"Moja mama adoptowała kota. Bezik ma wszystko, czego brakowało mi w dzieciństwie..."

"Moja mama adoptowała kota. Bezik ma wszystko, czego brakowało mi w dzieciństwie..."

"Moja mama adoptowała kota. Bezik ma wszystko, czego brakowało mi w dzieciństwie..."

canva.com

"Mama jest już na emeryturze. Tata odszedł od niej wiele lat temu, ja od dawna mam swoją rodzinę... Od jakiegoś czasu mama coraz częściej skarżyła się na samotność. Ma wprawdzie całkiem spore grono koleżanek, ale wiadomo – nawet regularne spotkania to nie to samo, co codzienne życie pod jednym dachem. I nagle stało się coś nieoczekiwanego. Mama niemal przestała do mnie dzwonić, a kiedy ja chciałam z nią porozmawiać, zbywała mnie pod byle pretekstem. Przyznaję, zaczęłam się niepokoić. W końcu wybrałam się do domu rodzinnego, żeby sprawdzić, co spowodowało taką zmianę zachowania rodzicielki. Okazało się, że za wszystkim stoi... Bezik. Mama adoptowała kota! I zwariowała. A ja ze smutkiem odkryłam, że ten słodki zwierzak ma wszystko, czego ja kiedyś nie miałam..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W moim życiu zawsze było za mało mamy

Kiedy byłam dzieckiem, mama była pochłonięta pracą. Była scenografką, pracowała w dwóch teatrach, często dorabiała też na planach filmowych. W pewnym momencie jej nazwisko było nawet bardzo znane w środowisku artystycznym! Na pewno była spełniona zawodowo, wydawała się też całkiem szczęśliwa. Niestety nie mogę tego powiedzieć o sobie.

Dzieciństwo upłynęło mi na czekaniu na mamę. Tata miał klasyczną pracę od siódmej do piętnastej, więc to głównie on zajmował się mną i domem. Mamy wiecznie nie było. Albo pracowała, albo odsypiała do południa. Pod żadnym pozorem nie można jej było wtedy budzić!

Mama nigdy nie pamiętała o moich wizytach lekarskich, nie wiedziała, na co jestem uczulona i który smak lodów jest moim ulubionym. Och, jak zazdrościłam koleżankom, które miały troskliwe, zaangażowane, a przede wszystkim obecne mamy...

Myślałam, że przepracowałam bolesne wspomnienia. Nic z tego!

Kiedy dorosłam, próbowałam wytłumaczyć sobie, że każdy z nas jest inny, każdy kocha inaczej. Wiem, że zawsze byłam dla mamy ważna, nadal jestem, ale ona po prostu okazuje to w mniej standardowy sposób. Z czasem pogodziłam się z tym, jak wyglądało moje dzieciństwo.

I nagle wszystkie bolesne wspomnienia odżyły za sprawą kota! Kiedy zobaczyłam, jak mama traktuje Bezika, z jaką uwagą i uczuciem do niego podchodzi, jak dba o jego wszystkie potrzeby... Karma tylko taka, bo na tę ma alergię, a ta mu nie smakuje, szczepienie na to i na tamto, suplementy na błyszczącą sierść, zabawki edukacyjne – tak, to wszystko dla niego, dla Bezika!

Wiem, że przeszłości nie da się zmienić, nie mam też serca wypominać teraz mamie jej zachowania, bo co to da... Tylko ją niepotrzebnie zranię. Ale – ciężko to przyznać – zazdrość o kota to coś, o co bym siebie nigdy nie posądzała. A jednak.

Malwina

Paris Hilton pokazała swoje kudłate czworonogi. Za cenę tego słodkiego stadka można by kupić mieszkanie! Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/HiltonPets
Reklama
Reklama