"Nie kocham partnera. Jestem z nim, bo mam swój ważny powód"

"Nie kocham partnera. Jestem z nim, bo mam swój ważny powód"

"Nie kocham partnera. Jestem z nim, bo mam swój ważny powód"

canva.com

"To nie tak, że od początku nie było między nami uczucia. Ja bardzo ostrożnie podchodziłam do relacji z mężczyznami, a jego bez wątpliwości wpuściłam do swojego życia, bo urzekł mnie kilkoma swoimi cechami. Teraz tego żałuję, bo przez tę moją chwilową pewność, mam obecnie problem z odejściem od niego. Jestem na etapie, na którym wiem, że naprawdę go nie kocham. Jest jednak pewien powód, dla którego wciąż ciągnę tę relację. Gdy mówię o tym bliskim, kompletnie nie potrafią mnie zrozumieć. Liczę na to, że znajdzie się ktoś, kto będzie podzielał moje zdanie".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

To naprawdę była miłość

Podobno zakochanie się to uczucie, a na miłość trzeba dać sobie pozwolenie, a później ją pielęgnować, żeby nie zgasła.

Zastanawiam się, czy nie pielęgnowałam jej za mało. Bo ja naprawdę go kochałam.

Kiedy się poznaliśmy, strzała Amora od razu mnie ustrzeliła. To było takie wielkie zauroczenie od pierwszej chwili. Widziałam w jego oczach coś, czego nie dostrzegałam u żadnego innego mężczyzny.

Poczułam się bezpieczna, szanowana i najważniejsza dla kogoś.

Czasem myślę, że to może ta chęć czucia tego wszystkiego sprawiła, że wmówiłam sobie, że to coś więcej niż przyjaźń.

Chociaż on mi się nawet podobał. Wprawdzie nie uginały mi się nogi na jego widok, ale czułam do niego pociąg fizyczny. To mi zawsze wystarczało.

Przez wiele lat byliśmy nierozłączni, ale niedawno przyszło do mnie otrzeźwienie.

Wiem, że sprawiam mu tym przykrość

Czasem pyta:

Czy mnie jeszcze kochasz?

A ja zawsze jestem z nim szczera i odpowiadam, że nie. Tylko lubię. Nie wiem sama, kiedy to się skończyło z mojej strony, ale nagle stał się dla mnie kompletnie nieatrakcyjny.

Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Jestem na siebie o to zła.

Gdybym była sama, odeszłabym od niego. Otworzyłoby mu to drogę na inne relacje.

Ale wybrałam inne rozwiązanie, na które od się godzi.

Wciąż twierdzi,  że coś się między nami zmieni, bo to na pewno jeszcze nie koniec. Żyjemy obok siebie jak współlokatorzy. A jednocześnie żadne z nas nie szuka innych relacji. A dlaczego?

mężczyzna tuli kobietę canva.com

Mam swój powód

On zresztą też. On po prostu wciąż mnie kocha, co mi stale powtarza i pokazuje. Ale ja naprawdę nie potrafię się zmusić do uczucia.

Jestem z nim, bo mnie o to prosi, ale też dlatego, że jestem mamą dwóch córek, które bardzo się do niego przywiązały i mówią na niego TATA.

Nie chcę im tego odbierać. Nie chcę zabrać im namiastki rodziny i zdecydowałam, że nie postawię siebie na pierwszym miejscu. A skoro się dogadujemy, potrafimy żyć ze sobą, bo znamy swoje przyzwyczajenia, to chyba nic w tym złego?

Mój partner zna sytuację i się na to godzi.

Poza tym łatwiej jest w tych czasach żyć z 2 wypłat. A mamy też wspólne raty i razem zakupiony sprzęt. Jak my to wszystko podzielimy? Tutaj już naprawdę rozsądek bierze górę.

Wydaje mi się, że to idealne rozwiązanie, choć moi bliscy pukają się po głowie i mają mnie za wariatkę. Wtedy zaczynam wątpić. Może jednak powinnam postawić wszystko na jedną kartę?

Ewelina

Jak wygląda długoletni związek? Te ilustracje oddają to w 100%!
Źródło: www.instagram.com/amandaoleander
Reklama
Reklama