W polskim szpitalu zamieniono dzieci. Pani Elżbieta po 34 latach odnalazła biologicznego syna

W polskim szpitalu zamieniono dzieci. Pani Elżbieta po 34 latach odnalazła biologicznego syna

W polskim szpitalu zamieniono dzieci. Pani Elżbieta po 34 latach odnalazła biologicznego syna

Facebook.com/zaginieniprzedlaty/posts/1275904472616660

W polskim szpitalu doszło do zamiany dzieci! Pani Elżbieta Zielińska po 34 latach odnalazła w końcu biologicznego syna.

Reklama

Pani Elżbieta po 34 latach odnalazła biologicznego syna

Po 34 latach zakończyły się poszukiwania biologicznego syna małżeństwa z gminy Szydłowiec. Ich syn został podmieniony przy porodzie. Pani Elżbieta Zielińska odnalazła swojego syna dzięki pomocy internautów.

Jesteśmy w szoku, to wielkie zaskoczenie. Ze względu na tę drugą rodzinę, która wychowywała moje biologiczne dziecko, nie mogę za wiele powiedzieć. Oni jeszcze o niczym nie wiedzą, a ustaliliśmy, że powinni dowiedzieć się od syna - powiedziała Polsatnews.pl

Elżbieta Zielińska jeszcze nie spotkała się ani nie rozmawiała bezpośrednio z synem, jednak ma praktycznie pewność, że to naprawdę on, bo testy DNA potwierdziły pokrewieństwo.

To wszystko w człowieku musi się ułożyć, ukształtować. Na 99,9 procent to mój syn. Na pewno będę chciała, by ktoś odpowiedział za to, co nas spotkało - dodała.

W poszukiwania mężczyzny zaangażowali się internauci, pomocny był zwłaszcza fanpage "Zaginieni przed laty" oraz Polsatnews.pl, który nagłośnił tę sprawę.

Nasza strona to sieć kontaktu. I faktycznie strona, która zajmowała się adopcjami i "Zaginieni przed laty" połączyły swoje kontakty. Okazało się, że prywatna osoba jest w stanie pomóc w dojściu do prawdopodobnego biologicznego syna. Oczywiście zostały sprawdzone wszystkie możliwe dzieci, które się urodziły tego dnia. Było mnóstwo teorii, ale udało się - mówiła w Radiu Dla Ciebie Iga Ore-Ofe, przedstawicielka "Zaginieni przed laty".

Zamiana dzieci w szpitalu

Do zamiany noworodków doszło prawdopodobnie tuż po narodzinach w szpitalu przy ul. Tochtermana w Radomiu 25 maju 1986 roku. Pani Elżbieta rodziła przez cesarskie cięcie w pełnej narkozie. Dopiero po wybudzeniu dostała do karmienia chłopca. Jednak już wtedy noworodek, któremu para nadała imię Maciej, zachowywał się dziwnie - płakał i nie chciał pić mleka matki, musiał być karmiony z butelki. Mimo upływu czasu pani Elżbieta czuła, że coś jest nie tak.

Mijały dni, miesiące, a Maciej bezustannie był niespokojny, ciągle płakał, nie chciał spać, jeść - mówiła pani Elżbieta Zielińska w Polsatnews.pl.

Po kilku latach zaś okazało się, że chłopiec zupełnie nie przypominaj fizycznie rodziców, w przeciwieństwie do nich był szczupły i śniady. Choć małżeństwo miało jeszcze dwóch synów, Maciej czuł, że do nich nie pasuje.

Wszystkich synów darzyliśmy jednakową miłością i traktowaliśmy tak samo, jednak Maciek był zawsze oziębły w stosunku do nas, nie chciał się przytulać. Nie utrzymywał też bliskich kontaktów z braćmi ani nie chciał uczestniczyć w żadnych spotkaniach rodzinnych. Po prostu od początku czuł się u nas obco… - mówiła pani Elżbieta.

Zielińscy z synami Facebook.com/zaginieniprzedlaty/

Niestety prawdziwe problemy zaczęły się później. Maciej w wieku dorastania sprawiał rodzinie coraz większe problemy, najpierw wagarował i pił, w końcu trafił na odwyk. W końcu zdecydował, że wyprowadzi się od rodziców. Po 30-stce zaczął żyć w pustostanach. To właśnie w 2016 roku Maciej stracił życie w wyniku pożaru pustostanu, w którym wtedy mieszkał. Jego ciało było tak zwęglone, że państwo Zielińscy nie byli w stanie go rozpoznać. Dopiero gdy wykonano testy DNA, okazało się, że Maciej nie był synem żadnego z nich. Od tego czasu państwo Zielińscy szukali swojego biologicznego syna. Pani Elżbiecie zależało na tym, by nie burzyć jego spokoju, ani jego narodziny, w której się wychował, chciała tylko wiedzieć, czy jest szczęśliwy. Na razie jeszcze nie doszło do spotkania rodziny z biologicznym synem, mężczyzna mieszka daleko od nich.

Za: Polsatnews.pl

Reklama
Reklama