"Powiedziałam rodzinie, że chcę zostać zakonnicą. Niby wszyscy wierzący, a się mnie wyrzekli"

"Powiedziałam rodzinie, że chcę zostać zakonnicą. Niby wszyscy wierzący, a się mnie wyrzekli"

"Powiedziałam rodzinie, że chcę zostać zakonnicą. Niby wszyscy wierzący, a się mnie wyrzekli"

Canva

"Od zawsze wiedziałam, że chcę zostać zakonnicą. Czułam powołanie od dziecka. Tylko w kościele dobrze się czułam. Więc kiedy po maturze powiedziałam rodzicom, co zamierzam dalej zrobić ze swoim życiem, to myślałam że zrozumieją. Niestety, stało się zupełnie inaczej. Niby tacy wierzący, a wyrzekli się swojej jedynej córki!"

Reklama

*Publikujemy list od naszej czytelniczki.

Bóg to mój świat

Wiara zawsze była centralnym punktem mojego życia. Pamiętam, że jeszcze kiedy byłam małą dziewczynką zawsze z niecierpliwością wyczekiwałam wieczora, kiedy to modliłyśmy się z babcią do obrazku Maryi, który wisiał nad jej łóżkiem. Z niecierpliwością wyczekiwałam też każdej niedzieli, kiedy z rodzicami szliśmy na mszę świętą. Kiedy byłam starsza, zaczęłam sama udzielać się w parafii. Dużo rozmawiałam z księżmi i z siostrami zakonnymi. Zauważyłam, że mam z nimi dużo więcej tematów, niż z moimi rówieśnikami.

O tym, że zostanę zakonnicą, postanowiłam w liceum, podczas przygotowań do matury. Miałam wybrać przedmioty, które będę zdawać na maturze z myślą o mojej przyszłości. Pamiętam, że tego dnia poszłam do kościoła i długo się modliłam. Dostałam wtedy znak od Boga, że wzywa mnie do siebie. I już wiedziałam, jaką drogę życie wybiorę. Moi rodzice cały czas liczyli na to, że zostanę lekarzem, a potem założę rodzinę.

Zakonnica w habicie w kościele Canva

Wielkie rozczarowanie

Mimo że mówiłam im o moich planach, uważali, że to tylko żarty i że przekomarzam się z nimi. Kiedy zdałam maturę z bardzo dobrymi wynikami, byli wniebowzięci.

Kasiu, gratulacje! Składaj szybko papiery na medycynę! Na pewno się dostaniesz

- mówiła podekscytowana mama.

Mamo, wiem, że się dostanę. Ale nie chcę. Nie takie jest moje powołanie

- odpowiedziałam.

Dziecko, o czym ty mówisz? Ty nie znasz życia, przestań opowiadać te głupoty.

- powtarzała mama.

Nie docierało do niej, że naprawdę zamierzam iść do zakonu. Zrozumieli, że to nie są żarty, jak już faktycznie tam poszłam. Byli zdruzgotani.

Zniszczyłaś życie i nam, i sobie. Nie masz pojęcia co zrobiłaś. Bóg Bogiem, ale co z twoją karierą, co z założeniem rodziny? Nigdy nie będziesz miała dzieci?

- pytali zrozpaczeni rodzice.

W końcu całkowicie przestali się do mnie odzywać. Ostatnie, co od nich usłyszałam to to, że mają wciąż nadzieję, że jeszcze się rozmyślę. I to by było na tyle. Od tej pory nie odbierają moich telefonów i nie odpowiadają na SMS. Przyznam, że jest mi z tym bardzo ciężko bo ich kocham, ale nie mogę układać sobie życia wbrew sobie tylko po to, żeby zadowolić moich rodziców. Mam nadzieję, że pewnego dnia mi wybaczą i zrozumieją, że tylko w zakonie będę szczęśliwa.

Katarzyna

Poznaj 10 sposobów, by żyć szczęśliwie.
Źródło: Canva
Reklama
Reklama