"Dostałam mandat za odśnieżanie auta na włączonym silniku. Doniósł na mnie wredny sąsiad!"

Dostałam mandat za odśnieżanie na włączonym silniku

Od kiedy zostałam sama z dwójką dzieci, mój plan dnia jest wypełniony po brzegi. Oczywiście najtrudniejsze są poranki. Muszę wstać, ogarnąć siebie i dzieciaki. Samo robienie śniadania i wygrzebanie dzieci  z łóżek to nie lada wyzwanie.

Wyjście z domu to prawdziwa nerwówka. Dzieci niestety muszą wstawać tak wcześnie, żebym mogła je odwieźć i sama zdążyła do pracy. Musimy wyjść z domu o siódmej. W listopadzie ta pora to dla nas jeszcze noc.

Tego dnia oczywiście nic nie szło tak, jak powinno. Przypaliłam mleko, poszło mi oczko w rajstopach, a Ania wybitnie nie współpracowała. Afera wisiała w powietrzu. Jak zobaczyłam, że na dworze jest biało, a szyby mojego auta są mocno zmrożone, aż mnie szlag trafił. Szybko wsadziłam dzieciaki do auta, włączyłam silnik i wzięłam się za skrobanie. Nie szło mi to zbyt sprawnie, bo jak zwykle zaskoczyła mnie zima. Nie miałam nawet skrobaczki.

Szorowałam po szkle moją kartą kredytową, gdy nagle na osiedle wjechał radiowóz. Panowie zatrzymali się przy mnie. Podejrzewałam, że chcą o coś zapytać, a oni wypalili z mandatem!

CANVA

Doniósł na mnie wredny sąsiad!

Jak blondynka wypaliłam do nich:

W czym mogę pomóc? Szukacie panowie kogoś?

Nie były mi na rękę pogawędki, bo już dawno byłam  spóźniona, ale wiadomo, radiowóz budzi respekt. Wysoki funkcjonariusz wypalił z uśmiechem:

Tak, szukamy Pani! Czy wie Pani, że odśnieżanie auta przy włączonym silniku jest wykroczeniem? Widzimy, że jest Pani z dzieciakami i się spieszy, ale niestety nie mogliśmy nie zareagować. Dostaliśmy zgłoszenie. Będzie mandat.

Szczerze? Nie miałam pojęcia, że nie wolno. Dla mnie to nielogiczne. Nagrzany samochód szybciej się odśnieża. No i przede wszystkim dokładniej, a to przecież wpływa na bezpieczeństwo.

Doskonale wiem, kto na mnie doniósł. Pan Wiesiek już niejednemu uprzykrzył życie. Co za człowiek!

Nie było sensu się kłócić. Panowie musieli przestrzegać bzdurnego przepisu. Choć widziałam, że mieli ochotę puścić mnie wolno, musieli wypisać mandat. W tym momencie pożegnałam się z nowymi butami, na które odkładałam ciężko zarobione pieniądze.

Stąd mój apel do wszystkich konfidentów! Może najpierw pogadajcie i pomóżcie, a nie od razu nasyłacie policję. To, że uważam ten przepis za bzdurny to jedno, ale ja po prostu o tym nie wiedziałam. Gdyby Pan Wiesiek podszedł i pogadał, może uniknęłabym mandatu. Odrobina dobrej woli!

Wkurzona Sąsiadka