"Czekałam na niego co wieczór, a on nie przychodził. Rano też przestał mnie budzić pocałunkiem"

"Czekałam na niego co wieczór, a on nie przychodził. Rano też przestał mnie budzić pocałunkiem"

"Czekałam na niego co wieczór, a on nie przychodził. Rano też przestał mnie budzić pocałunkiem"

canva.com

"Byłam szczęśliwie zakochana od wielu lat. Nigdy żaden mężczyzna nie był dla mnie tak czuły jak on. Żaden tak o mnie nie dbał. Chciał, żeby nam było łatwiej. Żebyśmy mogli wybudować dom i nie płacić już za wynajmowane mieszkanie. Poświęcał się więc mocno i pracował coraz więcej. Czekałam na niego co wieczór, ale on nie przychodził. Rano też przestał mnie budzić pocałunkiem, bo wychodził bardzo wcześniej. Dopiero po wielu miesiącach odkryłam, co tak naprawdę się dzieje. Nie mogłam w to uwierzyć".

Reklama

*Publikujemy list od naszej czytelniczki.

Na początku było idealnie

Ja wiedziałam, że to mężczyzna mojego życia. Rozumieliśmy się bez słów. On dawał mi mnóstwo uwagi, a ja tego właśnie potrzebowałam.

W ciągu dnia oboje pracowaliśmy, a po południu spotykaliśmy się w domu i jedliśmy wspólny posiłek. Spędzaliśmy czas razem i nie potrzeba nam było do szczęścia nikogo innego.

Planowaliśmy,  że kiedyś zamieszkamy w domu, który mój już mąż wybuduje samodzielnie. Ale na to potrzeba było sporo pieniędzy.

Partner postanowił więc, że się poświęci trochę bardziej i brał dodatkowe zlecenia.

Wracał do domu coraz później

Wspólne obiady zamieniły się we wspólne kolacje, ale ja wiedziałam, że to dla naszego dobra.

Mijały miesiące, a my wybraliśmy projekt domu i kupiliśmy działkę. Wtedy mąż zaczął wracać do domu jeszcze później. Często czekałam na niego z kolacją, ale on nie przychodził. Gdy przebudzałam się w nocy spał obok mnie, ale kiedy budziłam się rano, już go nie było.

Tłumaczyłam sobie, że to wszystko przez ten dom. Że on chce, żebyśmy jak najprędzej go skończyli. No ale gdy mijały kolejne miesiące, stałam się bardziej podejrzliwa. A co, jeśli on tam w tej pracy kogoś ma? A może nawet po pracy jeździ do kogoś i się z kimś spotyka.

zasmucona kobieta siedzi na łożku canva.com

Postanowiłam to sprawdzić

Wiem, że pewnie nie powinnam się bawić w detektywa, ale co mi wtedy innego pozostało? Ja spędzałam z mężem coraz mniej czasu. Tylko niedziele były nasze. A on był wtedy taki zmęczony, że nawet na budowę nie chciał mnie zabrać i nie byłam tam już od dawna.

Tego popołudnia pojechałam pod jego biuro. Auto stało pod budynkiem, więc miałam pewność, że tam jest. Postanowiłam, że chwilę zaczekam, nie wejdę od razu. Jednak po niecałej godzinie on wyszedł i wsiadł do auta.

Oho! Pomyślałam, że faktycznie do kogoś jedzie, bo do domu o takiej godzinie nigdy nie wracał.

Auto miałam pożyczone od sąsiadki, więc trzymając się w bezpiecznej odległości, pojechałam za nim.

Jechał w stronę naszej działki. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego. Ale pomyślałam, że może po prostu chciał coś wymierzyć.

Postanowiłam, że nie pojadę za nim dalej. Wycofałam się, bo nie chciałam, żeby mnie zobaczył, a gdy odjechał, stęskniona za tą moją działką postanowiłam sama tam zajrzeć. Jakie było moje zdziwienie gdy odkryłam, że na działce stoi już nasz wymarzony dom!

Od razu zadzwoniłam do męża, żeby to wyjaśnić, a ten wyznał mi, że to miała być niespodzianka. Niedługo będzie rocznica naszego ślubu i wtedy mąż miał mnie tu zabrać i mi wszystko pokazać.

No cóż. Zepsułam sobie niespodziankę, choć nie do końca, bo byłam maksymalnie zaskoczona moim odkryciem. Ale najważniejsze jest to, że moje przypuszczenia się nie potwierdziły i nie chodziło o żadną kobietę.

No i znów spędzamy ze sobą więcej czasu, bo teraz przyjeżdżam na budowę razem z mężem i razem sobie tam powoli grzebiemy.

Kaśka

Caroline Derpieński na Florydzie — miała pokazać milionera, a pokazała zaplecze... Czy ten związek to ściema? Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/carolinederpienski
Reklama
Reklama