"Moja żona wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła. Zostawiła mnie i córkę"

"Moja żona wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła. Zostawiła mnie i córkę"

"Moja żona wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła. Zostawiła mnie i córkę"

Canva

"Byliśmy szczęśliwym małżeństwem. Mieliśmy śliczną córeczkę. Wszystko było dobrze, do czasu tego wypadku, kiedy Hania wylądowała w szpitalu. Po tym już nic nie było tak, jak wcześniej..."

Reklama

*Publikujemy list od naszej czytelniczki

Zgodne, szczęśliwe małżeństwo

Kasia była miłością mojego życia. Tak mi się przynajmniej wydawało, jak mieliśmy po 20 lat. Poznaliśmy się na prywatce u znajomych. Od razu wpadła mi w oko. Szczupła, zgrabne blondynka w dużych okularach. Wyglądała trochę na zagubioną, widać było, że stroni od ludzi. Ale kiedy do niej podszedłem, od razu złapaliśmy kontakt. I tak już pozostało. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, jeździliśmy na wycieczki po górach i nad morze autostopem. To był chyba najpiękniejszy czas w moim życiu. Po dwóch latach poprosiłem Kasię o rękę, a ona się zgodziła. Wzięliśmy kameralny ślub. Po roku na świecie pojawiła się nasza córeczka, Hania.

Hania była uroczym dzieckiem, ale bardzo wymagającym. Dużo i głośno płakała, nie dało się jej odłożyć. Widziałem, że Kasia była wykończona. Przyzwyczajona do ciszy i spokoju, nagle nie potrafiła się odnaleźć w naszym mieszkaniu. Ja wychodziłem na cały dzień do pracy, a ona zostawała z Hanią w domu. Na początku nie zauważałem, że coś jest nie tak. Owszem, Kasia wydawała się nieco zacofana, ale zwalałem to na karb zmęczenia. Sama niewiele mówiła, oprócz tego, że dziecko znowu cały czas płakało. Czasami przychodziła do pomocy moja matka, ale ona też była zajętą kobietą, więc główny karb opieki spoczywał na Kasi.

Jako że oboje z żoną byliśmy osobami praktycznymi do szpiku kości, właściwie od kiedy postanowiliśmy, że ze sobą będziemy odkładaliśmy wspólnie pieniądze. Założyliśmy konto oszczędnościowe i co miesiąc wpłacaliśmy tam pewną kwotę, ile się tylko dało. Pomagali nam rodzice, więc w krótkim czasie udało się nam uzbierać niemałą sumkę. Żona była osobą bardzo oszczędną i tak też prowadziła dom, a ja całkiem nieźle zarabiałem.

Karetka jedzie na sygnale Canva

Jeden tragiczny dzień

Wszystko wydawało się być idealnie, życie biegło swoim torem, póki nie doszło do tragedii. Po tym wydarzeniu już nic nie było takie samo. Otóż pewnego dnia, kiedy Kasia niezbyt dobrze się czuła, zaproponowałem, że mogę zostać w domu, ale żona nie zgodziła się.

Dam sobie radę, idź już i wróć wcześniej

- powiedziała.

Kiedy więc wróciłem do domu, wielkie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem, że nikogo nie ma. Żona zawsze czekała na mnie z córeczką i obiadem. W domu panował chaos, nie wiedziałem, co się stało. W kuchni znalazłem list.

Zdarzył się wypadek, jesteśmy z Hanią w szpitalu. Przyjedź!

- napisała.

Cały w nerwach pojechałem na izbę przyjęć. Okazało się, że Hania jest pod obserwacją po tym, jak poparzyła się wrzątkiem. Kasię spotkałem w korytarzu.

Co się stało? Jak do tego doszło!?

- zawołałem.

Okazało się, że Kasia wstawiła wodę na herbatę i na chwilę się położyła podczas drzemki Hani. W tym czasie Hania wstała i ściągnęła z blatu czajnik z gorącą jeszcze wodą. Kasia cała się trzęsła, kiedy o tym opowiadała.

Nie nadaję się na matkę

- łkała.

Tajemnicze zaginięcie

Po kilku dniach Hania została wypisana ze szpitala. Dostała maście i leki przeciwbólowe. Jak na taki wypadek mogło być gorzej. Nikt nie obwiniał Kasi, oprócz jej samej. Po tym wypadku stała się jeszcze bardziej wycofana. W końcu, pewnego wieczoru, powiedziała że umówiła się z koleżanką. I wyszła. Wzięła ze sobą tylko torebkę. Po kilku godzinach zacząłem się niepokoić. Zadzwoniłem do tej koleżanki, a ona powiedziała, że nie rozmawiała z Kasią od co najmniej roku. Sparaliżowany strachem pojechałem na policję i zgłosiłem zaginięcie żony.

Dużo by opowiadać o emocjach, które mi wtedy towarzyszyły. Kasia przepadła jak kamień w wodę. Szukaliśmy jej przez wiele tygodni. Wynająłem nawet detektywa. Okazało się, że tydzień przed ucieczką Kasia wypłaciła wszystkie pieniądze z naszego konta oszczędnościowego. Byłem zdruzgotany, a jednocześnie przynajmniej wiedziałem, że nic jej nie jest. Nie mogłem zrozumieć, czemu uciekła. Wydaje mi się, że opieka nad dzieckiem całkowicie ją przerosła, ale nie potrafiła o tym głośno powiedzieć. Teraz kiedy minęło już tyle lat, jestem tylko zły, że Hania nie ma matki.

Opuszczony mąż i ojciec

10 sygnałów, że czas pomyśleć o rozwodzie. Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama