"Zawsze chodzę na duże zakupy do marketu, który znajduje się na moim osiedlu. Mam siedemdziesiąt lat i kawał drogi do przejścia, a te naładowane siaty sporo ważą. Nie ma lekko, ale jakoś muszę sobie radzić. Ostatnio pomoc zaproponowała mi młoda dziewczyna. Oczywiście się zgodziłam, to było bardzo miłe. Kiedy odprowadziła mnie pod drzwi mojego domu, okazało się, że miała niecny plan. Byłam w szoku".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Sama robię sobie zakupy
Mam siedemdziesiąt lat, ale staram się być jak najbardziej samodzielna. Zależy mi na tym, ponieważ tylko w ten sposób mogę odciążyć bliskie mi osoby. Wiem, że dla nich to również istotne. Synowie nie mają czasu, żeby mnie odwiedzać zbyt często. Każdy pracuje, a więc to chyba normalne, że powinnam dbać o siebie samodzielnie, jak najdłużej się da.
To dlatego sama chodzę na zakupy. Regularnie odwiedzam pewien market. Czasami niosę do domu naprawdę bardzo ciężkie siatki. Przyznam, że nie jest lekko, ale jakoś sobie radzę. Nie mam innego wyjścia, a wodę też muszę zanieść do domu.
Ostatnio pomogła mi młoda dziewczyna
Kiedy ostatnio wychodziłam z marketu, zaskoczyła mnie pewna młoda dziewczyna. Zaproponowała mi pomoc. Wzięła ciężkie siatki, a następnie z uśmiechem na twarzy powiedziała, że chętnie je ze mną zaniesie do mojego domu. Bardzo się ucieszyłam i przystałam na tę propozycję. Akurat tego dnia byłam w kiepskiej kondycji fizycznej, więc taka pomoc była na wagę złota. Nie mam specjalnie daleko do domu, ale jednak parę kroków jest. Po drodze są jeszcze schody, a to jest chyba dla mnie największe wyzwanie. Niestety, kiedy doszła pod drzwi mojego mieszkania, czar prysł. Tego się nie spodziewałam! Ona nie zrobiła tego z dobroci serca.
Jestem rozczarowana
Kiedy już myślałam, że odzyskałam wiarę w młodych ludzi, dziewczyna odstawiła zakupy pod drzwiami mojego mieszkania i powiedziała, że należy się dziesięć złotych. Byłam w szoku. Powiedziałam, że nie umawialiśmy się na żadną kwotę. Ona uznała, że nie ma nic za darmo i wykonała pracę, a teraz oczekuje za nią zapłaty. Było mi okropnie przykro, ale dałam jej te dziesięć złotych. Już nikomu nie można ufać!
Rozczarowana Staruszka