"Bardzo kochałam swojego męża i bardzo mi na nim zależało. Wydawało mi się, że na to samo mogę liczyć z jego strony. Myślałam, że mąż jest mi wierny, a jednak myliłam się i zostałem perfidnie przez niego okłamana. Na własne oczy widziałam, jak mnie zdradzał. Siedziałam w szafie i płakałam. Nie mogę w to uwierzyć, że byłam aż tak głupia".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój mąż wydawał się ideałem i niczego mu nie brakowało
Marek był moim szefem. Tak się złożyło, że jak mnie poznał, miał już żonę. Obiecywał mi złote góry, obiecywał, że weźmie rozwód z żoną, bo jak wyznał, to było małżeństwo z rozsądku i nic do niej nie czuje. Ja głupia mu uwierzyłam. Był taki światowy i inteligenty.
Rzeczywiście weszli w związek, który trwał 10 lat. Przez ten czas awansowałam i w jego firmie stałam się specjalistą od spraw kontaktów międzynarodowych. Taka praca wymagała ode mnie licznych wyjazdów, no i wtedy zostawiałam męża samego w naszym domu. Zawsze po powrocie był uśmiechnięty i miły. Ogólnie rzecz biorąc żyło nam się bardzo dobrze.
Mój mąż mnie oszukiwał
Tak się złożyło, że po jednym z takich wyjazdów zbliżała się rocznica naszego związku. Postanowiłam przyjechać bez zapowiedzi i następnie męża zaskoczyć i chowając się w szafie.
Mój plan był następujący. Mąż wejdzie do domu zmęczony po pracy, a ja wtedy w bardzo ponętnej bieliźnie mu się zaprezentuje i to będzie taka niespodzianka.
Wcześniej otworzyłam drzwi swoim kluczem i zamknęłam od wewnątrz, żeby się nie domyślił. Jakie wielkie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam, jak otwiera drzwi i się śmieje. Mąż nie był sam...
Towarzyszyła mu jego asystentka Karolina. Bardzo się głośno śmieli, a po chwili razem weszli do sypialni. Całowali się. Słyszałam, jak mój mąż mówi, że "jego żona pracoholiczka przyjedzie dopiero po weekendzie, więc mogą przez trzy dni nie wychodzić z łóżka".
Ja wtedy, będąc w tej szafie, nie wytrzymałam, lecz zaczęłam płakać. Oni byli w szoku i szafę otworzyli.
Mąż zaskoczony zapytał mnie wtedy, co ja tutaj robię w szafie, na co ja odparłam, że to ja go pytam o to, co ona tutaj robi.
Wtedy w złościach ostro mu wygarnęłam i powiedziałam, że to koniec. I wiecie co? Następnego dnia, jak go nie było, zabrałam swoje rzeczy i się wyprowadziłam do mamy. A kilka dni później złożyłam pozew o rozwód. Nigdy mu tego nie wybaczę.
Marlena