"Opuścili mnie wszyscy: moje dzieci, wnuczęta... Ale kiedy poszłam do notariusza, nagle odzyskali pamięć!"

"Opuścili mnie wszyscy: moje dzieci, wnuczęta... Ale kiedy poszłam do notariusza, nagle odzyskali pamięć!"

"Opuścili mnie wszyscy: moje dzieci, wnuczęta... Ale kiedy poszłam do notariusza, nagle odzyskali pamięć!"

Canva

"Dzieci od dawna w niczym mi nie pomagały, unikały kontaktu, a wnuków nawet nie miałam okazji poznać, bo po co przywozić je do starej, schorowanej matki. Niech sobie radzi sama... Wszyscy mnie zaniedbali, a mimo to próbowałam ostatni raz wyciągnąć do nich rękę. Zaprosiłam swoje dzieci i wnuki na 80. urodziny. Nie przyjechał nikt. Dlatego prezent zrobiłam sobie sama — poszłam do notariusza, żeby spisać testament i wyłączyć z niego tych, którzy mnie opuścili. Gdy to ogłosiłam, natychmiast odnaleźli drogę do mojego domu, ale było już za późno".

Reklama

Wszyscy moi bliscy o mnie zapomnieli

Nie miałam w życiu lekko. Mój mąż zostawił mnie 10 lat po ślubie. Zamieszkał z kochanką i miał wszystko w nosie, a ja samotnie wychowywałam troje naszych dzieci. Na nic nie mogłam liczyć z jego strony, a jego nowa żona nie poinformowała mnie nawet o jego śmierci 30 lat później.

Dzieci niestety poszły w ślady ojca. Miały do mnie żal, że nie wybaczyłam ojcu zdrady, choć prawda była taka, że on nigdy nawet nie zapytał, czy może wrócić, ani nie interesował się własnymi dziećmi. Wszystko spadło na mnie.

On tylko kupował ich lojalność drogimi prezentami, na które mnie nie było stać. Całym moim majątkiem jest dom, w którym mieszkam, i ziemia, na której ten dom stoi. Całe szczęście, należał do moich rodziców, a ja zostałam jego jedyną właścicielką już przed ślubem.

Gdy synowie i córka stali się dorośli, założyli własne rodziny, a ode mnie stopniowo się odwracali. Przyjeżdżali coraz rzadziej, a w końcu zupełnie przestali mnie odwiedzać.

Myślałam wtedy, że nie ma sprawiedliwości na świecie. Mijały lata, a o starej, opuszczonej matce nie pamiętało żadne z nich. Nie przywieźli nawet wnuków, żebym mogła je poznać. Szczerze mówiąc, tak było im wygodnie...

Unikali kontaktu, udawali, że są tak bardzo zajęci, bo dzięki temu nie musieli pomagać mi w niczym, choć w domu na wsi zawsze potrzebne są sprawne ręce do pracy. A ja już jestem coraz starsza i słabsza, nie daję sobie rady z wieloma zadaniami. Wkładam za to całe serce w ogród, bo kwiaty dają mi nadzieję.

Zaopiekował się mną obcy człowiek

Jedyną osobą, która o mnie dbała, był syn moich sąsiadów. Ożenił się, wybudował dom tuż za moim płotem. Pracowity, zdolny chłopak. Miał własne życie i własną rodzinę, nic go ze mną nie łączyło poza sąsiedztwem, a mimo to ulitował się nad starą kobietą.

On jeden przychodził i naprawiał mi cieknący kran, kosił trawnik, robił zakupy, gdy tego potrzebowałam. Zawoził mnie do lekarza do miasta. Gdy brakowało mi na leki, bez słowa dokładał z własnej kieszeni. Przez długi czas nawet o tym nie wiedziałam, aż pewnego razu znalazłam rachunek i rozpłakałam się z wdzięczności i wzruszenia, gdy odkryłam, jak mi pomagał.

Babcia w granatowej bluzce siedzi z długopisem w dłoni nad testamentem. Obok mężczyzna w garniturze - notariusz Canva

Chciałam dać rodzinie ostatnią szansę

Moje dzieci dostały na start tyle, ile zdołałam im podarować. Poświęciłam im swoją młodość i dojrzałe życie. A oni odpłacili mi się obojętnością. Postanowiłam jednak dać im ostatnią szansę. Zaprosiłam wszystkich na swoje 80. urodziny, wysłałam zaproszenia pocztą za potwierdzeniem odbioru. Przyszły tylko żółte zwrotki, że listy zostały odebrane, ale nikt nie odpowiedział. Ani jednego telefonu... Nikt nie przyjechał.

Prezent zrobiłam więc sobie sama. Poszłam do notariusza i spisałam testament, w którym na moją prośbę zapisano, że dzieci latami zaniedbywały obowiązki wobec potrzebującej matki. Nie wspierały mnie w potrzebie, uchylały się od próśb o pomoc, zerwały kontakt i nie przedstawiły mi nigdy wnuków. Nie omieszkałam zaznaczyć, że nie wybaczam im takiego postępowania. Gdy podpisałam dokument, poczułam ulgę.

Cały swój majątek po śmierci ma przypaść chłopakowi, który mieszka obok. Jedynej osobie, która się mną opiekuje. Wysłałam kolejne listy do dzieci. Napisałam, że już nie muszą o mnie pamiętać, bo zostały wydziedziczone. Nie spodziewałam się, że odczuję taką satysfakcję, gdy w końcu się na to odważę.

Wizyta u notariusza natychmiast przywróciła im pamięć. Przyjechali dwa dni później, nie czekali nawet na dzień wolny od pracy. W końcu poznałam wnuczęta. Ale było już za późno. Nie zmienię swojej decyzji. Sprawiedliwość musi być na świecie.

Babcia Amelia

Odmładzające fryzury dla babci na komunię wnuka. Zobacz 15 modnych propozycji- upięcia, fale i nie tylko!
Źródło: instagram.com/over50ideas
Reklama
Reklama