"Płacę dziecku za dobre oceny. Uważam, że dzięki temu wie, że ciężka praca popłaca"

"Płacę dziecku za dobre oceny. Uważam, że dzięki temu wie, że ciężka praca popłaca"

"Płacę dziecku za dobre oceny. Uważam, że dzięki temu wie, że ciężka praca popłaca"

canva.com

"Od najmłodszych lat staram się uczyć swojego syna szacunku do pieniędzy i wykonywanej przez innych pracy - niezależnie od tego, czym się dana osoba zajmuje. Mimo że coraz więcej osób traktuje edukację po macoszemu i twierdzi, że studia nie są już tak ważne, ja wciąż wierzę, że szkoła i uczelnia ukończona z wyróżnieniami może zagwarantować lepszy start w dorosłym życiu. Dlatego postanowiłam nagradzać Kamila za wyniki w nauce".

Reklama

Publikujemy list od czytelniczki.

"Uczę go również systematycznej nauki"

Kamil jest bardzo ambitnym i mądrym 14-latkiem, ale uważam, że to również moja zasługa. Nie chodzi mi o jakiś rygor w domu, nie ma u nas musztry, mój syn nie musi stać na baczność, kiedy ze mną rozmawia i nie musi chodzić jak w zegarku. Jest nastolatkiem, więc daję mu przestrzeń na realizowanie swoich pasji, w weekendy ma też czas na gry czy oglądanie filmu. Staram się jednak pilnować, aby nie zawalał szkoły, żeby zawsze miał odrobione lekcje. Uczę go również systematycznej nauki, żeby nie zarywał nocy na dzień przed klasówką.

Odkąd mój syn wszedł w okres buntu, zauważyłam, że same prośby już nie działają, dlatego postanowiłam innych sposobów, dzięki którym wciąż będzie dobrym uczniem, a jednocześnie zrozumie, że ciężka praca popłaca.

Wprowadziłam pewien schemat, który jak na ten moment, świetnie zdaje egzamin. Płacę synowi za dobre wyniki w nauce oraz za to, że wywiązuje się ze swoich obowiązków domowych. Nie są to wyjątkowo zawrotne kwoty, ale też takie, żeby odczuł, że jest o co powalczyć.

"Wymarzył sobie buty za 600 zł"

Kamil ma już swój określony styl i ostatnio wymarzył sobie buty za 600 zł. Uważam, że to w jego wieku dość spory wydatek, bo za pół roku buty będą za małe. Postanowiłam więc, że na buty na wiosnę dla syna mogę przeznaczyć 400 zł, resztę musi sobie dorobić. Kamil miał do wyboru - dostanie 200 zł, jak przyniesie po jednej dobrej ocenie z trzech przedmiotów (z naciskiem na języki obce, bo te akurat u niego kuleją) albo w weekend odkurzy całe mieszkanie i posprząta swój pokój.

Mój syn nauczył się wszystkich słówek z rozdziału, z którego miała być kartkówka na angielskim, odkurzył dom i nawet pozmywał naczynia, mimo że wcale o to nie prosiłam. Czy to zła metoda? Moja koleżanka twierdzi, że to za naukę i sprzątanie w domu nie powinno się płacić dziecku, bo nie za wszystko powinno oczekiwać nagrody. Ja jednak uważam, że skoro finansowo mogę sobie pozwolić na taką "domową politykę" i dzięki temu mój syn staje się obowiązkowym człowiekiem, to dlaczego nie?

Natalia

15 rodziców, którzy pokazali życie przed narodzinami dziecka i po. Uśmiejesz się! Zobacz naszą galerię!
Źródło: instagram.com/gottoddlered
Reklama
Reklama