"Poprosiłam teściową o pomoc przy dziecku. Nie mogłam uwierzyć w to, co odpowiedziała"

"Poprosiłam teściową o pomoc przy dziecku. Nie mogłam uwierzyć w to, co odpowiedziała"

"Poprosiłam teściową o pomoc przy dziecku. Nie mogłam uwierzyć w to, co odpowiedziała"

canva.com

"Zdecydowanie jestem Zosią Samosią. Życie pokazało mi, że nikt nigdy nie zadba o mnie tak, jak ja sama, dlatego rzadko prosiłam kogokolwiek o pomoc w jakiejkolwiek sprawie. Tak naprawdę też nie potrafiłam tego robić. Nawet kiedy ta pomoc była mi potrzebna, to przerażała mnie myśl o tym, że ktoś mógłby mi odmówić, a to by zabolało. Bałam się tego tak bardzo, że nawet nie próbowałam nikogo prosić i ta łatka Zosi Samosi przylgnęła do mnie jeszcze bardziej. Ale tym razem byłam w sytuacji podbramkowej. Potrzebowałam ten raz wsparcia przy opiece nad dzieckiem i mogłam o to poprosić tylko moją teściową. Nie mogłam uwierzyć w to, co od niej usłyszałam".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Zawsze chciałam wszystko sama

Nigdy nie miałam kim się wyręczać, ale moja mama też pilnowała, żebym dbała o swoje obowiązki. No i tak mi to weszło w krew. Stałam się prawdziwą Zosią Samosią.

Czy to dobrze? Nie jestem do końca przekonana. Co prawda to fakt, że nikt nie zadba o mnie tak, jak ja sama, ale jednak teraz trudno jest mi kogokolwiek prosić o pomoc. A nawet kiedy ktoś mi ją oferuje, to ja kompletnie nie potrafię jej przyjmować.

Taka sytuacja: miałam pomalować płot w rodzinnym domu. Dla mnie to fajna zabawa, ale gonił mnie bardzo czas. Przyjechał akurat na kawę mój kuzyn i bierze się za pędzel. Mówi do mnie, że chętnie pomoże, bo dla niego to też frajda, a ja mu ten pędzel wręcz z ręki wyrwałam, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak ktoś może coś zrobić za mnie, albo choćby ze mną.

Czasem więc to moje nastawienie sporo utrudnia.

Dzieckiem też zajmuję się sama

Nie traktuję tego, jak przykrego obowiązku. Ja kocham być mamą i poświęcać czas mojej córeczce, jednak są takie dni, że trudno jest mi go później wygospodarować na obowiązki.

Ostatnio postanowiłam, że zacznę nowy kierunek studiów. Mała już chodzi do żłobka, więc mogłam sobie na to pozwolić.

Jestem z siebie dumna, bo idzie mi świetnie i dobrze zdaję wszystkie egzaminy. Moja córeczka nie ucierpiała na tym ani trochę i to też mnie cieszy. Gdy ja jestem na zajęciach, ona jest w żłobku, a uczę się po nocach. Sporo też pamiętam z wykładów.

Najbardziej stresowało mnie właśnie to, że może nie ogarnę opieki nad córką, gdy wrócę na studia. No i moje obawy się urzeczywistniły.

kobieta bawi się z małą dziewczynką canva.com

Potrzebowałam pomocy

Mała się rozchorowała, a ja tego dnia akurat miałam ważny egzamin. Mój mąż wyjechał w sprawie służbowej, a rodzice pracują. Musiałam poprosić o pomoc teściową.

Było mi z tym bardzo źle, ale nie miałam wyboru.

Nie potrafiłam tego zrobić przez telefon. Ubrałam małą i pojechałam do niej z nadzieję, że się zgodzi, więc córka już była spakowana.

Teściowa najpierw się przestraszyła, bo była zaskoczona, że przyjechałam z małą o tak wczesnej porze i to z tobołkiem. Pomyślała, że pokłóciłam się z jej synem.

Gdy usłyszała, że chodzi tylko o pomoc w opiece nad wnuczką, kamień spadł jej z serca.

Mało tego ona dodała, że czekała, aż wreszcie zdecyduję się na to, żeby poprosić ją kiedyś o pomoc. Stwierdziła, że mała nawet do tego żłobka nie musiała iść, bo ona z wielką przyjemnością by się nią zajmowała.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej reakcji, ale może faktycznie wypiszę ją z tego żłobka? Mogłaby rok posiedzieć z babcią, a później iść od razu do przedszkola.

A! Z pomocy teściowej korzystam teraz częściej. I wreszcie mam trochę czasu również dla siebie :)

Weronika

Agnieszka Włodarczyk pochwaliła się babcią, czyli..
Źródło: www.instagram.com/agnieszkawlodarczykofficial/
Reklama
Reklama