"Urodziłam chore dziecko. Teściowa zrzuca na mnie winę, a ja i tak mam wyrzuty sumienia"

"Urodziłam chore dziecko. Teściowa zrzuca na mnie winę, a ja i tak mam wyrzuty sumienia"

"Urodziłam chore dziecko. Teściowa zrzuca na mnie winę, a ja i tak mam wyrzuty sumienia"

canva.com

"Pół roku temu zostałam mamą. Marzyłam o tym od dawna. Mój mąż też bardzo chciał mieć dziecko, ale ze względu na to, że wszystko tak szybko drożeje, ustaliliśmy sobie już na początku, że jedno nam wystarczy. Wtedy będziemy mieli pewność, że niczego mu nie zabraknie, bo będziemy w stanie mu wszystko zapewnić. Okazało się jednak, że nasza córeczka jest chora. Przeżyliśmy to mocno z mężem, ale uznaliśmy, że damy jej tyle miłości, ile tylko w sobie mamy. Teściowa natomiast powiedziała mi wprost, że jej zdaniem to moja wina. Poza tym liczy na to, że postaramy się o kolejne dziecko, bo chce mieć zdrową wnuczkę. Bardzo mnie to zabolało".

Reklama

*Publikujemy list od naszej czytelniczki.

Dziecko było naszym marzeniem

Ja i mój mąż mamy w sobie takie podkłady miłości, że wręcz musieliśmy je na kogoś "przerzucić". Dużo rozmawialiśmy o powiększeniu rodziny i wiedzieliśmy, że zaczniemy starać się o dziecko zaraz po ślubie.

Ustaliliśmy sobie też, że ze względu na to, że wszystko tak szybko drożeje, postaramy się o jedno dziecko. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że zapewnimy mu wszystko, czego tylko będzie potrzebowało.

Starać się długo nie musieliśmy. Już po pierwszym miesiącu zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski. Ależ ja byłam wtedy szczęśliwa. I chciałam, żeby czas płynął szybciej.

Chodziłam regularnie na badania

Dbałam o siebie jeszcze bardziej niż zwykle. Za każdym razem nie mogłam się doczekać, gdy zobaczę moją kruszynkę i usłyszę jej bicie serduszka.

Pewnego dnia pani doktor oznajmiła mi, że dziecko ma zespół Downa. Byłam przerażona i bałam się powiedzieć o tym mężowi. Przeczytałam mnóstwo książek, rozmawiałam z różnymi lekarzami, bo zrzucałam na siebie winę. Ale to pozwoliło mi zrozumieć, że to wcale nie przeze mnie. Czasami po prostu tak się zdarza.

Mój mąż ciężko to przeżył, ale ostatecznie uznał, że przecież co za różnica? Córeczka będzie wymagała większego zaangażowania w opiekę, ale przecież dalej jest nasza i wymarzona.

Te słowa postawiły mnie na nogi. Ale przed nami było jeszcze jedno, trudne zadanie.

dziecko z zespołem Downa canva.com

Poinformowanie teściowej

To taka kobieta, która ma swój idealny świat. U niej wszystko musi być perfekcyjne.

Uznałam, że lepiej będzie, jeśli o sytuacji poinformuje ją mąż. Bałam się reakcji tej kobiety tak bardzo, że zwyczajnie stchórzyłam.

No i niestety słusznie się bałam, bo teściowa uznała, że to wszytko moja wina. Zadzwoniła do mnie od razu, gdy mąż od niej wyszedł. Starałam się jej wytłumaczyć, że to tak nie działa, ale ona uznała, że w takim razie to pewnie dlatego, że odwróciłam się od Boga i od ślubu nie byłam ani razu w kościele.

Marcyśka urodziła się pół roku temu. Teściowa nawet nie chciała jej zobaczyć. Mało tego, tuż po porodzie dodała, że ma nadzieję, że szybko zaczniemy się starać o drugie dziecko, bo ona chce mieć zdrową wnuczkę.

Dla mnie i męża mała jest najpiękniejsza. Moja rodzina też oszalała na jej punkcie i to nam wystarczy. A teściowa kiedyś będzie żałowała, że nie próbowała zbudować więzi z tą małą dziewczynką, która dla mnie osobiście jest IDEALNA.

Iwona

Reklama
Reklama