Tragiczna śmierć 27-letniej Polki w Hurgadzie wstrząsnęła Polską. Magdalena Żuk wybrała się na samotne wakacje do egipskiego kurortu, gdzie początkowo miała lecieć z chłopakiem. Jego paszport okazał się być nieważny, dziewczyna zdecydowała się spędzić urlop sama. 28 kwietnia obsługa hotelu znalazła Magdalenę nieprzytomną w jednym z pokoi. Natychmiast trafiła do szpitala, gdzie zmarła dwa dni później. Dziś wspominają ją przyjaciele i były partner.
– Magda była bardzo pewna siebie. Jak gdzieś wchodziła, to wszyscy wiedzieli, że weszła, lubiła robić wokół siebie szum. Była najładniejsza na świecie – opowiada 42-letni Maciej, były chłopak Magdaleny Żuk.
Magda wyprowadziła się z domu mając zaledwie 17 lat. Gdy przyjeżdżała w rodzinne strony, odwiedzała rodziców, ale nocowała u przyjaciółek. To od jednej z nich dowiedzieli się o śmierci córki. Sąsiedzi usłyszeli wtedy przeraźliwy krzyk matki, a po chwili przyjechało pogotowie.
Sąsiedzi nie mogą otrząsnąć się z tragedii.
– Ona była śliczną blondynką, każdy facet tu się za nią oglądał. A przecież wiadomo, jak w Egipcie traktują kobiety. Dosypali jej pewnie pigułkę gwałtu do drinka i ją wykorzystali – spekuluje kobieta, z którą Magda mieszkała w jednej klatce.
– Imponowała mi jej samodzielność i to, że dużo się uczyła. Ale nie po to, żeby zdać, tylko żeby wiedzieć. Jak pojawiały się na rynku jakieś kosmetyczne nowinki, to zaraz musiała je wypróbować – wspomina był partner Magdy.
Poznali się pięć lat temu na imprezie w jednym z wrocławskich klubów.
- Podeszła do mnie i powiedziała: „Cześć, jestem Magda i jestem księżniczką”. Mówiła, że ojciec tak ją nazywa, więc każdy facet, który chce się z nią spotykać, też musi tak ją traktować. Ona tam przeżyła coś strasznego. Widzę to w jej oczach na filmie, który można obejrzeć w internecie. - dodaje.
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze prowadzi już wnikliwe śledztwo. Wstępnie przyjęto, że będzie ono prowadzone w kierunku zabójstwa. Prawdopodobnie jutro do Polski zostanie przetransportowane ciało Magdy, które poddane zostanie kolejnej sekcji zwłok.
źródło: Newsweek