"Chcę wziąć ślub na bezludnej wyspie. Rodzice męża nie są zachwyceni"

"Chcę wziąć ślub na bezludnej wyspie. Rodzice męża nie są zachwyceni"

"Chcę wziąć ślub na bezludnej wyspie. Rodzice męża nie są zachwyceni"

Canva

"Zawsze marzył mi się ślub gdzieś na rajskiej wyspie. Dlatego, kiedy Jarek mi się oświadczył, od razu powiedziałam mu o moich planach. Jemu się spodobały, ale niestety teściowa miała swoją własną wizję ślubu syna. Teraz każe nam oddawać prezent".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wymarzony ślub

Od kiedy tylko pamiętam, marzyłam o ślubie na rajskiej wyspie, najlepiej bezludnej. Tylko my, świadkowie i osoba, która udziela nam ślubu. Cudowna wizja. Bez wścibskich ciotek, które za plecami obgadują suknię ślubną, bez tłumu gości, za którymi i tak nie przepadasz, ale musisz zaprosić, bo inaczej nie wypada. W końcu bez tej obciachowej muzyczki disco polo i oczepin. Nie znoszę takich klimatów. Dlatego kiedy tylko Jareczek mi się oświadczył, od razu sprzedałam mu mój plan na nasz ślub.

Co prawda nie był na początku przekonany, ale w końcu znalazł plusy tego rozwiązania.

Cóż, może i nie zaproszę moich kolegów, ale chociaż trochę kasy zaoszczędzimy, a przy okazji sobie wyjedziemy. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

- powiedział ucieszony Jarek.

Co ciekawe, jego mama, kiedy dowiedziała się o planach zaręczyn, podarowała mu pokaźny plik gotówki, którą miał przeznaczyć na pierścionek zaręczynowy oraz na wyprawienie wesela. Jarek ostrzegał, że jego matka jest tradycjonalistką, a do tego ma hopla na punkcie kościoła, ale jakoś nie bardzo się tym przejęłam.

Za tą kasę kupimy bilety w dwie strony i jeszcze nam zostanie na podróż poślubną

- cieszyłam się jak dziecko.

Para na tle zachodzącego słońca Canva

Wredna teściowa

Nie przewidziałam tylko jednego — reakcji mojej przyszłej teściowej. Kiedy spotkaliśmy się z nią w niedzielę na obiedzie, prawie zadławiła się ziemniaczkiem, kiedy usłyszała o naszych planach.

Słucham, że ty się Jaruś na to zgodziłeś. A co ze ślubem i weselem? Nie na to ci pieniądze dałam, żebyś sobie na wycieczki za to jeździł.

- powiedziała oburzona teściowa.

Jarek próbował jej to wytłumaczyć, ale ona nie dała słowa powiedzieć. Mnie też nie chciała w ogóle słuchać. W nieprzyjemnej atmosferze opuściliśmy jej mieszkanie, a kilka dni później zadzwoniła i powiedziała Jarkowi, że jeśli nie ma zamiaru brać ślubu w kościele, jak pan bóg przykazał, to ma oddać jej całą sumę i koniec. Nie wiem, jak teraz wybrnąć z tej sytuacji. Nie tego się spodziewałam po mojej teściowej. Wydawała się wcześniej całkiem fajną babką, ale jak widać, coś jej odbiło. Może się zgodzi, jak zaproszę ją na świadkową.

Klaudia

Poznaj 5 sposobów na to, żeby żyć dobrze z teściową.
Źródło: Canva
Reklama
Reklama