"Żona kupiła synowi strój na bal karnawałowy za ponad 400 zł, a później narzeka, że nie mamy na podróże"

"Żona kupiła synowi strój na bal karnawałowy za ponad 400 zł, a później narzeka, że nie mamy na podróże"

"Żona kupiła synowi strój na bal karnawałowy za ponad 400 zł, a później narzeka, że nie mamy na podróże"

canva.com

"Wiem, że z takimi tematami to na forum niekoniecznie się leci, ale jednak uważam, że to temat, który warto poruszyć. Niestety, nie chcę tutaj obrażać wszystkich kobiet, ale te które ja znam to smykałki do oszczędzania pieniędzy nie posiadają. Zwłaszcza moja żona, która nie potrafi odłożyć nawet złotówki ze swojej wypłaty i ciągle pożycza ode mnie kasę, bo nie wystarcza jej do pierwszego".

Reklama

Publikujemy list od czytelnika.

"Dalej nie rwała się do powrotu do pracy"

Patrycja wróciła do pracy pół roku temu. Nie tylko ja ją do tego namówiłem, ale również nasz domowy budżet, który przy jednej pensji po prostu się nie spinał. Zaczęliśmy pożyczać od moich rodziców i od siostry Patrycji, ale ile można. Szczególnie, że moja żona nie tylko nie zarabiała, ale nawet na moment nie przystopowała z zakupami - nie piszę tutaj o zakupach spożywczych. Zaczęliśmy tonąć w długach, a ja czułem się podwójnie zestresowany, bo mówi się, że to mężczyzna powinien zarabiać na rodzinę.

Patrycja pracuje na stanowisku juniora, bo zaraz po studiach zaszła w ciążę, więc miała może rok doświadczenia w marketingu. Kiedy urodziła Franka, naturalnym dla nas było, że to ona będzie w domu z synkiem przez pierwsze miesiące. Minęły jednak 3 lata, a ona dalej nie rwała się do powrotu do pracy, ale akurat to rozumiem, ponieważ była pandemia, więc nie było to zależne od mojej żony. Jednak kiedy zaczęliśmy mieć problemy finansowe, nie było odwrotu, Pati podjęła pracę w jednej z korporacji. Wszystko brzmi super, poza pensją mojej żony, ale jak to się mówi - lepsze to niż nic.

"Dalej nie rwała się do powrotu do pracy"

Wyszliśmy długów i wszystko to, co pożyczyliśmy od naszych bliskich, zwróciliśmy. Nie oznacza to jednak, że przy obecnej racie kredytu na mieszkanie i przy inflacji powinniśmy szaleć i udawać bogaczy. Moja żona jednak kompletnie tego nie rozumie. Ona lubi się pokazać, markowe ciuchy dla siebie i Franka to standard. Mówi, że nie będzie ubierać jedynego syna w jakieś szmaty, poza tym, byliśmy zmuszeni zapisać Franka do prywatnego przedszkola i to być może był błąd. Teraz Patrycja cały czas porównuje się do rodziców innych dzieci i na siłę stara się im dorównać.

Nie może jednak pojąć, że nas nie stać na finansowe szaleństwa i raczej powinniśmy odkładać pieniądze, żeby więcej nie pożyczać od rodziny i przyjaciół. Czarę goryczy przelał wczorajszy zakup, którego dokonała moja żona. Wydała ponad 400 zł na ubranko dla Franka... na BAL KARNAWAŁOWY, który trwa przecież godzinę czy dwie! Nie jest to nic niezbędnego. Wystarczyło kupić dodatki - śmieszną czapkę czy pelerynę i zaoszczędzić z dobre 300 zł. Na złość robi czy jak?

Poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie zabrać jej dostępu do wspólnego konta. Wspólnie będziemy opłacać nasze zobowiązania w postaci kredytu i wydatków na Franka (nie, nie na stroje karnawałowe), a resztę niech każdy płaci ze swoich pieniędzy. Inaczej Patrycja znowu wpędzi nas w długi.

Zirytowany mąż, Damian

5 sposobów na oszczędzanie pieniędzy, dzięki którym można odłożyć naprawdę sporą kwotę!
Źródło: CANVA
Reklama
Reklama