"Współlokator sprzedaje mi mleko na szklanki i miód na łyżki. Nie ma mowy, aby się czymś podzielił"

"Współlokator sprzedaje mi mleko na szklanki i miód na łyżki. Nie ma mowy, aby się czymś podzielił"

"Współlokator sprzedaje mi mleko na szklanki i miód na łyżki. Nie ma mowy, aby się czymś podzielił"

canva.com

"Życie w wielkim mieście niestety nie jest dla mnie usłane różami i gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądało, to chyba nigdy nie zdecydowałabym się na studia w Warszawie, ale jeżeli już tu jestem, to chcę zrobić jak najwięcej, aby cieszyć się z tego życia"

Reklama

*publikujemy list naszej czytelniczki

Mój współlokator jest dziwny

Niestety to co przypuszczałam, że będzie najfajniejszą częścią mojego pobytu w stolicy, okazało się udręką, ponieważ mój współlokator jest takim sknerą, że nie mieści mi się to w ogóle w głowie. Na początku Łukasz sprawiał wrażenie fajnego chłopaka, który studiuje razem ze mną na uczelni i mamy dużo wspólnych tematów, ale z czasem okazało się, że on jest sknerą, jakiego w życiu nie spotkałam i mam nadzieję, że nigdy już na swoje drodze nie spotkam!

Łukasz dodał ogłoszenie na Facebooku, że szuka współlokatorki, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ widziałam, że mieliśmy kilku wspólnych znajomych i to zawsze fajniej z kimś takim zamieszkać niż z kimś, kogo kompletnie się nie zna. Od razu napisałam do niego, a on z radością potwierdził, że pokój jest cały czas wolny i umówiliśmy się na spotkanie. Pojechałam do mieszkania, które było idealnie skomunikowane z naszą uczelnią, a do tego na parterze, blisko sklepy i przystanek autobusowy, co mnie szczególnie cieszyło, dlatego zgodziłam się niemal natychmiast.

kobieta w białym fartuszku pije mleko canva.com

Dlaczego trafiam na takich ludzi?

Gdybym wiedziała, że życie z Łukaszem zamieni się w koszmar, w życiu bym się na to nie zgodziła. Zacznijmy od tego, że to jest jego mieszkanie, więc wiele decyzji on sam podejmuje i na przykład wprowadził jakiś czas temu zakaz korzystania z prądu po godzinie 23:00 i tłumaczył to tym, że wtedy jest drożej, a on nie ma zamiaru do tego interesu dokładać. Myślałam, że to jest żart i się zaśmiałam, na co jego mina wskazywała tylko jedno - że on nie żartuje, no ale okej pomyślałam sobie, że takie ma zasady, więc zgodziłam się na to, choć było to problematyczne, ponieważ do 21:00 pracowałam w restauracji jako kelnerka, a później chciałam także trochę się uczyć, więc musiałam liczyć na baterię w moim laptopie...

Gdy nastały cięższe czasy i faktycznie musiałam oszczędzać każdy grosz, a zdarzyło się tak, że zachorowałam i byłam przeziębiona, Łukasz powiedział, że chętnie pomoże mi w tym czasie i odsprzeda mi witaminę C... Już wtedy wiedziałam, że coś jest z nim nie tak, ale dobra zgodziłam się na to, ponieważ bardzo potrzebowałam wyzdrowieć na egzamin.

Następnego dnia było jeszcze gorzej, ponieważ choroba mnie totalnie rozłożyła, a musiałam napić się herbaty na ukojenie bólu gardła i wzięłam z jego szafki dosłownie łyżkę miodu i szklankę mleka, ponieważ moje produkty się skończyły. Jakie było moje zdziwienie, gdy Łukasz przyszedł z pracy i zorientował się, że wzięłam to z jego szafki i zapukał do mojego pokoju, wyliczając, że powinnam mu oddać około 3 zł za to, co zużyłam!

Oczywiście odpowiedziałam w szoku, że oddam mu to, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że kiedykolwiek coś takiego w życiu mnie spotka. Przykłady jego zachowania można mnożyć, ale nie o to w tym chodzi tylko chciałabym podkreślić, że życie w Warszawie studentów z innych miast nie jest usłane różami i bardzo często trzeba liczyć się właśnie z takim zachowaniem ludzi, którzy są po prostu nieżyczliwi.

Zaskoczona życiem w stolicy Ania

Jak dziś wygląda "Sabrina, nastoletnia czarownica"? Ma 45 lat i nadal zachwyca urodą! Zobacz galerię!
Źródło: Mario Anzuoni/East News
Reklama
Reklama