• Gość odsłony: 3178

    Jak dojrzewaliście do decyzji o dziecku?

    Pozwoliłam sobie założyć nowy wąteczek dotyczący naszych partnerów. Na wąteczku nasze szczeście piszemy a samych zaletach naszych połówek. a ja chciałam zapytać orolę jaką odgrywają w waszych staraniach.Ja mojemu arturowi marudziłam o dzidziusiu długo, najpierw nie podejmował tematu... potem było zawcześnie... po ślubie się niby zgodził, ale wpadliśmy w niezłe tarapaty finasowe... i dzidzie było trzeba odłożyć... Teraz wychodzimy powolutku z dołu, wiec zaczeliśmy staranka. Ale mamczasem wrażenie, że to wszytsko to tylko moja inicjatywa, a on poprostu się godzi. Nie podejmuje sam tematu wiadomego, choć o samym dziecku ze mną rozmawia. Jednak nigdy nie zapyta np. o "te dni", zawsze musze go sama informować, co nie ukrywam jest dla mnie nieco krępujące (mam wrażenie że sie narzucam).Dziwi mnie to bowiem w innych sprawach nie ma tematu tabu, a moj mąz jest przyjacielem z którym o wszystkim mogę pogadać.Nie wiem, czy to moje przeczulenie, czy nie nauczyliśmy się jeszcze rozmawiać i żyć w nowej sytuacji, czy (czego sie bardzo boje) on chce bebe tylko dla mnie... Nie wiem strasznie mnie to dołuje.A jakie drogie koleżanki u Was to wygląda? podzielcie się swoimi przeżyciami związanym z dojrzewaniem do decyzji i oczekiwaniem waszych mężów na II kreseczki

    Odpowiedzi (28)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-20, 04:10:41
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
babinka 2009-10-20 o godz. 04:10
0

Skorpionica, z moim mężem na początku było to samo, tyle tylko że sama doszłam o co chodzi - on się nie przyznał :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-13 o godz. 09:06
0

Postanowiłam trochę podnieść Was na duchu dziewczyny. Może faceci potrzebują dorosnąć do takiej decyzji? Kochają nas i widzą jak ważne jest dla nas posiadanie dziecka, dlatego godzą się na starania. Potem jak nam się nie udaje, a my (kobiety) bardzo to przeżywamy, Oni pragną nam ulżyć w cierpieniu i proponują zawieszenie starań żebyśmy "naładowały swoje baterie". Może to dlatego takie zgrzyty są?

Mój mąż nie może doczekać się naszego potomka i bardzo chętnie włączył się w robienie wykresów, często sam bierze go do ręki i sprawdza, w której fazie cyklu jesteśmy. To ja miałam większe obawy czy to odpowiedni moment na starania. Nie zawsze tak było. Kiedy studiowaliśmy, jeszcze nie będąc małżeństwem, chcieliśmy sie pobrać, jednak nie było to wtedy możliwe, ale to inna bajka. Bardzo chciałam mieć dzidziusia, wtedy wiedziałam, że sobie poradzę ze studiami i zanim skończę to dzidzia podrośnie i będę mogła iść do pracy. Dla mnie to był najlepszy moment do zajścia w ciążę. On zgodził się, ale kiedy tylko podejrzewałam dni płodne (nie mierzyłam tempki tylko stosowałam kalendarzyk małżeński), to nasze przytulania były mało udane, zawsze wtedy miał ochotę na "niewypełnianie mnie", czyli wytrysk poza moim organizmem. Trwało to jakieś pół roku, dopiero po roku czasu od tamtej pory przyznał się, że nie był przekonany czy to odpowiedni dla nas moment na dziecko, ale bał się, że odejdę, że Go nie zrozumiem i pomyślę, że Mu na mnie nie zależy. Skomplikowani są Ci nasi faceci i ciężko Ich zrozumieć.

Odpowiedz
madelaine 2009-10-10 o godz. 12:48
0

kiki

Odpowiedz
Gość 2009-10-10 o godz. 09:46
0

DZieki dziewczynki :D mam nadzieje ze to bylo to dno od ktorego sie odbijemy i teraz juz tylko do gory :D

Odpowiedz
Marta2208 2009-10-10 o godz. 08:56
0

KIKI SUPER WIADOMOSCI TRZYMAM ZA WAS KCIUKI BARDZO MOCNO

Odpowiedz
Reklama
julitka78 2009-10-10 o godz. 08:13
0

kiki teraz na pewno sie uda,ja w to głeboko wierzę i nieustająco trzymam kciuki :)

Odpowiedz
babinka 2009-10-10 o godz. 06:12
0

Dopiszę jeszcze tylko do moich wypocin, że chyba bym wolała żeby to ze mną było coś nie tak. Bo ja mogę biegać po lekarzach, a mój mężuś to chyba szybko by wymiękł. A poza tym to męskie ego :D Chyba by się martwił gdyby nie mógł mi dać dziecka.

Odpowiedz
babinka 2009-10-10 o godz. 03:29
0

To super Kiki, bardzo się cieszę. Mi mężuś właśnie oświadczył, że jeżeli gin (a idę w czwartek) potwierdzi to, co mówił zaraz po operacji, że jeżeli chcemy mieć dziecko to muszę zajść w ciążę w ciagu roku, to on się zgadza. Nie wiem czy w tej sytuacji się cieszyć czy płakać, bo z jednej strony mąż mnie wesprze ale natura nie i na odwrót. Nikomu nie życzę takiej sytuacji.

Odpowiedz
Gość 2009-10-10 o godz. 02:17
0

U nas sie troche uspokoilo....pogadalismy, wypowiedzielismy kazde swoje racje i doszlismy do wniosku ze robimy IUI, a jak sie nie uda zaczniemy przygotowania do IVF....moze potrzebna byla taka burza.... moze na jakis czas wyparowalo z nas i teraz latwiej bedzie dbac o spokoj...zobaczymy...

Odpowiedz
julitka78 2009-10-10 o godz. 02:16
0

dodam jeszcze że nam zegar biologiczny bije :(
takie życie jest kobiety niestety,oni moga zostac ojcem nawet wieku podeszłym :( my czym starsze tym mniejsze szanse :(

Odpowiedz
Reklama
julitka78 2009-10-10 o godz. 02:14
0

babinko po prostu my kobiety jestesmy silniejsze psychicznie i dlatego nasi mężczyxni na nasze barki zrzucają staranka,tak mi sie wydaje a zreszta oni nie mają fazy macierzyństwa,więc ja tak sobie tłumacze że nigdy nie poczuja się tak jak my :(

Odpowiedz
babinka 2009-10-10 o godz. 01:23
0

A ja się w ten weekend załamałam! Już miałam nową nadzieję, nowy cykl i niedługo owu i wizyta u gina - więc może w końcu coś się ruszy. A mój mężuś nagle wyskoczył, że po co nam dzieci, że kłopot, że dobrze nam razem, będziemy się mogli realizować zawodowo, że mieszkanie, że lepsza praca itd. Po prostu się wkurzyłam i przybiłam. Nie mam siły walczyć na raz z problemami biologicznymi, niechęcią lekarzy i jeszcze z obawami męża. Mi powiedział że nie chce na razie dzieci (wcześniej chciał), ale od razu poprawił się że za jakiś czas może go przekonam. Tylko dlaczego to ja muszę być silna. A wiem, że ta jego decyzja wynika z obaw jak sobie poradzimy z obowiązkami rodzicielskimi, bo ojcem był by wspaniałym i na pewno kochałby maluszka. Czasem już mi sie odechciewa, latka lecą i młodsi nie jesteśmy. Gdybym miała 20 lat to może bym się zgodziła poczekać, ale w naszej sytuacji ...

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 07:55
0

kiki,
po części wiem co czujesz, mój mąż jest wspaniałym czlowiekiem, moim prawdziwym przyjacielem, mamy bardzo dużo wspólnego, ale niestety jeszcze jakiś czas temu różniliśmy się w kwestii posiadania dzieci.

On chciałby żyć tylko ze mną realizując nasze wspólne pasje, mi przez 8 lat związku bardzo to odpowiadało, ale ostatnio coraz częściej zaczęłam myśleć o dziecku

Najpierw nieśmiało mu o tym napomykałam, potem rozmawialiśmy już całkiem otwarcie, czasem kończąc moim płaczem bo nie ukrywał swojego zdania. Długo zajęło mi przekonanie go, że to nie jest moja fanaberia i brak celu w życiu - tylko faktycznie potrzeba posiadania maleństwa.

Ale nie naciskałam na niego, dałam mu czas, zeby sam dojrzał do tej decyji, potem zaangażował się całym sobą, udało nam się zafasolkować za pierwszym razem, ale niestety

Oboje to przeżyliśmy, ale po rekonwalescencji zabraliśmy się do staranek, to już nasz trzeci miesiąc i na razie nic

Wcześniej o adopcji nie było w ogóle mowy, a ostatnio sam zaczął rozmowę na ten temat, czym mnie bardzo ucieszył
bo jest szansa, że będę miała kiedyś dzieciaczka, biologicznego lub adoptowanego...

Także nasze początku były bardzo trudne, ale przeszliśmy przez tę próbę, także moja skromna rada - rozmawiaj przede wszystkim ze swoim partnerem, na spokojnie, niech wie co czujesz i jak ważne jest to dla ciebie - trzymam kciuki za zafasolkowanie

Odpowiedz
Marta2208 2009-10-07 o godz. 07:34
0

KIKI NIE CHCE CIE POCIESZAC I MOWIC ZE WSZYSTKO BEDZIE DOBRZE BO MOZE NIE BEDZIE ALE WIERZ MI ZE CZUJE SIE CZASEM TAK SAMO, WIEM ZE NIE PRZESZLISMY JESZCZE PRZEZ TYLE CO WY ALE JESLI NIE BEDZIEMY MIEC NADZIEJI ZE KIEYDS BEDZIEMY RODZICAMI TO CO NAM JESZCZE ZOSTALO TYLKO CHYBA KULKA W LEB...

Odpowiedz
malgosiabjarki 2009-10-07 o godz. 05:30
0

Kiki a moze ten cykl przyniesie Wam jakas niespodzianke....Mowie Ci zyj nadzieje i instynktem matki a facetem sie nie przejmuj ..On moze to przezywa na jakis swoj sposob... Nie daj za wygrana ten ostatni raz i doprowadz do tego by jednka pojsc na to iui. A moze zapal swiece w calym domu w weekend, kup winko, zrob pyszna kolacje wlacz mila muzyczke napusc wody do wanny z pachnidelkami ( no chyba ze masz prysznic to hmmm wspolny prysznic tez jest przeciez ciekawy) i zapomnij na ten jeden wieczor o Waszym problemie, daj mu poczuc ze On jest bardzo wazny dla Ciebie. Badz sexy tego wieczoru kup sobie extra sexy bielizne, i kus Go. ;)
Zrob cos czego jeszcze razem w zyciu nie robiliscie... a na drugi dzien porozmawiaj z nim o iui ;)

Tak bardzo zycze Wam wszystkiego najlepszego z calego serduszka...Kiki. Uwierz mi ze trzymam za Was bardzo bardzo bardzo bardzo kciuki!!
Nie zalamuj sie, usmiechaj sie i przynajmniej postaraj sie pokazac ze mimo wszytsko jestes z Nim szczesliwa. ( moze tego mu brakuje) :D
Jesli Cie czymkolwiek urazilam to sorki .. :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 04:13
0

DZieki dziewczyny- kochane jestescie.... nie wiem co bym bez was zrobila, bo dzis mam koszmarny dzien i nawet nie mam komu sie wyzalic...

Na pewno postaram sie doprowadzic do skutku te iui... i wiem ze on sie zgodzi...tylko mi jakos tak ciezko z tym ze on zostawia mniez ta decyzja...mysle ze bedzie mi ciezko znosic potem to czekanie na testowanie bez jego wsparcia...a jak znam siebie to sie upre i nie bede chciala mu okazywac swojego stanu...

annas wiem ze jestes dobrym przykladem, ale moj maz wczoraj podal mi przyklad ze kobiety ktore adoptuja dzieci potem zachodza w ciaze i ze przeciez u nas tez tak moze byc, on kompletnie nie rozumie tego ze u nas sa mechaniczne przyczyny nieplodosci a nie tylko psychiczne... on uwaza ze powinnismy probowac jeszcze naturalnie....tylkoze ja juz nie mam na to sily bo tak probujemy ostatnie 20 cykli i nic z tego nie wyszlo...

nie wiem juz jak mam z nim rozmawiac, uparl sie jak dziecko ze to ja dramatyzuje, ze stwaiam wszystko na jedna karte i ze dziecko jest jedynym celem mojego zycia i ze pewnie gdyby "wina" naszej nieplodnosci lezala po jego stronie to bym od niego odeszla... i ze najwyrazniej nie umiem byc szczesliwa tylko z nim i ze bez tego dziecka to nie widze przyszlosci naszego malzenstwa...on to odbiera bardzo personalnie, chociaz ja naprawde sie staram zeby o tym za czesto nie mowic... dusze w sobie wsztystkie uczucia, ale widocznie on to widzi, bo mowi ze wie jak bardzo cierpie i ze chcialby mnie uszczesliwic...
jezu jakie to wszystko trudne....

Odpowiedz
malgosiabjarki 2009-10-07 o godz. 03:45
0

Kiki sprobujcie rzeczywiscie teraz...ja nie za bardzo wiedzialam w jakiej sytuacji teraz jestes wiec dlatgeo napisalam zebyscie przestali o tym teraz mowic..ale teraz czytam to wszystko i rzeczywiscie powinniscie dac sobie szanse ten raz.. ten jeden osttatni raz na ten czas!!!

Napewno Wam sie uda...dziewczyny nie obrazcie sie ale Kiki to sie chyba najbardziej nalezy...Jeja..trzymam kciuki Kiki bardzo mocno ...Pogadaj z nim..i sprobujcie !!! Uda Wam sie a My wszystkie bedziemy trzymac zacisniete co sie da!!!!! :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 03:35
0

widze, że wątek trafił w oczekiwania:) sama tez uwarzam, że lepiej sie na moja półweczke wyżalić np. tutaj, a jak mi żale przejdą do mężusia sie przytulić, wkońcu on też jest tylko zagubionym człowieczkiem, a nie herosem.
Zresztą wczoraj tak zrobiłam, najpier żale wylałam, a potem z męzusiem spokojnei pogadałam, a że potrzebuje czułości, zainteresowania, a że czuje że mu sie narzucam - sprawaiła wrażenie ze zrozumiał... czas pokaże

Kiki ja na twoim miejscu chyba chciałąbym namówić męża, obiecując mu że jak sie nie uda (odpukac w niemalowane) dajecie sobie odpocząc. Szkoda takiej szansy, bo jak sama piszesz teraz jest największa.

Odpowiedz
babinka 2009-10-07 o godz. 02:54
0

A może namów go w tym miesiącu, a później zróbcie sobie przerwę? Troszkę odpoczniecie i może ? :)
Trzymam kciuki!

Odpowiedz
annas 2009-10-07 o godz. 02:50
0

KIKI a moze on wlasnie tego sie boi.. kolejnej porażki...Ze ty sie bardziej zalamiesz bo widzi ze pokladasz w tym nadzieje...
Daj im nas za przyklad...slabe nasienie, ja po chorym jajniku ...szanse mikre a jednak. ...Moze to go przekona.. lol
Kurcze juz naprawde nie wiem

NIECH WAM SIE WRESZCIE UDA

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 02:29
0

To nie o to chodzi ze mu nie zalezy. Tylko ze treaz jestesmy w takim momencie kiedy trezba podjac wazna decyzje, czy decydujemy sie na in vitro czy nie... nie moge mu o pewnych rzeczach nie mowic bo jesli mamy w nastepnym cyklu zrobic iui to on musi zrobic posiew i w odpowiednim dniu pojsc oddac nasienie do zainseminowania a mamy tylko ten cykl, bo potem jajowody prawdopodobnie wroca do stanu sprzed hsg... jak widzicie kompletny kanal... wiem ze bardzo go ten rok wyczerpal... w kazdym miesiacu bylismy w klinice przynajmniej 2-3 razy, kolejne rozczarownia, moje zle samopoczucie....wczoraj mi powiedzial ze on woli zyc tylko ze mna ale zdrowa niz z psychicznie i fizycznie wyczerpana mna i dzieckiem... nie wiem jak do niego trafic..moze sie juz wypalil... ja tez juz nie mam nadziei ale teraz jest mi jeszcze gorzej.....

Odpowiedz
madelaine 2009-10-07 o godz. 01:41
0

babinko mysle ze masz racje - oni poprostu chca byc twardzi - moj maz niby tez mowi ze jak bedzie to bedzie ale widze ze tez jest mu przykro ze jak narazie nic z tego nie wychodzi, mowi ze bardzo mnie kocha za to ze ja tak bardzo sie w to wszystko wczuwam - ale ja chcialabym zeby on czasami tez powczuwal sie bardziej

Odpowiedz
babinka 2009-10-07 o godz. 01:10
0

A mnie się czasem zdaje, że facetom też jest przykro tyllko tego nam nie mówią. Boją się, że tyle wysiłku wkładamy w fasolkę i pewnie zastanawiają sie co to będzie jak sie ona już urodzi. Bo chyba w żadną inną "sprawę" nie wkładamy tyle serca i może w tym tkwi problem?

Odpowiedz
malgosiabjarki 2009-10-06 o godz. 16:10
0

Kiki nie martw sie...ja tez przezywam takie ciezkie chwile ...hmmm.nawet czesto.. teraz mialam taki okres ze nie rozmawialam z nim o tym wogole..i nie uwierzysz ale sam po jakims czasie sie zapytal co robimy...ze umawia Nas do lekarza..i ze musimy cos z tym zrobic..
Kiki ja nawet nie uzywalam slowa dziecko..na komentarze jakiekolwiek dotyczace dzieci nie odzywalam sie wogole. Nie mowilam kiedy mam okres kiedy owu, nic o testach..Kiki kompletnie nic..
Moze i to jest sposob.. wiem ze na mojego meza podzialalo i teraz to On sie o to stara. Oczywiscie nie reaguje na to wszystko z takim entuzjazmem jak ja, no ale to tylko faceci Kiki wiec za duzo nie mozna oczekiwac od Nich... ;)
Glowka do gory, nie martw sie..wszystko bedzie dobrze. Przezywaj to sama z Nami.. a do meza idz sie przytulic, pocalowac i zapomniec ze macie taki problem np kochajac sie z NIm :).
Ja zaczelam tak robic..mimo ze boli troszke bo jednak maz to najblizsza osoba, ale Kiki maz to facet i o tym tez trzeba pamietac, i byc sexy non stop, bo to ten ktory chce sexu, a my kobiety chcemy dzieci. Faceci to najlepiej przyszliby na gotowe..hihihi ;)
Trzymaj sie KIKI i sie nie daj facetowi!!!!! Badz sprytniejsza od niego!!! ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 15:50
0

Hmmm jak dla mie bardzo aktualny temat...od dwoch dni jestem w stanie niezlej wojny z moim mezem... zaczelo sie od tego ze powiedzialm mu ze musimy zrobic posiewy przed kolejna iui...no i zaczelo sie : ze moze to niepotrzebne, ze on juz troche zmeczony ze ma przed soba ciezki miesiac i jeszcze iui a to wiadomo, usg kilka razy badanka itd... wiec mu tlumacze ze przeciez to jest nasza najwieksz szansa wlasnie teraz... on tego nie rozumie..wiec pytam czy od arzu sie decydujemy na IVF a on mi na to ze czy ja nie myslalam o adopcji.... zalamalam sie....nie wiem co robic, bo on chyba faktycznie czuje sie zmeczony naszymi staraniami, od dwoch dni rycze non stop oi mam wszystkiego dosc...nigdy nie sadzilam ze tak bedzie wlasnie reagowal...przez ten rok znosil wiele, ale teraz wydaje mu sie ze powinnismy sobie odpuscic na jakis czas... moze to tylko taki przejsciowy okres ale ja jestem zalamana....

Odpowiedz
madelaine 2009-10-06 o godz. 09:29
0

ja o dzidziusiu myslalam troche wczesniej niz maz - ale postanowilam cierpliwie czekac zeby to on "chcial", dopiero po chrzcinach mojej chrzesnicy (napatrzyl sie na to malenstwo) - prawie rok po slubie moj luby stwierdzil ze bardzo chcialby zebysmy zostali rodzicami, ale ze starankami jeszcze troche sie wstrzymalismy bo jemu konczyla sie umowa i czekalismy czy mu ja przedluza. Staranka zaczelismy od pazdziernika 2004 i tak staramy sie do tej pory (co prawda oprocz dwoch cykli). Moj maz niby bardzo chce dziecki ale jak to mowi nic na sile - jak bedzie to bedzie a ja? ja robie wszystko co mozliwe zeby bylo juz - niestety bez rezultatu :( Czasami mam do niego zal ze za malo sie wczuwa w te staranka (namawiam go zeby nie pil piwa ale on lubi sobie wypic piwko 2-3 razy w tygodniu - co prawda jedno ale zawsze to alkohol, zloszcze sie na niego ze nie moze wytrzymac w abstynencji przytulankowej w czasie brania mojego clo, itp). Jedyne co mnie pociesza ze bez problemu zgodzil sie na badanko zolnierzykow. Tak wiec tak chyba jest ze to kobiety wczuwaja sie bardziej - przynajmniej mi sie wydaje ze u mnie tak jest bo moj maz bardzo chce dziecko, przezywa testy ciazowe, ale poza tym jego staranka koncza sie na dostarczeniu porcji zolnierzykow

Odpowiedz
malgosiabjarki 2009-10-06 o godz. 08:59
0

Zgadzam sie 100%....czasami mysle tzn wydaje mi sie ze Jemu to jest obojetne... wiem ze facet inaczej mysli niz kobieta i ze faceci sa mniej emocjonalni w tych sprawach... ale...ahhh no nie da rady sie tego zmienic .. Kocham mojego meza..ale czasami mnienormalnie doprowadza to do szalu...ze faceci sa tacy!!!!

Odpowiedz
Marta2208 2009-10-06 o godz. 08:56
0

U MNIE MAZ ODGRYWA DUZO ROLE ALE NIE MOGE GO WYSLAWIAC POD NIEBIOSA BO CZASEM WYDAJE MI SIE ZE MNIE WOGOLE NIE ROZUMIE. TZN. ZARAZ PO SLUBIE POSTANOWILISMY POCZEKAC Z DZIECKIEM TROSZKE ZEBY SIE CHOC TROSZKE USTATKOWAC. NO I TEZ TAK SIE STALO. POLTORA ROKU TEMU RZUCILAM ANTYKI NO I MIELISMY PO MALU ZACZYNAC STARANIA A DZIDZIE. W SIERPNIU 2004 ZACZELISMY NA DOBRE. NO I TAK TO TRWA DO DZIS.
MAZ ZAWSZE WIE KIEDY MAM DNI PLODNE KIEDY, ZNA ZAWSZE WYNIK TESTU NA OWU ITP. POPROSTU SIE TYM INTERESUJE ALE NP. JA MU SAMA CZASEM NIE MOWIE ZE ROBILAM TEST CIAZOWY BO WIEM ZE BARDZO BY TO PRZEZYWAL, JA TEZ PRZEZYWAM ON MNIE WTEDY POCIESZA ALE Z 2 STRONY CZASEM MI SIE WYDAJE ZE FACET TAK DO KONCA NAS NIE ROZUMIE BO TO NIE ON PRZECIEZ MIERZY CODZIENNIE TEMPKE, OGLADA SLUZ, MYSLI O TESTACH, ODCZUWA OBJAWY. MY MYSLIMY O TYM 24 / 7 ONI CHYBA DO TEGO PODCHODZA TROSZKE INACZEJ.
CZASEM JAK SIE MNIE ANDRZEJ NIE ZAPYTA CZY ROBILAM TEST NA OWU CZY TO JUZ TE DNI JESTEM NA NIEGO ZLA ALE Z 2 STRONY MOZE POWINNAM POMYSLEC ZE ON TEZ JUZ MOZE TYM BYC ZMECZONY I NIE ZAWSZE MA OCHOTE ROZMAWIAC ZE MNA TYLKO NA TEMTA DZIECKA.
OGOLNIE RZECZ BIORAC JEST MOJA WIELKA PODPORA I KOCHAM GO ZA TO JAKI JEST!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie