• Doris* odsłony: 4732

    Uwaga na Szpital na Żelaznaj!!! Przerost formy nad treścią!!

    Dziewczyny,

    moja koleżanka urodziła w tym szpitalu maluszka 2 tygodnie temu.
    Okazuje się, że źle ją wyczyścili, nie sprawdzili dokładnie czy jest całe łożysko. Dostała wstrząsu i niesamowitego krwotoku! Teraz właśnie mężulek ją zawozi na zabieg kolejnego czyszczenia pod narkozą.

    Na pytanie co mają zrobić z maluszkiem prowadząca ją osoba powiedziała, że mają zostawić maluszka w domu, nie może ze sobą go zabrać. Czujecie?

    Moja kolejna koleżanka po porodzie była bardzo osłabiona i nie miała siły, aby opiekować się dzieckiem. To do nikogo nie docierało...miała się nim zająć. Jak nie potrafiła przewinąć małej to zadzwoniła po położną, aby pomogła jej pierwszy raz. Pani przyszła po 45 minutach dopiero. Jak miała poplamioną pościel to musiała w niej leżeć 2 dni, nie chciano jej zmienić na świeżą.

    Piękne sale szmaragdowe, nie ma miejsc...są tylko dla wybranych...
    Szpital jest teraz pięknie odnowiony...ale personel coraz mniej dokładny i dbający o kobiety, które właśnie co urodziły, są często nieprzygotowane i zagubione i potrzebują w takim momencie jak najwięcej wsparcia...

    Wiem, że część z Was rodziła i byłyście zadowolone..ale okazuje się...że poziom obsługi spada...liczy się akord...

    Wybierajcie szpital mądrze..przyszłe Mamusie....

    Odpowiedzi (42)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-04, 09:56:52
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-11-04 o godz. 09:56
0

bursztynek napisał(a):Hmmm fakt nie rodziłam ale mieszkałam w tym szpitalu 5 dni by pomagać siostrze przy dziecku bo panie owszem przy kąpieli pomagały i wołały na badania ale reszte już same robiłysmy.
Jak mały dostał żółtaczki i leżał pod tą cała maszyneria i moja siostra po dniu wpatrywania się w ultrafiolet czy mały nie ściągnął opaski z oczu poprosiła o pomoc to jej odmówiono. Nie można było dziecka nigdzie oddać takie były realia 5 lat temu.
i nie muszę rodzić żeby mieć oczy i widziec co tam sie działo
a co do brudnych przescieradel chodzilam i prosilam o interwencje a nawet same przescieradlo bo dla mnie nie byloby problemem samej jej zmienic
Juz lepiej bylo na Kacprzaka jak mały trafił na izolatke
Mam wrażenie, że Twoja wypowiedź zabrzmiałaby inaczej gdybyś już na początku dodała, że historia działa się 5 lat temu. Większość z nas rodziła tam rok albo 2 lata temu i stąd może różnica doświadczeń.

Odpowiedz
bursztynek 2009-10-07 o godz. 01:23
0

Hmmm fakt nie rodziłam ale mieszkałam w tym szpitalu 5 dni by pomagać siostrze przy dziecku bo panie owszem przy kąpieli pomagały i wołały na badania ale reszte już same robiłysmy.
Jak mały dostał żółtaczki i leżał pod tą cała maszyneria i moja siostra po dniu wpatrywania się w ultrafiolet czy mały nie ściągnął opaski z oczu poprosiła o pomoc to jej odmówiono. Nie można było dziecka nigdzie oddać takie były realia 5 lat temu.
i nie muszę rodzić żeby mieć oczy i widziec co tam sie działo
a co do brudnych przescieradel chodzilam i prosilam o interwencje a nawet same przescieradlo bo dla mnie nie byloby problemem samej jej zmienic
Juz lepiej bylo na Kacprzaka jak mały trafił na izolatke

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 14:46
0

Venna napisał(a):Monia napisał(a):I rozwalają mnie teksty osób, które nie rodziły, a wypowiadają się na temat porodów...
Coś w tym jest...

Jeśli chodzi o "lezenie we krwi" to uważam, że pretensje można mieć tylko i wyłącznie do siebie. Przecież położne nie będą nam zaglądać pod przykrycie czy aby nie zabrudziłyśmy. A jeśli tylko się poprosi od razu zmienią.
Leżałam na Żelaznej długo po porodzie - i nie jest tak, że matka nie może skorzystać z pomocy. Wystarczy poprosić o nią - żadna położna nie odmawia. Poza tym dziecko na noc można oddać na blok noworodkowy ale prawda jest taka, że mamy nie chcą tego robić. Podczas całego pobytu nie słyszałam o sytuacji by odmówiono opieki nad dzieckiem zmęczonej porodem kobiecie a wręcz nie raz słyszałam propozycje zabrania dziecka by mama mogła odpocząć.

Zgadzam się w 100%

Ja sama prosiłam o zmianę pościeli i koleżanka z sali też. Wszystko odbywało się w ciągu 10 minut, bezszelestnie, szybko i sprawnie.
I maluszki też oddawałyśmy na pierwszą noc na oddział, ale i tak latałyśmy do nich co chwila, żeby sprawdzić czy wszystko ok lol

Odpowiedz
Venna 2009-10-06 o godz. 14:31
0

Monia napisał(a):I rozwalają mnie teksty osób, które nie rodziły, a wypowiadają się na temat porodów...
Coś w tym jest...

Jeśli chodzi o "lezenie we krwi" to uważam, że pretensje można mieć tylko i wyłącznie do siebie. Przecież położne nie będą nam zaglądać pod przykrycie czy aby nie zabrudziłyśmy. A jeśli tylko się poprosi od razu zmienią.
Leżałam na Żelaznej długo po porodzie - i nie jest tak, że matka nie może skorzystać z pomocy. Wystarczy poprosić o nią - żadna położna nie odmawia. Poza tym dziecko na noc można oddać na blok noworodkowy ale prawda jest taka, że mamy nie chcą tego robić. Podczas całego pobytu nie słyszałam o sytuacji by odmówiono opieki nad dzieckiem zmęczonej porodem kobiecie a wręcz nie raz słyszałam propozycje zabrania dziecka by mama mogła odpocząć.

Bursztynku dlaczego siostra płaciła za dwa znieczulenia?

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:54
0

Ja rodziłam w Zośce. 30 godzin, bez znieczulenia.

I rozwalają mnie teksty osób, które nie rodziły, a wypowiadają się na temat porodów...

Odpowiedz
Reklama
bursztynek 2009-10-05 o godz. 11:38
0

Ja nie wyraze opini napisze
jak bylo u mojej siostry
wrazenie spotegowal 10 godzinny porod, na poczatku bylo cudnie pileczki, wanna, porod rodzinny
Potem malemu okrecila sie pepowina wokol szyjki na szczescie udalo sie zapobiec katastrofie, potem lozysko przerwane i trzeba bylo lyzeczkowac, a teraz odczuwa bole po znieczuleniu w kregoslup
TO MOGLO SIE ZDAZYC WSZEDZIE
ale tylko tam lezala 2 dni w swojej krwi, tylko tam maluszka nie domyli po porodzie, tylko tam jak zemdlala w lazience byl problem zeby ktoras z pan przybiegla, tylko tam zmeczona porodem musiala opiekowac sie dzidziusiem i patrzec zeby maly nie sciagnal sobie klapeczek z oczu cala noc jak lezal pod maszyna przeciwzoltaczkowa, ogolnie panie nie chcialy pomagac w przewijaniu, czy nawet odpowczynku mamom ktore padaly z powodu poporodowego zmeczenia.
Ale szpital owszem ma renome i pieknie odnowiony, a i ceny niezle, moja siostre porod kosztowal 2100 ( rodziny i 2 znieczulenia)

Odpowiedz
olusia955 2009-03-15 o godz. 05:59
0

Poczatkowo miałam rodzić na Żelaznej, bo to taki "dobry szpital" i mój lekarz był stamtąd.Zapisalam sie z moim przyszłym mężem do ich szkoły rodzenia, ale po kilku zajęciach zrezygnowaliśmy, bo na mnie to działało bardziej stresująco niż uspokajająco(mnie akurat nadmiar wiedzy w tym temacie szkodził a nie pomagał),więc w ramach zajęć nie zobaczyłam szpitala, sal itd.Któregoś dnia pojechaliśmy tam żeby zawieżć moja kartę a przy okazji obejrzec jak to wszystko wygląda, ale niestety nie było nam dane , poniewaz pani w izbie przyjeć powiedziała niemiłym zreszta tonem , że dziś wszystkie sale sa zajete i jutro też będą.
Jednym słowem nas SPŁAWIŁA
I odechciało mi sie tam rodzić, nikt mi łaski robić nie będzie.
Ważne jest dla mnie tez pierwsze wrażenie, a to akurat było na nie.
Zrozumiałabym prędzej, jakbym usłyszała,że u nich nie ma zwyczajów oprowadzania po szpitalu. Krótko i zwięźle, a nie jakieś pokrętne odp.
Zniesmaczeni pojechaliśmy na Solec, zupełnie przypadkowo, bo też w centrum, i tam przyjeła nas przemiła, uśmiechnięta położna , oprowadziła po oddziale, pokazała wszystko. Do tego okazało sie że poród rodzinny jest bezpłatny! No to już w ogóle powiedziałam , że tu i tyle.
Jak przyjechaliśmy następnym razem do szpitala na KTG , a byłam już po terminie,nie było tak rózowo, lekarze akurat nie trafili sie najsympatyczniejsi(wiem ze wszyscy powinni byc, ale nie oszukujmy sie-nigdzie tak nie jest), personel tez różny.
Miałam cesarkę, której się nie spodziewałam,bo do tej pory wszystko było w porządku, ale z tętnem dziecka zaczęło sie źle dziać i trzeba było ciąć :( .
NATALKA URODZIŁA SIE JEDNAK ZDROWA, 10 pkt, 3300g i 52cm :heart:
Po porodzie było różnie - co osoba to inne odczucia, jedne miłe położne inne mniej, z lekarzami podobnie. Ale pamiętam tę położną która nas oprowadzała, położną która całą noc (na sali po operacyjnej było nas 3 ) nas doglądała, i pediatrę-rzeczową, konkretną, wzbudzającą zaufanie.
Tak naprawdę, to mimo mnóstwa mankamentów jakby się zdawało, jestem zadowolona z tego szpitala i następne bym tam chciała też rodzić, a to dlatego że oddział jest kameralny (leżałam na położniczym, na ginoekologii podobno gorzej), czysty, schludny, a przede wszystkim dlatego że z moim dzieckiem jest wszystko ok :D.!!!!
A personel może się trafić różny w każdej placówce i chyba nie ma idealnego szpitala.
A Żelazna...no cóż, z większością rzeczy we współczesnym świecie jest tak - jak zapłacisz za coś to masz lepiej. Może to się nie podobać, ale tak jest ....niestety.... :(
To tyle ode mnie
Pozdrawiam wszystkie "forumniaczki", bo jestem tu dopiero od wczoraj :P

Odpowiedz
Gość 2009-02-01 o godz. 14:26
0

Wiecie jak przeczytała niektóre Wasze wypowiedzi to mnie krew zalała - dlaczego pacjentka w państwowym szpitalu na który co miesiąc zabierają mi z pensji cholendarne składki ma za to że płaci byc luksusowo traktowana - sorry ale wydaje mi sie że nie tędy droga - tylko w naszym kraju wszyscy się przyzwyczaili że trzeba dawać - jak ja chcę zapłacić to idę do prywatnego szpitala a nie do państwowego

Sorry, ale tak mnie jakoś poniosło - bo co miesiąc tylko płacę pieniądze a do lekarza musz echodzić prywatnie bo państwowo braki mi czasu i zdrowia

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 05:39
0

Co do męża... To temat na osobny wątek zresztą mam nadzieje, że niebawem rpezstanie nim być...
Misiu bardzo mi przykro :(
szkoda ze sie rozstajecie

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 05:35
0

Karolya napisał(a):Misiu, bardzo mi przykro, że tak wyglądał Twój poród - nie wiedziałam Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego w zły sposób, ale: gdzie był wtedy twój mąż? nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja ze zrozumiałych względów nie jestem w stanie zawalczyć o swoje, a mój mąż z niewiadomych nie robi awantury by zminić jakąś chorą akcję.. Charakter nie ma tu nic do rzeczy - B. należy do najspokojniejszych i najbardziej "układnych" ludzi na świecie, ale sytuacji tego typu wybuchłby i mordował gołymi rękami Po to się ludzię łączą w pary, żeby się uzupełniać i wspierać - takie jest moje zdanie i jeszcze raz powtarzam nie piszę tego po to by Ciebie urazić :usciski:

a tak btw. nie wiem czy jak ktoś nieuważnie nie przeczyta, to nie pomyśli, że miałaś takie przejścia w Zośce :|
Nie odebrałam tego źle.
Co do męża... To temat na osobny wątek zresztą mam nadzieje, że niebawem rpezstanie nim być...
Opisałam swoją historię. ALe NIE RODZIŁAM W ZOŚCE...
Co nie zmienia faktu, że takie rzeczy zdarzają się w najlepszych szpitalach... Kwestia podejścia i ludzi jacy są na zmianie...
Sam poród przebiegał dobrze. Położna spisała się an medal.
Choć nadal nie weim po jaką cholerę uparli się rpzy nacinaciu, jak Michałek był taki malutki...

Odpowiedz
Reklama
Asiowa 2009-01-29 o godz. 04:14
0

shellka napisał(a): Pokażcie mi szpital w Polsce w którym trzyma się matkę przez ponad 3 tygodnie tylko dlatego, że dziecko pozostaje na oddziale wcześniaków w cieplarce. W każdym innym szpitalu czekałyby mnie dojazdy do szpitala i "kiblowanie" na niewygodnym krzesełku na szpitalnym korytarzu. byłam gotowa do wypisu w czwartej dobie po porodzie jednak zaproponowano mi pobyt, oczywiście bezpłatnie,
Ja leżałam 9 dni koleżanka z pokoju 5 tygodni (za darmo - powiedzina nam że nie mogą nas wypuscić bo jak wyjdziemy to juz nie bedziemy mogły wrócic do maluszków (zostały by tylko dojazdy w ciągu dnia) wiec lepiej już cały czas leżec na oddziale)- dla mnie to nie jest nic nadzwyczajnego - rodziłam w szpitalu o niskim standardzie
Każdego ranka salowa pytała komu wymienic posciel. Po południu położne gdy zauwazyły brudną pościel przysyłały salowe. Nie musiałam tupać noga i uważam że właśnie to jest normalne.

Łazienki czesto były brudne (choć sprzątane codziennie o 5 rano) ale z uwagi na fakt że nie miałam przy sobie Jasia i musiałam co 2 godziny sciagać pokarm czesto tam zagladałam i zauważyłam że to wina pacjentek - sorki ale jak ktos nie spuszcza po sobie wody zakrwawaia pół kabiny a potem marudzi ze brudno to ja tego nie rozumiem
Chyba zmienię zdanie o moim szpitalu i uznam że wypada calkiem nieźle.

Uważam też że jak ktoś zapłaci większą kasę to mu sie pewne przywileje należą ale poziom obsługi personelu powinien być ten sam. Oczywiście jak sobie ktoś wynajmnie położna to ma ją cały czas przy sobie i to tez jest dla mnie normalka.

Ja nie opiekowałam sie jasiem ale inne dziewczyny miały zapewnioną pomoc.
Każdej nocy 4 razy chodziłam po laktator - nigdy nie widziałm aby jakakolwiek położna spała - siedziały w fotelach pod kocami ale nie spały.
I była taka jedna ruda która chyba chciała wygrać w konkursie położna roku bo co 15 minut zagladała do naszego pokoju - co mnie akurat irytowało bo nie mogłam podać Jasiowi smoczka - o to mam do nich zal

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 02:13
0

Misiu, bardzo mi przykro, że tak wyglądał Twój poród - nie wiedziałam Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego w zły sposób, ale: gdzie był wtedy twój mąż? nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja ze zrozumiałych względów nie jestem w stanie zawalczyć o swoje, a mój mąż z niewiadomych nie robi awantury by zminić jakąś chorą akcję.. Charakter nie ma tu nic do rzeczy - B. należy do najspokojniejszych i najbardziej "układnych" ludzi na świecie, ale sytuacji tego typu wybuchłby i mordował gołymi rękami Po to się ludzię łączą w pary, żeby się uzupełniać i wspierać - takie jest moje zdanie i jeszcze raz powtarzam nie piszę tego po to by Ciebie urazić :usciski:

a tak btw. nie wiem czy jak ktoś nieuważnie nie przeczyta, to nie pomyśli, że miałaś takie przejścia w Zośce :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 01:16
0

Dorzucę swoje trzy grosze...

O żelaznej nasłuchałam sie wielu baardzo skrajnych opinii.
I sytuacja o któej wspomniała Doris* nie jest jeszce ani najgorsza ani też rzadka... Niestety...

Jedno jest pewne szpital faworyzuje "zamożna" pacjętki.
Wyrobił sobie opinie rewelacyjnego, dostał certyfikaty i nagrody, któymi mozę się chwalić dookoła a obsługa schodzi na psy.

Pewnie dużo też zależy od tego na jaką zmianę się trafi...
Rodziłam w Bródnowskim.
Leżałam na patologii w 32 tc, poznałąm niektóre położne. Jedne do rany przyłóż inne łaskę robiły, że przyszły do pracy... JEdzenie było fatalne - nie nadające się ani dla cieżąrnych a tym bardziej dla matek karmiacych.
Chodziłam na szkołę rodzenia, miałam tam prowadzącego lekarza.
Opłąciłam położną, która była rewelacyjna (jak byłąm na patologii) i rpzy przyjęciu do szpitala i podczas akcji porodowej było ok. Zszywał mnie też fajny lekarz.

Ale jak wiecie dziecko urodziło się chore. Z zachłystowym zapaleniem płuc. Dostał 7 pkt (choć to rzaden odnośnik ponoć) LEkarz pediatra przyszedł mnie informować o stanie dziecka dość późno.
Nikt mnie specjalnie nie leciał informować dlaczego po ważeniu i mierzeniu dziecka nie dostałam do z powrotem. A ja byłąm zbyt wyczerpana żęby jakoś ostrzej zareagować. Pedaitra poinformował mnie co z dzieckiem, i zawiećli mnie na salę poporodową (a dokłądnie na "sepse". bo na poporodowych już nie było miejsc...
Leżałam tam tydzień, pośćiel mi wymienili po 3 dniach. było tyl;e porodów i pena patologia, że brakowało wręcz pościeli do zmiany...
JEdzeni tragiczne, położne różne, czasem pomagały przy dzieciach rewelacyjnie, w razie potrzeby i prosby mam dokaramiały w nocy maluchy, inne tylko krzykiem informowały, że to nei rzpeczkole, zę trzeba sobie radzić i nie rozczulać się nad sobą...
A kto zastanowł się choć rpzez chwile jak się czuje matka, któa przebywa w sali z 3 matkami i ich maluchami 24 na dobę a jej dziecko jest na innym piętrze w inkkubatorze i nawet przez minutę nie miała możliwości go przytulić...

Pielęgniarki na oiomie noworodków też były różne.
Jedna zmiana była kapitalna. Siostry rpzemiłę, ciepłe, pomocne, inne burkliwe, małomówne, kosmos...
Jedna z takowych jka zabierała się do pobrania krwi Michałowi czy zmiany miejsca wenflona urządzała wręcz rzeźnię - dziecko było do rpzebrania, kocyk do wymiany - wszytko we krwi - a ja mogłąm tylko się na to patrzeć z boku...

Michał miał podawany tlen przez maseczkę...
Moja mam usłyszała szpty żeby mu inaczej ustawić maseczkę... Ale nie była pewna czy chodzi o Misia. Ja przez inkubator widziałam szramę pod nosem, pytałam nawet jak wyglaa rozszczep - taki człowiek rpzerażony i neidoedukowany od razu najgorszego się dopartruje, tylko mnie zbyli, że to się wszytko wyrówna, jak mały podrośnie.
W efekcie dizecko miało dosyć widoczną bliznę (przekrzywiony wgłębienie pod nosem) któe początkowo było bardzo widoczne i często czerwieniało. Teraz już prawie nie widać, ale był to ewidentnie błąd lekarzy.

Przez koleny tydzień dochodziłąm do Michał z domu. Nikogo nie interesowało że ciągną mnie szwy (właćznie z moim mężem) że tydzień po porodzie spedzam całe dnie w szpitalu w pozycji stojącej lub siedzącej (na drewnianym krzesełku) byłąm zbyt zmęczona i przerażona żeby na neiktóre rzeczy zareagować...

Sytuacje o dokarmainu opisywałam w innym wątku. Robili to bez mojej zgody i wiedzy. Nakręcajac tylko mój strach o małęgo i jego przybieranie na wadze. Było wolniejsze bo to wcześniak i na antybiotykach, a one ciągle wywoływały wyrzuty symienia. Mimo iż sama zawalczyłam o pokarm - przecież nikt mi dziecka nie przystawiał i miałam go naprawdę duzo...

Sory, że się tak rozpisałam. W sumei trochę nie na temat, ale tak jak któraś z Was wspomniała, że kobieta po porodzie nie ma za bardzo siły reagować na pewne sprawy, tak wiele rzeczy dopieromdociera po fakcie, a wtedy na reakcje już jest za późno...

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 15:28
0

natka24 napisał(a):Nie każdy ma taki charakter jak Wy... I to powinno byc normalne, że salowa zmienia pościel bez próśb czy tupania nogą. Ja się najbardziej tego boję, że nie będę umiała poprosić czy żądać rzeczy, które mi się normalnie należą. Bo ja nie umiem prosić o pomoc i żadać czegoś, przychodzi mi to z trudem... Ja w sumie bardziej boję się pobytu w szpitalu niż samego porodu... No ale jak to powie Kika to moja wina, że się nie będę awanturowac o rzeczy podstawowe... Tyle ode mnie
Nie wiem Natko o co ci chodzi ???

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 11:58
0

Kiedy zaczełam rozglądac sie za szpitalem, poczytawszy i posłuchawszy opinii doszłam do wniosku, ze nie ma idealnego szpitala. W każdym poród i połóg może być swietnym przezyciem ale i koszmarem. Tak jak juz wspomniano - zalezy kto na co sie nastawia, czy pojawily sie komplikacje i na jaka obsluge sie trafilo.
Wyszlam z zalozenia, ze wszedzie moze byc dobrze i staram sie nie brac pod uwage ze moze byc niefajnie. Na dzis po rozmowie z lekarzem nie związanym z tym szpitalem, stawiam na placowke skad wiem ze mnie nie odesla i ewentualnym wyznacznikiem czy bede rodzic z mezem i czy wogole bede rodzic w tym szpitalu nie beda pieniadze.
Nie ma chyba szpitala w Wawie (pewnie i w innych miastach), ktory mialby tylko pozytywne opinie. Co do Zoski...kiedy zaczela sie akcja Rodzic po Ludzku myslalam ze to takie cudowne miejsce, ze kiedys bede rodzic tylko tam. Dzis wiem, ze nie bardzo chcialabym trafic do tej fabryki...I tyle. Kazdy czyta, slucha i moze zdecydowac co wybiera, a dopiero potem niestety wyrobi sobie wlasne zdanie ;)
Faktem jest, ze jednej mojej kolezance sie udalo, bo rodzila w nocy, nie bylo innych rodzacych, wiec rodzila na sali ogolnej z mezem za darmo. Inna jednak chciala rodzic z mezem nieplacac, polozne nie chcialy zapytac drugiej rodzacej czy wyraza na to zgode, tylko od razu zaczely bakac, ze w takim razie to raczej nie ma miejsc...w koncu zaplacili za sale pojedyncza i miejsce sie znalazlo...a prowadzila ja lekarka z Zelaznej. Nie ma reguly , ale wolalbym nie przechodzic takich akcji w trakcie porodu.

Odpowiedz
shellka 2009-01-28 o godz. 10:40
0

Ja też muszę stanąć w obronie "Zośki". Pomijając fakt terroru laktacyjnego o którym wspominała Melba mam same miłe wspomnienia. Pokażcie mi szpital w Polsce w którym trzyma się matkę przez ponad 3 tygodnie tylko dlatego, że dziecko pozostaje na oddziale wcześniaków w cieplarce. W każdym innym szpitalu czekałyby mnie dojazdy do szpitala i "kiblowanie" na niewygodnym krzesełku na szpitalnym korytarzu. byłam gotowa do wypisu w czwartej dobie po porodzie jednak zaproponowano mi pobyt, oczywiście bezpłatnie, miałam 2-osobowy pokój z łazienką, opiekę lekarską (do ostatniego dnia pobytu lekarze na obchodzie wpadali do mnie, żeby dowiedzieć się czy czegoś nie potrzebuję). Żeby tego było mało umieszczono mnie w pokoju z dziewczyną, która znajdowała się w dokładnie takiej samej sytuacji jak ja - (Maluch na Oiom-ie). Wszystko po to aby łatwiej znieść trudną sytuację. Gdy dopadła mnie prawdziwa deprecha przysłano do mnie psycholożkę, która wpadała do mnie co kilka dni. Nie miałam żadnych, ale to żadnych znajomości i zapłaciłam za wszystko jedynie 200 zł - koszt obecności mojego męża przy cesarce.

Odpowiedz
becja 2009-01-27 o godz. 05:48
0

Melba napisał(a):becja napisał(a):
Mam nadzieję, że jednak nie będzie potrzeby się awanturować. :D
Ale jeśli uważasz coś za oczywiste, to dlaczego nie tupnąć nogą?
Może dlatego, że jak się po porodzie tupie nogą, to od razu wylatuje z nas wiaderko krwi ;) lol

...no właśnie, może by zadziałało na salową? ;)

Odpowiedz
becja 2009-01-27 o godz. 03:28
0

natka24 napisał(a):Nie każdy ma taki charakter jak Wy... I to powinno byc normalne, że salowa zmienia pościel bez próśb czy tupania nogą. Ja się najbardziej tego boję, że nie będę umiała poprosić czy żądać rzeczy, które mi się normalnie należą. Bo ja nie umiem prosić o pomoc i żadać czegoś, przychodzi mi to z trudem... Ja w sumie bardziej boję się pobytu w szpitalu niż samego porodu... No ale jak to powie Kika to moja wina, że się nie będę awanturowac o rzeczy podstawowe... Tyle ode mnie
Mam nadzieję, że jednak nie będzie potrzeby się awanturować. :D
Ale jeśli uważasz coś za oczywiste, to dlaczego nie tupnąć nogą?

Odpowiedz
becja 2009-01-27 o godz. 03:20
0

Rodziłam w częstochowskiej "Parkitce". Ciążę prowadził lekarz z tego szpitala, więc byłam pewna, że będzie przy porodzie. A tu się okazało, że akurat nie może. Zaczęły się Święta, późny wieczór... Trafiliśmy na dwie super położne i dwóch świetnych lekarzy z dyżuru. Nie było lekko, wszyscy byli potrzebni pod koniec - więc było nas siedmioro :D Poród, mimo, że nienajlżejszy, wspominam cudownie. Wspaniała położna, p. Beatka - moja imienniczka :D zwracała się do mnie "kochanie", informowała dokładnie o wszystkim, co się dzieje. Widziałam, że chce mi naprawdę pomóc.

I wiecie co... NIC JEJ TO NIE KOSZTOWAŁO

Spędziłyśmy w szpitalu tydzień, bo Jagódka była żółta. Poznałam cały personel, obserwowałam i stwierdzam, że nie wszystkie położne wykazywały się empatią. Na szczęście większość była ludzka.

Tak jest wszędzie. Pełno takich ludzi wokół nas. Przykrych, niemiłych... szkoda, że w SŁUŻBIE zdrowia też.
I zgadzam się, trzeba reagować. Zawsze. To ich praca.

Odpowiedz
natka24 2009-01-27 o godz. 03:14
0

Nie każdy ma taki charakter jak Wy... I to powinno byc normalne, że salowa zmienia pościel bez próśb czy tupania nogą. Ja się najbardziej tego boję, że nie będę umiała poprosić czy żądać rzeczy, które mi się normalnie należą. Bo ja nie umiem prosić o pomoc i żadać czegoś, przychodzi mi to z trudem... Ja w sumie bardziej boję się pobytu w szpitalu niż samego porodu... No ale jak to powie Kika to moja wina, że się nie będę awanturowac o rzeczy podstawowe... Tyle ode mnie

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 02:38
0

Oki źle sie wyraziłam miałam na myśli naszą połówkę która jest w stanie zainterweniować

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 01:55
0

No ale nie oszukujmy
jeśli sama nic nie zrobiła w tym kierunku żeby nie leżeć w w syfie ....
Myślę że to kwestia powiedzenia czego sie chce i powiedzenie tego na głos bo nikt sie nie będzie domyślał ze się czegoś potrzebuje...
Ja bym zrobiła awanturę....

Dla chcącego nic trudnego

Odpowiedz
Gość 2009-01-27 o godz. 00:23
0

Przepraszam, ale musze coś napisać...
Doris* napisała, że koleżanka w syfie leżała 2 dni więc jak mam uwieżyć w to że przez owe dwa dni byli sami partacze Dla mnie to niepojęte. Może dlatego że jak ja rodziłam (tak wiem w zamierzchłych czasach) to były 3 położne z czego jednej wiecznie wszsytkiego brakowało (ale i tak starała się być pomocną) pozostałe dwie były więcej niż super. Ponieważ pracowały na zmiany to w ciagu dwóch dni poznałam wszystkie panie a jedną nawet 2 razy ;) . Dlatego niedopuszczalnym dla mnie jest leżeć w brudzie przez 2 dni i zwalanie tego na pecha bo trafiłam na lesera.

Odpowiedz
Kerala 2009-01-26 o godz. 16:57
0

Natka, toteż ja napisałam, że dobry szpital od złego różni się tym, że z dobrego szybko wyleją partacza, a w złym doczeka on emerytury. Ale szansa trafienia na partacza jest mniej więcej taka sama. I zawsze się znajdzie jakaś niezadowolona kobieta.
Co do Karowej- rodziłam tam i jestem daleka od wysławiania zalet tego szpitala. Swój poród wspominam dobrze, bo miałam opłaconą położną i widzę w tych dwóch faktach dużą zależność.
Pisząc o inkubatorach przesadziłam, ale ogólnie chodziło mi o to, że wiemy, jaki jest standard i wyposażenie danego szpitala, więc nie ma co potem krytykowac, że czegoś nie było. Jesli zależy nam na super wyposazonym OIOMie to wybieramy placówkę, gdzie ten OIOM jest. Jeśli zależy nam na atłasowym prześcieradle to też nieco konsekwencji.
I nie twierdze, że to normalny stan rzeczy. Po prostu stołeczne porodówki się podzieliły zadaniowo. W jednym są morelowe sale i wszelkie wygody, w innym super neonatologia, a w trzecim darmowy poród rodzinny.
Mnie się to nie podoba, ale piszę o tym, jak jest, a nie jak chciałabym aby było.
Kerala

Odpowiedz
Agnieszka Kruk 2009-01-26 o godz. 13:20
0

Urodziłam Beniaminka w Krakowie w szpitalu Żeromskiego, nie płaciłam nic za poród rodzinny ani położną czy lekarza. Miałam wspaniałą opiekę w czasie porodu i po nim. Położne pomagały mi zajmować się dzieckiem i chętnie pokazywały co i jak robić przy maluszku. Udzielały wszelkich informacji. Personel był świetny, na warunki też nie narzekałam, choć byłam w sali 3-osobowej. Trafiłam na przemiłe kobiety. Szpital ten polecili nam znajomi, których córeczka przyszła tam na świat 1,5 roku wcześniej.

Moim zdaniem najlepiej samemu zobaczyć jak wszystko wygląda w rzeczywistości. A każdy pacjent powinien być traktowany tak samo, z należnym mu szacunkiem. Co do wyższego standardu to chyba powinien on obejmować wyłącznie kwestię jednoosobowej sali lub położnej a nie poziom usług leczniczych.

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 08:33
0

Prawda jest o szpitalach taka, że jak się nie walczysz (czyt. nie domagasz swoich praw - jeśli jesteś w stanie oczywiście) to będą cię olewać wszędzie nie zależnie od tego na jakim oddziale, czy szpitalu jesteś....

Doris karygodne jest to, że lekarze dopuszczają do takiego stanu, ale takie przypadki czy wypadki się zdarzają w każdym szpitalu...

To że akurat twoje znajomej się to zdarzyło jest przypadkiem, ale czy to oznacza, że Żelazna jest złym szpitalem ??? szczerze... wątpię w to....

Ja znam kilka przypadków nieprofesjonalnego podejscia lekarza do pacjęta (z różnych szpitali) ale czy to oznacza że cały szpital jest zły??? wg mnie nie...

W dobie gigantycznych długów szpitalnych dziwisz się, że wolą płacące pacjętki ? przecież muszą utrzymać szpital - to jest pomysł który pozwala im żyć i działać dalej... a nie liczyć tylko na kasę od państwa. Teraz każdy szpital ma już (lub za chwilę będzie miał) pokoje (oddziały) o wyższym standardzie dostępne za opłatą bo to jest możliwość zarobku i utrzymania szpitala. Ja takie rozwiązanie popieram.

Przykre... widomo ale niestety bardzo prawdziwe... :(

Odpowiedz
Elain 2009-01-26 o godz. 07:17
0

Doris* napisał(a):Elain napisał(a):Myślę, że przy porodach o podwyższonnym standardzie kobiety są w większości zadowolone. A reszta, no cóż, na forum wyborczej czytałam wypowiedzi kobiet, które przyjechały tam "z ulicy", zostały przyjęte i były zadowolone. Ale zdarzały się też komplikacje i wtedy niektóre narzekały. Myślę, że nie ma takiego szpitala, który nie miał by niezadowolonych mam.
One nie przyjechały do tego szpitala "z ulicy". Skonczyły obie szkołę sławetnej Żanetty...więc miały zaklepane miejsca i obie wynajęte super sale..i co z tego...
Zazwyczaj osoby płacące za extra rzeczy mile wspominają żelazną. Myślę, że historia Twojej znajomej mogła się wszędzie przydażyć i nie wiemy do końca czy to wina lekarz, położnej czy jeszcze innych czynników. Nie wierzę natomiast żeby była to kwestia płacenia czy nie płacenia za poród. Nie uważam też, że tylko osoby które płacą powinny być dobrze traktowane, może tak to zabrzmiało. W końcu to szpital i lekarze powinni traktować wszystkich jednakowo! Nie chce mi się też wierzyć, żeby od płacenia zależało, czy wyjdziemy stamtąd z komplikacjami czy bez. Bardziej chodziło mi o to, że w salach o wyższym standardzie jest mniej powodów do narzekania, bo jesteś sama i położne muszą przyjść i sprawdzić co się dzieje. I może uważają, że jak płacisz to masz prawo więcej wymagać (choć to też nie jest fair) No i nie od dziś się słyszy, że na Żelazneą raczej przyjmują osoby, które opłacają dodatkowe usługi. Często więc odsyłają nie związane ze szpitalem kobiety.

Natka - masz rację. Na większość szpitali są skargi. Wszystko zależy co nam się przydaży. Mam tylko nadzieję, że wszystkie będziemy bardzo zadowolone i miło będziemy wspominać pobyt w szpitalu i poród, niezależnie od tego jaki szpital wybierzemy :D

Odpowiedz
natka24 2009-01-26 o godz. 06:50
0

natka24 napisał(a):Kerala napisał(a):
wredna salowa może się zdarzyć nawet w szpitalu Agi Khana, gdzie za poród płaci się parę tysięcy dolarów

Szczerze wątpię. W takim szpitalu, po 1 występie taka pani nie pracowałaby dłużej niż 5 minut.

- partacz może być w każdej placówce, tyle że w dobrej szybko wyleci z pracy
- jesli ktoś rodzi w szpitalu bez zaplecza neonatologicznego to uważam, że wysuwanie pretensji co do np. braku inkubatorów jest bezpodstawne*

Zawsze mnie mierziły takie własnie zarzuty, zwłaszcza odnośnie Damiana, że "jak coś źle z dzieckiem to odsyłają". Z większości szpitali państwowych odsyłają chore dzieci. W Wwie są tylko 2 szpitale z OIOMem dla noworodków. Akurat inkubatory sa i musza być na wyposażeniu każdego szpitala połozniczego

- "Zośka" słynie z pronaturalności, która czasem przyjmuje groteskowe formy (odmowa CC). O tym się powszechnie wie i nie ma co się na to ciskać. Jak komuś to nei odpowiada to jest Kasprzak, Starynkiewicza czy Karowa**

Akurat Karowa jest tu kiepskim przykładem. Podobnie jak Żelazna ma etykietkę "urodzić naturalnie za wszelką cenę..." Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie ma się co ciskać. Przedłużający się i nieefektywny poród jest powodem do przeprowadzenia CC. Jeżeli lekarze odmawiają wykonania CC gdy sa do tego przesłanki jak np połozenie miednicowe u pierwiastki, problemy z dzieckiem to jest to błąd w sztuce lekarskiej prowadzący częśto do nieodwracalnych zmian chorobowych dziecka.
Nie można powiedzieć, że nie wolno sie ciskać bo przecież wiadomo, że Żelazna to tylko naturalnie... To nie jest normalny stan rzeczy.

kerala
Dodam tylko, że dużo złego słyszałam zarówno o Żelaznej jak i Karowej. Niestety może nasze wnuki beda miały godną opiekę medyczną... Ja na to nie liczę. Człowiek czuje się w szpitalu intruzem, najlepiej jakby wogóle pacjentów nie było

Odpowiedz
natka24 2009-01-26 o godz. 06:48
0

Kerala napisał(a):
Szczerze wątpię. W takim szpitalu, po 1 występie taka pani nie pracowałaby dłużej niż 5 minut.

- partacz może być w każdej placówce, tyle że w dobrej szybko wyleci z pracy
- jesli ktoś rodzi w szpitalu bez zaplecza neonatologicznego to uważam, że wysuwanie pretensji co do np. braku inkubatorów jest bezpodstawne*

Zawsze mnie mierziły takie własnie zarzuty, zwłaszcza odnośnie Damiana, że "jak coś źle z dzieckiem to odsyłają". Z większości szpitali państwowych odsyłają chore dzieci. W Wwie są tylko 2 szpitale z OIOMem dla noworodków. Akurat inkubatory sa i musza być na wyposażeniu każdego szpitala połozniczego

- "Zośka" słynie z pronaturalności, która czasem przyjmuje groteskowe formy (odmowa CC). O tym się powszechnie wie i nie ma co się na to ciskać. Jak komuś to nei odpowiada to jest Kasprzak, Starynkiewicza czy Karowa**

Akurat Karowa jest tu kiepskim przykładem. Podobnie jak Żelazna ma etykietkę "urodzić naturalnie za wszelką cenę..." Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie ma się co ciskać. Przedłużający się i nieefektywny poród jest powodem do przeprowadzenia CC. Jeżeli lekarze odmawiają wykonania CC gdy sa do tego przesłanki jak np połozenie miednicowe u pierwiastki, problemy z dzieckiem to jest to błąd w sztuce lekarskiej prowadzący częśto do nieodwracalnych zmian chorobowych dziecka.
Nie można powiedzieć, że nie wolno sie ciskać bo przecież wiadomo, że Żelazna to tylko naturalnie... To nie jest normalny stan rzeczy.

kerala
Dodam tylko, że dużo złego słyszałam zarówno o Żelaznej jak i Karowej. Niestety może nasze wnuki beda miały godną opiekę medyczną... Ja na to nie liczę. Człowiek czuje się w szpitalu intruzem, najlepiej jakby wogóle pacjentów nie było

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 06:28
0

Miejsca w Św. Zofii nie można sobie "zaklepać" i "wynająć". Dziewczyny, które są prowadzone przez lekarza współpracującego ze szpitalem, bądź kończące rekomendowaną przez szpital szkołę rodzenia, mają jedynie pierwszeństwo w przyjęciu przed osobami "z ulicy". Ale jeśli miejsc nie będzie, to i szkoła rodzenia i lekarz prowadzący nie zapewniają przyjęcia.

Odpowiedz
Doris* 2009-01-26 o godz. 06:06
0

Elain napisał(a):Myślę, że przy porodach o podwyższonnym standardzie kobiety są w większości zadowolone. A reszta, no cóż, na forum wyborczej czytałam wypowiedzi kobiet, które przyjechały tam "z ulicy", zostały przyjęte i były zadowolone. Ale zdarzały się też komplikacje i wtedy niektóre narzekały. Myślę, że nie ma takiego szpitala, który nie miał by niezadowolonych mam.
One nie przyjechały do tego szpitala "z ulicy". Skonczyły obie szkołę sławetnej Żanetty...więc miały zaklepane miejsca i obie wynajęte super sale..i co z tego...

Odpowiedz
Kerala 2009-01-26 o godz. 05:10
0

Ja też nie będę nikogo linczować. Ale parę uwag pod rozwagę:

- źródło typu "jedna pani drugiej pani" czy "moja koleżanka mówiła" to źródła niewiarygodne.
- nawet jeśli relacja jest osobista, to nie muszę mówić, że nie mamy dystansu do własnych przezyć. Szarpnięcie podczas zszywania krocza może się wydać błędem w sztuce lekarskiej- bo to o NAS chodzi czy o NASZE dzieci. A potem rosną mity na temat przeróżnych szpitali
- wredna salowa może się zdarzyć nawet w szpitalu Agi Khana, gdzie za poród płaci się parę tysięcy dolarów
- partacz może być w każdej placówce, tyle że w dobrej szybko wyleci z pracy
- jesli ktoś rodzi w szpitalu bez zaplecza neonatologicznego to uważam, że wysuwanie pretensji co do np. braku inkubatorów jest bezpodstawne*
- "Zośka" słynie z pronaturalności, która czasem przyjmuje groteskowe formy (odmowa CC). O tym się powszechnie wie i nie ma co się na to ciskać. Jak komuś to nei odpowiada to jest Kasprzak, Starynkiewicza czy Karowa**
- krwotok może się zdarzyć zawsze. Mnie też się zdarzył i to nie dlatego, bo ktoś mi spartolił czyszczenie macicy, a dlatego, bo tydzien po porodzie ruszyłam w 250km podróż

Uwagi * i ** nie odnoszą się do postu tylko do ogólnych "obiektywnych" komentarzy na temat poszczególnych szpitali.
Czytałam już masę krytycznych opinii pod adresem Zośki i tyleż samo opisów pełnych zachwytu.
Natomiast zarzut typu "źle wyłyżeczkowali, bo nie zapłaciła" jest absurdalny. Gdyby choć część przerażających historii o szpitalu X była prawdą, to byłyby tez pozwy. W internecie można zaś napisac wszytsko, choć widziałam na własne oczy, jak Jeanette Kalyta wypowiedziała sie w jednym wątku na swój temat (wątek krytyczny) i cała sprawa miała finał w sądzie. Tak więc trzeba uważać na to, co się pisze i o kim.

kerala

Odpowiedz
Kasiucha 2009-01-26 o godz. 04:57
0

Ode mnie też nie - bo też uważam, że jeśli ktoś płaci więcej to ma prawo do dodatkowych korzyści. I nie miałam na myśli tego, że kogoś źle wyłyżeczkowali bo nie zapłacił (sama miałam łyżeczkowanie a poród bezpłatny).

Chodziło mi raczej o fakt (i mówię tu u Szpitalu w Bydgoszczy, bo daleka jestem od oceniania placówek których nie znam), że niestety wiele Szpitali nic nie robi, aby utrzymać dobre imię... Szkoda

Odpowiedz
magdage 2009-01-26 o godz. 04:36
0

Karolya napisał(a):Kasiucha napisał(a):To prawda Elain, tylko że milej mogłoby być, gdyby każdy mógł liczyć na takie same podejście. Bez względu na opłaty.
Nie uwierzę w to, że kogoś źle wyłyżeczkowali, bo nie zapłacił dodatkowej kasy za salę pojedynczą....
takie rzeczy, jak to co opisała Doris, po prostu się zdarzają i nie wynikają z czyjejś złej woli. To tak jak wypadki samochodowe - nikt specjalnie tego nie robi.
A fakt, że "obsługa" jest rzeczywiście lepsza w podwyższonym standardzie - ale to kwestia rzeczy typu jedzene i możliwość spędzania czasu bez towarzystwa innych mam - uważam, że słusznie - bo to nie jest "standard" w Polsce i jeśli kogoś na to stać, to słusznie domaga się traktowania "jak w hotelu".
A teraz czekam na lincz ;)
no to ode mnie sie nie doczekasz linczu bo uwazam dokładie tak samo :)))

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 04:34
0

Kasiucha napisał(a):To prawda Elain, tylko że milej mogłoby być, gdyby każdy mógł liczyć na takie same podejście. Bez względu na opłaty.
Nie uwierzę w to, że kogoś źle wyłyżeczkowali, bo nie zapłacił dodatkowej kasy za salę pojedynczą....
takie rzeczy, jak to co opisała Doris, po prostu się zdarzają i nie wynikają z czyjejś złej woli. To tak jak wypadki samochodowe - nikt specjalnie tego nie robi.
A fakt, że "obsługa" jest rzeczywiście lepsza w podwyższonym standardzie - ale to kwestia rzeczy typu jedzene i możliwość spędzania czasu bez towarzystwa innych mam - uważam, że słusznie - bo to nie jest "standard" w Polsce i jeśli kogoś na to stać, to słusznie domaga się traktowania "jak w hotelu".
A teraz czekam na lincz ;)

Odpowiedz
Kasiucha 2009-01-26 o godz. 03:55
0

To prawda Elain, tylko że milej mogłoby być, gdyby każdy mógł liczyć na takie same podejście. Bez względu na opłaty.

Odpowiedz
Elain 2009-01-26 o godz. 03:47
0

Może nie powinnam się się wypowiadać, bo dopiero będę tam rodzić, ale wszystkie moje znajome z pracy, które tam rodziły, były bardzo zadowolone i tak jak Karolya bardzo chwaliły i polecały ten szpital. Myślę, że zawsze może się coś złego zdarzyć ale nie można wyrabiać sobie opinii na podstawie pojedyńczych przypadków. Myślę, że przy porodach o podwyższonnym standardzie kobiety są w większości zadowolone. A reszta, no cóż, na forum wyborczej czytałam wypowiedzi kobiet, które przyjechały tam "z ulicy", zostały przyjęte i były zadowolone. Ale zdarzały się też komplikacje i wtedy niektóre narzekały. Myślę, że nie ma takiego szpitala, który nie miał by niezadowolonych mam.

Odpowiedz
Kasiucha 2009-01-26 o godz. 03:47
0

Lexa napisał(a):no tak Kasiucha - takie zjawisko jest typowe, i to nie tylko w przypadku szpitali :(
ale szpital na Żelaznej ma certyfikat ISO i powinno im zależeć na jak najlepszym traktowaniu 'klienta'
Wiesz moja firma też ma Certyfikat ISO. I to mi wystarczy, żeby wiedzieć na jakiej zasadzie jest on przyznawany niestety. No może nie w każdym przypadku, ale....

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 03:43
0

ale jaki my mamy wpływ zeby cokolwiek tam zmienić??
popsuć opinie.....? czy to coś wplynie??

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 03:36
0

no tak Kasiucha - takie zjawisko jest typowe, i to nie tylko w przypadku szpitali :(
ale szpital na Żelaznej ma certyfikat ISO i powinno im zależeć na jak najlepszym traktowaniu 'klienta'

Odpowiedz
Gość 2009-01-26 o godz. 03:36
0

Myślę, że to niestety kwestia ludzi - w każdym szpitalu można trafić na osoby z powołaniem do danego zawodu i na zwykłych leserów i cwaniaczków. Taka jest rzeczywistość kolejna sprawa, to to, że wszędzie w podwyższonym standardzie będziesz lepiej traktowana, bo idą za tobą pieniądze. Ja w Zośce miałam rewelacyjny poród - wszystko odbyło się tak, że nic bym nie zmieniła. Podobnie personel koło mnie - wszyscy byli pomocni i serdeczni, nie miałam żadnych zastrzeżeń. Rzeczy o których piszesz nie powinny się zdarzyć, ale też nie zdarzają się często - jest to pierwszy "merytoryczny" zarzut jaki słyszę pod adresem tego szpitala, a nie ukrywam bardzo się nim interesowałam zanim zdecydowałam się tam urodzić..

Odpowiedz
Kasiucha 2009-01-26 o godz. 03:28
0

Doris nie wiem jak to jest na Żelaznej, ale niestety chyba często się zdarza, że Szpital który wyrobi sobie tzw. "renomę" siada na laurach!! Podobnie jest ze Szpitalem, w którym rodizłam Bartka (specjalnie jechałam do Bydgoszczy). Wtedy było świetnie - teraz podobno porażka. A zdobyli nawet nagrodę Fundacji Rodzić po Ludzku. Powinni im ją chyba odebrać po tym co słyszałam...

No cóż - drugie dziecko urodzę w Toruniu. Przynajmniej blisko.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie