Juan Pedro Franco trafił do Księgi Rekordów Guinnessa, lecz chętnie zrezygnowałby ze swego tytułu. Ten 32-letni dziś Meksykanin ważył kiedyś ponad 590 kg i z tą masą był najgrubszym człowiekiem na świecie.
W tym stanie Juan Pedro nie mógł samodzielnie się poruszać i całe dnie spędzał przykuty do łóżka.
To nie było normalne życie - wspomina dzisiaj. - Ciągłe przebywanie w łóżku jest smutne i przykre.
Ale z taką wagą obniżony nastrój nie jest najgorszym problemem. Juan Pedro był bliski śmierci, wyniszczony cukrzycą, astmą i nadciśnieniem. Trzeba było działać. Choremu pomogli chirurdzy: Juan Pedro przeszedł operację resekcji żołądka, założenia opaski na żołądek i gastrycznego bajpasu. W ciągu ostatnich dwóch lat stracił dzięki temu blisko połowę masy ciała.
Wciąż waży za dużo: blisko 300 kg. Ale zrobiło mu się znacznie lżej. Odkrywa uroki normalnego życia, chociaż do normalności mu jeszcze daleko.
Tymczasem walczy o szacunek dla osób zmagających się z otyłością. Juan Pedro jest otyły od dziecka, jak podaje, "z powodu wrodzonej choroby". Potem brakowało mu pieniędzy na zdrową dietę i zdrowy tryb życia. W efekcie tył coraz bardziej, a życie stało się dla niego koszmarem.
Dopiero teraz, dzięki uwadze mediów, być może uda mu się wyjść na prostą. Bardzo na to liczy.