„Mówiłam córce, żeby szukała bogatego chłopa. Dzisiaj to ja finansuję ich zachcianki”

„Mówiłam córce, żeby szukała bogatego chłopa. Dzisiaj to ja finansuję ich zachcianki”

„Mówiłam córce, żeby szukała bogatego chłopa. Dzisiaj to ja finansuję ich zachcianki”

canva.com

„W życiu każdy popełnia błędy i jest to oczywiście normalne, ale nie każdy błąd da się naprawić jednym pstryknięciem palcami. Nie zliczę, ile razy mówiłam córce, żeby szukała bogatego chłopa. Dzisiaj to ja finansuję ich zachcianki, ale nie wiem, co będzie, gdy mi do pracy zabraknie już sił. Mój zięć co rusz liczy na kolejne datki, a ja przecież tych pieniędzy nie zrywam z krzaków na działce”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Radziła córce, lecz ta jej nie posłuchała

Zanim jedną z drugą idealna mamusia się zbulwersuję i zacznie mi ubliżać, to radzę się zastanowić, jak same wychowują swoje dzieci. Przecież każda matka chce dla dzieci, jak najlepiej, a wpajanie im zdrowego egoizmu nie jest niczym złym. To ważne, bo życie lekkie nie jest.

Ja córki nie wychowywałam w myśl tego, że to pieniądze są ważniejsze niż miłość, ale zdarzało mi się radzić, aby w poszukiwaniach przyszłego męża zawiesiła poprzeczkę na odpowiednim poziomie, również, jeśli chodzi o sprawy finansowe. No i co w tym złego ja się pytam?

Ostatecznie bogacza nie znalazła, bo jednak kierowała się uczuciami, co chcąc nie chcąc musiałam zaakceptować. Nie podoba mi się jedynie to, że jestem sponsorem tego małżeństwa. Nie dość, że wesele wyprawiłam, to teraz patrzą non stop, żebym dawała kolejne koperty. Gdyby wyszła za zamożnego faceta, to nie musiałabym sponsorować ich zachcianek.

młoda kobieta ubrana w beżową odzież trzymająca w ręku kilka banknotów o różnych nominałach canva.com

Córka i zięć liczą na finansowe wsparcie w każdej sytuacji

Ja nie wiadomo jakiego wykształcenia nie mam, więc pracy tu w Polsce też jakiejś dobrej nie miałam, a lata już swoje mam. W końcu powiedziałam sobie dość i wyjechałam za wschodnią granicę, gdzie opiekuję się starszymi osobami. Spanie i jedzenie mam zagwarantowane, więc dla mnie idzie czysty pieniądz i to w euro. W dwa miesiące zarabiam tyle, na ile w Polsce musiałam pracować pół roku.

Zięć tylko patrzy, żebym coś rzuciła w kopercie, co oczywiście robię, bo córkę mam jedną. Remont łazienki – nie ma problemu, a to wyjazd na wczasy do Turcji – tak samo opłacam. Oni pracują, ale kokosów nie mają. Gdyby nie ja, to wiedliby przeciętne życie, a tak to mogą doznać chociaż odrobinę luksusu.

Problem w tym, żyć a wiecznie żyć nie będę. Swoje lata już mam i niedługo może się zdarzyć tak, że choć dziś sama opiekuję się staruszkami, to sama będę potrzebować takiej pomocy. Wtedy już nie będę zarabiać w euro i choć ja sobie poradzę, to obawiam się, że moja córka nie. Zięciowi wygodnie z tym, co ma, więc będą klepać typowe i nudne życie.

Zofia

Reklama
Reklama