"Zażartowałam do kasjerki, by rozluźnić atmosferę. Wyszło jeszcze gorzej"

"Zażartowałam do kasjerki, by rozluźnić atmosferę. Wyszło jeszcze gorzej"

"Zażartowałam do kasjerki, by rozluźnić atmosferę. Wyszło jeszcze gorzej"

Canva

"W Black Friday był wzmożony ruch w centrach handlowych, zarówno do przymierzalni, jak i do kas, były bardzo długie kolejki. Kiedy więc doczekałam się i zaczęto mnie odsługiwać, widziałam, że kobieta jest zmęczona i ma już wszystkiego dość. Właśnie dlatego rzuciłam żartem, aby nieco ją rozluźnić i aby wiedziała, że ją rozumiem i doceniam. Zamiast się roześmiać, to kasjerka zaczęła się na mnie drzeć. Takiego wstydu dawno nie poczułam, a chciałam dobrze".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chciałam dobrze, a wyszło, jak zawsze

Black Friday to szaleństwo zakupowe, wie o tym każdy, włącznie z klientem i pracownikiem. Właśnie dlatego w ten dzień staram się nie zawracać głowy pracownikom sklepów, nie pytać o nic i sama szukać różnych okazji i ubrań. Jednak wiadomo, do kas trzeba podejść, a sklep, który mnie interesował, nie miał tych z samodzielną obsługą.

Tak więc poszłam do zwykłych kas i odczekałam w swojej kolejce. Z racji, że do galerii przyjechałam po pracy, a robienie zakupów i oczywiście stanie w kolejkach się dłużyło, to przy kasie stanęłam dopiero po godzinie 20:00. Wtedy więc została niecała godzina pracy galerii. Postanowiłam to wykorzystać i rozweselić kasjerkę. Niestety, nie wyszło za dobrze.
wieszak-i-promocja Canva

Oburzyła się i zaczęła krzyczeć

Kiedy więc zaczęła mnie kasować i wymieniłyśmy się obowiązkowymi uprzejmościami, to zagadnęłam coś w stylu, że jeszcze niecała godzina i będzie mogła pójść do domu. Ona aż się wyprostowała na te słowa i powiedziała do mnie, że:

A co mam do rana tu sterczeć i szanowną panią obsługiwać? 12 godzin to mało?

No przyznam, zatkało mnie. Zaczęłam się tłumaczyć ze swych słów i zamiarów, próbując pokazać różnicę, ale chyba średnio mi to wyszło. Ludzie wokół dziwnie się na mnie patrzyli, więc ewidentnie wzięli stronę ekspedientki, która jeszcze bardziej była wkurzona, a nie rozweselona. Po krótkiej następnej wymianie zdań, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu.

Czułam na sobie wzrok wszystkich, a ja się zastanawiam, czy słyszeli moją wypowiedź, czy tylko darcie tej kobiety. Przecież nie chciałam nic złego! Następnym razem nie będę próbowała nawet być miła dla obsługi, tylko zamówię przez internet albo wejdę wyłącznie do tych sklepów, co mają już kasy samoobsługowe. Mam nadzieję, że ją zwolnią.

Kamila

Marianna Schreiber mówi o bezdzietności kobiet. Internautki grzmią, ale starszy pan z kotem byłby dumny
Źródło: .instagram.com/marysiaschreiber/
Reklama
Reklama