"Czegoś takiego jak żyję, jeszcze nie widziałam. Wszystko za sprawą diagnozy lekarzy, która była okropna i która okazała się błędna. Całe szczęście, że wyprosiłam u innego lekarza dodatkowe badania, bo kto wie, może dzisiaj byłabym już na operacyjnym stole i to zupełnie bez potrzeby".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mam poważne problemy z kolanami
Może zacznę od tego, że moje kłopoty z kolanami rozpoczęły się 4 lata temu, gdy miałam 25 lat. To znaczy, wtedy dowiedziałam się, że takie problemy z kolanami rzeczywiście mam. Akurat wtedy była pandemia i wszyscy siedzieli w domu - ja także, bo pracowałam zdalnie. To znaczy, zaczęłam zdalnie pracować. Wiadomo także, że od siedzenia w domu, trochę się tyje i ja także przybrałam na wadze 5 kilogramów. Postanowiłam sobie pobrać aplikację do ćwiczeń domowych i ostro wzięłam się za siebie. Nagle obudziłam się rano z fatalnym bólem kolana. Pierwszy raz coś takiego miałam, że nie mogłam wyprostować nogi. To było coś okropnego. Z trudem udało dostać mi się do lekarza i okazało się, że uaktywniła mi się choroba, którą rzekomo mam od zawsze, ale nie wiedziałam, czyli konflikt rzepkowo-udowy. Lekarz przypisał silne leki i kazał nogę odciążać, i uważać, więc też tak robiłam. Potem trafiłam do fizjoterapeuty, który pokazał mi pewne ćwiczenia, które powinnam robić zawsze wtedy, gdy już zaczyna boleć mnie kolano. Pomagało, ale do czasu. Minęło 5 lat.
Ostatnio miałam taką długą podróż samochodem i obciążyłam mocno kolano. Przez wiele dni strasznie mnie bolało i trafiłam do lekarza....
Lekarz się pomylił
Pan doktor mnie zbadał, zrobił RTG - w sensie zlecił i powiedział, że jest bardzo źle, i będzie potrzebna operacja. Byłam w szoku i nie wiedziałam, jak zareagować. Jak to operacja... Dodał także, że grozi mi trwała kalectwo. Popłakałam się i nie wiedziałam, jak zareagować.
Wróciłam do domu, a pan doktor już chciał mi wyznaczyć termin operacji.
Byłam bardzo zaskoczona i poszłam prywatnie do innego ortopedy. Ten powiedział, że skoro tamten taką dał diagnozę, to on nie będzie podważał jej i pewnie trzeba operację. Poprosiłam go, żeby chociaż dał mi skierowanie na rezonans magnetyczny. Nie chciał, ale wybłagałam. Zrobiłam rezonans i się okazało, że wcale nie jest tak źle, i operacja nie jest konieczna. Lekarz - ten prywatnie, się uśmiechnął, dał leki przeciwzapalne i kazał nie obciążać nogi. I wiecie co? Po dwóch tygodniach przeszło. Lekarze tylko by na operację dawali...
Matylda