"To miał być najpiękniejszy dzień mojego życia, a Karolina wszystko zepsuła. Najbliższa przyjaciółka mojego męża wystroiła się na nasze wesele w niesamowitą, czerwoną suknię... Jak tylko goście weselni to zobaczyli, od razu zaczęły się szepty i plotki! Teraz wszyscy są pewni, że to prawda, a mi wstyd za męża... Powinnam się z nią policzyć za tę zniewagę?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nasz ślub miał być idealny
Nasz ślub i wesele miały być dopracowane w każdym szczególe... Już jako mała dziewczynka wiedziałam, jaką suknię ślubną chcę mieć i jak sobie wyobrażam ten dzień. Wszystko miało być idealnie, a wyszła kompletna katastrofa.
Ale od początku... Ja i Marek bardzo się kochamy. Jesteśmy ze sobą od 5 lat i przez myśl by mi nawet nie przeszło, że mógłby nie być wobec mnie lojalny. Z Karoliną, jego sąsiadką i przyjaciółką, zna się jeszcze dłużej, bo od dzieciństwa. Razem bawili się w piaskownicy. Z tym że ta znajomość nigdy nie wyszła poza relacje koleżeńskie. Marek nie był nią zainteresowany w ten sposób.
Oczywiście, wiadomo było, że na liście naszych gości weselnych będą też najbliżsi sąsiedzi, a wśród nich Karolina, z którą Marek wciąż utrzymuje kontakt.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik, miałam absolutnie zjawiskową suknię i na nią narzucone kremowe futerko. Byliśmy wzruszeni i szczęśliwi. Naprawdę długo czekaliśmy na ten dzień.
Suknia przyjaciółki męża wywołała lawinę plotek
Na początku wszystko było OK. Problem powstał, gdy po ślubie wszyscy goście zrzucili kurtki i płaszcze w szatni. Okazało się, że Karolina miała pod spodem przepiękną czerwoną suknię balową z odkrytymi ramionami!
Aż mnie zatrzęsło, jak to zobaczyłam... Uważam, że przesadziła, bo wyglądała w tym stroju dość nieskromnie, jakby przyszła na rozdanie Oscarów, a nie na czyjś ślub! Bardzo zwracała na siebie uwagę.
Nie wiem, co ona miała w głowie, ubierając się w ten sposób, jakby chciała przyćmić pannę młodą. Moim zdaniem to nie wypadało... Marek też miał dziwną minę, bo na pewno zauważył moją reakcję.
Najgorsze jest to, że ciotki i babki od razu podłapały temat i zaczęły szeptać między sobą, że ta sąsiadka na bank spała z młodym... inaczej by się nie wystroiła w czerwoną kieckę. Plotki nie trzeba było dwa razy powtarzać, po pół godziny już połowa sali patrzyła z litościwym uśmieszkiem, a ja paliłam się ze wstydu z powodu tych domysłów...
Nie wierzę, że między tą dziewczyną a moim Markiem mogło do czegoś dojść, tylko po co wpisywać się w utarty schemat i wywoływać taką burzę, jeszcze w takim dniu?! Nawet jeśli to tylko głupi przesąd, w który wszyscy uwierzyli, zepsuła nam dzień wesela...
Powinnam z nią porozmawiać, żeby trzymała się od Marka z daleka, bo on już jest zajęty?
Panna młoda