"Będę uczyć syna w domu. Nie ufam nauczycielom, którzy są niereformowalni! Wiem lepiej, czego on potrzebuje"

"Będę uczyć syna w domu. Nie ufam nauczycielom, którzy są niereformowalni! Wiem lepiej, czego on potrzebuje"

"Będę uczyć syna w domu. Nie ufam nauczycielom, którzy są niereformowalni! Wiem lepiej, czego on potrzebuje"

zdjęcie ilustrujące/canva

Decyzja o wyborze szkoły dla dziecka nie zawsze jest łatwym zadaniem, szczególnie, jeśli rodzice posiadają nietypowe wymagania. Niestety, nie każda szkoła może zaoferować naukę kilku języków obcych i organizowanie specyficznych warsztatów i kursów, jednak każda placówka powinna zatrudniać kompetentnych nauczycieli, dbać o dobrą atmosferę oraz kształcić dzieci na najlepszym poziomie. Jak się okazuje, są rodzice, którzy mają spore zastrzeżenia...

Reklama

Napisała do nas Maria, mama 10-letniego Michała. Nasza czytelniczka postanowiła podzielić się swoją historią, bo jak twierdzi - chce zwiększać świadomość innych mam, dotyczącą wyboru odpowiedniej ścieżki kształcenia dla swojej pociechy.

"Chcę, aby mój syn miał zapewnione jak najlepsze wykształcenie"

Moim zdaniem w życiu ważne są dwie rzeczy - zdrowie i dobre wykształcenie, które w przyszłości zaowocuje fajną pracą z dobrą pensją. Wiem, że są matki, które posyłają swoje pociechy do byle jakiej szkoły i akceptują, że ich dzieci dostają słabe oceny, a lekcje odrabiają na kolanie. U mnie to nie przejdzie i sama wychowałam się w takiej rodzinie, gdzie zarówno oceny, jak i własne ambicje były ważne. Dzięki temu prowadzę teraz dochodowy biznes online, nieźle zarabiam i dzięki temu, że pracuję z domu, mam czas dla dziecka.

Poza zabawą i beztroskim dzieciństwem, chcę, aby mój syn miał zapewnione jak najlepsze wykształcenie. Chcę rozwijać jego mocne strony, pokazać mu, czego warto się uczyć, a na co można poświęcić mniej czasu. Michał przez kilka lat chodził do szkoły publicznej, niby kameralnej, ale niczym się nie różniła od tych, o których tyle się słyszy...

"Nauczyciele nie wiedzą, co jest najlepsze dla mojego syna"

Przyznam szczerze, że po prostu nie ufam nauczycielom. Nie chodzi tylko o ich wiedzę, bo taką zapewne posiadają. Oni po prostu uczą schematami. Dziecko dźwiga mnóstwo książek - o wszystkim i o niczym, na lekcjach jest tylko gonitwa rozdziałów, zero kreatywności, zero indywidualnego podejścia do ucznia. Jak tak można? Michał jest bardzo dobry z matematyki, ale jak on ma rozwijać swoje umiejętności, kiedy w klasie rozwiązuje się jedynie zadania w zeszycie ćwiczeń, a później sprawdza się wyniki z tymi, które dyktuje nauczyciel? To ma być nauka.

Nie zastanawiałam się długo nad tym, czy zabrać swojego syna z tej szkoły. Postanowiłam, że to ja będę go uczyć. Jestem jego mamą i wiem najlepiej, czego potrzebuje. Złożyłam odpowiedni wniosek i od teraz to ja będę jedynym nauczycielem w życiu Michała. Jestem pewna, że dzięki temu zagwarantuję mu najlepszą edukację, pomogę rozwijać pasje oraz skoncentrujemy się na jego mocnych stronach. I dodam jeszcze, że naprawdę nie rozumiem matek, które mają możliwość, aby dziecko uczyło się w domu, a wolą posyłać je do szkoły, gdzie wkuwają na pamięć bezsensowne regułki!

20 dzieci, które urodziły się z tak bujnymi czuprynami, że aż ciężko w to uwierzyć! Zobacz galerię!
Źródło: Mommy Shorts/Facebook
Reklama
Reklama