"Smarkające dzieci w przedszkolu, a rodzice udają, że wszystko okej. Dostanę szału! Ile można?"

"Smarkające dzieci w przedszkolu, a rodzice udają, że wszystko okej. Dostanę szału! Ile można?"

"Smarkające dzieci w przedszkolu, a rodzice udają, że wszystko okej. Dostanę szału! Ile można?"

canva.com

Jesień nadeszła szybciej niż się spodziewaliśmy, a razem z nią w przedszkolu pojawiły się przeziębienia. Większość rodziców dokładnie wie, z czym to się może wiązać i jakie konsekwencje może nieść, ale są i tacy, którzy uważają, że smarkające dziecko wśród innych dzieci nie jest czymś niepokojącym.

Reklama

"To skrajna głupota i nieodpowiedzialność!"

Zawsze lubiłam tę poru roku, ponieważ skłaniała mnie do wspomnień, przemyśleń na nadchodzące miesiące, ale kiedy zostałam mamą, zrozumiałam, że za deszczem i pochmurną pogodą kryją się także wieczne przeziębienia i zasmarkane dzieci w przedszkolu.

Nie spodziewałam się, że może się to wiązać z wieloma problemami, które dosłownie paraliżują mir domowy i sprawiają, że nagle wszystko staje na głowie i kręci się wokół przeziębionego dziecka. Jednak pamiętać należy, że takie choroby nie biorą się znikąd, a najczęściej jeden przedszkolak zaraża się od drugiego, który zupełnie nieświadomy przychodzi na zajęcia, ponieważ jego rodzic uznał, że to bardzo dobra decyzja, aby przeziębione dziecko zaprowadzić do przedszkola...

śpiąca dziewczynka leży na kanapie canva.com

"Zaprowadzasz chore dziecko do przedszkola? Jesteś niepoważny!"

Gdy moja Klara we wrześniu chorowała dwa razy i na początku października kolejny raz, naprawdę zaczęłam zwracać uwagę rodzicom, którzy przyprowadzają do przedszkola zasmarkane dzieci. Oczywiście zdecydowana większość oburzała się i zarzucała mi, że wtrącam się w nieswoje sprawy, ale ja dobrze wiedziałam, że robię to dla swojego komfortu, a przede wszystkim dla zdrowia swojego dziecka. Jakim trzeba być nieroztropnym i nieodpowiedzialnym, aby w ten sposób się zachowywać i nie brać odpowiedzialności za to, że czyjeś dziecko może zarazić inne?

Oczywiście mój mąż zarzuca mi, że jestem zbyt apodyktyczna i czepiam się innych rodziców, ale dobrze wiem, że przecież to nie on będzie musiał świecić w pracy oczami tylko ja będę musiała po raz kolejny prosić szefa, abym mnie zwolnił z moich obowiązków ,żebym mogła w tym czasie opiekować się Klarą. Mam wrażenie, że mężczyźni w ogóle są wyjęci z jakiejkolwiek odpowiedzialności, jeśli chodzi o obowiązki domowe wykraczające poza zmywanie i odkurzanie, ale to temat na zupełnie inne wyznania.

Nie wiem, czy jakikolwiek rodzic przeczyta to w sposób zrozumiały i będzie umiał z tego wyciągnąć jakieś wnioski, ale bardzo by mi zależało na tym, aby chociaż jedna osoba postawiła się na miejscu dzieci, które nie są chore, ale po dwóch dniach przebywania z przeziębionymi maluchami nagle łapią wirusa. Wierzę, że to się zmieni i ludzie zaczną podchodzić z większą odpowiedzialnością nie tylko do swoich dzieci, a także do cudzych...

Ojciec wyprowadza dzieci na smyczy. Ludzie nie zostawili na nim suchej nitki! Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/drixxleman
Reklama
Reklama