Justin Wu specjalnie dla Styl.fm

Justin Wu specjalnie dla Styl.fm

Justin Wu - portret

Cztery kawy dziennie, życie na walizkach, sesje dla najlepszych magazynów oraz wysoka moda na wyciągnięcie ręki. Tak wygląda życie Justina Wu, kanadyjskiego fotografa i kreatywnego filmowca modowego.

Reklama

Jego video relacje z najważniejszych imprez modowych planety odkrywają zamknięte dla prostych śmiertelników drzwi do showroomów tygodniów mody w Mediolanie, Paryżu czy Nowym Jorku, przekazują gorączkę przygotowań na backstagu w czasie pokazów, a kilkuminutowe wywiady prześwietlają osobowości najbardziej wpływowych rekinów fashion oceanu. W obiektywie mistrza modowe olimpy świata stają się bliższe, a nowoczesne trendy – bardziej zrozumiałe. Justin Wu to nowa jakość filmu mody w świecie.

 

 

Eustachy Bielecki, Styl.fm: Co było pierwsze – fotografia czy moda?
Szczerze mówiąc, jeszcze kilka lat temu miałem całkiem inne plany na siebie. Studiowałem International Business, a po studiach planowałem realizację “american dream”, lądując w czarnym garniturze w jakiejś międzynarodowej korporacji. Fotografią zajmowałem się raczej amatorsko, dla siebie. Z czasem sesje zdjęciowe stały się moją pracą dorywczą. Dopiero mając za sobą licencjat, niemałe portfolio oraz kilkanaście wystaw, ostatecznie zrozumiałem, że swoją przyszłą karierę chcę powiązać z fotografią. Tak też uczyniłem.

EB: W toku twórczych poszukiwań „siebie” wybrałeś fotografię modową. Dlaczego?
W wyniku wielu eksperymentów odkryłem, że moda to świetny sposób, aby współpracować z innymi za pośrednictwem tego samego medium, wyrażać swoją osobowość, upowszechniać, wprowadzać w masy wysoką sztukę. Przy pomocy aparatu fotograficznego tworzę własną wyimaginowaną rzeczywistość doskonałego piękna i perfekcji. Staram się jak najdokładniej obrazować emocje, łączyć żywioły, eksperymentować ze światłem. Tymczasem zwracam szczególną uwagę na to, aby moje zdjęcia były zrozumiałe dla innych. Zawsze trzeba tworzyć z myślą o odbiorcy.

Justin Wu - ilustracja 1

EB: Ale na tym nie skończyły się poszukiwania. Kluczem do wielkiej kariery stały się krótkie video relacje z najważniejszych imprez modowych planety. To one przyniosły Ci sukces.
Dokładnie. Pracując dla wielu magazynów, mając kilkadziesiąt sesji zdjęciowych rocznie, zacząłem postrzegać modę po innemu. Można powiedzieć, że poznałem ją od kuchni. Stare metody docierania do odbiorcy wydawały mi się coraz bardziej banalne. W poszukiwaniu nowych rozwiązań, które pomogłyby pokazać wysoką modę w dostępnym popkulturowym świetle, zwróciłem się do filmu. W swoich kilkuminutowych video materiałach staram się przedstawiać niewyreżyserowaną rzeczywistość fashion weeków: pięknych modeli, sławnych projektantów, surowych redaktorów mody z pierwszych rzędów. Tydzień mody, showroom, wybiegi to przecież cała sceneria. Staram się nie relacjonować, tylko przekazywać klimat.

EB: I co to za klimat?
W powietrzu czuć wysoką sztukę. Fashion Week to przecież skupisko jaskrawych, nieordynarnych i diablesko kreatywnych osób, które tworzą przyszłość światowej mody, dyktują trendy i nieźle się bawią. Wbrew pozorom ludzie z branży nie są aż tak poważni jak o nich myślą inni. Anna Wintour też czasem żartuje.

Justin Wu

EB: Kluczową rolę w twoich materiałach odgrywa podkład muzyczny. Czym się kierujesz przy doborze piosenek?
Wybieram popularne kawałki, które łatwo wpadają w ucho (Presley, Madonna itp.). Myślę, że muzyka tworzy cuda. Trzyminutowy track zdolny przekazać więcej, niż tysiące słów.

EB: Często zdarza Ci się improwizować?
Pracując przy ważnych projektach komercyjnych, wszystko powinno być ustalone co do joty, więc scenariusz jest niezbędny. Improwizowanie nie należy do zalet profesjonalisty.

EB: Reżyserowie modowi stawiają na abstrakcję i niekonwencjonalne rozwiązania. Z kolei twoje prace są bardzo popkulturowe: piękne ujęcia, popularna muzyka… Czy nie obawiasz się, że twoje filmy mogą się wydać zbyt płytkie, zbyt mainstreamowe?
Zastaniawiam się, czy przypadkiem twórcy tych abstrakcji sami nie trafili pod główny nurt. Przecież ich filmy są bardzo podobne, a wspólną cechą rozpoznawczą jest przerost formy nad treścią. Swoją pracą chcę przedstawiać branżę modową taką, jaką ona jest: bez szyrmy stereotypów i z poczuciem humoru. Na moje filmy wpływa również moja osobowość. Jestem otwarty, lekki, wesoły – w tym charakterze tworzę również swoje materiały. Robię to, co kocham i jestem szczęśliwy, a owoce mojej pracy dają mi wielką satysfakcję.

EB: Skąd czerpiesz inspirację?
Mieszkam w Paryżu… chyba wszystko jasne.

EB: Jakie masz plany na przyszłość?
Eksperymentując z różnymi mediami od grafiki do interpretacji tańca, łącząc nowoczesną sztukę z klasyką, odkrywam nowe tajniki swojego zawodu oraz szlifuję własny styl. Jak na razie przygotowuję kilka krótkich filmów modowych, pracuję przy kampaniach reklamowych, a jesienią ruszam z nowym projektem w telewizji.

EB: Zdradzisz szczegóły?
Niestety wszystko się trzyma za zamkniętymi drzwiami. Mogę tylko powiedzieć, że wprowadzę na antenę MTV trochę wysokiej mody.

Rozmawiał Eustachy Bielecki

A na koniec śliczni chłopcy i piękne dziewczyny podczas nowojorskiego Fasnion Week w produkcji Jastina Wu:


Reklama
Reklama