"Zawsze chciałam, żeby mój syn w przeciwieństwie do mnie i mojego męża zrobił karierę. On sam mówił, że po to poszedł do klasy matematycznej, żeby zostać architektem. A jednak wylądował na budowie, a teraz chce rzucić szkołę dla fizycznej pracy. Nie mogę na to pozwolić".
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Mój syn miał być architektem
Mieliśmy z mężem wielkie plany wobec syna. Ja mam wykształcenie średnie, a mąż nawet i tego nie ma. Dzisiaj ja pracuję w sklepie na kasie, a mąż jest zwykłym kurierem.
Z tego więc powodu, oboje chcieliśmy, żeby nasz syn miał inne życie. Wiadomo — żeby zrobił karierę i miał inne życie niż my.
Początkowo rzeczywiście syn dobrze się uczył i planował, że pójdzie na dobre studia i zostanie architektem. Później jednak zaczęły się pierwsze schody.
Nie da się ukryć, że syn nie jest humanistyczny, a jednak język polski, historia i kilka innych takich przedmiotów jest. Od początku Michał miał z nimi kłopoty, ale potem sytuacja bardzo szybko się pogorszyła. Praktycznie z dnia na dzień zmieniła się nauczycielka i oceny mojego syna w liceum znacząco się pogorszyły. Dodatkowo doszły jeszcze inne znaczące aspekty. Z jednej strony te oceny, a z drugiej kłopoty finansowe.
Licealiści potrafią być też bezwzględni, gdy zobaczą, że młodzież ubiera się gorzej. Nie da się ukryć, że mój syn nie mógł pozwolić sobie na najnowsze ubrania i raczej musiał kupować rzeczy w lumpeksach.
W porównaniu do innych mój syn nie mógł też zaprosić żadnej dziewczyny do restauracji i za nią zapłacić, bo po prostu ledwo wiążemy koniec z końcem i dajemy mu tylko tyle, żeby starczało mu na posiłek w szkole.
Mój syn pracuje na budowie
Byliśmy bardzo z mężem zaskoczeni, gdy pewnego dnia syn poinformował nas, że zaczął pracować na budowie po szkole. Bardzo się zmienił i w przeciągu kilku miesięcy nabrał masy mięśniowej i zaczął się inaczej ubierać. Byliśmy też mu wdzięczni za to, że nas odciążył, zapłacił zaległe rachunki i zrobił zakupy. Michał to naprawdę dobry chłopak.
Niestety, oceny syna w szkole jeszcze bardziej się pogorszyły. Wcześniej było słabo, ale jakoś sobie raził, a teraz groziło mu, że nie zda do następnej klasy. Odbyliśmy z nim poważną rozmowę, ale on jak zwykle zgonił na niedobrych nauczycieli. Porozmawiałam też z nauczycielką i powiedziałam jej, że syn gorzej się uczy, bo pracuje. Ona jednak stwierdziła, że Michał miewa skrajnie lekceważący zachowania względem nauczycieli i zachowuje się naprawdę okropnie.
Ponownie odbyłem rozmowę z moim synem, a on wtedy stwierdził, że rzuca szkołę i będzie robić karierę na budowie. Nie jesteśmy w stanie się z nim porozumieć. Postawił się okoniem, że on już nigdy do tej szkoły nie pójdzie i będzie pracować na budowie, bo dobrze się tam odnajduje.
Poproszę o pomoc. Jak przekonać go do zmiany decyzji?
Jolanta