"Dałem żonie bana na cimcirimci. Nie myślałem, że tak to się skończy"

"Dałem żonie bana na cimcirimci. Nie myślałem, że tak to się skończy"

"Dałem żonie bana na cimcirimci. Nie myślałem, że tak to się skończy"

canva.com

"U nas zawsze to tak działało. Jak czegoś nie zrobiłem, miałem na coś bana. Zapomniałem odebrać tort urodzinowy dla teściowej? Nie mogłem przez weekend grać na konsoli. Nie wyniosłem śmieci? Nie było weekendowego, wspólnego seansu. Denerwowało mnie to i postanowiłem, że skoro ona mnie tak traktuje, to i ja dam jej na coś bana. Czekałem tylko na okazję. No ale raz przyszedłem z pracy i nie było obiadu, a ona leżała sobie z termoforem na brzuchu. Pomyślałem, że to ten moment, że mogę się odgryźć! I dałem jej bana na cimcirimci, ale nie na weekend, ale na cały miesiąc! Nie myślałem jednak, że tak to się skończy".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zawsze dawała mi bany

Moja żona zawsze dawała mi bany. Uważałem, że to niesprawiedliwe. Bo miałem sporo na głowie i nawet jeśli o czymś zapomniałem, to przecież nie specjalnie.

A później, gdy miałem wolny weekend, to albo nie mogłem pograć na konsoli, a to często była moja jedyna rozrywka, albo na przykład mieliśmy zrezygnować ze wspólnego, wieczornego seansu. A to była taka nasza tradycja, że albo w piątek, albo w sobotę wieczorem przygotowywaliśmy przekąski i siadaliśmy przed telewizorem.

Przyznaję, że często o czymś zapominałem, ale godziłem się na te wszystkie ograniczenia, snując sobie w głowie  plan na to, jak tu się sprytnie odgryźć.

Moja żona zawsze była wręcz idealna

Nie mogłem narzekać na moją żonę. Nawet jeśli chciałem się do czegoś przyczepić, to zwyczajnie nie miałem do czego.

Gdy przychodziłem do domu, zawsze czekał na mnie ciepły obiad. Było posprzątane, wyprane i jeszcze był jakiś plan na wspólną, wieczorną aktywność. A ona też od zawsze pracowała. Nigdy nie prosiła mnie o pieniądze, bo była na tyle zaradna, że ratowała naszą sytuację finansową nawet wtedy, gdy na coś brakowało.

No ale przecież musiałem się jakoś odgryźć.

zasmucony mężczyzna canva.com

Nadarzyła się okazja

Pewnego popołudnia nadarzyła się okazja. Przyszedłem z pracy, a ona leżała w salonie z termoforem na brzuchu. Spała.

Nie czekał na mnie obiad, jak zwykle. To znaczy, był ugotowany, ale musiałem go sobie sam odgrzać.

Z jednej strony było mi jej żal, bo widziałem, że cierpi, a z drugiej uznałem, że nie będzie lepszej okazji, by się odgryźć.

Od razu więc powiedziałem, że skoro nie ma tego obiadu pod nos, to teraz ja daję jej bana i to na cały miesiąc. Wahałem się, na co ma być ten ban, ale postanowiłem, że będzie na bliskość ze mną. Zero cimcirimci przez cały miesiąc. Oczywiście nie pomyślałem w tamtym momencie, że to będzie kara też dla mnie, ale chciałem, żeby i ona tego bana dotkliwie odczuła.

Zareagowała tylko słowem:

Naprawdę? Nie spodziewałam się tego po tobie.

I tyle. Ale już w pierwszym tygodniu mocno się od siebie odsunęliśmy. W drugim prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, a gdy sam zmiękłem i chciałem znieść tego bana w trzecim tygodniu, ona powiedziała mi, że już niczego ode mnie nie chce. Że dbała o mnie przez ostatnie lata, a ja nie potrafiłem zrozumieć, że jednego dnia miała gorszy dzień.

Znalazła pocieszenie w ramionach swojego przyjaciela, który był wtedy dla niej wsparciem i chce ode mnie odejść.

Pluję sobie w twarz. Rwę włosy z głowy. Jak ja mogłem tak postąpić? Jak mogłem jej nie doceniać? Za rzadko mówiłem jej, że jest wspaniała. Ale teraz już na to za późno. Czuję, że mi nie wybaczy.

Czy powinienem próbować o nią walczyć?

Nikodem

Dominika Chorosińska z "M jak miłość" zdradzała męża, potem promowała wierność, a teraz ma nową pracę. Awans stulecia?
Źródło: Wojciech Olkusnik/East News
Reklama
Reklama