W sumie cieszę się, że mój mąż znalazł sobie zajęcie, które sprawia mu radość, ale od jakiegoś czasu nie mogę już słuchać o tym, że morsowanie jest takie wspaniałe i pomogło mu odnaleźć w życiu sens. Czyli mam rozumieć, że ja i dzieci nie dajemy mu tego sensu?
"Morsowanie jest dla niego wszystkim... Ile tego można słuchać?"
Zaczęło się tak naprawdę w tamtym roku, gdy kolega z pracy powiedział Wojtkowi, że morsowanie to super sposób, żeby zbudować odporność i sprawić tym samym, że ciało staje się bardziej jędrne. No i się zaczęło... Cały czas tylko o tym mówi, kupił sobie odpowiednie książki na ten temat ogląda w Internecie filmiki i tylko to jest tematem naszych rozmów, a ja tak naprawdę nie mam o tym zielonego pojęcia!
Przestało go interesować to, czy w domu jest coś do zrobienia, czy dzieci trzeba wyszykować do szkoły lub po prostu posprzątać. Dla Wojtka liczy się tylko to, żeby mieć jak najlepsze wyniki i żeby pochwalić się w pracy, ile spędził czas w wodzie i gdzie odkrył miejsce do morsowania. Totalnie oszalał i ja widzę po nim, że wkręcił się w to totalnie.
"Tylko morsowanie mu w głowie!"
W pewnym momencie już miałam tak dość tego, że on tylko o tym mówi, że zwróciłam się do jego mamy, aby pomogła mi przekonać Wojtka, że poza pasjami w życiu ważne jest także to, aby zająć się domem i pomóc współmałżonce w opiece nad dziećmi. Nie wiem, czy to jest kryzys wieku średniego, ale boję się, że coś nie tak dzieje się w jego głowie, ponieważ wszystko kręci się wokół zimowych kąpieli w rzekach lub jeziorach, a nie oszukujmy się nie jest to do końca takie zdrowe i bezpieczne. Mój mąż nie chce w ogóle słyszeć o tym, że ja nie lubię morsowania i nawet w jednej z rozmów stwierdził, że jeśli ja nie będę akceptować jego pasji, to on nie wie czy jest sens dalej być w relacji małżeńskiej.
Przecież to byłby najgłupszy powód rozwodu jakikolwiek w ogóle chyba istnieje na świecie. Jak można rozstać się z kimś z powodu tego, że jedna osoba nie lubi morsowania, a dla drugiej jest to całe życie? Nie wiem, czy złego wpływu na Wojtka nie mają także jego koledzy z pracy, którzy są singlami i mogą sobie pozwolić na wieczne morsowanie... Mam nadzieję, że mój mąż w końcu się ocknie!
Przeczytaj także
"Moja żona nie chciała mnie spakować i nie pojechaliśmy na majówkę. Cóż, to chyba pora na rozwód"
"Siostra ma do mnie żal, bo nie pogratulowałam jej ciąży. W jej przypadku nie ma czego"
"Sąsiedzi pozwalają na wszystko swoim dzieciom. Te maluchy już rządzą całym osiedlem"