"Mam 30 lat i wolę być sama. Jak poznaję chłopaków z aplikacji, to mi się nie odechciewa"

"Mam 30 lat i wolę być sama. Jak poznaję chłopaków z aplikacji, to mi się nie odechciewa"

"Mam 30 lat i wolę być sama. Jak poznaję chłopaków z aplikacji, to mi się nie odechciewa"

Canva.com

"Niedawno zostałam singielką i postanowiłam spróbować swojego szczęścia na aplikacjach randkowych. Jednak po kilku nieudanych randkach wszystko mi opadło. Prawdziwych mężczyzn już nie ma".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zaczęłam chodzić na randki z aplikacji randkowej

Od jakiegoś roku znów jestem singielką. Tak się moje życie ułożyło, że razem z moim długoletnim partnerem podjęliśmy decyzję o tym, że to jednak nie to.

Po jakichś dwóch miesiącach od rozstania stwierdziłam, że trzeba wrócić do żywych i zainstalowałam sobie popularną aplikację randkową. Na początku faktycznie miałam z tego masę zabawy — przewijałam panów to w lewo, to w prawo. Widziałam wielu mięśniaków i dla beki dawałam im lajka, bo byłam ciekawa, co też mi powiedzą.

Oczywiście znalazłam też całkiem fajnych facetów, którzy wydawali mi się poważnymi kandydatami na chłopaka, a może nawet i coś więcej. Niestety czar prysł, gdy zaczęłam z  nimi rozmawiać. Wtedy srogo się zawiodłam.

Jarek wydawał się ciekawy i przystojny. Umówiliśmy się na kawę, było miło, po czym mnie "zghostował", czyli przestał się odzywać bez słowa wyjaśnienia. OK, wcześniej czytałam o tym zjawisku w różnych artykułach, ale nie sądziłam, że ono naprawdę występuje na taką skalę. Przecież co za problem napisać 1 zdanie:

Było miło, ale nie jesteś w moim typie.

To przecież tylko jedno zdanie, a ja się za nie nie obrażę, wręcz przeciwnie, docenię szczerość. No, ale cóż, rzeczywiście obecni mężczyźni cierpią na chroniczny brak odwagi.

Kolejny był 32-letni Adam. Podobał mi się, z nim również rozmowa się kleiła, ale coś mi zazgrzytało, gdy zapytałam go o poprzedni związek. Poszłam za głosem intuicji i znalazłam jego profil na portalu społecznościowym i bingo. Chłop miał żonę i małą córeczkę, a w sieci przedstawiał się jako kochający mąż i ojciec. Żenada.

Następny był Karol. Na samym początku zaznaczył, że kocha sport i poświęca mu wiele czasu. Dla mnie nie był to problem, bo też ćwiczę i dbam o swoją sylwetkę. Poza tym przecież możemy ćwiczyć razem. Spotkaliśmy się raz i było super. Niestety przez cały miesiąc Karol nie znalazł dla mnie czasu na kolejne spotkanie, bo codziennie musiał wpaść na siłownię, na basen lub zrobić trening rowerowy.

Ok, w ten sposób dobitnie pokazał mi, gdzie byłoby moje miejsca, gdybym zechciała się z nim spotykać. Dlatego z wielkim żalem, ale musiałam podziękować za tę znajomość.

młoda kobieta w beżowej koszuli Canva.com

Mam 30 lat i wolę być sama

Szczerze mówiąc, powoli już traciłam nadzieję i zapał, bo dotarło do mnie, że znalezienie chłopaka na aplikacji randkowej wcale nie jest tak łatwe, jak początkowo sądziłam. Stwierdziłam jednak, że dam jeszcze ostatnią szansę Szymonowi.

Co prawda nie był w 100% w moim typie, miał brzuszek i nadwagę, ale stwierdziłam, że to będzie miła odmiana po Karolu, który nie miał dla mnie czasu, bo ciągle musiał ćwiczyć.

Umówiliśmy się więc na randkę i rozmowa zupełnie nam się nie kleiła. Gdy zapytałam Szymona o jego zainteresowania, odparł, że lubi oglądać filmy na popularnym serwisie streamingowym. Gdy jednak poprosiłam go o jakieś szczegóły i podanie konkretnych gatunków tych filmów, nie był w stanie nic mi opowiedzieć.

A nie wiem, to, co akurat jest w top 10

- rzucił mimochodem.

Poza tym Szymon nie zadawał mi żadnych pytań, nie chciał mnie bliżej poznać i odczułam, że w ogóle go nie interesuję. Mam wrażenie, że on podchodził do życia tak jak do tych filmów — ogląda to, co aplikacja mu akurat podsunie i nie zastanawia się nad tym głębiej.

Po tej pechowej randce z Szymonem odpuściłam. Stwierdziłam, że jak mam wybierać spośród takich chłopów, to już wolę być sama.

Mogę spędzać czas tak, jak lubię, a przy tym, nie odczuwam po każdej nieudanej randce bolesnego zawodu i nie zastanawiam się, czy to może jednak ze mną jest coś nie tak.

Teraz inwestuję w siebie i samorozwój — zapisałam się na lekcję bachaty i na kurs samorozwoju — a więc coś dla ducha i dla ciała. Na kolejną randkę umówię się tylko wtedy, gdy ktoś naprawdę zrobi na mnie wrażenie. W innym wypadku szkoda na to czasu.

30-letnia Sandra

Mariusz Kamiński w gościnie u Andrzeja. Padli sobie w ramiona. Są memy
Źródło: Instagram.com/michalmarszal
Reklama
Reklama