Po kilkunastu godzinach pokazów oraz afterparty u Marca Jacobsa wróciłem do hotelu grubo po północy i zacząłem pisać. Niestety zasnąłem... Podobna karma spotkała mnie dnia następnego i tak w kółko.

Jeśli inspirujesz się niesamowitym klimatem Nowego Jorku, Donna Karan jest projektantką, która zadowoli twoje modowe zachcianki. W branży się mówi, że to właśnie ona wylansowała styl nowojorskiej nonszalancji. Jak widać, projektantka jest wierna wypracowanej od lat estetyce.

Mam wrażenie, że Tommy Hilfiger wraz z Ralphem Laurenem to dwójka nadwornych szefców wszystkich polskich biurowców. Jeśli siedzisz teraz w pracy, zerknij na ubranie swoich kolegów i koleżanek. Na pewno znajdziesz dużo koników Ralpha czy koszul od Tommy'ego.

Wylansowany przez Annę Wintour projektant Thakoon coraz mocniej utrwala swoją pozycję w branży. I jeśli jeszcze kilka sezonów temu tajski designer nie mógł nawet pomarzyć o wielkim pokazie na New York Fashion Week czy lśniących od hollywoodzkich bywalców pierwszych rzędach, marzenia powoli się spełniają. Pokaz na minionym Nowojorskim Tygodniu Mody jest tego najlepszym przykładem.

Niekwestionowanym królem wzorów na Nowojorskim Tygodniu Mody (ss 2013) był Max Azria, prtojektant tworzący dla marki Herve Leger. Elegancja, a także nieziemska precyzja, z którą designer tworzył kolekcję, została doceniona (pierwsze rzędy na stojąco gratulowali projektantowi udanego pokazu w czasie końcowego defile). Piękne ręcznie haftowane suknie plasują się na pograniczu pret-a-porter deluxe oraz haute couture.

W oceanicznych głębiach pływa Carolina Herrera. Kolorem przewodnim kolekcji jest turkus, gdzieniegdzie rozbawiony lazurowym błękitem. Nie zabrakło także modnej w następnym sezonie czerwieni oraz charakterystycznych dla Dolce&Gabbana koronek.

Tydzień Mody w Nowym Jorku trwa w najlepsze! Swoją kolekcję pokazał właśnie najbardziej amerykański z projektantów, czyli Marc Jacobs. I jakiż był to pokaz! Zupełnie inny od ubiegłego sezonu, gdzie królował przepych. Tym razem Jacobs skupił się na powrocie do przeszłości, do lat 60., kiedy to królową Nowego Jorku i muzą Andy’ego Warhola była Edie Sedgwick.

Najbardziej cenię Roberta Kupisza za jego charakter. Projektant należy do tego jakże nielicznego grona "fashion people", które nie ulega presji, nie zadziera nosa, nie puszy się, nie wymądrza się, nie stroi się w cudze piórka, nie zgrywa ważniaka i co najważniejsze - nie ma fochów. Robert robi swoje, a każde zajęcie wychodzi mu dobrze.