-
Gość odsłony: 5561
IVF - narodowa debata na temat refundacji, etyki...
Poniewaz watek ten placze sie po innych tematach a ostatnio sporo nas na forum ktore sa przed IVF postanowilam otworzyc odrebny watek...
Generalnie sytuacja teraz w kraju jest nie za ciekawa. Temat wkroczyl na salony polityczne i zaczela sie narodowa debata na temat etycznosci calego "procederu"... Juz wiemy ze refundacji na pewno nie bedzie, ale istnieje duza obawa ze na tym sie nie skonczy i srodowiska katolickie beda chcialy za wszelka cene uniemozliwic dokonywanie zabiegow in vitro, a przynajmniej utrudnic ich wykonywanie...
Mnie osobiscie krew zalewa jak lysze w tv komentarze ludzi ktorzy nie maja zielonego pojecia o czym mowia i chca decydowac za miliony Polakow co jest dla nich lepsze.
Okazuje sie bowiem ze my - wszystkie nieploden jestesmy straszliwymi egoistkami, bo przeciez jest tylle dzieci ktore mozna adoptowac... Pranoja polega na tym ze teraz ludzie ktorzy bardzo pragna dziecka miec go nie moga. Margines spoleczny rozmnaza sie jak kroliki (a bedzie jeszcze bardziej ze wzgledu na "becikowe") a my powinnismy zamiast o in vitro myslec o tym aby wychowywac dzieci z rodzin patologicznych...
Co jeszcze nas czeka w tym kraju, bo chyba juz nic dobrego....
Wlasnie tez mialam to wkleic, ubieglas mnie anetko :D
ehh w naszej pieknej Polsce to juz w tej kwestii w ogole nie ma o czym myslec...
Wystarczylo mi jak wczoraj posluchalam jak posel - doktor PIS mowil ze prezerwatywa nie jest zadnym srodkiem zabezpieczjacym przed HIV a juz tym bardziej przed ciaza!!! I ze dlatego PIS nie bedzie popieral ksiazek do wychowania seksyalnego gdzie podaje sie takie bzury!!! No po prostu ciemnogrod!!! Sto lat za murzynami albo jeszcze gorzej...
Artykuł
"Sztuczne zapłodnienie korzystne dla gospodarki"
http://wiadomosci.onet.pl/1344463,16,item.html
Tylko dlaczego nasz państwo nie dojdzie do takiego wniosku.
Pomoc z walką z niepłodnością = nowi obywatele płacący podatki
A jeżeli z jednego zabiegu narodzi się więcej niż jedno dziecko to już zysk podwójny dla państwa.
PS.Mnie trochę zaniepokoiła ta liczba w Danii,skoro tak dużo to może trzeba dłuuuugo czekac w kolejce na zabieg. :x
Moze faktycznie przydalyby sie jakies "dni" walki z nieplodnoscia.... i uswiadamianie spolecznestwa...problem polega na tym ze wiekszosc programow ocierajacych sie o problem jest niezetelna, zawira malo lub bledne informacje. Malo sie mowi o aspekcie psychologicznym, czyli o tym co taka para przezywa...dla tych ktorzy maja juz dzieci to jest wrecz niepojete (wiadomo - syty glodnego nie zrozumie)...
Eire rozumiem ze zle przeczucia co do grilla sie sprawdzily przykro mi...
no wlasnie Eire :( ja kiedys w rozmowie o parze ktora dlugo nie mogla miec dzieci, ale w koncu sie udalo - uslyszalam od pewnej pani: no to chyba cos z nimi jest nie tak , ze tak dlugo sie starali :o normalnie wpadla chyba w jakis szal, bo akurat z nami widocznie tez cos wtedy bylo nie tak :( bo staralismy sie juz z rok, wiec bylismy chyba jacys INNI :( . Musialam ja uswiadomic jak duzo ludzi ma problem z paczeciem dziecka, ale i tak mi do konca w te statystyki nie uwierzyla stwierdzila ze mlodzi poprostu lubia wygodnictwo :o a dzieci to przeciez obowiazek. Nie bede sie rozpisywala dalej na temat tej dyskusji, bo jak to wspomne to mnie krew zalewa a podobno nie powinnam sie denerwowac w moim stanie
Odpowiedz
madi masz racje i ostatnio rozmawiałysmy o tym z kiki,że ludzie w Polsce nie mają świdomości jaką plaga jest niepłodność i wielu sobie żartuje gdzieś w towarzystwie ktoś z nas usłyszał kiedyś tekst,że kiepsko się staracie o dziecko skoro wam nie wychodzi.
Nasze społeczeństwo nie ma świadomości jaki to jest ból i jak strasznie takie pary cierpią. Nie potrafią sobie tego nawet nie wyobrazić a tym czasem ok 30% ludzi w Polsce ma problem z płodnościa i uwaząm,że tak samo jak organizuje się dni walki z deperesją tak samo więcej powinno się mówić o niepłodności bo to jest choroba cywilizacyjna.
a tak na marginesie to ja dzisiaj byłam na grillu gdzie była jedyną kobietą nie w ciąży i usłyszałam tekst,że ja tam nie pasuje bo nie jestem w ciąży.
cholernie mnie to zabolało ale nie przebierając w słowach powiedziałam,że żart jest conajmniej głupi. a piszę o tym dlatego,że często w towarzystwie padaja takie "żarty" albo pytania i pomyslalam sobie,że może gdybysmy jako społeczeństwo mieli większą świdomość tego problemu to może wtedy pary, które się starają dłuższy czas nie musiały by się martwić jak komuś odpowiedzieć na głupi żart albo niedyskretne pytanie.
bo nasze spoleczenstwo nie pojmuje roznicy pomiedzy nieplodnoscia i bezplodnoscia iwszystko wrzucaja do jednego worka :( nie mozesz miec dziecka = jestes bezplodny (a) - a to nieprawda przeciez ludzi trzeba leczyc i to chyba nie tylko tych z problemem nieplodnosci ale reszte spoleczednstwa a szczegolnie tych ktorzy tak dzielnie potrafia decydowac za innych co jest dla nich lepsdze i etyczne
OdpowiedzA mnie kilka dni temu zainteresowała informacja w jednym z katalogów bibliotecznych. W hasłach przedmiotowych, na podstawie których wyszukuje się książki, była info. że nie stosuje się hasła niepłodność, a jedynie bezpłodność, przecież to na Boga dwie różne rzeczy
Odpowiedz
kiki26 napisał(a):Czy ktos ogladal dzis na TVP1 debate o 22.00 o IVF??? Alez sobie cisnienie podnioslam...pani przedsztawiciel z rzadu wymienila IVF na rozni z wynalezieniem bomby jadrowej :o a jako propozycje dla par nieplodnych podala adopcje... przy czym oczywiscie wszystko bylo protekcjonalnym tonem wyzszosci ukladu rozrodzczego plodnej pary nad nieplodna... a pani ginekolog - przeciwniczka IVF przyczyne nieplodnosci upatruje w rozwiazlosci i nie znajomosci terminu owulacji :o ludzie gdzie my zyjemy??????
:o :o :o :o :o
nie ptasia grypa lecz debilioza opanowala nasz kraj :x
Dlatego ja nawet tego nie oglądałam, wystarczy mi jak czasem na 2 min. włącze tvn24 i posłucham tych ....
W każdym temacie oni są tak durni, że już szkoda słów na to!
Kiki nie przejmuj się, najwyżej wyjdzie na to, że poddając sie IVF jesteś rozwiązła. Najważniejsze, że to z mężem jesteś rozwiązła, on na pewno nie ma nic przeciwko temu
Czy ktos ogladal dzis na TVP1 debate o 22.00 o IVF??? Alez sobie cisnienie podnioslam...pani przedsztawiciel z rzadu wymienila IVF na rozni z wynalezieniem bomby jadrowej :o a jako propozycje dla par nieplodnych podala adopcje... przy czym oczywiscie wszystko bylo protekcjonalnym tonem wyzszosci ukladu rozrodzczego plodnej pary nad nieplodna... a pani ginekolog - przeciwniczka IVF przyczyne nieplodnosci upatruje w rozwiazlosci i nie znajomosci terminu owulacji :o ludzie gdzie my zyjemy??????
Odpowiedz
Dodaje jeszcze link do artykułu nt. becikowego. W sumie nic nowego ale może kogoś zainteresuje:
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=43834&wid=8120470&rfbawp=1134559094.355&ticaid=1b7d
A swoją drogą politycy zamiast znowu planować podniesienie podatków mogliby wydłużyć urlop macieżyński, tak żeby matki miały szansę w normalny sposób wychować swoje dzieci, a nie niedługo po porodzie lecieć do pracy bo kończy się 3 miesięczny urlop macieżyński. Myślę, że wtedy wiele kobiet zdecydowało by się na dziecko. Znam obecnie kilka dziewczyn, które nie planują powiększenia rodziny bo właśnie nie stać ich na rezygnację z pracy lub nianię, a trzy miesiące z dzidzią to trochę za mało! Co po tym okresie zrobić? Oddać do złobka, który jeszcze takich małych dzieci nie przyjmuje! I takie kobiety będą musiały płacić wyższy podatek. To już wtedy na pewno nie będzie ich stać na dziecko! No może po 50-tce!
anetko tez nie wiem czy bym sie zdecydowala...chyba ze po kilku nieudanych probach IVF itd... moze wtedy...
Odpowiedz
madelaine napisał(a):ewpt1 ja nigdy nie bylam przeciwko in vitro, ale teraz gdy coraz dluzej sie staramy i nic z tego nie wychodzi zaczynam myslec ze to wspaniale ze jest cos takigo bo ile par nie zostaloby nigdy rodzicami? Pozostaje wtedy tylko adopcja a nie kazdy ma tyle odwagi lub z innych przyczyn nie chce badz nie moze wychowywac cudzego dziecka .
PUNKT WIDZENIA ZALEZY OD PUNKTU SIEDZENIA - i to jest swieta prawda.
Ja tez nie jestem przeciwko in vitro i nie wykluczam, ze kiedys , jesli problem bedzie sie nadal utrzymywal, to zdecyduje sie na nie! Chcialam tylko powiedziec, ze to nie jest latwa decyzja i wydaje mi sie , ze nie mozna tak bezkrytycznie do tego zabiegu podchodzic, gdyz z moralnego punktu widzenia nasuwa sie wiele watpliwosci. Trzeba rozwazyc wszystkie za i przeciw, aby byc w zgdozie z wlasnym sumieniem....I od razu samej nasuwa mi sie mysl, ze nawazniejsze "za" to mozliwosc posiadania NAPRAWDĘ WLASNEGO DZIECKA i na pewno jest to podstawowe kryterium, ktorym kieruja sie ludzie. Pzdrawiam Wszystkie bardzo goraco i zycze jak najkrotszych oczekiwan na wlasne Pociechy
ewa
http://www.fertilityfriend.com/home/dd99c
Mad chciałabym powiedzieć "Święte słowa" ale będę siedzieć cicho bo mnie ten problem dotyczy aż za bardzo.
Tylko powiem,że podczas stymulacji uzyskuje się nie tak dużo oocytów a jeszcze mniej zapładnia się więc nie są to (wbrew opini niezorientowanych) ilości w dziesiatkach a może i setkach do rozdawania na prawo i lewo.
Wczoraj poczytałam sobie bociana o inseminacji nasieniem dawcy.I tak sobie myślę,czy mogłabym zdecydować się na to.U nas problem jest natury plemnikowej więc wyjście byłoby nienajgorsze.Ale...
Jak poznalam swojego przyszłego męża to w pierwszej kolejności pomyślałam,że właśnie z tym facetem chcę mieć dzieci.Nie,że chce za niego wyjść tylko właśnie pomyślałam o dzieciach.I dlatego będę brała tony leków,będę się kuła i wcześniej czy później urodzę nasze wspólne dziecko (co najmniej jedno).
Więc ja twierdzę,że nie zdecydowałabym się na taki krok.Użyłam liczby pojedyńczej bo nawet nie zaczełabym rozmowy z mężem na ten temat.
Co myslicie o tym?
ewpt1 ja nigdy nie bylam przeciwko in vitro, ale teraz gdy coraz dluzej sie staramy i nic z tego nie wychodzi zaczynam myslec ze to wspaniale ze jest cos takigo bo ile par nie zostaloby nigdy rodzicami? Pozostaje wtedy tylko adopcja a nie kazdy ma tyle odwagi lub z innych przyczyn nie chce badz nie moze wychowywac cudzego dziecka .
Mysle ze jesli bedziesz sie starala tak dlugo jak co niektore dziewczyny na tym forum to napewno diametralnie zmienisz zdanie, choc w zadnym wypadku ci tego NIE zycze.
Pozdrwiam i pozwolcie decydowac o tym zainteresowanym bo latwo mowic i decydowac o czyms co nas nie dotyczy.
PUNKT WIDZENIA ZALEZY OD PUNKTU SIEDZENIA - i to jest swieta prawda.
Dla mnie nie ma tu nic kontrowersyjnego. Jesli nie zgadzasz sie na adopcje prenatalna mozesz przedlusyc kontrakt z klinika i trzymac zarodki dla siebie aby je wykorzystac...
Moze sie jednak zdazyc tak ze nawet jesli nie zglosisz sie i klinika zdecyduje sie wykorzystac akurat twoje zarodki to i tak po rozmrozeniu okaze sie ze zarodki sie nie rozwijaja, albo moga sie nie przyjac po transferze.
Poza tym jesli I proba IVF sie nie uda to zawsze mozna sprobowac znow tym razem bez calej procedury stymulacji, no bo sa mrozaki... a wiec mysle ze naprawde niewielkie jest prawdopodobienstwo...poza tym nie sadze aby bylo az tak wiele par ktore decyduja sie na adopcje prenatalna...
kiki25 napisał(a):Jesli jednak nie zglosisz sie po mrozaki to klinika ma prawo oddac je innej nieplodnej parze.
nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest to nieco kontrowersyjna decyzja. Wiem lepiej tak, niz poprostu wyrzucic do kosza....Dlatego tez zabieg jest pelen dylematow moralno - etycznych , przynajmniej dla mnie. Nie wiem , moze po prostu jeszcze zbyt krotko sie staramy, aby podejmowac teraz tek trudne decyzje.Jest za tym wiele za i przeciw, jak by na to nie spojrzec....
pozdrawiam
ewa
http://www.fertilityfriend.com/home/dd99c
Dziewczyny tu gdzie mieszkam na Islandii tez sa takie poronione pomysly i bezsensowne prawo, wiec to nie tylko w Polsce. Tutaj invitro moze byc tylko 5 razy. PO 5 razie zaden lekarz nie zdecyduje sie na zlamanie prawa! Tragedia! A co z tymi co zachodza za 6 czy 10 razem?? Poroniony pomysl! I co sie bedzie dzialo..beda po prostu ludzie wyjezadzac i robic in vitro w innym kraju! Sprawa prosta. Przeciez przyszli rodzice zrobia wszytsko by jednak zobaczec swoje upragnione dziecko i zadne prawo tego nie zmieni! :)
Odpowiedz
No wlasnie...
Ja mysle ze nie zabronia, ale moga zabroniz mrozic zarodki, albo zapldniac wiecej niz jeden....nie wiem jak wtedy mialoby to wygladac...
W kazdym razie nie wiem w czym te dzieci maja byc gorsez i dlaczego ksieza nie chca ich chrzcic :o Ale nie jest to az takie zadziwiajace biorac pod uwage ze teraz kosciol debatuje czy dzieci ktore nie zdazyly byc ochrzczone ida do piekla, czy moze jednak powinny isc do nieba... jak dla mnie glupota???? Kosciol ma o tym decydowac????? :o Ehhh...jesli istnieje jakis Bog to chyba smieje sie w kulak z tych rewelacji....
Aż łezka mi się w oku zakręciła po przeczytaniu wiadomości o Lonie i jej chłopaczkach.Jak mozna się sprzeciwić in-vitro wiedząc,że są ogromne szanse na takie chwile szczęścia jakie od wczoraj przezywa nasza Moni??
A jak tego zabronią to nie będziemy miały okazji świętować na baybusie narodzin invitrowych bobasów.
W czym takie dzieciaczki są gorsze od tych poczętych tradycyjną metodą???
babinko chodzi o to ze w procesie stymulacji do IVF kobieta moze wyhodowac bardzo duzo komorek jajowych, z ktorych spora czesc sie zaplodni (zalozmy ok 10). W transferze podaje sie tylko dwa zarodki. Reszte zamraza. Jesli proba sie powiedzie i urodzi sie dzidzius (albo dwa ) to za jakis czas mozesz miec przecziez ochote miec kolejnego bobasa. Klinika bezplatnie przechowuje twoje zarodki przez rok. Potem musisz dodatkowo oplacic ich przetrzymywanie dla ciebie. Jesli jednak nie zglosisz sie po mrozaki to klinika ma prawo oddac je innej nieplodnej parze.
A co do skladek to jest juz jakas kompletna bzdura, ale slyszalam ze to na szczescie jest tylko jakis luzny i prywatny pomysl jedego z poslow... uff
babinko to jest prawda... tzn wyglada to jednak troche inaczej. Ja w novum musze podpisac zgode na zamrozenie zarodkow na okres roku (oczywiscie jesli pierwsza proba sie nie powiedzie to odmraz sie kolejne zarodki) lub przedluzyc za dodatkowa oplata kontrakt na zamrozenie. jesli po uplywie tego czasu nie zglosze sie po swoje zarodki klinika moze je wykorzystac do adopcji prenatalnej. W praktyce jednak jesli pierwszy transfer sie nie przyjmie to odmraza sie kolejne ale nie wszystkie zarodki chca sie rozwijac, potem nie wszystkie moga chciec sie zaimplantowac wiec sadze ze jednak szansa jest niewielka...ale oczywiscie jest....
OdpowiedzW toku dyskusji o in vitro pojawiła się informacja, że żadne zarodki nie są niszczone, ponieważ jeśli nie wykorzystają ich rodzice, to podaje się je innym osobom (pacjentom). Czy to prawda :o Ja mówiąc szczerze nie zgodziła bym się na coś takiego, bo to by znaczyło że gdzieś na świecie będzie rosło moje biologiczne dziecko! Słyszałyście moze cos na ten temat?
Odpowiedz
Na takich idiotów widzę tylko jedno rozwiązanie - kamień, wór i do Wisły...
Gdyby żona któregoś z nich przechodziła przez coś takiego jak ja i mnóstwo kobiet w tym kraju a wraz z nami nasi mężowie i często całe rodziny, może otrząsnęliby się ze swej głupoty i zaczęli myśleć jak ludzie a nie bezduszne matoły...Słów brakuje...Przecież takie zabiegi to wielka szansa dla tysięcy rodzin na najbardziej upragnione szczęście. Nie rozumiem takich ludzi. To ma być ich polityka prorodzinna...Gucio...to jest raczej polityka antyrodzinna...No i jeszcze to becikowe, ale tylko dla najbiedniejszych - wtedy to dopiero będą afery z dziećmi w roli ofiar...Zamiast dofinansować zabiegi wspomaganego rozrodu lepiej dać kasę wykolejeńcom niech mają za co poszaleć...Nie daj Boże...
serdeczne pozdrowionka
mnie to juz szlag trafia jak cokolwiek slysze na ten temat przed chwila ogladalam w telewizji ze jakis tam posel Piłka uwaza ze ludzie ktorzy nie maja lub nie moga miec dzieci powinni placic o wiele wyzsze skladki emerytalne - DEBIL jakis przeciez to nie nasza wina ze nie mozemy miec dzieci a pomoc nikt nam w tym nie chce :(
OdpowiedzPodobne tematy