„Gdy wszystkie moje koleżanki powiększały swoje rodziny, ja dbałam o powiększenie stanu konta. Zamiast na dzieciach skupiłam się na karierze. Teraz bardzo tego żałuję. Niestety czasu już nie cofnę. Najprawdopodobniej jest już za późno. Jestem w rozsypce...”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kariera zamiast dzieci. To był świadomy wybór
Kiedy wracam myślami do ubiegłej dekady, jestem załamana. Choć podjęłam świadomy wybór, teraz marzę o tym, żeby cofnąć czas. Kariera zamiast dzieci. Sama tego chciałam. Drwiłam z moich koleżanek, które powiększały swoje rodziny, gdy miałyśmy po 25 lat. Ledwo skończyłyśmy liceum, a one, zamiast zająć się podbijaniem świata, wybrały rolę kury domowej.
Nie chciałam tak skończyć. W ogóle nie widziałam siebie w roli matki, otoczonej brudnymi pampersami i jakimiś słoiczkami z marchewką, na których zapach robi mi się słabo. Ja w tym czasie dbałam jedynie o to, żeby powiększyć mój stan konta. W końcu nawet jeśli kiedyś miałyby pojawić się dzieciaki, nie będziemy kisić się w ciasnym, wynajmowanym mieszkaniu w bloku.
Pracowałam w tym czasie w korporacji i w tym okresie zaczęłam osiągać coraz lepsze rezultaty, wspinając się po szczeblach kariery. Każdy awans był kolejnym spełnieniem moich marzeń i gwarancją wyższej wypłaty. W końcu wspólnie z partnerem postanowiliśmy, że w pierwszej kolejności zajmiemy się tym, żeby nigdy nie brakło nam kasy.
Choć portfel jest pełny, serce wypełnia pustka
Dorobiliśmy się dużego mieszkania w centrum Poznania. 80 metrów kwadratowych z widokiem na miasto tętniące życiem miało zagwarantować nam szczęście. Teraz zastanawiamy się jednak, co nam po tych wszystkich zerach na koncie, skoro nasze serca są wypełnione ogromną pustką, a każdy kolejny miesiąc to kolejne rozczarowanie, bo na teście, jak na złość, nie chcą pojawić się dwie kreski...
Szukaliśmy pomocy w różnych instytucjach zajmujących się bezpłodnością. Lekarze rozkładają ręce. Wyniki są w normie, powinno się więc udać. Kiedy widzę moje koleżanki, których dzieci zaczęły już szkołę podstawową, pęka mi serce. Też bym chciała zostać mamą, ale obawiam się, że jest już za późno.
Bardzo żałuję, że tak długo z tym zwlekałam. Mój partner ma podobne przemyślenia. Gdybyśmy nie byli zafiksowani na karierze i pieniądzach, pewnie bylibyśmy już dawno szczęśliwymi rodzicami. Teraz niestety możemy tylko gdybać, a czasu nie da się cofnąć.
Wiem, że adopcja jest pewnym rozwiązaniem, ale kiedy myślę, że nigdy nie będzie mi dane nosić pod sercem dziecka, czuć jego kopniaków i doświadczać tych wszystkich momentów, jestem załamana...
Weronika, 35 l.