędzil w domu chorując.Rekord to pażdziernik,2 dni w przedzkolu,a resztę przechorował w domu.Przy okazji zarażał mnie i męża.Przynosił rozmaite świństwa,katary,kaszle ,biegunki itd.Od 2 tyg (tfu,tfu) zdrowy i chodzil do przedszkola.Ja podaję mu Dicoflor 30 (jednym z jego działań jest podnoszenie odporności-coś podobnego do Actimelu) i na razie mamy chwilowo spokój.Ciekawe na jak długo? Mam pytanie do mam pracujących.Czy za każdym razem chodzicie na zwolnienie jak dziecko wam choruje>Na razie jestem i tak z Olą w domu,ale nie wiem jak rozwiązać tą kwestię przyszłościowo po powrocie do pracy.
Odpowiedz
W nawiązaniu do zapalenia krtani właśnie skończyłam zabiegi Jontoforezy
W nawiązaniu do naszego wątku -wstyd wstyd wstyd wstyd - cudem go znalazłam
Dzisiaj dowiedziałam sie, że w przedszkolu Jasioli (w jego grupie) wykryto u jednego z maluszków pneumokoki - wystraszyłam sie - mam nadzieje że maluszek lub maluszka (nie wiem dokładnie) szybko z tego wyjdzie
Zapalenie krtani mam co miesiąc i wiem jakie to koszmarne uczucie dusić sie w nocy
Nie wiem co mozna polecic dla dziecka tym bardziej ze ja za kazdym razem jestem leczona czymś innym - ale ja mam mieć w najblizszym czasie sczepienie uodparniające - zapytam czy mozna też szczepic dzieci
I zycze Wam szybkiego powrotu do zdrowia :D
Dziewczyny,
Właściwie moją prośbę zamieściłam na forum ogólnym, ale dopiero teraz natknęłam się na ten kącik Mam 2004 i to chyba jest właściwsze miejsce.
Otóż moja koleżanka pisze pracę mgr na temat macierzyństwa i musi wypełnić kilkadziesiąt ankiet - tzn. musi znaleźć kilkadziesiąt respondentek, które urodziły pierwsze dziecko w latach 1997 - 2004. Ankieta jest anonimowa.
Jeśli któraś z Was zechciałaby poświęcić dosłownie 10-15 minut i tym samym pomóc, to proszę o podanie maila i wyślę formularz.
Z góry barrrrrrdzo dziękuję. :D
P.S. Oczywiście sprawa pilna.
U nas Jasiola dostanie PLASTOLINĘ bo uwielbia
Uwielbia tez samochody "Hott cos tam" za 5,99 zł z kosza w hipermarkecie
Powrót do przedszkola po chorobie był starszny - pierwszego dnia dał się pani przekupic a przez 4 następne trzymał Marcina za nogi
Dzis poszedł bez płaczu ale z podkową na buzi :(
Dzięki dziewczyny, aż się
A moją małą też już coś bierze. Od czwartku ma katar, a od niedzieli paskudną chrypkę. Temperatury jak zwykle niet. A gdy pytam czy boli ją gardło to raz mówi, że tak, a drugi raz że nie Więc bądź tu mądry. Na moje oko czerwone nie jest więc czekam cóż się z tego dalej wykluje- oby NIC!
Chorującym dzieciakom, duuuuużo zdrowia życzę.
Nie wiem czy to kwestia żłobka i choróbstw w tamtym miejscu, ale odpukać, Dominika póki co - zdrowa. Dzielnie chodzi do przedszkola.
I chciałam się tu nieskromnie pochwalić , ale dziś wychowawczyni powiedziała, że Dominika jes wzorowym przedszkolakiem, że słucha wychowawczyń, że we wszystkim pomaga i że jest w ogóle super. Jakież to miłe uczucie, usłyszeć coś takiego o swoim brzdącu ;)
My też mieliśmy kilkudniową przerwę, wczoraj poszedł z płaczek, wręcz histerią a dziś nawet nie zabuczał. Z tym że jeszcze odbieramy go przed spaniem. Spanie w przedszkolu to dla Michała straszny stres na razie.
Odpowiedz
Jas miał 3 dni przerwy bo pojechalismy na krótki urlop
Każdej nocy sie budził i pytał czy idzie do przedszkola
Powrót w poniedziałek nie był najlepszy ale powoli Jasiola sie przekonuje do przedszkola
Wciąz rano płacze ale jak go odbieramy mówi że lubi panie i ze w przedszkolu jest fajnie
Mówi też ze bedzie troszkę płakał
Mam nadzieje ze jeszcze z tydzień i wyjdziemy na prostą
Ola siedzi na razie w domu, bo złapała katar.
I boje się, że po 5 dniowej przerwie - weekend plus 3 dni od poniedziałku - wcale tak łatwo nie będzie... No, ale zobaczymy.
I jak Wasze maluchy, po weekendowej przerwie? Chętnie poszły do przedszkola?
Nika miała lekki kryzys w domu, bo powiedziała, że nie chce tam iść, ale już potem było lepiej. Nawet nie zdążyła dać mi buziaka na pożegnanie, bo tak gnała do koleżanek lol
W czwartek idziemy na pobranie krwi, ciekawe jak zniesie to mój mały urwis?
Och napisał(a):justyśka napisał(a):u nas trzeci dzień cyrk, od rana problem z wyjściem z domu, potem droga do przedszkola, kałuża łez wylana, a w przedszkolu to już masakra. Kiedy to się skończy?
Ale jak go tatuś odbiera to cały w skowronkach wychodzi, wczoraj to nawet piosenkę już śpiewał. A od rana płacze i lamenty że nie idzie do przedszkola.
Justyśka, zobaczysz, że skończy się niedługo!
Wielki plus jest taki, że Michał wychodzi z przedszkola zadowolony :D
Dziś już było o niebo lepiej, trochę z rana pomarudził, i obyło się bez rzucania na ziemie. W przedszkolu miał lekko skrzywioną minę. I dzis pierwszy raz zostaje na spaniu. Mąż lada moment go odbierze. Ciekawe czy zdążył usnąć, bo po 1h już wybudzają.
U nas też była wczoraj masakra - Jasiola jak tylko sie obudził oznajmił,ze nie idzie do przedszkola
po drodze płakał i prosił abym poszła z nim
jak wchodzilismy do sali złapał mnie za rękę abym z nim weszła -Pani musiała go ode mnie oderwać.
Jednak po południu Pani powiedziała, że było całkiem nieźle, ze Jas robi postępy i ze zjadł kotlecika na obiad (akurat były jego ulubione ;) )
justyśka napisał(a):u nas trzeci dzień cyrk, od rana problem z wyjściem z domu, potem droga do przedszkola, kałuża łez wylana, a w przedszkolu to już masakra. Kiedy to się skończy?
Ale jak go tatuś odbiera to cały w skowronkach wychodzi, wczoraj to nawet piosenkę już śpiewał. A od rana płacze i lamenty że nie idzie do przedszkola.
Justyśka, zobaczysz, że skończy się niedługo!
Wielki plus jest taki, że Michał wychodzi z przedszkola zadowolony :D
u nas trzeci dzień cyrk, od rana problem z wyjściem z domu, potem droga do przedszkola, kałuża łez wylana, a w przedszkolu to już masakra. Kiedy to się skończy?
Ale jak go tatuś odbiera to cały w skowronkach wychodzi, wczoraj to nawet piosenkę już śpiewał. A od rana płacze i lamenty że nie idzie do przedszkola.
Ola dziś miała mały kryzys - już w drodze mówiła, że ona nie chce zostać sama w przedszkolu i żebyśmy z nią tam zostali.
Na szczęście skończyło się na pochlipywaniu przy przebieraniu.
Po wejściu do sali przestała płakać i usiadła przy stoliku jeść śniadanie (podglądałam przez uchylone drzwi ;)).
To i ja zdaję releację, choć nie za wiele wiem, gdyż Nikę odbierał tata.
Dowiedziałam się, że było OK. Oczywiście o nic więcej nie spytał, bo i po co. Domyślam się tylko, że Nika nie spała, bo zasnęła jak wracałyśmy do domu. I jak spytałam co było na obiadek to powiedziała, że makaron z truskawkami, co raczej jest prawdą, bo w domu zjadła normlany obiad (ona nie jada makaronu, tym bardziej z owocami więc głodna była ;) )
I tyle wiem. Jutro zamierzam spytać się wychowawczyni co i jak.
Młoda powiedziała, że jutro chętnie pójdzie do przedszkola, "tylko KTOŚ ma mnie odebrać, bo inaczej będę ryczeć" lol
Ola - według pani - była bardzo dzielna, kilka razy - jak inne dzieci płakały - pojawiły się w jej oczkach łezki, ale zaraz dalej się uśmiechała. Rozmawiała z paniami cały czas. Mówiły mi, że jest rezolutna, bardzo dużo i ładnie mówi i bardzo dużo rozumie...
Niestety, pani pomyliła mnie z inną mamą, która powiedziała, że przyjdzie po dziecko po obiedzie - więc Ola siedziała od obiadu na przeciwko drzwi i patrzyła kiedy po nią przyjdziemy... :( Tak więc jak przyszliśmy, to spojrzała na nas trochę jakby z wyrzutem, że tyle musiała czekać... :(
Kapcie, chusteczki higieniczne i znaczek (emblemat przedszkolny) - musiały wrócić z nami do domu, Ola za nic w świecie nie chciała ich zostawić w przedszkolu...
No, ale najważniejsze, że jutro rano też chce iść do przedszkola i twierdzi, że bardzo jej się tam podoba :)
rano były sceny i rozwolnienie potem pani jak tylko jas sie rozklejał mówiła ze zaraz zadzwoni do taty,i Jasiowi to pomagało
jasiola nie zjadł dosłownie nic - podczas obiadu siedział z boku na fotelu
za to dzielnie leżakował
jak nas zobaczył mało sie nie rozpłakał ale pomachał do pani i stwierdzil ze nastepnego dnia przyjdzie
koleżanka Jasia powiedziała ze nie przyjdzie juz nigdy więc chyba nie było u nas tak xle
Podobne tematy
- Mamunie z Poznania :o) 5
- Mamunie z Poznania i okolic 6
- Przyszło-jesienne Mamunie 5
- Czy któraś z Was wie może co to jest, czy jest to groźne, może też miałyście coś takiego? 2
- Co się może stać jeśli osoba w ciąży przestraszy się ognia? 45
- Czy może się coś stać po odnowie tipsów żelowych innym żelem? 10